Tulipan- się nazywa .

napisał/a: misiula34 2009-03-09 04:22
Jestem pełna złości i nienawiści.Pewnie to naturalne, ale ja strasznie się z tym czuję. Wszyscy przyjaciele nie chcą już słuchać mnie bo ja nie potrafię zapomnieć i mówię cały czas o nim.Forum jest poświęcone zdradzie więc może was zainteresuje moja historia.Byłam nie do końca szczęśliwą mężatka ( w separacji )kiedy on zaczął do mnie sms-ować.Po 15 latach małżeństwa
zainteresowanie moją osobą? Piękne sms piękne słowa chłonełam to jak gąbka. Miałam opory przed spotkaniem byłam w końcu jeszcze oficjalnie mężatką , ale w końcu doszło do spotkania.
Był uroczy kochający biedny po przejściach dwie kobiety z którymi ma dzieci wykorzystały go i zostawiły.,Ja naiwna dałam się złapać. Zakochałam się . Chciałam traktować naszą znajomość na luzie on o tym wiedział i zrobił wszystko żebym zmieniła zdanie. Okręcił mnie wokół paluszka.
Idylla trwała 6 msc kiedy dowiedziałam się że pisze na gg do mojej koleżanki, podrywa ją. Tłumaczył się, że to tylko żarty ale od tego czasu moja czujność podwoiła się.Brak zaufania spowodowały moje kontrolowanie , non stop kłutnie.Przestał się interesować moją osobą robił fochy i nawet kiedy ja już byłam zmęczona tym wszystkim to on mnie prowokował.
Kiedy próbowałam z nim porozmawiać bagatelizował problem twierdził,że jesteśmy już rok ze sobą i to naturalne ,że nie jest już tak jak na początku.Ale ciągłe sms wyciszanie dzwonka to nie było normalne.Kiedy udało mi się dobrać do jego telefonu wszystko wyszło na jaw.Zdradzał mnie. Przez ponad rok czyli od samego początku naszej znajomości . Spotykał się z dziewczyną 3 lata przez co ponad rok równocześnie ze mną.A nawet nie tylko . Kiedy spotkałam się z nią dowiedziałam się też o innych. Naiwna idiotka wybaczyłam mu bo tłumaczył ,że naprawdę mnie kocha chce mieć ze mną dziecko, ożenić się.Może źle to ujełam nie wybaczyłam mu , ale zostałam z nim. Niestety to była męka . Każde nie odebranie telefonu przez niego , każdy jego ruch podejrzenia ... Boże nikomu tego nie życzę.Obsesja.Każde nasze wyjście , każde spotkanie kończyło się kłutnią... Choć wiem ,że on specjalnie mnie denerwował . Wczoraj zakończył się nasz związek. Powiedział mi że dla mnie tak będzie lepiej.. Wiem ,że ma racje. Ale czuję straszną pustkę i ból . Bo wiem ,że starałam się z całych sił a on po prostu nie miał odwagi zakończyć to wcześniej.Czuję się wykorzystana.Wiem ,że on ma już kolejną ,, naiwną'' i wiem ,że to co robi jest chore. To człowiek , który jest uzależniony od sexu.Słyszałam jego rozmowę z nią z, z której wynika ,że jest to też dziewczyna po przejściach. Nie chcę użalać się nad sobą, ale wiem ,że kolejne kobiety będą przez niego oszukane i wykorzystane. Może ktoś napisałby o tym artykuł ku przestrodze:)Niestety na tym świecie pewnie nie jeden taki chodzi... a tam trochę mi ulżyło. Piszcie co o tym myślicie.
napisał/a: sorrow 2009-03-09 08:37
Rzeczywiście zupełnie jak Tulipan :). Co by ci tu napisać... chyba tylko tyle, że na szczęście powoli kroczysz ku końcowi tego nieprzyjemnego epizodu w twoim życiu. Może z perspektywy czasu widzisz siebie jako "naiwną idiotkę", ale w końcu o to w związku chodzi, żeby zaufać i oddać się całkowicie drugiej osobie. Ty swoją część wykonałaś, a on jak widać całkowicie nadużył tego, co mu ofiarowałaś. Jeśli chcesz się z tego w miarę szybko wydobyć, to powinnaś dać spokój koleżankom... i sobie również. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy moment wściekłości, miłości, nienawiści to tylko kolejna rzecz utrzymująca jego obecność w twoim życiu. Jeśli się nie otrząśniesz, to on będzie zawsze z tobą. Najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić dla siebie to o nim zapomnieć. Zapomnieć jakby był nikim, nie istniejącą, nic nie ważną nicością.... zupełnie nie wartą ani jedne sekundy więcej twoich myśli.
napisał/a: marta1001 2009-03-09 10:48
Zapomnieć o takim kretynie! To najlepsze i jedyne wyjście.
I dziękować Bogu, że za niego nie wyszłaś i nie masz z nim dziecka.

No. Takie to proste.
Tylko JAK to zrobić, żeby zapomnieć?
Myślę i próbuję od dwóch lat i nie mam wielkich efektów.
Mówią, ze najlepsza jest nowa miłość. Tylko skad ją wziąć ?
I jeszcze , zeby nie powtórzyć problemów poprzedniego związku. Podobno wiążemy się instynktownie z określonym typem partnera, czyli każdy następny będzie podobny..

Poradźcie coś koleżance, ja też chętnie skorzystam
napisał/a: justaguy 2009-03-09 12:15
Misiula czytając Twój komentaż do mojej historii a póżniej Twoją doszedłem do wniosku, że bardzo dużo Nas łączy. Te numery z komórką, gg, opinia, że po roku bycia razem wkracza się w kolejny etap, polegający na "znudzeniu" sobą, tzn. te drobne gesty, pożądanie w oczach, zwariowane epitety czy zachowania przemijają bezpowrotnie.Sam nie wiem co jest gorsze, brak zaufania do drugiej osoby czy próby wyjaśnienia pewnych sytuacji, które kończą się zawsze kłótnia, awanturą, mimo, że ja nie podnoszę nawet głosu-szukam tylko wyjaśnień,partnerka rozpoczyna awanturę kiedy nie ma ochoty się tłumaczyć.
Wiesz co powoduje u mnie brak chęci na nowy związek? My ludzie naprawdę szukamy konkretnego typu osoby dla siebie, zawsze sa jakieś rozbieżności, jednak szkielet emocjonalny i ch-er zawsze będzie podobny. Ja juz któryś raz z kolei jestem w podobnym związku, gdzie dziewczyna na samym początku jest cód! później wychodzi z niej ten przeklęty egoizm, "chcę być szczęśliwa,należy mi się, nie wiedziałam co robię, wtedy nie szukałam związku na całe życie...", a Ja poprostu chcę się zakochać, móc licyć na swoją kobietę i założyć rodzinę, nigdy nie zdradzałem choć czasami myślę,zwłaszcza ostatnio czy tak nie zrobić i być gotowym na rozpad związku, mieć kogoś do kogo będę mógł odejść, kogoś kto mnie pokocha...
Życzę CI obyś jak najrzadziej trafiała na takie typy facetów, to są śmieci, nie zasługuja na Ciebie!!! Maja całkiem inne priorytety, nie dojrzeli do związku, sex jest ważny ale szczęscie w związku najważnijesze...
Trzymaj się cieplutko...