samotna jak nigdy w życiu

napisał/a: tusia204 2008-08-25 14:00
Jest mi tak strasznie źle... 1.5 roku z facetem który był i jest dla mnie ideałem..przystojny, inteligentny, ambitny, zabawny, czuły, troskliwy, zaradny, boski w łózku normalnie jak Bóg w ludzkim ciele...i oczywiscie znow wszystko spieprzyłam, nie potrafię powiedzieć dlaczego... raniłam go mimo ze bardzo kochałam nie potrafiłam obdarzyc go takim szczesciem na jakie zasłużył no i mnie zostawił w koncu...a teraz gdy rozumiem wszystkie swoje byłedy gdy sie zmieniłam całkowicie to jest juz za pozno nie bede miala szansy naprawic tego wszystkiego... czuje sie taka strasznie samotna nawet nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiac, ciagle leże w łózku i płacze...przestałam jesc dbac o sobie bo nie mam dla kogo...nie wyobrazam sobie ze moglabym sie z kims innym spotykac z kims innym byc i zeby ktos inny mial mnie dotykac i całowac. nie chce innego faceta...jedyne o czym teraz marze to zeby to przestało tak strasznie boleć, chciałam bym umrzec ale zabicie sie tez nie jest takie proste. nie wiem juz co ze soba zrobic boje sie ze ktoregos dnia obudze sie bezsilna i jedyne na co sie zdobede to tylko na samobojstwo...
napisał/a: Artur22 2008-08-25 14:13
Rozumiem Cie doskonale wiem co to za ból, co za uczucie. Ale samobójstwo??? Nie myśl o tym to głupi pomysl- nie warto. Teraz czujesz ze swiat Ci sie wali, żę nie chcesz zadnego faceta nowych znajomosci, ale uwierz mi potrzeba Ci czasu i wiary w siebie. Zobaczysz ze juz po paru tygodniach pomyślisz inaczej o tym wszystkim. Przeczekaj ten okres bo jest najgorszy przychodzą rózne głupie pomysły. Powiem Ci z mojego doswiadczenia a byłem z kims 3 lata była moja narzeczona slub itp. i zyje dalej nie warto sie załamywać. Wyjdz do ludzi i przede wszystkim npostaraj sie czyms zająć, zapisz sie na fitnes, biegaj, rób cokolwiek i dbaj o siebie. Pamietaj że jest ktoś na tym świecie kto czeka na Ciebie. Powodzenia bedzie dobrze głowa do góry Pamietaj że dobre nastawienie to połowa sukcesu.
napisał/a: tusia204 2008-08-25 14:55
ja juz nie chce niczego budowac...stoje na krawedzi przepaści przez 3 tygodnie i gdyby to nie było takie trudne to juz by mnie na tym świecie nie było...ten zwiazek od dłuzszego czasu sie sypał z mojej winy gdy mnie zostawił chciałam naprawic i dostałam te szanse bylismy ze soba jeszcze 2 tygodnie az w koncu powiedział mi ze on nic nie wie nie wie czy chce czy to ma sens...i tak to sie zakonczyło. 1.5 tygodnia temu rozmawialismy chciałam naprawic powiedzialam wszystko co czuje przeprosiłam ze go raniłam i ze chce to naprawic ale on powiedział ze juz nie potrafi, ze musiałby sie zmusic zeby ze mna byc i od tamtej pory upadłam tak nisko ze juz nie potrafie sie podniesc i z kazdym dniem zamiast lepiej jest coraz gorzej boje sie kazdej nastepnej godziny bo mam wrazenie ze przybliza mnie ona do tragedii dla innych a ulgi dla mnie...przybliza mnie do smierci
napisał/a: AppzAddicT23 2008-08-25 21:11
Bardzo podobna sytuacja do mojej aktualnej? przez moment zastanawiałem się czy to oby na pewno nie ja jestem tym facetem.. 1,5r w związku by się zgadzało, i te 2 tyg rozmowy temu tez... i na tyle..
ale żeby Samobójstwo!!! Dziewczyno zastanów się czy go naprawdę kochasz? Bo to egoistyczne podejście. Myślisz że tylko Ty cierpisz, Ty potrzebujesz pomocy..
Rozmowa jest kluczem do zrozumienia i czas.. Rozumiem Twoje zrezygnowanie, ale co takiego musiało się stać że do tego doszło, jak się mocno musieliście skrzywdzić nawzajem, żeby wpadać na takie pomysły.. Jest mln innych na świecie, którzy to samo przeżywają..Daj mu czas, zastanów się czego Ty właściwie chcesz.. Bo jeśli chcesz się dla Niego zabić to z całym szacunkiem, jesteś samolubną egoistyczną idiotką, a tak na pewno nie jest.. Chcesz żeby Cię tak ludzie postrzegali, przyjaciele, rodzina, krzywdząc siebie krzywdzisz wszystkich dookoła, a więc rodziców, i resztę..
Poza tym zastanów się 100 razy czy jest facet na ziemi dla którego warto oddać swoje życie, w imię czego? miłości to nazywasz miłością do niego!!! Masz żyć i nie dla kogoś tylko dla siebie..
Oczywiście miłość i bycie z kimś z litości nie będzie dobre dla Was obojga..
Staraj się o tym nie myśleć, tak jak poprzednicy piszą.. zająć się czymkolwiek,
szukać nowego faceta, bez łaski, nie to nie.. Super że dopiero w tragedii, ludzie w związku zaczynają być szczerzy.. Perfect Life .. !!! Nie załamuj się, nie warto, szkoda zdrowia, życia.. A jak nie możesz sobie poradzić z negatywnym myśleniem, proponuję psychologa.. ale myślę że sobie sama z tym poradzisz, chodź wiem że złamane serce ciężko jest zreanimować..
Czekając nic nie ryzykujesz.. a o problemach trzeba rozmawiać nawet wtedy kiedy jest już za późno..
napisał/a: Zakk 2008-08-25 22:36
niestety prawda jest taka że musisz przeczekać...
Wiesz kiedy ja zostałem sam, a z wielkiej, długiej, prawdziwej i takiej "na zawsze" miłości zostały tylko zdjęcia, też myślałem o samobójstwie...Tylko że nie mogłem znaleźć tego ostatecznego argumentu; dlaczego...Dlaczego miałbym zrezygnować z życia, które w zasadzie poza miłością toczy mi się wspaniale, dlaczego miałbym zrezygnować z niepewności, co przyniesie jutro...Dlaczego miałbym zrezygnować z nadzieji, że jeszcze znajdę tą prawdziwą połówkę...Przecież jutrzejszy dzień może być tym najszczęśliwszym w Twoim życiu. Uznałem, że ona nie jest warta tego, żeby dzięki niej skończyć mój czas...Jest tyle rzeczy których jeszcze nie zrobiłem, a ona miałaby mi to zabrać ? Nie, nigdy...przeciez ona będzie żyła dalej, moze się wzruszy, ale jej przejdzie...Może będzie pamiętała do końca życia, ale co mi to da??...A ja stracę wszystko.. Chyba nie warto...Spójrz na to pod tym kątem. Życie jest wspaniałe, a w dupe trzeba dostać, żeby wiedzieć że to wciąż ziemia, a nie niebo. I nie warto życia poświęcać dla czegoś, co nie przyniesie żadnej konkretnej korzyści innym...
Wiesz ktoś mi tam powiedział że warto mieć w życiu alternatywę, coś co pomoże Ci przetrwać kiedy coś innego się zawali...Dwie rzeczy, które kochasz równorzędnie....Więc miałem kobietę i motocykl. Ona odeszła, ale moja beastie wciąż jest mi wierna. Na pewno też masz taką alternatywę - znajdź ją tylko.
napisał/a: ~gość 2008-08-25 23:04
Witaj!!!
Absolutnie tego nie rób, każdy z nas pada i się podnosi. Każdego dnia popełniamy błędy, o niektórych nawet nie wiemy. Nie zdajemy sobie z nich sprawy. Ale jedno jest pewne - samobójstwo to ucieczka. Czasem ludzie nie widzą innego wyjścia. Sam tak często mam, ale w tych chwilach zawsze sobie powtarzam. "Stary po każdej bessie jest hossa!!!!" Wiem że to kiepski autorytet, ale Hitler często powtarzał, że "po każdym życiowym dołku przychodzi górka". Facet mimo że w pewnej chwili miał wszystko był nieszczęśliwym człowiekiem, zupełnie samotnym, przegranym, bez miłości. Epatował nienawiścią - skończył jak skończył - vide samobójstwo.
Jednakże to właśnie tak maksyma "po każdej bessie jest hossa" wywiodła do na podest władzy. Przyponę tylko że ten człowiek był osobą bezdomną, bezrobotną i włóczęgą:D
Facet nie potrafi wykorzystać swoich możliwości dla dobra innych, myślał tylko o destrukcji - osiągnął swoj cel.
Dlatego też:
1. Nie użalaj się nad sobą cały czas - rób przerwy:)
2. Pisz jak najwięcej na forum.
3. Miej kontakt z ludzmi - z kimkolwiek na dwóch nogach - najlepiej psiapsiółka lub rodzina.
4. Poczytaj Osho - dobre w takich chwilach.
5. Powtarzaj w myślach: "Wszystko się ułoży".
6. Jedz czekoladę.
7. Jeśli myśli samobójcze są uporczywe - powiedz o tym rodzinie i poproś o pomoc.
8. Jeśli z kłopotami zostaniesz sama - pomyśl, że takich jak Ty jest setki. Tony Soprano tak tłumaczył swojemu synowi zawód miłosny (syn po próbie samobójczej: "Wiesz ilu ludzi byś pozbawił pracy gdyby nie było zwodu miłosnego?? Wiesz jaki to biznes? Syn: Burdele?! T. Soprano: Idioto, show biznes, music, films, books!!!! Milions dollars!?"
9. To, że się nie udało nie znaczy, że to koniec życia!!! Byłoby zbyt pięknie:).
10. Przez życie człowiek zbiera doświadczenia, po co -?? Nie wiem:) Ale to jest doświadcznie, i tak to traktuj.
11. I najważniejsze z każdym dniem będzie coraz lepiej.
napisał/a: tusia204 2008-08-25 23:57
w tym problem ze z kazdym dniem jest coraz gorzej, nie radze juz sobie sama ze soba... nie jem, duzo pale, ciagle płacze...a to wszystko przez faceta którego nie potrafie sobie obrzydzić który był dla mnie zbyt idelany, prawie jak Bóg tylko w ludzkiej postaci wytrzymał tyle ze mna gdzie jestem prawde trudna osoba do współżycia, ale w koncu sie poddał i w sumie mu sie nie dziwie tyle ze ja cierpie podwójnie dlatego ze mnie zostawił i dlatego ze to moja wina... wiem ze jest wielu ludzi którzy cierpia jak jak ale mi sie swiat zawalił... mam chora matke na SM wiec nie chce jej o niczym mowic ze mam problem ze jest mi źle bo bedzie sie martwic a kazde nerwy pogłebiaja jej chorobe, nie mam rodzenstawa, a osoba która uwazałam za przyjaciółkę uswiadomiła mnie ze nia nie jest... zostałam sama na dnie z którego nie potrafie sie podniesc...nawet nie mam z kim pogadac, nikt mnie nie rozumie, nikt nie chce i nie potrafi mi pomoc wiec jak ja mam nie myslec o samobojstwie skoro zostałam sama... czuje sie taka samotna jak jeszcze nigdy przedtem...zycie jest do bani
napisał/a: sorrow 2008-08-26 01:27
tusia204, gdybyś wczytała się w kilka tematów na forum zauważysz, że tak dokładnie działa nasza psychika w cięzkich sytuacjach. Na początku, to jest jedna, wielka tragedia. Czarna i zimna pustynia bez żadnej szansy i nadziei na odrobinę słońca. Twoja psychika choruje... autentycznie choruje. To ona własnie popycha cię w kierunku myśli samobójczych. Z tego własnie powodu nie powinnas ich realizować. To nie ty decydujesz w tej chwili o swoim życiu... to ta chora psychika... ktoś (coś) decyduje za ciebie. Z drugiej strony wiele osób juz o tym wie z doświadczenia (nie wiem, czy ty też), że po kilku tygodniach sytuacja zaczyna się zmieniać. Czas działa nieubłaganie i to co było czarne zmienia się w szare. Im więcej przebłysków słońca, tym więcej będziesz miała sił, żeby wydostać się z tej depresji. Dlatego właśnie warto dać sobie szansę, żeby podejmować ważne dla siebie decyzje tylko w momentach, kiedy jesteśmy zdrowi na umyśle i na psychice.

Daj sobie tą szansę, a obiecuję ci, że wszystko się odmieni. Właśnie zmiana - to jedyne, czego człowiek w życiu może być pewien. Nie tylko z dobrego w złe, ale również ze złych w dobre czasy. Dostałaś tu kilka mądrych rad od ludzi... przeczytaj je jeszcze raz i nie odpowiadaj od razu "ale ja jestem inna i u mnie wogóle nie ma szans". Nie masz ochoty wyjśc do ludzi, to się zmuś. Nie masz ochoty zająć się czymś, co cię pochłonie, to sie zmuś. Z czasem już zmuszać nie będzie trzeba. Popłacz ile musisz nad sobą, ale potem zacznij od prostych rzeczy i dojrzysz zmiany :).

Tak wogóle, to zastanawiam się na ile to twoje obwinianie się jest rzeczywiste. Podejrzewam, że wrzuciłaś je do wspólnego worka z faktem, że on cię zostawił. Może wcale nie twoje zachowanie było tego powodem? Mogłabyś napisać trochę więcej co się wam przytrafiło i w czym go zawiodłaś według ciebie?
napisał/a: accenti 2008-08-26 01:57
Ostatnio słyszałem że ból po rozstaniu trwa proporcjonalnie do długości związku w jakim się było. U mnie właśnie tak jest, ale to głównie z mojej winy bo wciąż utrzymuje z nią znjaomość i cały czas na coś licze. Najlepszym sposobem jest chyba zerwać całkowicie kontakt, to poboli i szybciej przejdzie. Musisz wyjść do ludzi, nie zamykać się w domu.
Tak jak Ty po rozstaniu też myślałem o samobójstwie, ale myślałem wtedy o swoich znajomych rodzicach jak oni wtedy będą się czuli, jak mnie nie będzie. Kobieta z która byłem była dla mnie ideałem (i niestety wciąż jest), rozstaliśmy się też przezemnie, nie jesteśmy już ze sobą prawie pół roku i tak na prawde nadal za nią tęsknie, myśle, ale staram sie coraz mniej, wiem że to do niczego nie prowadzi i muszę zacząć żyć swoim życiem, czasami jakieś głupie myśli przychodzą. Czas podobno goi rany albo przyzwyczaja nas do cierpienia. W każdy razie musisz wyjść do ludzi, poznać kogoś bo jedynie tak możesz spotkać kogoś wyjątkowego, może nawet bardziej boskkiego od byłego.
napisał/a: AppzAddicT23 2008-08-26 02:05
Ja właśnie też zerwałem więc witaj w klubie.. czas zapomnieć, a boli boli tak strasznie że nie potrafię tego żadnymi słowami wyrazić, nie będę pił bo to bez sensu.. Czas czas czas..
trzeba nauczyć się z tym żyć.. Jestem tutaj już drugi raz, i oby ostatni...:(
napisał/a: Zakk 2008-08-26 17:30
accenti napisal(a):Ostatnio słyszałem że ból po rozstaniu trwa proporcjonalnie do długości związku w jakim się było. .


to mam nadzieję że to wielka bzdura bo co jeżeli mój związek trwał ponad 6 lat ??!!
Nie, to z pewnością nie jest prawda i nie wierzcie w takie hasła...
Na szczęście w miejsce tego co było wchodzi to co jest i będzie, a tylko czasem gdzieś ciemną nocą zabolą wspomnienia...Z czasem mniej i mniej, ale chyba już zawsze gdzieś na dnie serca pozostanie zapach tej pierwszej i jakże prawdziwej miłości...
napisał/a: AppzAddicT23 2008-08-26 22:01
hehe dobre Zakk, ja juz nie wracam do mojego związku, bylo nie chce minac.. nieważne..