sprawdzanie to tez zdrada ?

napisał/a: rumford 2009-02-24 09:47
Sprawdzać czy nie ? jakie jest wasze zdanie ?

Po czterech latach małżeństwa nasz związek dopadł kryzys – bardzo popularne ostatnio słowo. Mamy ponad dwuletniego synka.

Zona poznała – bardzo dobrze poznała faceta (poprzez mnie) z mojej pracy. Zaczęło się niewinnie: maile, smsy (po kilka z tego co widziałem dziennie przez bardzo długi czas), niby wyjścia z koleżankami z czasów studiów (chociaż nigdy wcześniej tego nie było). Chowanie telefonu, skrupulatne czyszczenie skrzynki, wymyślne wymówki (gmatwanie się w nich) – wielka nieszczerość. Zawsze był to tylko jej przyjaciel, a ja byłem tylko choro zazdrosny i coś mi się tylko zdawało.

Zona przyznała się do tego, że zauroczyła się w tym facecie. Nie łączyło ich nic cielesnego (podobno) poza pocałunkami – średnio w to wierzę, żeby powiedzieć, że nie zdziwiło by mnie to jeśli łączył by ich seks, chociaż wiem, że żona nie przyznał by się nigdy do tego. Gnój zakochał się w mojej żonie i chciał aby odeszła ode mnie do niego. Po pewnym czasie okazał się nie być taki idealny jakiego zgrywał.

Zmierzam do rzeczy.

Zona jest typem człowieka dla którego czasem lepiej nie mówić prawdy – dla dobra drugiej osoby. Zawiodła mnie parę razy w związku. Jest osobą świetnie nawiązująca kontakt i ma to coś, co przyciąga mężczyzn.
Sprawdzałem żonę – przeszukiwałem jej telefon, dobierałem się do skrzynki. Napotykałem na różnego rodzaju „dowody” z których zona świetnie się tłumaczyła. Podczas rozmów żona mówiła, że sprawdzając ją upokarzałem ją. Że dla niej moje sprawdzanie było jak płachta na byka. Co daje nam sprawdzanie swojej drugiej połówki – mi dawała świadomość na czym stoję. Nie chciałem czuć się jak totalny kretyn słuchając i wierząc w kolejne kłamstwo. Sprawdzanie było dla mnie potwierdzaniem, czy żona mówi prawdę – czy mam podstawy jej jeszcze ufać. Czy sprawdzanie w którymś momencie jest uzasadnione ? Wiem, że sprawdzając stawia mnie to w gronie łajdaków. Zona twierdzi (nie wprost) że sprawdzając ją wtedy to jak jak bym ją zdradził.

Trwało to wszytko parę miesięcy. Teraz daliśmy sobie szansę. Bardzo kocham moją żonę (proszę nie zwracać na sposób w jaki opisuje żonę) bardzo zależy mi na niej. Wiem (wydaje mi się, bo stałem się nieufny do granic możliwości) że żona nadal kocha mnie bardzo mocno. Mówi, że zdała sobie sprwę, po przez tą znajomość jak bardzo mnie kocha, że nie jest w stanie żyć z iinym mężczyzną niż ja. Chcemy żyć dalej razem, chociaż wiemy, że musimy dać sobie czas. Naprawdę chcę aby między nami się ułożyło i wiem, że jesteśmy stanie.

Zyjemy dalej, widzę staranie się mojej połówki, bardzo zależy mi na tym co utraciliśmy. Łączy/łączył nas wspaniały seks! Czasem nawet żona zartowała, że jeśli się rozejdziemy to będzie chciała się spotkać ze mną na seks … Chcę budować zaufanie do żony, chcę przestać czuć potrzebę sprawdzania. Przegapiłem ten najważniejszy moment w którym powinienem pokazać żonie jak bardzo mi na niej zależy. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. Gdybym dawał mojej żonie to co dostała od tamtego gnoja to nie doszło by do tego wszystkiego … chyba 

Miało być prosto, konkretnie a rozgadałem się jak ciepłe kluchy … nikomu o tym nie pisałem, dlatego potrzebowałem wyrzucić to wszystko z siebie! Zapomnieć.

Pozdrawiam!
napisał/a: ~gość 2009-02-24 09:54
Wydaje mi się, że to z siebie robisz winnego. Bo Ty byłeś taki, bo Ty zrobiłeś to, a żona to była święta.

Gdybym ja miała jakieś podejrzenia sprawdzałabym bez skrupułów - w końcu jeśli nie ma nic do ukrycia to nie ma problemu.

Wydaje mi się, że jesteś zaślepiony tą miłością (to tylko moje prywatne zdanie) i będziesz jej wybaczał wszystko, bo bardzo ją kochasz.
Jeżeli jest Ci z tym dobrze i czujesz się na siłach to czemu nie.
napisał/a: ~gość 2009-02-24 11:51
rumford, sprawdzając mejle, sms-y, GG podjąłęś działania, które mogły nadszarpnąc zaufanie do ciebie. Z drugiej strony, skoro miałes powody czuć się oszukiwany, dlaczego miałeś na to wszystko patrzeć bezczynnie? Bo zakładam, ze nie sprawdzałeś jej "profilaktycznie"?
napisał/a: rumford 2009-02-24 13:30
Nie chciałem się usprawiedliwiać, wyjasnieniami. chciałem poznać opinię innych, czy sprawdzanie to w sutuacjach domniemanej zdrady to słuszna decyzja, czy efekt bezradności, bądź upodlenie samego siebie i poniżanie drugiej osoby.

Co daje sprawdzanie ? Mi dawało świadomość. Co mi daje świadomość ... NIC, skoro i tak zależy mi na drugiej osobie. Nie nawidzę byc okłamywany, a sprawdzaniem udowadniałem sobie że jestem. Co z tego mam, ano to że nie ufam ludziom. Na zewnątrz wierze, że możemy byc sczęśliwi. W środku - sam nie wiem. Jedno co wiem, to że chcę się starać!

Sprawdzanie profilaktyczne - zdecydowanie nie. Zazdrość - profilaktyczna.
napisał/a: ~gość 2009-02-24 14:39
rumford napisal(a):Nie chciałem się usprawiedliwiać, wyjasnieniami. chciałem poznać opinię innych, czy sprawdzanie to w sutuacjach domniemanej zdrady to słuszna decyzja, czy efekt bezradności, bądź upodlenie samego siebie i poniżanie drugiej osoby.



Myślę, ze jednocześnie i jedno i drugie.

Jesli twoje podejrzenia okażą się słuszne, masz podstawę, aby wiedzieć, ze podjąłeś trafną decyzję i wówczas ta bezradność i niesmak do samego siebie są choć w części usprawiedliwione i zepchnięte na plan dalszy.
napisał/a: zuzia76 2009-02-24 16:01
Nawiązując do tematu, żona robi Ci wodę z mózgu, stawiając znak równości między zdradą a sprawdzaniem poczty czy telefonu. Żeby było jasne - nie pochwalam takich metod, ale co innego, jeśli ktoś chorobliwie zazrdrosny sprawdza swoją drugą połówkę nie mając podstaw do tego, jedynie swoją bujną wyobraźnię. Tutaj jednak masz podstawy do podejrzeń, więc jak inaczej dojść do prawdy, gdy ktoś kłamie lub daje podstawy do podejrzeń o zdradę. Śmieszy mnie wyjaśnienie, że to 'tylko' pocałunki, lub 'tylko' ileś tam maili czy telefonów. Dla mnie do wyglada jak wstęp do poważniejszego związania sie z tym innym facetem. Dobrze, że się opamiętała, ale niech teraz nie odwraca kota ogonem i mówi Ci, że to Ty 'zdradziłeś' sprawdzając ją.
napisał/a: rumford 2009-02-24 16:19
To wyrzucę resztę z siebie. Bo jakoś lepiej mi sie zrobiło po dzisiejszym poście.

Wspomniany wcześniej "gnój" jest obecnie na delegacji za granicą. Ona (moja żona) wychodzi praktycznie wtedy kiedy On przyjeżdza. Jestem w stanie sie tego dowiedzieć, kiedy przyjeżdza. Wyjscia polegają na tym, że Ona wychodzi wieczorem i wraca w okolich północy. A to do koleżanki, a to na piwo ze znajomymi ze studiów. Podczas pobytu kontakt przez tel. jest bardzo trudny.

Podobno wszystko już miedzy nimi się skończyło (ponad miesiąc temu), Ona zdała sobie sprawę że tylko mnie kocha a ta sytuacja pozwoliła się tylko upewnic że tylko ze mną chcę być, albo z nikim innym. Ona ogólnie od tamtych rozmów ze mną jest czuła, kochająca - współzyjemy bardzo namiętnie, jest naprawdę bardzo miło.

Po czym 2 tyg. temu: Gadka szmatka - On wyjezdza na delegacje - Ona tak mówi. Po 2-och dniach"po wyjezdzie żona wychodzi wieczorem spotkac się z koleżankami ze studiów (w czasie studiów nigdy nie wychodziła z nimi NIGDY). Kontakt praktycznie zero, wraca przed 2.00. Dowiaduje się, że On wyjechał dopieo na następny dzień! Po fakcie okazuje się, że Ja nie moge dać sobie juz z tym spokój, że ciągłymi domysłami niszczę to co próbujemy odbudować. Oczywiście podobno nie spotkała się z nim. Ja skulam uszy! Przepraszam szczerze, ale głeboko nie wierzę w to wszystko.

Od tamtego czasu było bardzo źle między nami - znowu. Teraz z dnia na dzień jest coraz lepiej. Zona stara się jest bardzo czuła, kochająca, troskliwa. Mi to odpowiada, bo czuję się dobrze. Wierzę, że nic ich nie łączy. "wierzę". Ale jest mi dobrze tak jak teraz. Widzę, że żonie jest równie dobrze (chyba). Zależy mi cholernie na naszym dziecku. Bardzo go kocham i zorbię dla niego wszystko. Łudzę się codziennie nadzieją że kiedyś bedziemy razem szczęśliwi. Z dnia na dzień jest coraz lepiej.

Może ja już jestem taki skołowany, może moja psychika zrąbana doszczętnie i widze wszystko na opak. Może po prostu zaufać i poczekać co przyniesie jutro i cieszyc się że jest dobrze ...

Szkoda, że zycie to nie jebajka!
pozdrawiam
napisał/a: FalconGirl 2009-02-24 17:25
Będę szczera. Znam to wszystko jak własną kieszeń bo ja również kiedyś zdradzałam. Nie jest to coś czym powinnam się chwalić, ale zdarzyło się i wstydzę się tego. Przechodząc do rzeczy...Myslę,że Twoja żona nadal ciągnie ten bezsensowny romans z "gnojem" a czułościami i staraniami chce tylko zamydlić Ci oczy... Ja sprawdzałabym dpopóki nie bedziesz przekonany że ona jest uczciwa. na Twoim miejscu nawet sprawdziłabym czy żona jest rzeczywiście na kolejnym spotkaniu z koleżankami...
napisał/a: dgw 2009-02-24 18:38
Nie daj się zwariować. Nadal oszukuje Cię a przerzucenie winy jest przeniesieniem odpowiedzialności i odwróceniem uwagi. Mataczy, oszukuje i próbuje Ci wmówić, że jesteś winien, Nie możesz się na to zgodzić. W żadnym wypadku.
napisał/a: ~gość 2009-02-24 18:43
Sam stwierdzasz, że jestes z nią szczęśliwy, więc przed sprawdzaniem żony pomyśl co Ci da ta wiedza, czy na prawdę chcesz ją poznać. No i może sam zacznij z nią wychodzić wieczorami skoro tak bardzo brakuje jej "randek". Mam nadzieje, że wszystko się ułoży.
napisał/a: rumford 2009-02-24 19:09
Ciężko sprawdzić gdzie rzeczywiście Ona jest. Tak naprawdę to nic nie mogę udowodnić. Wyjść razem też ciężko, ktoś musi opiekować się dzieckiem.

Liczyłem zawsze że któreś z nich albo się opamięta, albo przejdzie im ochota na starania się, romans musi się kiedyś skończyć.

Bardzo zależy mi na maluchu! i nie chcę stracić go! A jeśli czas leczy rany, to chcę spróbować!

pozdrawiam!
napisał/a: ~gość 2009-02-24 19:13
Nie macie nikogo kto mógłby od czasu do czasu zając się dzieckiem? Rodzice, przyjaciele, sąsiadka? Nie musi to być przecież wyjście na całą noc. Godzina, dwie tylko we dwoje to tez wiele.