Waszym zdaniem

napisał/a: zielonomi2 2009-08-13 10:10
Dzień dobry, drodzy Forumowicze:)

Trochę czasu zleciało. Zdążyłam ochłonąć i podejść do tego z chłodnym dystansem. Wiele rzeczy mnie zraziło do tego 'kumpla'. Nie podoba mi sie totalny brak zainteresowania moją osobą z jego strony. Nigdy nie spyta co u mnie słychać, co czytam, o czym myślę, czego słucham, co oglądałam, co bym mogła powiedzieć o tym i o tamtym, nie poleci książki, którą czyta po to by później obgadywać to i owo. Nie chce się dzielić ze mną swoimi poglądami i muzyką jak wcześniej. Zapewne jeśli w ogóle ma taką potrzebę, dzieli się tym wszystkim z kimś innym, albo z wieloma innymi osobami, znalazł sobie zapewne tak jak chciał słuchaczy/ słuchaczki bardziej. I tak wygląda zapewne ta historia. Ja też sobie znalazłam kilku ciekawych rozmówców i właśnie oni chcą powymieniać się ze mną myślami. W związku z kolegą nie mam już żadnych nadziei, totalna obojętność z jego strony wystarczająco mnie pokopała. Nawet jak zagadam do niego, to nie ma nawet'a co u Ciebie?', jak do zwykłej znajomej. Po prostu ja dla niego nie istnieję i mnie nie szanuje. Tak wygląda widok z mojej strony. Nigdy w mojej krótkiej historii znajomości z jakimkolwiek człowiekiem, na którym mi zależało, nikt mnie tak nie traktował lekceważąco. Ja tam już zagaduję bo zagaduję, mam grono swoich słuchaczy, którzy mnie szanują i cenią rozmowę ze mną. To wzmacnia poczucie godności. Poza tym w ciągu dalszym się rozwijam. I honoru mi nie brak, by zainteresować się, co u niego słychać.
Powiecie 'olać takiego' i zapewne słuszne. On ma swoje myślenie. Generalnie trudno się mówi. :/ ale trochę szacunku..

[ Dodano: 2009-08-13, 10:13 ]
to moje pisanie wynika z chęci wygadania się i potrzeby posłuchania, co inni na ten temat myślą:)
także pisać śmiało.
może ktoś się znalazł z historią podobną doo mnie?:P
pisać :) zapraszam.
napisał/a: kasiasze 2009-08-13 10:30
Ale ... przepraszam :) - co to za historia? Piszesz, ze kumpel jest be i już to wiesz ... i co mamy Ci mówić? Chyba, ze masz jednak żal, zlość i niedosyt - bo w głębi duszy "wiesz", że byłoby wam cudownie, ale on tego n i e docenia?
Nic na siłę .... Prawda? Pytanie szczególne - to PO CO go zagadujesz, skoro nie on wykazuje żadnego zainteresowania? Skoro, jak można wnioskować, odechciało mu się?
napisał/a: zielonomi2 2009-08-13 10:55
zagaduję, bo nie umiem człowieka, do którego czułam sympatię totalnie olać. To nie w moim stylu. Chciałabym chociaż jak ze znajomym z nim gadać. Nie mówię, że kolega jest be, tylko przykro mi być tak traktowaną. Nigdy mnie nikt tak nie potraktował i jest dla mnie to coś nowego. Tak, myślałam, że on będzie bliską mi osobą i będzie to wspaniała znajomość. Wiele podobieństw i wspólne poglądy. Rozumiem, że on teraz jest skupiony tylko na sobie, ma trochę problemów, które zbija na czytaniu. Ja po prostu będę zagadywać i zobaczyć czy czas doprowadzi tą znajomość do końca czy też nie. Po koleżeńsku. Jednocześnie będę rozwijać znajomość z innymi ludźmi i może trafię na osobę, którą szukam. Jednak nie będę zawieszać nawet neutralnego stosunku z tym kolegą.
napisał/a: kasiasze 2009-08-13 11:16
Nie jestem pewna, czy zagadywanie przy poczuciu braku szacunku z jego strony, przy takim "olewaniu" jednak Ciebie teraz ma sens. Może....
Ale nie lepiej odpuścić i zobaczyć czy samemu nie będzie mu brakować? Albo - zagadać choćby dopiero za jakiś czas? A nie tak teraz troche "na siłę"? Przecież nei zagadując nie olewasz go a po prostu skupiasz się na czymś innym - tak?
... żeby naprawdę nie robi niczego na siłę, wbrew logice emocjonalnej :)
napisał/a: ~gość 2009-08-13 13:51
odnoszę wrażenie, że Ty sobie za wiele wyobrażasz, a on traktuje Cię jak zwykłą koleżankę. Lubi Cię, ale nie ma potrzeby pytania codziennie co robisz. Ja też nikogo nie pytam ani nikt mnie nie pyta, poza moim chłopakiem, a wy przecież w związku nie byliście. Więc uważam, że Twoje poczucie o braku szacunku jest na wyrost (ale wiem, że to co się czuje po prostu się czuje i nie tak łatwo się przestawić ;) ), on traktuje Cię jak normalną koleżankę i nic poza tym :)
napisał/a: zielonomi2 2009-08-14 20:20
Prawdopodobnie za dużo błędów w zachowaniu popełniłam. I stałam się w jego oczach uległym popychadłem. Możliwe. Nie wiem, jak to naprawić.
napisał/a: ~gość 2009-08-21 16:05
Jesli ktos mimo twoich staran ciagle cie olewa nie ma sensu dalej tego ciagnac. ludzi emaja wieksze probllemy. dzisiaj przypadkiem bylem swiadkiem rozmowy kobiety przed 30 z chyba okolo 2 letnim dzieckiem, rozmawialla z starsza kobieta przed 60 i jej mowila cos takiego >>> ze mmusi stwozyc rodzine bo dziecko jest najwazniejsze i ze zmarnowala 2 lata zycia dl ajakiegos faceta, tylko sie ciage stresowaa i sie to tez odbilo na dziecku
Jak widzisz sa wieksze problemy w zyciu, dlatego nei ma sie co przejmowac pierdolami :)
napisał/a: zielonomi2 2009-08-22 23:26
Darakf, masz rację. Tak czytałam te wpisy ostatnio i sobie pomyślałam 'że Ci Monika, takimi pierdołami się zaczęłaś zajmować, upadłaś na łeb i na szyję' Przecież świat się nie wali. Kropka:)
[lepiej poczytać mądrą księgę]
napisał/a: ~gość 2009-08-23 14:26
A ja Monice odpisuje, tez cos ze mna nie tak hehe ;)
napisał/a: zielonomi2 2009-08-24 00:00
Darekf, a to co nie halo z Tobą? :P
napisał/a: ~gość 2009-08-25 14:57
:P

Milego dnia haha ;)

:D