uzależnienie??

napisał/a: comp 2009-02-26 08:49
Mam problem a najgorsze jest to, że nie mogę z nikim na ten temat porozmawiać. Uzależniłam się od kompa a tak właściwie poznawania facetów. Wszystko zaczęło się od „przeklętego” portalu Nasza Klasa. To właśnie od tego momentu wszystko się zaczęło, na tym portalu odnaleźliśmy się ja i moja „pierwsza miłość”. Były codzienne wspomnienia, wyznania miłosne, potem telefony i spotkania (bez zdrady). „Chyba” go kocham do dziś, tęsknie za nim, myślę. Mam 39 lat i rodzinę on jej nie ma, ale wytłumaczył mi , że tak nie możemy dalej postępować ponieważ nie chce burzyć tego co ja przez te 20lat zbudowałam. Nasz kontakt zaczął stopniowo zanikać, bardzo mało ze sobą teraz rozmawiamy, ale raz w tygodniu zawsze. Tylko, że ja mu dalej mówię, że go kocham a on, że tak nie mogę.
Wiem jestem okropna, ale on mnie do tego stopnia doprowadził , on zaczął pierwszy wspominać tamte czasy i jakby to było gdyby byliśmy razem. On może w końcu zrozumiał, że robi źle a ja nie mogę tego wszystkiego zapomnieć. Nie macie pojęcia jak to jest. Dlatego aby o nim zapomnieć zaczęłam nawiązywać znajomość internetową. Miałam już 2 spotkania z obcymi facetami (tylko przy kawie), ale wiem , że chcą czegoś więcej a ja sama nie wiem może i bym zdradziła, ale nie chce. Nie wiem co się ze mną dzieje. Chce skończyć z tym wszystkim i nie umie , najbardziej chciałabym zapomnieć o mojej miłości . Dobrze w domu udaje, choć czasami mąż widzi , że się ostatnio zmieniłam. Zresztą on pracuje za granicą , przyjeżdża to ma swoje sprawy, trochę nakrzyczy, że to nie zrobione lub załatwione i znów odjeżdża. Zostaje sama, dzieci też są już w takim wieku, że nie muszę przy nich być na okrągło (mają 15 i 18lat). Już mam dosyć takiego życia, nie chce mi się już niekiedy. Jak mam samej sobie pomóc. To się ciągnie już rok czasu, teraz już nie daje rady. Co wy na to. Czekam na komentarze i te najgorsze. Z kim mam na ten temat porozmawiać? Tylko nie piszcie, że z mężem - z nim wiem że nie mogę, z nim nie da się rozmawiać.
napisał/a: ~gość 2009-02-26 09:05
comp, a jakie są w ogóle twoje relacje z meżem?? Jesteś nieszczęśliwa w tym związku czy po prostu się znudziłaś??

Nie postępujesz fair w stosunku do swojej rodziny. Zapeewne przez większość życia poświęcałaś się dla rodziny, więc teraz uważasz, ze coś Ci się od życia należy...

Nie rozumiem ludzi, którzy fascynują się kimś przez internet. Ta nasza-klasa to jakieś przekoleństwo, ile par się przez nią rozstało to szok.

Uważam, że nie powinnaś robić nic z rzeczy, które wymieniłaś dopóki jesteś w związku. Skoro nie odpowiada Ci twoje dotychczasowe życie to po prostu je zmień?
napisał/a: ~gość 2009-02-26 17:04
Natalina1989 napisal(a):Ta nasza-klasa to jakieś przekoleństwo, ile par się przez nią rozstało to szok.

i zeszło jednocześnie ;) ale co prawda to prawda, razem z chłopakiem usunęliśmy konta 1 stycznia, bo zaczęło to za dużo złego w nasz związek wnosić. można powiedzieć że w pewnym sensie trochę uzależniona byłam od wchodzenia tam i patrzenia co kto jakie fotki dodał, ale nie żałuję i nie tęsknię. Dlatego moja rada- definitywnie, raz a porządnie skasować konto i 'urwać kontakt' z tym portalem ;)
napisał/a: Monini 2009-02-26 17:08
comp, ja mam tylko jedna rade - niech maz wroci do kraju, bo takie zwiazki na odleglosc to nie zwiazki. Po prostu.,.. innej rady nie ma, dzieci sa juz duze, a to normalne, ze kobieta potrzebuje mezczyzny. Nie oszukujmy sie, ze tak nie jest. A jesli maz nie chce wrocic, to wystap o rozwod i uloz sobie od nowa zycie...
napisał/a: Martwy 2009-02-26 17:39
Powiem tak - wybierz się do fachowca. Poradni rodzinnej, psychologa.
I nie chodzi o to że Twój problem jest zbyt poważny jak na to forum - z poważniejszymi ludzie tu szukają pomocy.
Moim zdaniem kluczowe jest żebyś sobie odpowiedziała na te pierwsze dwa pytania z postu Nataliny.
Ale możesz mieć z tym problem samodzielnie... nawet przy pomocy forumowiczów.
Jak czytałem Twój list, to same nasuwały mi się pewne uwagi - tylko ich natura jest taka że je trudno w nie uwierzyć jak ktoś nam je podsuwa.

A wizyta u fachowca może Ci pomóc zrozumiec samą siebie. Dobry fachowiec zada Ci pytania i zmusi Cię żebyś się nad nimi zastanowiła i na nie sobie odpowiedziała. A jak sama odpowiesz - to uwierzysz...

Bo Twoim problemem moim zdaniem nie jest uzależnienie od internetu czy komputera, czy poznawania facetów.

MOŻE, powtarzam, MOŻE, być tak że po prostu po odchowaniu dzieci odczuwasz pustkę. Brak zajęcia, brak kontaktu z mężem, brak bliskości. Odruchowo sobie wypełniasz życie takimi znajomościami. Taka proteza. I jeśli wewnętrznie się z tym źle czujesz, to znaczy że to nie to. Że nie tego potrzebujesz.
Ale to tylko MOŻE, żeby tak o kimś powiedzieć trzeba wiedzieć o nim dużo, dużo więcej niż z jednego listu.
A żeby się tego dowiedzieć, trzeba wejść głęboko w intymne sprawy, których rozstrząsanie na forum publicznym może wcale nie być wskazane.
napisał/a: comp 2009-02-26 17:46
moje życie to praca, dom, dzieci itd -zero rozrywki, bo jak inaczej jak nie ma męża, samej nie wypada - ew. to mi został wypad do koleżanek na kawę , ale ileż można?
dzieci byly mniejsze było więcej obowiązków a teraz? zostal mi tylko komp. od którego nie mogę odejść bo albo pojawi się mój "facet, albo ktoś innym z którym mogę pogadać i umówić się na kawę... oby na nic więcej
mąż miał przestać wyjeżdżać 4 lata temu , już go o to nie proszę nie ma sensu...

[ Dodano: 2009-02-26, 17:55 ]
Martwy,
może masz i rację, ale u mnie jest jeszcze to, że nie mogę zapomnieć o facecie z przeszłości. Nasz kontakt to wlasie komp. lecz on juz tak często nie przebywa na necie a ja tak i nie mogę się od tego uwolnić,
ale Twoja opinia na mój list, daje mi duż do myślenia, dziękuje
napisał/a: Martwy 2009-02-26 18:24
Widzisz, napisałem Ci dość lakonicznie, bo uważam że pewne osądy trzeba wyrażać ostrożnie - bo mają moc sprawczą.

Parę takich "prostych" haseł, bo nie mam podstaw żeby Ci coś bardziej skomplikowanego pisać, i jakieś bardziej kombinowane teksty wstawiać:
Mówisz że nie możesz zapomnieć o facecie z przeszłości... a czy wcześniej, rok czy dwa lata temu też tak o nim myślałaś?
Spróbuj ustalić moment, swoje odczucia sprzed tego okresu. To trudne, ale spróbuj.
Czy masz kontakt przez Internet ze swoim mężem? Piszecie do siebie listy (w sensie e-maile)? Kontakt przez e-mail jest zupełnie inny niż ten przez gg czy skypa. To dość ciekawe, ale poza tematem. Spróbuj napisać dłuższy list do męża. Nie o sprawach bieżących, tylko tak od serca, o uczuciach...
Nie chodzi mi o to że chcę Cię "nawracać", tylko tak spróbuj... może się okazać że ten netowy kontakt z mężem będzie bardziej fascynujący niż ten z tym "dawnym facetem", kto wie.
Zanim cokolwiek zrobisz, spróbuj ustalić co jest przyczyną tego szukania kontaktu z facetami.
Samemu to jest piekielnie trudne, bo mało kto potrafi na siebie popatrzeć przez "mędrca szkiełko i oko", na zimno, tak jak na robaczka co się tytła w ziemi.
Dobrym punktem wyjścia do takiej samoanalizy, jest schemat "jestem prosty/prosta. Kierują mną łatwe do ustalenia pobudki". Nawet jesli intuicyjnie uważamy że tak nie jest. Ale ten schemat sie z czasem rozbudowuje o kolejne "tak, ale to nie takie oczywiste".
Trzeba to robić tak jakbyśmy próbowali analizować motywy obcego człowieka. A potem spróbować zrozumieć że to co wydumaliśmy, najprawdopodobniej odnosi się właśnie do nas.
Taka metoda wprawdzie nie doprowadzi nas do jakiegoś "ogólnego osądu", ale za to pozwoli znaleźć przyczynę pewnych zachowań, odczuć, potrzeb itd.
I wtedy można podjąć jakieś działania naprawcze.
Ale mówię, to duży temat - to co opisałaś to są raczej objawy, a nie przyczyny. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Dobry, inteligentny psycholog (tacy się też zdarzają ) może Ci pomóc przejść przez ten proces - tak czy inaczej pierwszy etap masz już za sobą - widzisz że jest JAKIŚ problem.

Brzmi to wszystko technicznie - ale takie podejście się sprawdza... przy problemach uczuciowych czasem takie techniczne uproszczenie wiele wyjaśnia, i w druga stronę - przy problemie z czyimś zachowaniem próba odniesienia zachowań do uczuć - tez potrafi sprawy rozjaśnić...
napisał/a: no name 2009-02-26 20:58
co my na to...

nic. co ja mam poradzić, że kochasz? Mam Cię za to napietnowac, ze jeszcze w tym wieku (sorry, że wspominam...wiem nie powinienem) zakochujesz się jak nastolatka...??? Myśle, że żaden człowiek, który umie wydobyć z siebie miłość nie powinien być napietnowany... problem polega tylko na tym, że w przeciwieństwie do tandetnych filmów z USA...prawdziwa miłość właśnie taka jest... to cierpienie... to ciagła walka z przeciwnościami... to ogrom wyrzeczeń, fala testów... sprawdzianów... itd. i to trzeba wytrzymać... dla niektórych to jest piekne...romantyczne... dla innych niezrozumiałe, głupie...

jak można kochac...mając męża...proste... można... a czy to jest złe.... sama sobie odpowiedz, czy źle się z tym czujesz...ale co wtedy zrobisz... nie pokonasz uczuć, mozesz się spotkac jeszcze z 30 facetami z be2 i nic nie wyjdzie...nic nigdy tego nie zmieni...i w koncu...zrozumiesz, że to co wydobyłaś...jest nie do pokonania... you unleashed hell you cannot obliterate... oże nie trzeba było się zakochiwac, w odpowiednim momencie powiedzieć nie... zanim się zacznie reakcje łańcuchową... a teraz...juz za późno, ani ja, ani psycholog...ani ty sama sobie nie pomożesz...bo z miłością nie wygrasz...

przykro mi, ale taka prawda... W zasadzie znam tylko jedna jedyna osobe, która pokonała ogromna miłość... i sie odkochała... trwało to kilka lat...cięzkiej wojny..nerwów, depresji, walki...walki...walki... ale się udało...

w Twoim jednak przypadku myślę, ze najlepiej się poddac.... bo to tak jakby lekkim mysliwcem startowac przeciwko armadzie krążowników i pancerników...(flota zestrzelona w pierwszej rundzie, nawet RW nie będziesz miała)...

to tyle tej nie-optymistycznej wiadomości, baba jestes w wieku mojej mamy...a musze doradzac jak młodszej siostrze...no wstyd. tyle lat zyjesz, nie wiesz, że z miłością się nie wygra... to nawet ja to wiem...nawet moja mewa na dachu to chyba wie... trzeba było nie zaczynać...teraz jest za późno...nikt Ci nie pomoże...sorry...

napisał/a: comp 2009-02-26 21:18
no name,
może i wstyd a może właśnie potrzebuję takich komentarzy jak Twoje
napisał/a: ~gość 2009-02-28 20:05
Może przeczytaj historię guli. Bardzo pouczająca. Nie jest podobna za bardzo do Twojej, ale pokazuje jak szybko wręcz obsesyjnie można się "wkręcić" w romans i jak trudno się wyplątać z zauroczenia nawet jak się ma kochającego męża. Mi się wydaje, że Twoje posępowanie wynika z samotności. Tylko, że kolejny mężczyzna tylko skomplikuje Twoje życie a nie je wypełni. Grunt żebyś potrafiła wypełnić sobie czas sama w sposób, który przyniesie Ci satysfakcję a nie rozterki. Jest bardzo dużo możliwości: zapisz się na aeribic, albo biegaj codziennie, zrób coś o czym marzyłaś kiedys. Na pewno znajdziesz sobie jakieś zainteresowania. Jak już nic nie pomoże to przygarnij jakieś zwierzątko. Jak następnym razem zaczniesz z kimś czatować to pomyśl czy jest sens szukać kogoś kto być może nie istnieje, kto być może tylko udaje wspaniałego i lepszego od Twojego męża. Już chyba nie czas szukać księcia z bajki tylko poświęcić swój czas na siebie i swoje pasje. Mam nadzieję, że te słowa odgonią Cię od kompa