Straciłem chęć do życia i wiarę że cokolwiek sie zmieni...
napisał/a:
pablosso25
2008-08-31 20:33
A wiec zaczne może od pocztaku. w Lutym tamtego roku poznalem dziewczyne.. to byla moja pierwsza taka powazna miłość..mimo iz dzielilo nas ponad 200 km to ja do niej czesto w tygodniu jezdzilem na kilka dni (mialem rok wolnego z racji powtarzania roku studiow)..i wlaśnie wtedy ją poznałem..na poczatku bylo cudownie... do czasu gdy poznlalem ja z moim najlepszym przyjacielem..czlowikiem z ktorym przyjaznilem sie 4 lata... i raz ich nakrylem na klatce razem....jaksie calowali..starsznie to pzrezylem..ale wrocilismy do siebie po 2 tygodniach..zno bylo cudownie..ona nie chciala miec z nim niby nic wspolnego. ja tez na pozctaku nie ale potem jakos.. zdecydowalem sie mu wybaczyc.. bylo to w maju..a tu nagle we wrzesniu postanowil znow sie odezwać ..ze niby przeprasza i wogole, za to co mi zrobil.. jednak....za plecami postanowil znow do niej zarywac...ja o niczymm nie widzialem, bo moja dziewczyna mowila mi, ze potzrebuje przerwy w zwiazku... ze chce pobyc sama..ja nie wiedzialem czemu tak nagle zdecydoala sie na cos takiego.....az tu nagle odkrylem ich rozmowe na GGze ona jest z emna po to aby byc blsiko niego...heh no zalamalem sie.. ale postanowilem dalej walczyc...ale i tak przynioslo to mierne efekty..zaraz na pocztaku roku akademickiego zerwala ze mna... tlyko zcemu jakos kilka dni wczsniej mowila z emnie kcoha.. i nawet dzwonila ze chce z nim ,,sprobować''.poczulem sie jak pies wtedy jak szmata... :( nie spalem nie jadlem.. pierwsze miesiace byly fatalne....
Teraz od naszego rozstania minal już 11 miesiac.a ja wciaz nie potrafie zapomniec nie ma dnia, zebym o niej nie myslal... w dodatku widzialem ich pare razy razem bo mieszkaja nie daleko.spotykalem sie z kilkoma dziewczynami poznanymi przez neta ...ale jakos nie wyszlo z tego nic powaznego..kzda ma juz swoje szczscie :( ..zazcalem sobie wkrecac ze to ze mna jest nie tak coś..albo jakiś cholerny pech albo fatum.. a teraz niestety trafiam na takie dziewczyny ktorym nie pasuje zwiazek na odleglosc.. a jakos nie moge trafic na fajna dziewczyne zmoich okolic....
Ta pustke w srecu proboje sobie rekompensowac w rozny sposob, od wycieczek, zwiedzenia,wyscigow samochodowych i innyh pasji..do używek w postaci alko i fajek :/ niestety nie pomaga...mimo iz dookola mam ludzi ktorymzalezy na mnie i na tym aby byl sczesliwy, ta pustka niemoznosci kochania i bycia kochanym zcasem jest tak silna, ze mysle czy ze soba nie skonczyc.... z perspektywy zcasu mysle coraz czesciej ze ona moze faktycznie byla moja miloscia zycia..i zekocha sie tlyko raz..czuje sie w srodku cholernie samotny i rozdarty a ta niemoznosc ponownego ulozenia sobie życia z jakas ina dziewczyna tylko ciagle porazki jeszcze bardziej poteguje wspomnienia i przez to cierpienie..czasem mysle jaki jest sens ciagnac to szare puste życie. jezeli teraz tak sie dzieje ..to pisane jest mi starokawalerstwo i samotnosc do konca zycia...juz teraz skreca mnie jak widze zakochana pare i szczesliwa... a co bedzie za kilka lat ? zglupieje przez to do reszty pewnie.. teraz juz nawet nie mam zludzen...ze cos sie zmieni, czekam na śmierc bo na coz by innego....
Teraz od naszego rozstania minal już 11 miesiac.a ja wciaz nie potrafie zapomniec nie ma dnia, zebym o niej nie myslal... w dodatku widzialem ich pare razy razem bo mieszkaja nie daleko.spotykalem sie z kilkoma dziewczynami poznanymi przez neta ...ale jakos nie wyszlo z tego nic powaznego..kzda ma juz swoje szczscie :( ..zazcalem sobie wkrecac ze to ze mna jest nie tak coś..albo jakiś cholerny pech albo fatum.. a teraz niestety trafiam na takie dziewczyny ktorym nie pasuje zwiazek na odleglosc.. a jakos nie moge trafic na fajna dziewczyne zmoich okolic....
Ta pustke w srecu proboje sobie rekompensowac w rozny sposob, od wycieczek, zwiedzenia,wyscigow samochodowych i innyh pasji..do używek w postaci alko i fajek :/ niestety nie pomaga...mimo iz dookola mam ludzi ktorymzalezy na mnie i na tym aby byl sczesliwy, ta pustka niemoznosci kochania i bycia kochanym zcasem jest tak silna, ze mysle czy ze soba nie skonczyc.... z perspektywy zcasu mysle coraz czesciej ze ona moze faktycznie byla moja miloscia zycia..i zekocha sie tlyko raz..czuje sie w srodku cholernie samotny i rozdarty a ta niemoznosc ponownego ulozenia sobie życia z jakas ina dziewczyna tylko ciagle porazki jeszcze bardziej poteguje wspomnienia i przez to cierpienie..czasem mysle jaki jest sens ciagnac to szare puste życie. jezeli teraz tak sie dzieje ..to pisane jest mi starokawalerstwo i samotnosc do konca zycia...juz teraz skreca mnie jak widze zakochana pare i szczesliwa... a co bedzie za kilka lat ? zglupieje przez to do reszty pewnie.. teraz juz nawet nie mam zludzen...ze cos sie zmieni, czekam na śmierc bo na coz by innego....
napisał/a:
CatchMeIfYouCan
2008-08-31 20:43
typowy student...wlepili mu powttórke semestru, bo juz pewnie 3 warunek z rzedu...ale o tym sie nie przejmuje...tylko dywagacje nt. czy miłość istnieje i czy kocha sie tylko raz...
tak z perspektywy bocznej, to jest to smieszne...bo nic wielkiego sie nie stało...
ale skoro tak to przeżywasz...co zrobic....
tak z perspektywy bocznej, to jest to smieszne...bo nic wielkiego sie nie stało...
ale skoro tak to przeżywasz...co zrobic....
napisał/a:
pablosso25
2008-08-31 21:22
akurat tu sie mylisz, bo zdalem 4 egzaminy a 5 niei pprzez niego powtarzalem heh a teraz nie powatrzam wiec i nie ma czasu na zwiazki na odleglosc. nic sie nie stalo ? ja uwazam odwrotnie....
napisał/a:
sorrow
2008-09-01 12:23
wujek22, no niestety tak już jest z uczuciowymi osobami i dodatkowo uczciwymi. Ludzie wokół ciebie są bardzo różni. Czasem kogoś poznasz i wszystko ci w nim odpowiada, a nawet zachwyca. Jego wnętrza jednak nie poznasz do końca. Nigdy nie wiadomo w takiej sytuacji, czy twoja ukochana jeśli będzie miała okazję powstrzyma się i oprze chwilowemu zauroczeniu, czy też poleci bezmyślnie w nowym kierunku.
Wiesz... te 11 miesięcy to nie jest jeszcze tak długo. Z czasem będzie ci lepiej. Zresztą pewnie sam to widzisz, że już jest lepiej niz 10 miesięcy temu. Wyobraź sobie to, o czym tak marzysz... że ona wraca do ciebie i jesteście ze sobą do końca życia. Potem sobie wyobraź kilku przyjaciół, z którymi ona od czasu do czasu zacieśnia stosunki. To nie jest życie... to gorsza męczarnia niż przeżywasz teraz.
Widzę, że próbujesz coś z tym zrobić... i to bardzo dobrze. Może i nie wychodzi tak od razu, bo jak tu się cieszyć skoro serce zalane smutkiem? Trudno zająć się czymś innym skoro dalej rozpamiętujesz to co bylo, a czego zmienić nie możesz. To twoja kotwica i im bardziej się poddasz swoim myślom, tym trudniej ci będzie z tego wyjść. Tak na prawdę to nie jesteś ty... o stan, w którym się znajdujesz to choroba. Powinieneś zacząć robić coś, co cię zaangażuje. Ale nie umawianie się z dziewczynami przez neta. Masz pewnie jakies zainteresowania... może byś tak się tym zajął... a może czymś zupełnie nowym. Wszystko jest dobre, żeby te myśli od siebie oddalić. A jak już ci się uda, to i łatwiej będzie ci się z nową dziewczyną związać.
Nie czekaj na śmierć... powalcz ze swoimi demonami, bo to one są twoim najgorszym wrogiem obecnie. Powodzenia!
Wiesz... te 11 miesięcy to nie jest jeszcze tak długo. Z czasem będzie ci lepiej. Zresztą pewnie sam to widzisz, że już jest lepiej niz 10 miesięcy temu. Wyobraź sobie to, o czym tak marzysz... że ona wraca do ciebie i jesteście ze sobą do końca życia. Potem sobie wyobraź kilku przyjaciół, z którymi ona od czasu do czasu zacieśnia stosunki. To nie jest życie... to gorsza męczarnia niż przeżywasz teraz.
Widzę, że próbujesz coś z tym zrobić... i to bardzo dobrze. Może i nie wychodzi tak od razu, bo jak tu się cieszyć skoro serce zalane smutkiem? Trudno zająć się czymś innym skoro dalej rozpamiętujesz to co bylo, a czego zmienić nie możesz. To twoja kotwica i im bardziej się poddasz swoim myślom, tym trudniej ci będzie z tego wyjść. Tak na prawdę to nie jesteś ty... o stan, w którym się znajdujesz to choroba. Powinieneś zacząć robić coś, co cię zaangażuje. Ale nie umawianie się z dziewczynami przez neta. Masz pewnie jakies zainteresowania... może byś tak się tym zajął... a może czymś zupełnie nowym. Wszystko jest dobre, żeby te myśli od siebie oddalić. A jak już ci się uda, to i łatwiej będzie ci się z nową dziewczyną związać.
Nie czekaj na śmierć... powalcz ze swoimi demonami, bo to one są twoim najgorszym wrogiem obecnie. Powodzenia!
napisał/a:
CatchMeIfYouCan
2008-09-01 19:28
nadal twierdze ze nic wielkiego sie nie stalo...po prostu taka sobie przygoda z "dziwną" dziewczyna...tzw. nieszczesliwa miłość...historia która można potem opowiedzieć znajomymm ubarwiając ją i dodając elementy heroiczno-erotyczne...
Tyle lasek chce miec faceta. Na sle wlaza do lozka (post myszki1), puszczaja sie z cpunami (post Traumy) itd. itp. Wiec to jest niemozliwe aby nie miec dziewczyny....NIE MOZLIWE! Nie trzeba panikowac...tylko zyc dalej...wszystkim sie to przytrafilo...takie zycie....
Tyle lasek chce miec faceta. Na sle wlaza do lozka (post myszki1), puszczaja sie z cpunami (post Traumy) itd. itp. Wiec to jest niemozliwe aby nie miec dziewczyny....NIE MOZLIWE! Nie trzeba panikowac...tylko zyc dalej...wszystkim sie to przytrafilo...takie zycie....