Wołanie o pomoc...

napisał/a: wujek g 2009-04-14 23:45
Witam wszystkich forumowiczow serdecznie.

Na wstepie przepraszam za brak polskich znakow, ale jest to nawyk z innych grup dyskusyjnych do ktorych naleze, a poza tym tak jest szybciej.

Prosze wybaczyc rowniez, kolejny temat jakich na tym forum bylo juz zapewne wiele i stali bywalcy pewnie nawet juz nie zagladaja do takich tematów, ale sprawa jest dla mnie bardzo wazna.

Postaram sie moze opisac moja historie (w zasadzie to nie historia tylko terazniejszosc i zapewne jeszcze dluga przyszlosc).

Otoz z moja (byla obecnie) dziewczyna tworzylismy udany zwiazek przez 4 lata. Rozumielismy sie bez slow, w wiekszosci kwestii bylismy jednomyslni, a jesli nie to zawsze szukalismy kompromisu. Naprawde kazdy niemal aspekt naszego zwiazku uwazam za udany. Moja wada bylo nagminne, nadmierne siedzenie przed komputerem, jej - palenie papierosów. Kłotnie byly najczesciej z tych wlasnie powodow, ale nigdy nie byly one jaies powazne. Ogolnie to naprawde malo sie klocilismy, chociaz to akurat ani dobrze, ani zle.

Ostatnie 6 miesiecy jednak roznily sie od pozostalego okresu naszego zwiazku.
Moja dziewczyna?? stracila prace pod koniec pazdziernika. Oczywiscie pocieszalem ja ze wszystko szybko sie ulozy, ze poradziemy sobie spokojnie z moja pensja i ew. pomoca rodzicow.
Niestety mijaly kolejne miesiace, a interesujacych ofert pracy niestety nie bylo, a my popadalismy w rutyne.
Wczesniej gdy oboje pracowalismy zawsze organizowalismy jakies spotkania ze znajomymi, wyjscia zarowno razem jak i oddzielnie, restauracje, kino itp. Wiadomo byly dochody z obu stron to mozna bylo pozwolic sobie na wiecej, ale jednak gdy zostalismy tylko z jedna pensja, logiczne bylo ze zamiast isc do restauracji i wydac 100zl, lepiej za te 100zl kupic jakies jedzenie lub cos. I tak nasze dni wygladaly niezbyt ciekawie.
Ja od 7-15 w pracy, a ona siedziala na necie w poszukiwaniu ofert, sprzatajac i gotujac.

Zaznajomilem ja z portalem golden**** ktory jest poswiecony wlasnie tematyce pracy i nie tylko.
Zarejestrowala sie tam, wypelnila ladnie wszystkie rubryczki, ale rowniez ciezko bylo tam cos znalesc.
Zabuijajac iec nude zaczela ogolnie udzielac sie na wielu roznych podforach tego serwisu. Lista jej znajomych rosla ....

W marcu cos sie jednak ruszylo. Na jej cv odpowiedziala jedna firma. Poszla na rozmowe kwalifikacyjna i po tygodniu dostala pozytywna odpowiedz, ze od kwietnia moze zaczac prace.

Tutaj dochodzimy do sedna tej historii, zaraz na poczatku kwietnia odbylismy wspolna rozmowe, gdyz czulismy ze cos jest nie tak, ze cos dziwnego sie dzieje. Wczesniej w ciagu tych feralnych 6 miesiecy mielismy ze 2 lub 3 takie rozmowy, ale zawsze zwalalismy wszystko na rutyne. Mowilem ze "znajdziejsz prace i wszystko roci do normy".
Niestety teraz wiem ze to bylo raczej zgubne.
Podczas tej rozmowy na poczatku kwietnia moja dziewczyna powiedziala mi ze nie wie co sie z nia stalo, ze stala sie jakas oschla, ze juz moje powroty z pracy jej nie ciesza, ze chyba mnie juz nie kocha. Byl to dla mnie spory cios, ale wiekszy stal sie wtedy gdy powiedziala ze ona czuje juz tak jakos od lutego....
Zapytalem od razu - dlaczego nie powiedziala mi wczesniej, ze przeciez zawsze glownym naszym sposobem na problemy byla szczera rozmowa. Ona powiedziala, ze bala sie, ze myslal ze to samo przejdzie, a potem odbila pileczke i powiedziala, ze ja tez po pracy duzo czasu siedzialem przy komputerze - tak to pawda, ale ja nie zdawalem sobie sprawy ze ona ma az takie niepokojace odczucia wzgledem nas i jesli tak czula to ona powinna pierwsza zaczac rozmowe.
Bylo mi bardzo ciezko po tej rozmowie, ale nie dawalem za wygrana. Zaproponowalem wspolny wyjazd do mnie na swieta, ale niestety odmowila bo powiedziala ze to juz nie ma sensu. Ja powiedzialem ze w takim razie musze sie wyprowadzic (to mieszkanie jej babci) z mieszkania, bo dziwnie tak razem mieszkac nie jak para a jak lokatorzy :( Ona zaczela plakac - mowic ze moge zostac ile bede chcial.
Pomyslalem sobie ze ok, pomimo tego ze atmosfera byla juz wiadomo - inna, ale postanowilem zostac, tym bardziej ze koncze wlasnie magisterke itp. Poza tym mysallem ze moze cos sie wydarzy i naprawimy nasz zwiazek, bo uwazalem ze warto.

Niestety dzisiejszego dnia wszystko sie zmienilo !!
Nie wim jak to nazwac - chyba meska intuicja, ale poczulem wewnetrznie ze powod ktory mi podala nie jest prawdziwym powodem naszego rozstania i ze chyba ma kogos....
Chcac sie upewnic wszedlem na jej konto pocztowe.
Od tamtej pory jestem caly czas w szoku, a bol ktory czuje jest nie do opisania.
W jej wiadomosciach odebranych znalazlem maile od jakiegos faceta.
Pisal jej jakies wiersze, oraz zwierzal. Ona to samo.
To byl juz pierwszy szok.
kolejny byl jeszcze wiekszy.
Po otworzeniu folderu z wyslanymi wiadomosciami, ukazaly mi sie wiadomosci od mojej dziewczyny do wspomianego faceta, oraz do jeszcze jakiegos innego.
Fotki byly pozowane nago w bardzo wyzywajaych pozycjach. jeynie twarz miala zamazana w programie gaficznym, ale nie bardzo dokladnie.
Oprocz fotkek wysylanych do tych 2 facetow byly tez zwierzenia oraz zwykla korespondencja -glownie z tym pierwszym facetem - nazwijmy go Marek.
Pisala mu to o czym rozmawialismy wspolnie kilka razy, pisala ze chcial by zalozyc rodzine, miec corke itp.
On na jednego z maili odpisal jej tak :

"nawet nie wiesz jak mi jest trudno... tak chcialbym byc teraz na
miejscu... xxxx? dobrze pamietam?
gdybym byl nim nie myslalbym o zadnym graniu. bedac tak blisko Ciebie
myslalbym tylko o tym by trzymac Cie w ramionach. Dziubek - ja juz
kolejny dzien nie potrafie jesc. jem tylko tyle by nie pasc.
mam tyle pytan ktore chce Ci zadac, ale chce je wypowiedziec w cztery
oczy, jak kiedys odwazysz sie i pozwolisz mi przyjechac... dobrze?
niemal stracilem zmysly gdy napisalas o tym, że chcesz stworzyć
prawdziwą rodzinę...ze w przyszłości chcesz mnieć corke... nawet nie
wiesz jakim jest moim marzeniem... Aurelia Anastazja... bedzie cudowna
jak jej Mama - najpiekniejsza kobieta na ziemi....
chciałbym rozpieszczać ja i jej mamę....
przepraszam ze pisze tak chaotycznie ale mysli mam rozbiegane i jeszcze
zmeczone wczorajszym dniem w pracy.

tak chcialbym poczuc dotyk Twojej dloni teraz na moim policzku...
poczulabys lze, ktora leci w dol...
jesli pozwolisz bede Twoim cieniem
zapachem kawy kazdego ranka
parasolem przed deszczem i sloncem
jesli wolisz
oparciem w potrzebie
poduszka do ktorej placzesz gdy
smutek w sercu zaplonie
jesli pozwolisz bede ogniem
w dzien w nocy w chlodzie
bede woda ktora pic zechcesz

jesli pozwolisz bede..."

Po prostu mnie to zniszczylo. Wszystkie te maile ze zdjeciami i zwierzeniami datowane sa na marzec
Zabolalo mnie, ze juz od marca gy ja pracuje i zarabiam gdy ona szuka pracy, ona w tym czasie robi sobie rozbierane sesje i wysyla obcych w sumie facetow.

Dowiedzialem sie od jej brata ze ona powiedzial mu w piatek ze ze mna skonczyla, ze ja w maju sie wyprowadzam ( mi mowila co innego - ze niby moge zostac ile bede chcial), ale co najgorsze powiedziala mu ze Marek przyjechal do niej gdy byla w rodzinnym miescie i sie spotkali.

Poczulem jakby piorun w sercu. Informacja mnie oszolomila.

Gdy dzis przyjechala zaskoczylem ja - pokazalem jej te wszystkie fotki, wiersze itp.
Zapytalem co sobie myslala wysylajac swoje nagie zdjecia do obcych facetow. Skad w ogole ich poznala i jakie ma plany.
Zaczela sie tlumaczyc, ze nie wie czemu, ze po prostu potrzebowala sie doartosciowac i ze oni pierwsi wyslali jej swoje zdjecia. Przyznala ze z Markiem sie spotkala, ze jest z drugiego konca polski - slask, ze jest o rozwodzi i ma corke, a ten drugi to tylko taki epizod ze zdjeciami i ze nie utrzymuje z nim zadnych kontaktow.
Ze obaj zaczepili ja na tym nieszczesnym serwisie golden**** ktory sam jej polecilem !!!!!

Zarzekala sie na wszystko ze z nikim innym nie spala, ale juz nie wiem w co mam wierzyc.
Powiedzialem jej ze moim zdaniem ten caly Marek pisze jej te czule slowka bo chce sie po prostu do niej dobrac - przeczytajcie zreszta ten jego mail ktory jest powyzej - przeciez to wg. mnie taneta.
Ona mowi ze nie ma z nim zadnych planow bo on jest z tak daleka i wogole, ze po prostu fajnie jej sie z nim rozmawia itp.

Nie wiem o mam z tym wszystkim zrobic....ona mowi ze nie zdawala sobie sprawy z powagi tych zdjec, ze dla niej to nie byla zadna zdrada, ze nie myslala wtedy logicznie. Ja juz nie wiem w co mam wierzyc.
Wiem ze znami juz definitywny koniec bo po takim czyms juz nie bylbym w stanie jej zaufac. Szkoda mi niezmiernie tych 4 lat. Mam zal po czesci do siebie ze nie zauwazylem nic szybcij, ale jednak kobiety sa mistrzyniami maskowania takich spraw. Mam tez zal do niej ze jak juz tak jak mowila - w lutym zaczela czuc ze cos sie dzieje zlego, ze nie przyszla z tym do mnie.
Mam zal za wysylanie takch zdjec obcym facetom :(

Prosze Was o porade jak mam sobie ogolnie poradzic, bo niby jestem silny w tej chwili, chociaz boli jak cholera, ale nie wiem czy np. jutro nie dojdzie to do mnie ze zdwojona sila.
jak narazie nie potrafie sie skupic na niczym innym ,ani na pracy zawodowej ani na magisterce, gdy tylko zamkne oczy widze jej nagie fotki przeznaczone nie dla mnie a dla innych :(
Jest naprawde ciezko a pwnie bedzie jeszcze ciezej.
Teraz musze sie jak najszybciej wyprowadzic i......nie wiem wlasnie co.....

Jak Wy widzicie ta sytuacje. Co o niej myslicie ? Co byscie zrobili ?
Prosze o pomoc i wskazowki jak przetrwac.....

Pozdrawiam
napisał/a: liana1 2009-04-15 10:16
nie myśl, ze jutro będzie bolało bardziej, że za chwilę nie wytrzymasz, skup się na chwili, która trwa. musisz przejść przez to cierpienie, ono jest też miarą Twoich uczuć do tej kobiety.
Musisz świadomie przejśc przez to cierpienie krok po kroku, przez żal złość a w końcu obojętność.
Byliście razem cztery lata,kochaliscie się, zależało Wam na sobie, aż przyszedł moment w którym emocje przygasły, pojawiły się niedopowiedzenia problemy o których nie potrafiliście rozmawiać. Nie wiem czy Twoja partnerka próbowała cokolwiek z tym zrobić, być może tak, tylko Ty nie reagowałeś, a może nie umiała sobie z tym poradzić. W związku są dwie osoby i odpowiedzialność za wszelkie niepowodzenia leży zawsze mniej lub bardziej pośrodku, niezależnie od tego, kto popełnił finalne głupstwo.
Sama stanęłam ostatnio na progu zdrady, mój mąż też niczego nie "podejrzewał", ba on myśłał ze układa nam się wspaniale. Jednak to co mnie pchnęło do myśli o innym mężczyźnie miało głębsze podłoże. Ja rozumiem potrzebę dowartościowania się, poczucia akceptacji w oczach mężczyzny, świadomości że jest się atrakcyjną, zwłaszcza w sytuacji gdy dla swojego mężczyzny jest się już bezbarwnym dobrze znanym elementem codziennosci. Mozna się w tym wszystkim pogubić, bez względu na więź łączącą partnerów. Może tak też się stało z Twoją dziewczyną..ktoś pisał do niej wiersze, prawił komplementy, INTERESOWAŁ SIĘ NIĄ. Poczuła się ważna, atrakcyjna, kobieca, poczuła emocje, których między wami już nie ma.
Myślę,że powinieneś dać sobie czas na strawienie bólu, dać sobie czas na ułozenie myśli i na decyzję, czy dasz sobie i jej szansę na budowanie od nowa, czy definitywnie ją przekreslasz. Przemyśl wasze dotychczasowe relacje, poszukaj w nich przyczyny, źródła może to da Ci odpowiedź na pytanie "dlaczego" może to da Ci jakieś ukojenie.
napisał/a: ~gość 2009-04-15 10:21
wujek g, bardzo Ci współczuję
Ból na pewno ogromny... Powinieneś jak najszybciej znaleźć jakieś zajęcie.
Nadal u niej mieszkasz?
napisał/a: voice02 2009-04-15 18:41
wujek /strong>

Nie mam dla Ciebie dobrych wieści. Będziesz z tym żył do końca dni swoich. Nawet wtedy gdy będziesz już z inną... Tak więc zacznij od uświadomienia sobie, że coś się skończyło i bezpowrotnie uleciało. Niestety. Zaakceptowanie tego niewątpliwie bolesnego, sakramencko wręcz bolesnego faktu, to pierwszy krok, bez którego nie postawisz następnych. A przecież trzeba normalnie żyć... Dopiero drugi krok to odpowiedź na pytanie czy chcesz być z nią dalej...

liana:

Cieszę się, że zabrałaś głos akurat w tym kontekście. ;)
napisał/a: wujek g 2009-04-15 23:22
Witam ponownie.

Jest godzina 22 30. jestem sam w pokoju hotelowym.
W telewizji leci meczyk, ale co to za przyjemnosc z ogladania meczyku gdy nie ma piwka i pizzy :P
Odpalilem laptopa tylko po to aby sprawdzic czy cos ruszylo sie w zalozonym wczorj przeze mnie temacie.
Ruch raczej slaby, ale przeciez nie chodzi o zadna popularnosc.
Chodzilo o to aby moc choc w malym stopniu sobie ulzyc wyrzucajac z siebie ta historie na forum i liczyc na

jakies wsparcie i madre slowa bardziej doswiadczonych zyciowo osob.
Czytam po raz wtory post LIANY - widac ze madra kobieta i naprawde ma zdolnosc empatii.

Odnoszac sie do jej posta moge powiedziec tyle, ze jesli moj bol jest miara milosci do "moej dziewczyny" to

musialem naprawe mocno ja kochac.
Nie wiem nawet w jakim czasie mam uzywac tego slowa, czy w przeszlym, czy w terazniejszym....
Gdyby ona zapytala mnie sie dzis czy ja kocham, to napewno odpowiedz byla by pozytywna, gdyby zapytala czy jej

wybaczam - odpowiedz brzmi nie. Nie wybaczam, na ta chwile nie moge.
Gdy jechalem dzis tu gdzie teraz jetem, mialem kilka godzin na obcowanie z moimi myslami i gdy pomyslalem o

"nas" to zamiast szczesliwych chwil, widzialem te [Mod: pip-pip] fotki...

Przechodzac dalej - zgadzam sie oczywiscie ze wina lezy mniej wiecej posrodku, ale ja jestem absolutnie pewny ze

gdybym zaczal czuc, a wlasciwie przestawal cokolwiek czuc, to od razu zdecydowal bym sie na rozmowe z

partnerka, aby znalesc rozwiazanie na zwalczenie takiego czegos w zarodku, ona niestety nie podjela takiego

kroku. Nie wiem czemu tego nie zrobila, nie wiem czy to bylo przed poznaniem "Marka" na golden****. Z naszych

rozmow wywnioskowalem ze przed....on moze byl jakims negatywnym katalizatorem :(
Takich "amantow" polujacych na okazje powinno sie niszczyc !! Bajkopisarze ze dyche....

Ogolnie to dzis jestem pierwszy dzien bez niej odkad dowiedzialem sie o "Marku" i fotkach i ciezko mi

sprecyzowac jak sie czuje. Wydaje mi sie ze jest ciezej niz gdy przebywamy w tym samym mieszkaniu (ba, pokoju i

łóżku :P ) Nie wiem dlaczego tak jest. Hmmmm ciezko mi to opisac.
Z jednej strony wiem ze przeciz niedlugo musze sie wyprowadzic , bo jaki ma sens takie wspolne mieszkanie. To ze

z jakiegos powodu mniej boli, to nie jest zadne wyjasnienie a tym bardziej ozwiazanie.
Wiem tez ze jestem przeciez mlody, ze napewno predzej czy pozniej kogos poznam i moge byc bardziej szczesliwy

niz bylem. Jednak oczywiste jest ze w ciag 4 lat bycia z nia, pojawialy sie mysli w ktorych widzialem nas razem

za x lat, jak jestesmy juz rodzina...
Z drugiej strony gdyby jakikolwiek z moich przyjaciol przyszedl do mnie i opowiedzialby mi historie o tym jak

rozstal sie ze dziewczyna, jak znalazl jej nagie fotki wysylane do innych, to bez chwili zastanowienia

powiedzialbym zeby odszedl od tej suki, a gdy ja jestem w tej sytuacji, nie jest to przeciez takie proste -

inaczej nie bylo by w ogole tego tematu, tyle tortur psychicznych zadawanych samemu sobie...

Jest godzina 23 09, konczac juz ten kolejny przydlugi post i odpowiadajac na koncowe przemyslenia LIANY:
"Myślę,że powinieneś dać sobie czas na strawienie bólu, dać sobie czas na ułozenie myśli i na decyzję, czy dasz

sobie i jej szansę na budowanie od nowa, czy definitywnie ją przekreslasz. Przemyśl wasze dotychczasowe relacje,

poszukaj w nich przyczyny, źródła może to da Ci odpowiedź na pytanie "dlaczego" może to da Ci jakieś ukojenie."
Mozliwe ze jeszcze nie potrafie obiektywnie spojrzec na cala ta sytuacje, ze rana jest zbyt swieza, ze nie

poukladalem sobie do konca mysli i nie wiem ile mi to jeszcze zajmie. Nie potrafie w kazdym badz razie

opowiedziec sie za zadna z opcji - czy to z budowaniem od nowa, czy to z definitywnym koncem. Wiem tylko ze

jestesmy inteligentnymi ludzmi i pewnie zadne z nas nie doprowadziloby w przyszlosci do takiej sytuacji.....czy

sie myle ?

Pozdrawiam
napisał/a: yogurtowy 2009-04-16 11:05
liana napisal(a):nie myśl, ze jutro będzie bolało bardziej, że za chwilę nie wytrzymasz, skup się na chwili, która trwa. musisz przejść przez to cierpienie, ono jest też miarą Twoich uczuć do tej kobiety.
Musisz świadomie przejśc przez to cierpienie krok po kroku, przez żal złość a w końcu obojętność.


zgadzam się!! najlepiej zmienić coś w życiu, zacząć coś innego, nowego, coś tylko mojego.

liana napisal(a): Byliście razem cztery lata,kochaliscie się, zależało Wam na sobie, aż przyszedł moment w którym emocje przygasły, pojawiły się niedopowiedzenia problemy o których nie potrafiliście rozmawiać. Nie wiem czy Twoja partnerka próbowała cokolwiek z tym zrobić, być może tak, tylko Ty nie reagowałeś, a może nie umiała sobie z tym poradzić. W związku są dwie osoby i odpowiedzialność za wszelkie niepowodzenia leży zawsze mniej lub bardziej pośrodku, niezależnie od tego, kto popełnił finalne głupstwo.


dlaczego odpowiedzialność ?? myślę, że w pewnym sensie jakąś tam ułamkową część przyczyn niepowodzenia związku! ALE Czy ten facet powienien ponieść odpowiedzialność za to, że za długo siedział przy komputerze skoro zawsze tak siedział... że nie mówił i pisał wierszem gdy dawał nowe pomysły na znalezienie pracy... że pracował gdy jego dziewczyna oczekiwała czułości ???

W tym konkretnym przypadku trudno mi znaleźć winę u Niego.... możliwe, że siedział przed komputerem... może nie mówił i pisał wierszem.... może nie przygotowywał wypraw na piknik.... ALE Ona nie tylko nie pisała wierszem, ni mówiła nim.... nie przygotowywała pikników... przed kompterem wysiedziała się 8 godzin pod jego nieobecność... to w dodatku rozsyłała swą godność... I co jest chyba podstawą aktualnej sytuacji: ukrywała te krętactwa bo frajer niczego nie podejrzewa a Ona miała wszystko pod kontrolą....

Chciała tego i teraz ma... bo jak czytam to nie widzę w jej zachowaniu ubolewania? w zamian kłamstwo, aby wykręcić się od orzeczenia winy, jaką jest udowodniona zdrada.... a mogło być tak pięknie, nikt nie złapał za rękę to czujemy się bezkarnie pod pretekstem ulżenia cierpienia byłemu ukochanemu, który jest zbędny. Ale tego, że robiliśmy go w balona tygodniami wcześniej nikt nie zauważy....


liana napisal(a): Myślę,że powinieneś dać sobie czas na strawienie bólu, dać sobie czas na ułozenie myśli i na decyzję, czy dasz sobie i jej szansę na budowanie od nowa


wujek napisal(a):Dowiedzialem sie od jej brata ze ona powiedzial mu w piatek ze ze mna skonczyla, ze ja w maju sie wyprowadzam ( mi mowila co innego - ze niby moge zostac ile bede chcial), ale co najgorsze powiedziala mu ze Marek przyjechal do niej gdy byla w rodzinnym miescie i sie spotkali.


Szansę można dawać jeśli oboje chcą i ktoś szczerze żałuje tego co zrobił... tutaj nie widzę jej skruchy a raczej zabezpieczenie sobie drogi, aby może jak się nie uda wrócić....

pozdrawiam bardzo serdecznie i trzymaj się twardo !!
napisał/a: BOGINS 2009-04-16 13:22
Hmm cóż okazałeś się tym jednym z wielu z nas, który o tym że jest zdradzany, czy coś się dzieje złego w związku dowiaduje się ostatni... Cóż tu mówić, wiadomo cisną się chamskie słowa na usta, można obwiniać siebie, ale:
Nie wiem jakim jesteś człowiekiem, jednak uważam że rzeczywiście jakiś tam procent w doprowadzeniu do zaistniałej sytuacji niestety też dałeś. W końcu mogłeś okazywać swoją romantyczność itd. itp. Musisz też pamiętać, że nie należy siebie wybielać... Jednak, trzeba zauważyć, (tak jak to DGW napisał), że o ile ty siedziałeś w pracy i w ramach odstresowania/odpoczynku siadałeś sobie przed kompem, to przecież ona też siadała i i to przynajmniej w takiej samej ilości czasu. Ty w końcu nie kończyłeś roboty o 15 równo, tylko jeszcze trzeba było wrócić do domu, wiadomo jakiś obiadek itd.
Czyli: Wujek g, w związku obie strony muszą dbać o to żeby był ciekawy, żeby wszystko szło po waszej myśli. Twoja kobita jednak okazała się na tyle słaba emocjonalnie że: kiedy zauważyła że zaczyna jej się coś nie podobać - a dla mnie to był oz chwilą kiedy zaczęła prowadzić rozmowy z facetami, co gorsza wysyłać im swoje nagie zdjęcia powinna z miejsca rozmawiać z tobą... inna bajka jeśli jesteś osobą której to mówi się, że jest źle, źle, źle, a ty to ciągle zwalasz że coś wymyśla. Wtedy twoja baba zaczęła czuć sie gorzej i gorzej.
Bezsensu jednak jest, jeśli ty sie pytasz czy wszystko jest okej, ona mówi, że tak, wysyła porno zdjęcia, po czym odchodzi gdyż jakiś frajer co jej wysyłał piękne słówka i rozwodnik z dzieckiem raz cholera do niej przyjechał... no to ręce opadają. Dlatego też mówią, że twoja kobita jest słaba psychicznie, a samotność w chacie i "poznane osoby w necie" doprowadziły do tego, iż popieprzyło jej się konkretnie. MOja kobita też miała 4 miechy bez pracy i obawiałem się, tego że zacznie przesiadywać przed kompem i w ramach "zajęcia się czymś" będzie oblegać takie portale jak NK itd - a ja już nie raz mówiłem, że one są złem dla związku!

Ok wracając do ciebie.
Z tego co napisałeś i z tego co można wywnioskować twoja kobita z tobą skończyła. Sam jak mówisz, źle się czujesz i w sumie nie wiesz co robić - kończyć, nie kończyć. Ja bym skończył. przemęczysz się, jakoś to będzie. To ty masz pracę i ładowałeś w mieszkanie, a nie ona. Pewnie już tam prosi rodzinkę aby dać jej kasę itd... A zbliża się kolejny miesiąc i opłaty. naturalnie jeśli masz coś jeszcze u niej - i są to twoje rzeczy, szczególnie jak to ty ostatnio zarabiałeś, brałbym bez gadania. Laska musi widzieć że wynosisz się z jej życia i że coś należy do ciebie. Nie chcę grać na złych uczuciach, ale jak ona cię traktuję jak miśka, którego można rzucić w kąt lub zamknąć w szafce to niby że co, garnka nie możesz wziąć czy coś? Bierz i więcej.
Jej nagie zdjęcia sobie zachowaj :), kiedyś wypijesz za to co było, pośmiejesz się, wyzwiesz i będzie git. Cóż, laska uważała po prostu, że to facet musi dbać o wszystko, to musi być zawsze jego inicjatywa. No i kiedy facet cosik zawala to nagle to jest tylko jego wina, no bo przecież kobita = dwie lewe ręce jeśli chodzi o inicjatywę :).
Trzymaj się i nie zadręczaj. To ona jest tą głupią, nie ty! Jeszcze zresztą pewnie sie odezwie, bo nie wieżę w to że będzie z facetem ze śląska zbyt długo, wtedy będzie chciała wrócić, a ty sobie ją (hihihihihihihihhi) i powiesz spadaj :).
napisał/a: AgainstTheWorld 2009-04-16 15:03
BOGINS, świetny post, podoba mi się zwłaszcza fragment o inicjatywie tej kobiety, a właściwie jej braku. Widocznie czuła się jak królewna, a Ciebie miała za pazia-podaj, przynieś, rozbaw, ponadskakuj...mam nadzieję, że chociaż w łóżku nie była taką kłodą jak w życiu. Wuju, znajdź sobię kobietę, dla której będziesz tak samo ważny jak ona dla Ciebie i nie będzie decydowała kiedy za mało się starasz, a kiedy za dużo, tylko sama będzie starała się pielęgnować Wasz związek, bez układu wasalskiego. Życzę powodzenia .
napisał/a: ~gość 2009-04-16 16:03
wujek g, sytuacja zawsze może się powtórzyć... niestety. Niektórzy twierdzą, ze zdrada jest jak nałóg. Ja także. Jednak z każdym nałogiem można zerwać mając chęć, wolę i pomoc innych ludzi. Przede wszystkim jednak wielka wewnętrzną chęć, wręcz potrzebę. Zdrada może się wydarzyć, ale mając pełną świadomość swoich czynów i pobudek można uniknąc w przyszłości podobnych wydarzeń.

Twoje myśli będą jeszcze dlugo wracać do chwil, gdy dowiedziałes się o zdradzie, gdy oglądałeś jej zdjęcia, gdzy czytałes mejle. Tylko od ciebie zalezy, czy pozwolisz im na takie błakanie się po bezdrożach, czy pokierujesz nimi w dobrą stronę. Te wspomnienia na zawsze już w tobie zostaną, ale możesz sprawić świadomie, aby cie nie dręczyły i nie zatruwały życia, zebyś mógł spokojnie skupić się na pracy, na nauce. Kwestia treningu i... czasu.

Wahasz się, czy odbudowywać, czy zakończyć definitywnie związek. Cięzko przekreśla się 4 wspólne lata, tym bardziej, ze chciałes, aby tych lat było o wiele, wiele więcej. Poczekaj, pozwól ochłonąc pierwszym emocjom, pozwól, aby i twoja dziewczyna okrzepła i obserwuj ją, czy w niej także jest to wahanie, czy będzie chciała budowac z tobą na nowo, czy wręcz przeciwnie. Od niej wiele zalezy, od jej skruchy, żalu, pracy nad sobą i własną niedojrzałością.
napisał/a: BOGINS 2009-04-16 19:46
ALe o czym ty mówisz Jesienna? Dać ochłonąć komu? Jej czy jemu? Jeśli top ierwsze to się z tobą ni zgodzę i to w 100%!!! Co ma dać jej wolną rękę? Idż Krycha niech cię Marek pociąga za cyce a jak nie będzie ładnie to napisz smsa a ja w 3 sekundy przylecę? Wujek g to nie pies że ma zbierać po miesiącu ochłapy. Ja bym na j ego miejscu poszedł, zabrał część rzeczy wspólnych - jeśli komputer był jego to przede wszystkim go - co by laska sobie już nie gadałą z frajerami! Telewizor też, a co, a jej bym zostawił dywan, pralke i firanki, niech sobie popierze jak nie ma co robić - przynajmniej na enrgii zaoszczędzi (pewnie za komorke wzrośnie!) Według mnie Wujek musi wziąć się za siebie, owszem rozstanie poboli, ale jak ma dobrych znajomych i opowie co się stało, to mu pomogą! Pójdzie na piwo, pogada, pośmieje się, jakaś siłka, może jakaś miła pani coś zaoferuje od siebie...życie. A jak wróci stara baba i powie że tamtemu tylko o sprawdzenie co ma w majtkach chodziło... to patrz post wyżej, jeszcze bym jej rzucił 10 złotych na odejście, niech poczuje się też głupio, a nie umawia się za plecami z frajerami. tyle ode mnie
napisał/a: ~gość 2009-04-16 22:00
BOGINS, przeczytałes jedno słowo i jakoś umknęły ci pozostałe, które stały za nim...
Ani jednym słowem nie pisałam o dalszym romansowaniu. Pisałam o decyzji o rozstaniu bądź próbie naprawienia związku. Ona powinna być podjęta z jednej i z drugiej strony bez emocji, nie uważasz? Nie doczytałam się nigdzie, aby po wyjawieniu zdrady padły z jej ust słowa o definitywnym rozstaniu. Owszem wcześniej tak myślała, ale teraz ona może myślec zupełnie inaczej. Będąc w trakcie romansu człowiek rzadko kiedy myśli racjonalnie, czasem potrzeba szoku, jak chociażby takiego, ze zdrada ujrzy światło dzienne, żeby klapki opadły z oczu. Czy tak było w tym przypadku, nie wiem. Ale jesli tak było, to może warto dać kilka dni na spokojne przemyślenie ostatnich miesięcy zanim jedno i drugie powie definitywnie koniec?

Przekreślanie na wstępie tego, co zdradził, często jest pochopne. Pytanie tylko, czy ta druga strona jest w stanie żyć z tą całą wiedzę, czy jest w stanie wybaczyć.
napisał/a: wujek g 2009-04-16 22:17
Witam wszystkich ponownie.

Wierzcie lub nie, ale zalozenie tego tematu uwazam za najlepsza rzecz jaka zrobilem po rozstaniu.
Nie moge powiedziedziec o tej sytuacji znajomym, rodzinie - nie che jej po prostu tego robic ze wzgledu na stare czasy....zreszta przeciez kazdy skwitowalby to uzywajac jednego wyrazu.....
Tak wiec mam Was i uwierzcie ze pomagaie mi.
Nie lubie pasozytowac, a to teraz robie - moja psychika pasozytuje na Was, ale bardzo mi pomagacie.

Widze ze jestescie ludzmi po podobnych przejsciach, bardziej doswiadczeni niz ja i naprawde czytajac to co piszecie jednoczesnie sie ucze i czerpie wasze pomysly.

Teraz bede odnisil sie do poszczegolnych postów :

BOGINS - z tobą smialo moglbym sie napic vodki, Twoje slowa nie dosc ze w miare mnie rozsmieszyly, to zgadzam ie z nimi.
Nie czuje sie jak pies i mam swoja godnosc. Moja wyprowadzka jest mysle kwestia mniej niz miesiaca i tak jak powiedziales i nie bede czekal na zadnego smsa bo to by bylo zalosne. Biore wszystko co moje, kompa, garnki, czajnik, patelnie ;p - WSIO, i nie dlatego ze sie mszcze czy cos - nie, po prostu sa to moje rzeczy, drogie rzeczy i odczowam do nich po prostu przywiazanie.

JESIENA - klamka zapadla, poza tym nie widze niestety po niez zadnej skruchy. Szczerze........dlaem jej do przeczytania ten temat z Waszymi postami i powiedziala "ze nie jest jej łatwo, nie jest jej przyjemnie, ze nie jest jej łatwo beze mnie (cokolwiek to oznacza), ale dodala tez ze jest w lepszej sytuacji niz ja" Tak wiec skruchy nie ma, nie ma o czym rozmawiac, ale nie bede taki ze na prawo i lewo powiem wszystkim znajomym i rodzinie ze moja dziewczyna rozsylala swoje nagie fotki, nie chce zamykac definitywnie furtki - kto wie co bedzie za X lat.....

AgainsttheWorld - tu tylko jedno do powiedzenie.
Tak - w łóżku byla swietna, bardzo bym sobie zyczyl aby przyszla partnerka lubila to wszystko co my lubilismy robic.....


BOGINS - ale ja przyznalem ze wina lezy gdzies posrodku, tylko ze nic nie moglem poradzic bo zauwazylem ze cos sie zepsuło po prostu za pozno i gdy proboalem to zaczac naprawiac, gdy zaczelismy od rozmowy - wyszlo to co napisalem w pierwszym poscie....bylo juz niestety za pozno. Caly czas zaluje i "moja dziewzyna" mowi ze tez zaluje ze nie porozmawialismy, ale teraz to juz sobie mozna tylko zalowac......
Teraz pozostaje tak jak juz wspomnialem - wypowadzk, zabranie rzeczy i miec tylko nadzieje ze przetrwam ten najgorszy okres, gdy bee sam w nowym mieszkaniu i bede walczyl z myslami :(
Jak to przetrwam to tak jak mowisz - bede smial ie z tego przy vodce z przyjaciolmi.

Pozdrawiam wszytkich i dziekuje.
Pewnie niedlugo sie odezwe i dam znac......