Walczyc, poczekac, czy dac sobie spokoj???

napisał/a: Astryldd 2009-04-02 12:12
Witam.

Jestem tu pierwszy raz. Mam ogromny poroblem ktory sie zrobil z malej nieistonej rzeczy.
Dzien ja co dzien, ja po nocy... On przyjechal po mnie na pociag i pojechalismy do mnie. Pomasowal mnie i wogole i poszlismy spac. Wstaje a tu sniadanie itp, wszystko okey do czasu.

Ktos mu puscil sygnal, spytalam kto to - cisza. Podeszlam do niego i poprosilam o telefon. Dal mi, zaczelam sobie przegladac wszystko po tym jak zobaczylam ze puscila mu sygnal kumpela z nowej pracy w ktorej jest od okolo 4 miesiecy. Juz wczesniej slyszalam o niej, i od poczatku mi sie to nie podobalo - ona to, ona tam... a jak telefon sie odzywal to chowanie i klamanie ze to reklama z sieci. Doskonale wiedzialam ze to ona w minimum polowie przypadkow. Mowil ze podobno do slubu sie szykuje ona, ze nie mam sie co martwic, ale te jej smsy byly az za bardzo cieple...

I w momencie kiedy skumal ze przegladam smsy to rzucil sie z darciem ze czemu mu sprawdzam telefon, troche zaufania i wogole. Nadmienie ze on tez niieraz patrzyl mi w fon nawet jak myslal ze nie widze ale nie robilam z tego awantury, natomiast on zaczal sie drzec coraz badziej, wyzywac mnie... moment z mojego faceta zrobilo sie jakies zwierze, rzucal wszystkim. To nie pierwsza taka klotnia, ale o telefon pierwsza. Nie chcial nic sluchac co mam do powiedzenia ciagle mnie wyzywal od jakich tylko sie da... ty szm-to, dziw-o. Ze ma dosc, ze koniec z nami, ze on taki dobry a ja taka i owaka. Wylecial z mieszkania, wracal pare razy by jeszcze mi dowyzywac i powiedziec ze to moja wina ze ta klotnia. Nagral wyzwiska na sekretarce... Ja spokojnie jak zwykle probowalam rozmawiac a on darl sie jeszcze glosniej z kazdym moim slowem... Wiiem ze ona nie byla kims wiecej niz kolezanka, chociaz 1005 pewnosci nie mam wiec skad takie cos?

Napisalam ze jak przemysli swoje zachowanie to niech sie odezwie, i zacznie zachowywac jak czlowiek a nie zwierze.

Rzucil za kolejnym wpadnieciem do domu kluczei obraczko i ewypadl na nowo z mieszkania, zegnaj dziw-o. Takie zachowanie to u niego norma podczas klotni dlatego wiem ze on tak mowi w nerwach, chociaz tak nie powinno byc.

Wiiele razy z nim rozmawialam na temat klotni, na temat jego zachowania, on niby rozumial, ze nibyy sie poprawi a potem znowu to samo i twierdzenie ze to ja wyprowadzam go z rownowagi... Czym? Tym ze chce spokojnie porozmawiac o nas, o problemach albo o normalnych rzeczach, codziennych z ktorych nieraz robil awantury ze hej.

Nie wiem co mam z nim zrobic, czy robic co kolwiek, nawet tym razem nie zabolay mnie jego wyzwiska, nawet lza mi nie poleciala , ani serce mocniej nie zabilo kiedy powiedzial zegnaj... Moze uodpornilam sie, moze jest mi juz wszystko jedno, a moze znalazlam jakas sile w sobie... niewiem.

Jestesmy ze soba 4 lata, 2 byly fajne, potem coraz gorzej, ostatni rok uznaje za koszmar, wiecej zlego niz dobrego, poza klotniami potrafi byc kochany, slodki i wogole aniol, poki sie za wiele nie odzywam, przytakuje itp a wyraze troche swoje zdanie lub powiem ze cos mi nie pasuje to awantura, haja, zrywanie, zawsze jego gadka jjest najwazniejsza, ja slucham ale kiedy ja chce od niego to samo to wciaz mi przerywa, drze sie coraz glosniej,rzuca wszystkim...

Klotnie o totalne pierdoly, nawet o to ze jak dzwonil to nie odebralam bo bylam w lazience, to zrobil darcie sie ze mam miec tel zawsze przy sobie kiedy on dzwoni...

Albo ze nie napisalam sms--a, ze nie poglaskalam go wtedykiedy chcial tylko wtedy kiedy ja czulam ze chce to zrobic, najwiecej sie wyzywa kiedy matka go zdenerwuje lub ojciec, wtedy drze sie nawet o to ze poduszka u niego wpokoju lezy na ziemi bo mi spadla, nawet niedawno zrobil haje ze sreberko z serka homogenizowanego spadlo mu brudna strona na podloge , slownie trzy kropki serka do zmazania 1 chusteczka a on wydarl sie ze robie mu burdel w pokoju.

Nie wiem o co mu chodzi, Nie wiem czy wroci, zawsze nawet po takich akcjch wraal... Zawsze ja musze przepraszac nwet jesli jest jego wina...

Nie wiem czy chce by wrocil, nie wiem co mnie czeka nawet jesl wroci...

Licze na pomoc. Walczyc, poczekac n jego ruch czy zostawic to jako przeszlosc...


Boje sie kolejnego zwiazku, jestem bardzo uprzedzona przez niego do facetow...
napisał/a: Misia7 2009-04-02 12:23
Astryldd, twój facet to jakiś choleryk i myślę, że bez pomocy sama mu ta agresja nie przejdzie, a wręcz może byc jeszcze gorzej. Z tego co piszesz on ma niekontrolowane napady agresji. nie chcę Cię straszyć, ale od tego nie daleka droga do rękoczynów. I jeszcze te kłamstwa.
Myślę, że powinnaś z nim poważnie porozmawiać i postawić ultimatum, że albo się zmieni, zacznie nad sobą pracować i przede wszystkim przestanie kłamać, albo się pożegnacie. To jest oczywiście twoja decyzja, ale zastanów się czy chcesz trwać przy kimś takim.
napisał/a: Lover 2009-04-02 14:29
Zgadzam się z przedmówcą!!! Poważna rozmowa i ultimatum to jedyne wyjście.Ale patrząc w przyszłośc spróbuj sobie wyobrazic sobie życie z taką osobą,może i obieca poprawe ale na jak
długo???Czy wogóle se z tym poradzi a co dopiero ty?
napisał/a: Astryldd 2009-04-02 14:43
Tyle ze ja srednio dwie rozmowy tygodniowo prowadze, to minimum, na powazne tematy, na temat klotni jaka wyniknie w danym momencie. Mowie o tym co czuje, czego nie powinno byc, zeby najpierw wysluchal a potem mowil swoje. I echo, poprawa na chwile i znowu to sam. Teraz sie nie odzywa, poszedl na 12 do pracy i nic nie pisze, sygnala tez nie dje. Chce zeby to on przeprosil bo powinin, ale chyba sie nie doczekam.
napisał/a: Misia7 2009-04-02 16:36
Astryldd, jeżeli te rozmowy nic nie pomagają to cieżka sprawa. Nie możesz do niego dotrzeć, on cię nie słucha, więc jak ty sobie to dalej wyobrażasz. Z jego strony nie ma żandej reakcji, a jak jest to tylko na chwilę.
Myślę, że powinnaś się zastanowić czy chcesz trwać przy kimś takim.(przepraszam, że się powtarzam). Czy wyobrażasz sobie swoje życie przy nim za parę lat. I przede wszystkim jak sobie wyobrażasz, że ten związek będzie wyglądał?
napisał/a: ~gość 2009-04-02 20:07
jestem choleryczką i na mnie najlepiej działa mocne wydarcie mordy i ostre wkurzenie się na mnie. ale w przypadku faceta o tyle bym się bała, że nie panując nad sobą może dojść do rękoczynów...
napisał/a: Astryldd 2009-04-03 12:27
Dzis sie pogodzilismy. Nie wiem na jak dlugo ale to juz ostatni raz z mojej strony... Ile mozna.

Oczywiscie ja musialam pierwsza wyciagnac dlon i zaczac rozmowe ale jakos poszlo...

Co bedzie ? Nie wiem. Wiem jedno jesli znowu cos nie wyjdzie nie wiem jak sie odnajde w zyciu, jak bede patrzec na facetow... Czy wogole bede patrzec, o drugim zwiazku to nie wiem co myslec... BOJE SIE!!! On byl moim pierwszym, to ne jest takie proste...
napisał/a: ~gość 2009-04-03 12:35
Astryldd, on Cie nie szanuje. I nie bedzie szanował. Z prostego względu: pozwalasz mu na to. pozwalasz, aby Cię wyzywał i traktował jak zero, to Ty pierwsza wyciągasz rękę. Wiem, ze to co napiszę zabrzmi okrutnie, ale muszę Ci to uświadomić: w pewnym stopniu sama jesteś sobie winna i zapracowałaś na takie traktowanie...
napisał/a: Astryldd 2009-04-03 12:49
Ale ja zawsze mowilam ze sobie nie zycze, nieraz wyrzucalam go z domu jak zaczynal wyzywac, rozmawialam na ten temat z nim. Wiec mysle ze jednak nie pozwalalm mu na to bo zawsze mowilam i pokazywalam ze tak ne moze byc. Co do wyciagania reki, z tego co wiem faceci sa tacy ze duma im szwakuje jak maja przyznac sie do bledu... wiele razy to slyszalam, czytalam i widziala nie tylko u siebie. Pozdrawiam
napisał/a: ~gość 2009-04-03 12:54
Astryldd, ale przeczytaj to, co napisałaś. Niby usprawiedliwiasz sibie, ale tak naprawde jego. Co z tego, że go wyrzuciłaś z domu, co z tego, ze z nim rozmawiałaś? to jest nieskuteczne, bo w pewnym moemncie i tak się łamałaś i dawałaś mu szansę. Ile tych szans było?
Sama napisałaś, ze on za każdym razem się tak zachowuje... No wybacz mi, ze jestem okrutna, male takie są moje odczucia.
Żeby ktoś Cię szanował, musisz najpierw sama sie szanować. A Ty chyba sie nie szanujesz skoro pozwalasz na takie coś.

Pomyśl sobie, ze bedziecie razem. I co za kilka lat? Skoro sama napisałaś, że jest coraz gorzej, to nawet nie chcę myśleć co on będzie odstawiał po ślubie...
Zastanow się czy chcesz byc z kimś takim i znosić te ciągłe upokorzenia? Warto?
napisał/a: camille 2009-04-03 13:21
Astryldd, powiem Ci ze przeraziło mnie to co napisałas. Kobieta nie może sobie pozwalać na takie zachowanie mężczyzny...pamiętaj że po latach związku nie zawsze pozostaje miłość, czasem jest to tylko przywiązanie i szacunek...tutaj o szacunku nie może być mowy więc jeżeli zostanie samo przywiązanie to mniej więcej tak jakbyś żayła ze swoją ulubioną piżamą, lubię ją to jej nie wyrzucę.
Nie mówię że miłoścć w związku po 20 latach zawsze wygasa ale bądźmy szczerzy,często tak jest, jak nie ma szacunku na początku to się nie pojawi, to co robi ten facet (celowo nie piszę Twój mężczyzna bo to nie mężcvzyzna tylko szowinista okropny) to staczanie się po równi pochyłej...nie wejdzie już na górę, chwilę trzyma się w miejscu a później znów ześlizgnie się w dół. Następnym etapem może być Twoje podbite oko albo coś gorszego... i nie mów że nie uderzy, jak potrafi Cię zwyzywać jak ostatnią za taką bzdurę to nie daleko do rękoczynów , zwłaszcza że pewnie jeszcze miałaś rację w tych podejrzeniach, bo jezlie nie miałby nic na sumieniu to dlaczego się tak bronił.
To że był pierwszy nie znaczy że musi być ostatni, popatrz ile szczęśliwych kobiet jest na tym forum, nie wszyscy są tacy, nie odbieraj sobie szansy na zaznanie prawdziwego szczęscia, nie zatrzaskuj przed sobą drzwi, 4 lata to długo ale nie całe życie. Pomóź sobie, nie jemu bo robisz to swoim kosztem, czy aby na pewno warto?

[ Dodano: 2009-04-03, 14:48 ]
Astryldd napisal(a):Co do wyciagania reki, z tego co wiem faceci sa tacy ze duma im szwakuje jak maja przyznac sie do bledu...
to świadczy o tym że masz błędne wyobrażenie o facteach...to nie jest inny gatunek!! są tacy którzy potrafią, ale są różni, podobnie jak kobiety, więc nie wszyscy sa tacy sami!!
Natalina1989, my tu się chyba zgadzamy w tej kwestii z tego co widzę
napisał/a: przemek0810 2009-04-03 15:43
Astryldd, uciekaj, uciekaj uciekaj i jeszcze raz uciekaj!
Nazywa Cię szmatą czy dziw*ą? To chore! Nie daj mu się tak traktować. Pomyśl jak by to było w przyszłości... UCIEKAJ