zostalam zdradzona...i nadal kocham

napisał/a: ~gość 2009-04-09 23:14
[list:dc6953aff9]Czesc!Tyle sie czyta i pisze o zdradzie.Gdzie nie spojrzysz lub nie uslyszysz to ZDRADA.Czy to jest teraz w modzie?Chce opisac swoja historie i wierzcie,ze to jest najprawdziwsza prawda.Wiec....
Mojego obecnego meza poznalam 15 lat temu>w tej chwili mam 30lat wiec znam go pol mojego zycia.Odkad go poznalam wiedzialam,ze jestesmy sobie przeznaczeni. .
Po 8 latach chodzenia wkoncu zdecydowalismy sie na slub.Bylo pieknie!Z tego zwiazku mamy dwie coreczki 5 lat i 11 miesiecy.To byl cudowny czas pomimo tez trudnych przezyc.Ale bylismy razem.Wspieralismy sie i kochalismy.Myslalam,ze nic nie jest w stanie nas zniszczyc.Po ciemnych chwilach zaczelo pojawiac sie slonce.Zaszlam w ciaze z druga corka,finanse szly nienajgorzej no i bylismy my!Razem.Az pewnego dnia dowiedzialam sie,ze moj najukochanszy maz zdradzil mnie jak nasza coreczka miala miesiac.Swiat przestal istniec w sekundzie.Myslalm,ze umarlam.Nie moglam sie podniesc z tego koszmaru.Wiele miesiecy klamstw i oszukiwania przez osobe,ktorej ufalam bezgranicznie.Kiedy doszlam troche do siebie pomyslalam;trudno,stalo sie nie mi pierwszej.Probowalam go tlumaczyc,ze sie pogubil,ze spadl na niego ciezar utrzymania jeszcze jednej osobki,ze nie mogl sie odnalezc.kiedy dzisiaj po 5 miesiacach od tej wiadomosci o tym mysle to wiem,ze nic nie jest w stanie wytlumaczyc tego czynu.Podnosilam sie i upadalam wiele razy az doszlam do wniosku,ze koniec.Kiedy na poczatku roku wyprowadzil sie od nas do dziewczyny,ktora znal zaledwie kilka miesiecy musialam nauczyc sie zyc na nowo.Nieraz krzyczalam w poduszke z bezsilnosci.I chociaz On ciagle twierdzi,ze nas bardzo kocha,ze nie chce sie rozwiesc,ze wroci tylko nie wie kiedy to mysle sobie,ze gdyby ktos opowiedzial mi ta historie to powiedzialabym ;dziewczyno daj sobie spokoj,on nie jest ciebie wart.A ja postepuje inaczej niz zawsze mowilam.Kocham mojego meza ogromna miloscia.Taka,ze jestem gotowa mu wszystko wybaczyc,ze niczego bardziej nie pragne niz tego by wrocil.I jezeli tak sie stanie,to nie moge mu zagwarantowac,ze dam rade.Ze bede mogla z nim zyc po tylu cierpieniach pomimo,ze kocham go nad zycie.I chociaz przeszlam juz wszystkie etapy ,czyli;szok,bol.rozgoryczenie i zlosc.To wiem o tym,ze jezeli to potrwa jeszcze troche to zacznie mi to byc wszystko obojetne.I chociaz nie wiem,jak bede sie bronic to napewno to nadejdzie.Zaczynam tez myslec,czy nie lepiej dla mnie bedzie jak bede go kochac nie majac go obok siebie.Nie chce go nienawidziec......A juz teraz czasem mysle,ze kocham go nienawidze jednoczesnie.I wiem,ze mydli mi oczy,bo kto robi takie swinstwo osobie ,ktora sie kocha,z ktora ma sie dzieci i z ktora przezylo sie pol zycia?Sama juz nie wiem co czuje i co mysle.Ale znoszac to cierpliwie przekonuje sama siebie ,ze to jest wlasnie prawdziwa milosc.Ze poczekam,az zauroczenie minie i ze wroci z podkulonym ogonem.A ja wiem,ze to bedzie moment na ktory czekam kazdego dnia.I ze przyjme go z otwartymi ramionami,bo kocham go ogromnie.I chyba nie ma rzeczy,ktora zniszczylaby ta milosc.I jestem z tego dumna.[/list:u:dc6953aff9]
napisał/a: Monini 2009-04-09 23:18
anula197927, wspolczuje Co bardzo i zazdroszcze podjecia takiej decyzji, zdecydowanie bardzo mocno go kochasz. Mam nadzieje ze przejrzy szybko na oczy i wroci. Pozdrawiam
napisał/a: ~gość 2009-04-09 23:30
Dodalas mi otuchy!Czekalam na taka wiadomosc.I szczerze ;wiem,ze wroci bo nikt go nie bedzie kochal tak bardzo jak ja i dla mnie nigdy nie bedzie za pozno na jego powrot.Nigdy!
napisał/a: ~gość 2009-04-10 06:24
Cóż ,ja mam odmienny punkt niż Monini. Jesteś miękka, zbyt łatwa i nie kochasz go bardzo tylko za bardzo .
Słowo "kocham" znaczy tyle co nic, najważniejsze są czyny. Czy Twój facet czyni coś co potwierdza jego "kocham"? On dowiódł, że nie warto powierzać jemu swojego losowi. Znam innego faceta który przechodzi również rozterki z powodu zakochania w innej kobiecie, ale z racji tego, że on jest żonaty i dzieciaty, jego zona chora i że jest całkowicie nie sprzyjający dla tamtej drugiej (żonę dalej kocha, a dziecko jest dla niego najważniejsze) to dał sobie spokój z tym uczuciem - jak to możliwe, że on się nie pogubił i nienawiązywuje żadnego bocznego związku?

Druga rzecz - jeśli chcesz by druga osoba się zmieniła to... zapomnij, jedyne co możesz zmienić to siebie, a druga osoba może pod Twoim wpływem się zmienić.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/milosc_potrzebuje_01.html
Masz ,ta książka może Ci się przydać.

I jeszcze jedno - tak jak mówisz teraz że bardzo go kochasz i chcesz żeby wrócił ,tak (jeśli już wróci) później nie będziesz miała idylli i radości z pokonania wielkich przeszkód na drodze waszej "miłości". Nic Cię nie będzie cieszyć ,będziesz wiecznie się zastanawiać czy nie jest znowu z kimś i porównywac do każdej z którą on sypiał. Wybaczenie to wcale nie jest prosta sprawa, jak Ci się teraz może wydawać.
napisał/a: dgw 2009-04-10 08:05
Masz siłę.

Pozostaje mieć nadzieję że mężowi wróci rozsądek i dobrze by było żeby to nastąpiło szybko. Szkoda że do tego doszło i że się wyprowadził. Życzę mimo wszystko radosnych świąt i wiary w to że będzie dobrze.
napisał/a: voice02 2009-04-10 09:15
Aniu!

Jesteś bardzo dzielną, szlachetną i wspaniałomyślną kobietą. Wielu facetów chciałoby mieć taką żonę. Tym bardziej smutne jest to, że ten, z którym tyle lat spędziłaś w dobrej i złej doli, wzgardził tą miłością.

Ale miłość niestety ślepa jest, bądź, jak chcą niektórzy, jest uczuciem irracjonalnym. Myśląc, że twój mąż wróci do ciebie i będziecie żyli długo i szczęśliwie, darząc się wzajemnym szacunkiem i zaufaniem, źle myślisz. Myśląc, że kochałaś, kochasz i będziesz go kochała, ale to już nie to samo, po części masz rację. Po części, bo ta "przyszła miłość" będzie kaleka, obarczona lękiem czy aby znów nie zrobi tego samego, czy aby znów nie zada ci ciosu prosto w serce.

Wiem jak to jest Aniu. Ten zawód, ból, bezradność. Obraz małżonka w objęciach kochanki (kochanka) przesłania wszystko, dręczy, upokarza... To, co osiągnęłaś już nie cieszy, przestaje się chcieć starać. I tak bardzo chce się tym wszystkim rzucić, uciec od tego, wyjechać w najdalszy zakątek świata, by już cię nigdy nie znalazł, by zobaczył co stracił. Moja żona wróciła do mnie mówiąc m.in.: uzmysłowiłam sobie nad czyim grobem bym tak na prawdę zapłakała... MIłe słowa, ale czy tak ma wyglądać przyszłość?

Masz rację. On nie jest ciebie wart...
napisał/a: ~gość 2009-04-10 15:14
Wiem,ze macie racje.Zdaje sobie z tego sprawe i wiem rowniez,ze to nie bedzie juz takie zycie jakiego oczekuje.Ale w tej chwili jeszcze jestem na takim etapie ze nie wyobrazam sobie zycia bez niego.Wiem rowniez,ze to minie.Bo gdyby ktos powiedzial mi pare miesiecy temu,ze zachwile juz nie bede plakac,ze bede czula zlosc to powiedzialabym,ze zwariowal.I myslalam rowniez,ze bez niego umre ale tak sie nie stalo.Jestem teraz o wiele bogadsza w rozne doswiadczenia.I wiem,ze kazdego dnia daje sie zeszmacic.I chociaz naz seks juz nigdy by nie byl taki sam to jeszcze bardzo tesknie.Ale wiem,ze gdyby do czegos doszlo to spelzlo by to na niczym,bo ja na sama mysl rycze jak dziecko.Szkoda tylko,ze to ja mam trudniej.Mam dzieci i teraz one sa najwazniejsze.Nie mam w tej chwili czasu myslec o sobie.Poprostu bardzo chce by nastapil moment,ze wstane rano i pomysle jaki piekny jest dzien.Potrzebuje oparcia i kogos kto pomoglby mi przez to przejsc.Samemu jest naprawde bardzo trudno.I chociaz pisze,ze bardzo chce by wrocil to w glebi duszy wiem,ze tego nie chce.Tyle,ze on zniszczyl mi zycie.Zdecydowal o moim zyciu nie pytajac mnie o zdanie.Wiec powiedzcie.Skoro przygotowalam juz papiery rozwodowe to czego wlasnie chce?Nie wiem!!!A moze boje sie samotnego zycia?Spojrzcie na to z waszej strony i pomozcie!Prosze!
napisał/a: Maćka 2009-04-10 15:37
Anula

przede wszystkim musisz się wyciszyć - wiem, że to trudne... poza tym...przede wszystkim myśl teraz o sobie i dziewczynkach...

jeśli go kochasz i widzisz u niego miłość - ale w czynach... poczekaj...tylko nie daj się zwodzić...pamiętaj, tylko czyny i konkrety...
pamiętaj, że po rozwodzie będziecie się widywać ze względu na dzieci, czy w takim przypadku będziesz umiała o nim zapomnieć tak do końca i wyrzucić go z serca, ewentualnie przekształcić relacje na czysto przyjacielskie?

to, że z czasem Ci przejdzie, to pewne... :) tylko trzeba dać sobie czas....z czasem będziesz silniejsza i mądrzejsza

złożenie pozwu o rozwód jest bardzo trudnym momentem, tak chyba właśnie powinno być, bo kochasz męża i spędziłaś z nim kawał dobrego życia!

wiesz, przeszłam prawie taką samą sytuację - 10 lat bycia razem, dziecko, wspólne marzenia, plany i własnyi rękami zbudowany dom i nagle bum! - zostawił to wszystko dla 18-tki...

da się przeżyc - ba! - nawet żyć potem dużo lepiej - z nim albo bez niego, ale do radykalnych cięć nie namawiam póki co :))

serdeczności :)))))))))))))))))
napisał/a: Monini 2009-04-10 16:58
anula197927 napisal(a):Mam dzieci i teraz one sa najwazniejsze.Nie mam w tej chwili czasu myslec o sobie.Poprostu bardzo chce by nastapil moment,ze wstane rano i pomysle jaki piekny jest dzien.Potrzebuje oparcia i kogos kto pomoglby mi przez to przejsc.Samemu jest naprawde bardzo trudno.I chociaz pisze,ze bardzo chce by wrocil to w glebi duszy wiem,ze tego nie chce.Tyle,ze on zniszczyl mi zycie.

no wlasnie i w takim momencie trudno cokolwiek doradzic. Nie wiem, jak mozna tak postapic, jak to zrobil Twoj maz. Trzeba troszke poczekac i zobaczyc, czy zechce odbudowac Wasze malzenstwo, czy tez nie. Wtedy dopiero podjac decyzje. Trzymaj sie
napisał/a: pawjed 2009-04-12 17:08
czesc... gdybym mial taka dziewczyna... taka zone... jak ty, bez wzgledu, jak wygladasz... to bym nie zrobil Ci czegos takiego...
ale wiedz... gdy Cie zdradzil, to nie bedzie juz tak pieknie, jak bylo.. ja, jak malo kto, mam wielkie uczucia i do dzisiaj pamietam kazdy zly dzien... choc nie jestem mezem lecz chlopakiem... i mam wielkie problemy................... rozumiem - dziecie - bardzo wielki obowiazek.... nawet gdybym mial te dzieci z niechciala osoba, to bym byl dla wszystkich w porzadku.. mysle, ze ludzi takich jak my, brakuje na tym swiecie.......................
napisał/a: Luczjolla 2009-04-29 10:08
Witaj
Aniu nawet nie wiesz jak dobrze Cie rozumie. To ciężkie chwile i trudny czas który trzeba przetrwać. W pewnym momencie trzeba stanąć w prawdzie i sobie samej odpowiedzieć na pytanie jak ma wyglądać moje życie? Ja sobie odpowiedziałam i podjełam decyzję o rozwodzie i nie żałuje.
Ale każdy związek jest inny i to twoje życie niepowtarzalne i jedyne :) Zasugujesz na szczęście bo jesteś wspaniałą kobietą !!!
Pozdrawiam
napisał/a: ~gość 2009-04-29 11:44
anula197927, poczytałam i nie wiem co napisać....doskonale wiesz co robisz i co zrobisz...a czy dobrze czy źle - nie mnie oceniać
życzę powodzenia :)