Wielkie problemy z małych rzeczy.

napisał/a: spam28 2008-10-16 23:57
Witam.
Bardzo długo wahałem się przed napisaniem na jakimkolwiek forum, ale chyba bardzo potrzebuje wsparcia i kogoś kto by wysłuchał i przedstawił swoje zdanie.

Sprawa przedstawia się tak:
Jestem około rok czasu w związku z dziewczyną. Poznałem ją pod koniec wakacji, fortunnie (bądź też nie, o czym zaraz napiszę) wybierała się do mojej szkoły(wtedy do 1 kl LO).
Od samego początku roku zaczęliśmy kręcić ze sobą. Po około miesiącu dowiedziałem się, że jest ona od niedawna w związku, lecz nie jest to raczej nic wielkiego i nie do przebycia. Rozpoczęły się między nami smsy - ogromne ilości, pisaliśmy prawie bez przerwy, tematy się nie kończyły, niedługi okres czasu potem(między nami już pocałunki itp.) ona rozstała się ze swoim chłopakiem(on zerwał, wiedział co się dzieje). Od tego czasu jesteśmy razem.
Poczatkowo było wspaniale - spotkania co przerwę, zdawało się, że to, że jestesmy razem w szkole to błogosławieństwo. Tak się to wszystko toczyło pięknie ładnie do końca roku - były liczne zbliżenia, w tym intymne(jednak nic bardzo poważnego), codzienne przebywanie ze sobą, przytulanie, pocałunki w szkole, spacery po szkole, wspolne wagary od czasu do czasu itp.
Tu zaczyna się nasz problem, zdaje mi się, że po takim czasie widzę dopiero swoją głupotę i egoizm. Mianowicie mimo tego, że mieliśmy codziennie kontakt, potrafilem jej marudzić (ona dojeżdżała do miasta pkp, mieszka 20km stąd ) - coś w stylu "zostań dłużej", "wracaj później", "chodź gdzieś tam" , oraz co jeszcze głupsze z mojej strony, potrafilem mowić głupoty w stylu "nudze cię, dlatego jedziesz już do domu" itp. co teraz z perspektywy czasu jest totalną głupotą. Myślę, że wiem z czego to moje głupie zachowanie wynikało - widzieliśmy się tylko w szkole, a tak bardzo mało(prawie wcale) w weekendy i wolne. Mimo to, ona ciągle pokazywała, że jej zależy, mówiła że kocha, tuliła się, rozmawialiśmy jak gdyby nigdy nic itd. Nie było widać problemu, co teraz owocuje kryzysem (z mojego punktu widzenia)

Prawdziwa moja głupota zaczęła się na wakacjach - przyzwyczajony do codziennego spotykania się, nie umiałem się przestawić i za wszelką cenę chciałem z nią przebywać jak najczęściej. Myślę, że bardzo jej popsułem tym samym przyjemność z wakacji( tu znów mój charakter - mimo, że przyjeżdżała dość często, bo mieszka tu jej siostra, potrafiłem jej marudzić i zadręczać ją, że za mało czasu mi poświęca, że usuwa mnie w cień i nie chce ze mną żyć na co dzień, a tylko mieć mnie dla siebie) Nie widzałem wtedy problemu - totalny brak dystansu do siebie i poszanowania jej prywatności i czasu wolnego... Parę razy wypomniała mi moją natrętność i to że ciągle szukam problemów, lecz nie chciałem słuchać, albo też nie potrafiłem. Za dużo też chciałem zbliżeń i przyjemności dla siebie, za dużo jej czasu.

Pod sam koniec wakacji bardzo ograniczyła spotkania, wiadomości itp. Nie odpowiadała często na słowa "kocham cie" , n ie wysyłała buziaczków, wybierała sobie na jakiego smska odpisać, a co olać itd. I tak jest do dzisiaj. Od kiedy zaczął się nowy rok szkolny, to bardzo mało jest rozmów, żadnych zbliżeń ( nie pamiętam kiedy się ostatnio całowałem), nie daje się dotykać i często mnie olewa, albo pozbywa się jak najszybciej. Był nawet moment kryzysu - powiedziała, że nie chce być ze mną, i że związki ją męczą ;/ Prawie zerwalismy, lecz przeprosilismy się wstępnie i ustaliliśmy, że zachowujemy się tak jak dawniej. Niestety nic z tego nie wychodzi.

Teraz wiem jak popatrzę wstecz dlaczego powiedziała, że męczą ją związki. Powodem jestem oczywiście ja i moja głupota i pewna zarozumiałość oraz zaborczość. Też tak uważacie? Bo pewne jest, że nikogo innego sobie nie znalazła, nic złego się u niej w domu nie stało, a kontakty koleżeńskie miała zdrowe. Więc na ten jej pogląd mogłem wpłynąć tylko ja i moje dążenie za wszelką cenę do bycia z nią jak najczęściej.

Prosiłbym o pomoc i odpowiedzenie na parę pytań, bo ja naprawdę bardzo to przeżywam i próbuje naprawić, lecz nie wiem, czy słowa i rozmowy są tu odpowiednim narzędziem.

Chciałbym znać opinię ludzi doświadczonych ( mój pierwszy związek ;/ ) - czy jest jakakolwiek szansa na naprawienie mojego kretyństwa, czy jest szansa, że przejdzie jej ten okres ciągłego odmawiania mi prawie wszystkiego(chcę dotknąć, przytulić, powiedzieć coś miłego, to jestem odrzucany)? Moim zdaniem to brak tęsknoty zabija nasz związek, który z początku kiedy byliśmy głodni siebie był taki wspaniały, i myślę, że jeśli popracowałbym troszkę i - nie widujemy się na siłę w szkole, nie piszemy prawie smsow, dajemy sobie wolność i spokój od siebie i nie wymuszamy nic jedno na drugim - to mogłoby wrócić to do normy? Zdaje mi się, że nastąpiło w nas zmęczenie materuału (w głównej mierze przez moje pretensje o byle co) i trzeba się trochę stęsnić. Chciałbym wiedzieć aby mieć jakieś wsparcie, gdyż ile razy obiecuje sobie odpuścić trochę, to po paru godzinach miotam się bezsilnie i zdaje mi się, że nic z tego nie będzie i tylko marnuje czas dla czegoś co może już nigdy nie wrócić :( a bardzo mi zależy

Dodam, że ona ciągle potrafi być miła i myślę, że coś też się stara, ale nie umie powiedzieć na głos, że musimy odpocząć, a w takich rozmowach zawsze była zamknięta. Dodam jeszcze, że moje doświadczenie w związkach jest żadne, ale co raz bardziej widze, że to co było do tej pory, było zbyt dziwaczne - za mało tęsknoty, za dużo razem, nawet jak na zakochanych, stąd teraz brak deklaracji uczuć, niechęć do pocałunków i przebywania sam na sam.

Uff, wyszło długie i nieskładne, ale proszę o uważne przeczytanie i skomentowanie, bo nie wiem co robić :(
napisał/a: mania4 2008-10-17 10:50
Przeczytałam wszystko, uff :)

Przede wszystkim odpowiedz sobie na pytanie czy Ją kochasz?

Proponuje szczerą rozmowe, na spokojnie, w domu a nie w szkole, najlepiej w weekend. Podejdź do Niej i wprost zapytaj, czy mogłaby się z Tobą spotkać na rozmowe, że bardzo Ci zależy na jej zgodzie i chciałbyś Jej coś powiedzieć....

Musisz w tej rozmowie, przeprosić Ja za swoje zachowanie, natręctwo, wymuszanie spotkań, niedawanie Jej spokoju, a przede wszystkim powiedzieć, że żałujesz i już nie powtórzysz takiego zachowania, uświadom Jej, że zrozumiałeś swój błąd!!

Bo Ona wyraźnie zaczęła się dusić w tym związku i ja się nie dziwie, przecież nie trzeba się codziennie widzieć, bo zazwyczaj przynosi to problemy, lepiej czasem odpocząć od siebie, np spotykać sie co 2 dzień i potęsknić przez ten czas....

Nie truj Jej nie narzucaj się, ale spokojnie porozmawiaj, czasami wyślij jej smsa na dobranoc, typu dobranoc skarbie, śnij o mnie....ja dostaje takie smsy i zawsze idę spać szczęśliwa, dostaje smsa raz dziennie!! Nie pokazuj jej za dużo jak to bardzo Ci zależy jak bardzo tęsknisz, tylko z UMIAREM!! A jeśli powie, że np: nie może się z Toba spotkać bo umówiła się z koleżankami to powied zok, i zapytaj czasem czy nie przyjechać po nią, żeby sama nie wracała, a nie Twoje słynne "nudze Cię?"

Myuśle, że jak weźmiesz do serca to co Ci napisałam to dasz rade. Powodzenia
napisał/a: spam28 2008-10-17 14:09
Przepraszać to przepraszałem, ale ona nie jest bardzo pamietliwa czy coś - po prostu zdaje mi się, że przerosło ją to moje marudzenie i chce żebym sam się poprawił, co stara się wymusić pokazywaniem, że ja nie jestem najważniejszy na świecie, i jeśli nie chce to nie muszę w ogóle się nią interesować.
Najbardziej boli mnie to, że naprawdę zamknęła się w sobie w rozmowach i myślę, że to jest celowe. Dodatkowo mnie i mój zapał do naprawienia tego dobija brak jakichkolwiek czułości, chociażby pisanych, a dodam, że sytuacja trwa już koło miesiąca.
Na pewno masz rację z smsami, na pewno masz rację rzadszym spotykaniem(teraz problem, że jestesmy w jednej szkole i mamy wielu wspolnych znajomych, wiec czasami nieuniknione spotkanie). Postaram się to zrobić i dać jej jak najwięcej wolności i ograniczyć trochę kontakty, ale boję się, czy to przyniesie jakiś skutek, bo w tej chwili mimo, że jest niby trochę lepiej, to nadal ciągle pokazuje kto rządzi poprzez takie olewanie, odchodzenie jak najszybciej, czy nawet milczenie jak próbuje zagadać itp.
Dodatkowo zbyt mocne pokazywanie jak bardzo mi zależy to był jednak wielki błąd, w końcu ją to chyba zmęczyło i przestało mieć znaczenie. Drugi raz tego błędu nie powtórzę :(
A mi na tym związku bardzo zależy, tylko boję się, że ona nie zmieni swojego podejścia mimo moich starań :/ Nie mam doświadczenia i nie wiem czy sprawa jest poważna, czy jeszcze nic straconego - brakuje mi punktu odniesienia do podobnych problemów, stad nie mam porównania i zdaje mi się, że to koniec świata :) Głupie, ale prawidziwe.
napisał/a: mania4 2008-10-17 14:27
Ile macie lat?

Bo to też kwestia wieku, czy ona chce poważnego związku, może też przestraszyła się tego...próbuje się odsunąć, wyluzować, żeby ten związek nie robił sie taki poważny....może zdystansuj się do Niej tak jak Ona do Ciebie. Myślę, że nic straconego, zapytaj się jej czego ona chce....bo może nie jest pewna. Nieunikniona tu jest rozmowa, zrób jak Ci radzę oczywiście jeśli chcesz, ale ja na pewno porozmawiałabym o tym szczerze :) powodzenia
napisał/a: spam28 2008-10-17 16:11
ja 19, ona 18. Rozmowa jest nieunikniona, ale na razie spróbuje dać jej sygnał, że tej rozmowy chcę, ale nic na siłę, bo może się zniechęcic z tego co ją znam. Nawiedzać jej w domu nie będę, bo nie jestem na odpowiedniej pozycji.
Wątpię zeby sie przestraszyła, bo ja nie nalegałem na nic poważniejszego, i nie mieliśmy jakiś wielkich planów na przyszłość. Dużo zaprzepaściłem, ale mam nadzieję, że uda się to odbudować.
Tylko żeby nie odebrała źle, że jej unikam bardziej i nie piszę :(
napisał/a: Monini 2008-10-17 16:32
Mnie to troche dziwi... byliscie blisko, a nagle taka odmiana. Nie chce o nic nikogo bezpodstawnie osadzac, ale moze tu chodzi o cos troche innego. Moim zdaniem niekoniecznie tak sie zmienila jej postawa, bo chciales z nia spedzac duzo czasu. Ja tez z moim obecnym mezem widywalam sie codziennie i ciagle bylo nam malo. Moze w gre wchodzi ktos inny? Skoro nawet sie nie daje pocalowac czy przytulic, to moze cos zrobila, co teraz nie daje jej spokoju?
Mam nadzieje, ze jednak nie...
napisał/a: spam28 2008-10-17 23:44
O tym, ze nikt inny w grę nie wchodzi jestem przekonany.. Utrzymuje bardzo dobre kontakty z jej przyjaciółkami i ogólnie środowiskiem. No i zapytałem się jej wprost wtedy jak chciała zrywać i wątpię, żeby skłamała wtedy. Poza tym, po co by przepraszała i mówiła, że chce ze mną być.

Sądzę, że zależy jej, ale nie w takiej postaci jak to było do tej pory. I od razu mówię, że to nie jest tak, że w ogóle nie ma pocałunków i przytulania - są, ale jakoś tak na bardzo szybko i bez rozpływania się czy okazywania wielkiego uczucia, myk i już :/ I ciągle często odsuwa mnie jak próbuje się zbliżyć. Jeszcze niedawno w ogóle nie dawała się dotykać, więc jest chyba lepiej, ale nic specjalnego.

No i w sumie zrozumiałbym, jakby była troszkę mną zmęczona, bo w końcu tak na co dzień to na dłuższą metę bezsens. Poza tym niedawno jakoś wypomniała, że nie mamy kiedy za sobą zatęsknić, i że koleżanki z klasy prawie o niej zapominają, bo ciągle jest ze mną i nie ma czasu dla nich. Głupio tylko, że bardzo trudna ją namówić na szczerą i dobitną rozmowę...

Mam nadzieję, że czas i odpowiednie zachowanie zaleczą ten durny kryzys...
Jesli chodziloby o kogo innego to albo moze miec go wyłącznie na oku, albo baaaardzo dobrze ukrywa...

Póki co zrezygnowałem z imprezy półmetkowej naszej szkoły z nią (rozmawialiśmy, nawet powiedziała, że nie pójdzie beze mnie jeśli mam się z tym źle czuć i marudzić, więc chyba coś to znaczy? nie wiem, nie chce oceniac pochopnie) i staram się faktycznie ograniczyć pisanie i spotkania... Czas pokaże, tylko boje się, że go zmarnuje.
napisał/a: Monini 2008-10-18 15:12
spam28 napisal(a):Mam nadzieję, że czas i odpowiednie zachowanie zaleczą ten durny kryzys...

ja tez mam taka nadzieje. Trymam kciuki, zeby bylo dobrze.