Seks-temat tabu miedzy rodzicami i ich dziecmi

napisał/a: mnpszmer 2009-06-13 11:03
Ja wam powiem, że ja jak już mieszkałam z moim obecnym mężem (jesteśmy po cywilnym, a suwaczek tyczy się kościelnego) to mój tata do nas przyjechał.Nadmuchaliśmy materac, pościeliliśmy 2 łóżka i stwierdził, że ja mam spać sama, a on będzie spał z moim narzeczonym.Dla mnie to śmieszne bo wiedział, że już mieszkamy razem i ja nie wiem jak on sobie to wyobrażał.... chyba że mój M codzinnie dmucha mi materac i śpimy osobno .Niestety niektórzy rodzice tacy są.Mój M ma prawie 28 lat, ja ja 21 i on nadal traktuje nas jak dzieci.Teraz mam sama małą córeczkę i boję się żebyśmy z mężem nie traktowali jej w ten sposób.Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć że się tylko postaram nie popełniać takich błędów, ale czasem to jest silniejsze od nas z wynikającej miłości do swoich dzieci i nadopiekuńczości.Nigdy nie mów nigdy \
napisał/a: alicja221 2009-06-13 12:41
To prawda, ze to, jak wychowamy nasze dzieci, pokaze dopiero zycie. Najwazniejsze, to miec z nimi bliski kontakt i starac sie jak najwiecej rozmawiac i poswiecac im jak najwiecej czasu, kiedy tego potrzebuja.

Wydaje mi sie, ze przez ostatnie dziesieciolecia czasy bardzo sie zmienily. W okresie mlodosci moich rodzicow raczej nie do pomyslenia bylo, zeby para bez slubu ze soba mieszkala. Zwlaszcza, jezeli sprawa dotyczyla tzw. "dziewczyn z dobrego domu", ktore musialy znac dobre maniery, a do nich zaliczalo sie m.in. zachowanie dziewictwa do slubu. Teraz czasy staly sie bardziej liberalne. Gdzies kiedys przeczytalam, ze ok. 50% par mieszka ze soba przed slubem, a na pewno jeszcze wiekszy odsetek uprawia seks. To bylo raczej nie do pomyslenia w czasach, kiedy dorastali moi rodzice i pamietam, jak mama zawsze krytykowala takie pary. To mi utkwilo w glowie i teraz, kiedy sama tak postepuje, jestem prawie pewna jej dezaprobaty. Dlatego przez caly czas ukrywalam to, ze kochamy sie z moim chlopakiem, ale powoli wszystko zaczyna byc jasne. Z drugiej strony uwazam, ze jest to cos naturalnego, ze miedzy dwojgiem kochajacych sie ludzi rodzi sie pozadanie. Mam tylko nadzieje, ze moi rodzice uwazaja podobnie i nie bedzie to dla nich zbyt ciezki orzech do zgryzienia
napisał/a: mi.chal 2009-06-13 13:52
BeatrixKiddo napisal(a):Problemem jest tutaj przypisywanie mu zła i negatywnych konsekwencji, to siedzi w naszej głowie i mimo że my jak najbardziej respektujemy swoje prawo do seksu i seksualności to dziecku chcemy tego zabronić, nie mówić ,nie wzbudzać zainteresowania ,myśląć że je obronimy przed "złem".(choć sami to zUo czynimy)

Słuszna uwaga ale czemu seks jest kojarzony ze złem?
Ja powiem szczerze, że kompletnie tego nie rozumiem...
dlatego, że nie jest taki dostępny jak np. papierosy w kiosku czy wódka w monopolowym...hmmm, dziwne zjawisko z tym seksem jako uosobienie zła
napisał/a: sorrow 2009-06-13 14:09
mi.chal napisal(a):pomyślałem, żeby można by jakieś mądre książki trzymać na wierzchu w domu, o dojrzewaniu, o inicjacji seksualnej

A to akurat pamiętam ze swojego dzieciństwa i tez uważam za niezły pomysł :).

BeatrixKiddo napisal(a):Problemem jest tutaj przypisywanie mu zła i negatywnych konsekwencji

Może tak sobie to wyobrażasz, że ludzie, którzy nie akceptują tego, czy owego traktują seks jako zło. No... wpewnym sensie takie zaszufladkowanie tych ludzi jest najprostsze... niestety mija się z prawdą. Ja nie uważam seksu za zło. Po prostu staram się uniknąć sytuacji, w której dziecko bierze pierwszą lepszą gazetę z programem, a tam lekko przysłonięty seks analny i zachęta "jestem ciasna". No... jeśli chcesz wyjasnić dlaczego pan wciska ciasnej pani swojego penisa w dziurkę, którą robi się kupkę, to powodzenia ;). To nie tak... nie ta kolejnośc i nie w ten sposób. To tylko niewielki przykład, a są ich tysiące... wszystko utrudnia proces wychowaczy. Zło więc nie ma z tym wszystkim wiele wspólnego.

BeatrixKiddo napisal(a):Poza tym wbrew pozorom dzieci dosć wcześnie zaczynają się interesować "tymi sprawami" choć jeszcze nie w sensie stosunku i prokreacji.

I to akurat jest w miarę prosta sytuacja. Dziecko jest zaciekawione, więc pyta. Moje jeszcze nie zostało bez odpowiedzi. Sam natomiast nie czuję potrzeby, żeby mu tą wiedzę jakoś "wciskać".

ashley86 napisal(a):To bylo raczej nie do pomyslenia w czasach, kiedy dorastali moi rodzice i pamietam, jak mama zawsze krytykowala takie pary.

Było do pomyślenia :). Ludzie tak żyli, uprawiali seks, mieli niechciane ciąże, były nieletnie matki... nikt nikogo nie palił na stosie... przynajmniej ja nie pamiętam takich przypadków z mojego otoczenia. Dziewczyna w mojej klasie w podstawówce kończyła ją w zaawansowanej ciąży. Nie przyszedł ksiądz z ekskomuniką, dyrektorka szkoły dziewczyny nie wyrzuciła, dzieciaki nie wytykali palcami. Ale zgadzam się, że ludzie w większości myśleli podobnie do twoich rodziców. Takie podejście pozwalało ludziom zachować pewne normy, utrzymać w ryzach hormony, a także wytyczać cel własnego zachowania. Jeśli się nie udało, to trudno. Sam seks był praktycznie nieobecny w codziennym życiu "medialnym" i to ułatwiało całą sprawę znacząco. Natomiast kto był zainteresowany, to spokojnie dla siebie ten seks znalazł. Nikt go nikomu nie wciskał na śniadanie w "Dzieńdobry Polsko" :).
napisał/a: alicja221 2009-06-13 18:05
sorrow napisal(a):Sam seks był praktycznie nieobecny w codziennym życiu "medialnym" i to ułatwiało całą sprawę znacząco. Natomiast kto był zainteresowany, to spokojnie dla siebie ten seks znalazł. Nikt go nikomu nie wciskał na śniadanie w "Dzieńdobry Polsko"


Zgadza sie- jestesmy w obecnych czasach ze wszystkich stron wrecz bombardowani reklamami, filmami, itp. o seksualnym zabarwieniu, ktore bardzo czesto zachecaja, zeby sprobowac czegos "innego", nowego, jak np. seks analny.

sorrow napisal(a):Natomiast kto był zainteresowany, to spokojnie dla siebie ten seks znalazł.


I to bylo najlepsze podejscie. Latwiej bylo wprowadzic dziecko w swiat doroslosci i miec nad nim kontrole, o ktora obecnie jest bardzo ciezko, chociazby przez internet, do ktorego dostep ma prawie kazdy.
napisał/a: repcak1 2009-06-13 19:41
sorrow napisal(a):mi.chal napisał/a:
pomyślałem, żeby można by jakieś mądre książki trzymać na wierzchu w domu, o dojrzewaniu, o inicjacji seksualnej

A to akurat pamiętam ze swojego dzieciństwa i tez uważam za niezły pomysł :) .


Ja pamiętam, że była kiedyś seria takich książek "encyklopedia wychowania seksualnego" i było tam kilka tomów - każdy do odpowiedniej grupy wiekowej zaczynając chyba od lat 7. Książki te były genialne, bo krok po kroku wyjaśniały, jak dochodzi do tego, że ludzie uprawiają seks i rodzą się dzieci i wszystko było merytorycznie przystosowane dla odpowiednich grup wiekowych.

q1
napisał/a: mi.chal 2009-06-13 19:46
Prawie wszystko w formie przeszłej..."był" "było"
A więc co zrobić by przystosować się do obecnej sytuacji (już nie mówiąc co będzie za 10-15 lat) w świecie gdzie zewsząd bombarduje się człowieka seksem??
napisał/a: sorrow 2009-06-14 09:47
No w dzisiejszych czasach pewnie jest jeszcze więcej książek do wyboru. Natomiast co do rozmów z dzieckiem o seksie, to chyba najważniejsze jak ktoś tu już wcześniej wspomniał, żeby zachować dobry kontakt z dzieckiem w trakcie przechodzenia z dzieciństwa do młodzieńczości (że tak to nazwę)... to właściwie ważne jest tak ogólnie pomijając "seksowny" aspekt. Wątpię też w "rozmowę" jako taką. Może po pewnym czasie taka rozmowa powinna się odbyć, ale na początku to raczej powinno byc coś innego. To raczej króteki komentarze na dany temat, albo odpowiedzi na pytania. Okazji do tego jest mnóstwo... a to film, a to zdjęcie, a to "problemy" koleżanki. Najłatwiej jest uciąć dyskusję, a odpowiedzieć delikatnie wymaga już trochę wysiłku. Dużo zalezy też od samego dziecka. Moje jedno jest takie, że nie drąży sprawy... hmm... np. na pytanie "dlaczego ten pan wkłada język pani do buzi?" wystarczająca odpowiedź brzmiała "bo ją lubi" :). Oczywiście niczego taka odpowiedź nie tłumaczy do końca, ale była wystarczająca dla dziecka. Drugie dziecko mam zupełnie inne... dopóki nie wyjaśnię wszystkiego do poziomu atomów to będzie pytać :).
napisał/a: alicja221 2009-06-14 16:12
Wazne jest tez, zeby rodzice argumentowali, zwlaszcza nastolatkom, dlaczego sa przeciwni seksu w tym wieku, a nie stawiali sprawe "nie bo nie" lub zastraszali, jacy to beda zli i rozczarowani, jesli zajdzie w ciaze. Bo jedno dziecko faktycznie sie przestraszy i tego nie zrobi lub bedzie bardzo uwazac, a drugie moze postapic na przekor, bo nie chce sie podporzadkowac, a poza tym "zakazany owoc" najlepiej smakuje.

W moim przypadku mam obawy co do reakcji mojej mamy ze wzgledu na jej ciagla krytyke osob, ktore wspolzyja przed slubem. A szkoda, bo moze by mi cos wiecej doradzila np. w sprawie antykoncepcji. Bo tak, jak pisalam w innym poscie, nie biore doustnych srodkow.

sorrow napisal(a):Dużo zalezy też od samego dziecka. Moje jedno jest takie, że nie drąży sprawy... hmm... np. na pytanie "dlaczego ten pan wkłada język pani do buzi?" wystarczająca odpowiedź brzmiała "bo ją lubi" . Oczywiście niczego taka odpowiedź nie tłumaczy do końca, ale była wystarczająca dla dziecka. Drugie dziecko mam zupełnie inne... dopóki nie wyjaśnię wszystkiego do poziomu atomów to będzie pytać .


Moze pierwsze wychodzi z zalozenia, ze dzieki temu drugiemu i tak wszystkiego sie dowie
napisał/a: ~gość 2009-06-14 16:29
nie było mnie kilka dni na forum i było duuuużo postów do czytania, więc nie przestudiowałam tego wątku szczegółowo, ale jeśli o mnie chodzi to również jest temat tabu w domu. Kiedyś rodzice coś tam chcieli porozmawiać, powiedziałam, że wszystko wiem i na tym stanęło, ostatnio ojciec coś sugerował na ten temat (oczywiście sierota wprost nic nie powie) i powiedziałam, że zamiast zabraniać, to lepiej by temat zgłębił, a on na to, że przecież wiem wszystko. No i ok, wiem co powinnam wiedzieć, ale w żadnym wypadku nie dowiedziałam się tego od rodziców. Mama za to, mimo że chodzi do kościoła i przeciwna seksowi przed ślubem (chociaż jak teraz myślę, to nie wiem czy jej bardziej nie chodzi o to, żeby nie robić tego z byle kim, tylko tak jak wyżej któaś z dziewczyn wspomniała aby był to człowiek, z którym naprawdę tego chcemy), no ale mama ostatnio wypaliła ojcu z tekstem że jak będę chciała, to TO zrobię (mam do cholery 22 lata, czy dalej musi to być TO, a nie po prostu seks?) a on będzie ostatnim, który się tego dowie. No i ma rację. Tylko szkoda, że mama zamiast przedstawiać mi tylko i wyłącznie argumenty dlaczego powinnam się z seksem wstrzymać, nie pogadała tak jak ashley pisała, o sposobach antykoncepcji. Z drugiej zaś strony nie oszukujmy się, ale moja mama ma bardzo przedawnione opinie i wiadomości, więc może to i lepiej... Ale do lekarza jak byłam młodsza, żeby powiedział co i jak, żeby dzieciaka nie było to nie zabrała. Eh tak źle i tak nie dobrze. Ale lepsze to i tak, niż pogląd mojego ojca (przynajmniej takie wrażenie sprawia), że będzie święcie przekonany, że nawet wychodząc za mąż w wieku 40 lat będę dziewicą
napisał/a: kania3 2009-06-14 20:08
Ze mną nikt nie zaczynał tematu antykoncepcji nigdy. Nawet jak jakoś wyszedł temat seksu, nie było na zasadzie ""rób co chcesz, byle z zabezpieczeniem", temat antykoncepcji praktycznie nie istniał, co w zasadzie wydaje sie dziwne, bo z tego co patrzę większość by chyba od tego zaczęła Jak zapytałam, to owszem, wtedy to był cały wykład chyba o wszystkich możliwych metodach, mogłam zapytać o co chcę, ale żeby sami z siebie coś powiedzieli, to nigdy
napisał/a: alicja221 2009-06-14 22:11
Wracajac do mojego problemu z poczatku tego postu, to chyba sie drugi raz nie zdecyduje na nocowanie mojego chlopaka u mnie, gdy moich rodzicow nie ma. Mam teraz wyrzuty sumienia, ze zrobilam cos za ich plecami Oni bardzo lubia mojego chlopaka i sa pro naszemu zwiazkowi, ale nie potrafilabym im powiedziec, ze on u mnie nocowal... Chodze teraz sfrustrowana i jest mi strasznie wstyd. Wiem, ze zachowuje sie bez sensu, ale mam poczucie, jakbym ich oszukiwala...