Sama nie wiem co mam myśleć o tym małżeństwie... Jak Wy to oceniacie?

napisał/a: sylwiaaaaa86 2014-11-18 11:06
Od jakiegoś czasu kołatają mi się w głowie różne myśli, nie potrafię obiektywnie ocenić całej tej sytuacji. Jestem mężatką już ponad 4 lata, z mężem jesteśmy razem już ponad 9 lat. Kiedyś wydawał mi się idealnym kandydatem na męża - spokojny, poukładany, a dziś uważam, że to małżeństwo to był mój największy błąd, jaki w życiu popełniłam.
Poznaliśmy się kilka miesięcy wcześniej zanim zdecydowanym wyjechać w inna cześć Polski na studia. Standardowy związek, spotykaliśmy się, ale jakoś bez większego zaangażowania z Jego strony. Później po moim wyjeździe widywaliśmy się w zasadzie jak tylko przyjechałam na weekend do domu - średnio raz w miesiącu. I tak teraz zastanawiam się, jak w ogóle ten związek przetrwał...
Po dwóch latach miałam już dość takiego życia, potrzebowałam czegoś więcej, obecności, bliskości. Mój chłopak właśnie skończył studia licencjackie, miał rozpocząć magistra. Nawet nie rozważał tego, by przeprowadzić się do mojego miasta, by być bliżej. Zaproponowałam by się do mnie przeprowadził, byśmy razem zamieszkali. Dość ciężko przyszła Mu ta decyzja, nawet chyba zaskoczyła Go ta propozycja. Wtedy też była jedna sprawa, która mnie niesamowicie męczyła-w ogóle nie uprawialiśmy seksu, mimo iż 2 lata razem już stuknęło, jakieś drobne pieszczoty były i wiedziałam, że wszystko ma ok. Mimo, iż wielokrotnie rozmowę sprowadzałam na ten tor to i tak zawsze udało mu się obejść temat i nie odpowiedzieć. Do tego doszło wiele błahostek, nawet kwiatka przez te 2 lata nigdy mi nie dał, nigdzie nie zabierał, wszelkie wyjazdy, wyjścia do kina, basen itp to była tylko i wyłącznie moja inicjatywa.
Gdy zamieszkaliśmy razem pewne rzeczy się zmieniły, seksu unikał bo się bał pierwszej lepszej wpadki, nie powiedział, bo bał się ze go wyśmieję :( Szkoda tylko, że nie wziął pod uwagę tego, że szczerość to podstawa.
Mieszkaliśmy razem przez 3 lata, w międzyczasie zaręczyny i ślub, wiele planów na przyszłość.
W międzyczasie miał miejsce jeden incydent. Mianowicie zrobiłam prawo jazdy, udało mi się również złapać jakąś prace za granica i zarobić trochę pieniążków. Chciałam to przeznaczyć na auto, prosiłam Go by pomógł mi coś znaleźć, w końcu jest facetem, lepiej się zna na tym. Żeby pogadał że swoim ojcem, może coś podpowie. Ale on olał całkowicie sprawę, nawet palcem nie kiwnął w tym kierunku. A mi, gdy tylko pytałam to obiecał, ze się tym zajmie. Po kilku miesiącach przyznał się ze jemu auto jest zbędne, więc nie zrobił nic.
Niestety wraz ze zbliżającym się dniem ślubu wszystko pękło jak banka mydlana. Już w trakcie przygotowań do ślubu nie popisał się. Wszystko zaplanowałam, uzgodniliśmy każdy szczegół, ale jeżeli jego mama miała inne zdanie to zmienione było tak jak ona chce. nieważne że uzgodniliśmy wcześniej inaczej. Jeszcze w międzyczasie wyszły problemy z jego bratem - pożyczył ode mnie sporo gotówki, a później uchylał się od oddania. Mój chłopak nawet palcem nie kiwnął, by Młody mi to oddał. Stwierdził, że to jest jego brat i przecież nie pójdzie i go nie pobije. Na nasz ślub ten brat również wręczył nam pusta kopertę, nalegałam na Męża by przynajmniej poinformował rodziców, bo kiedyś z tego wyjdą niezłe jaja- Mąż znów przemilczał sprawę, mimo że mi obiecał ze załatwi wszystko co z jego bratem związane.
Od naszego ślubu minęło już ponad 4 lata, nie mamy mieszkania, dziecka. Mój Mąż jest wiecznie młody na wszystko ma czas (ma 30 lat). Jak braliśmy ślub wiele rzeczy planowaliśmy, mieliśmy dać sobie dwa lata na ustabilizowanie sytuacji zawodowej, nacieszyć się sobą. Wiele razy poruszałam ten temat. Pieniądze nie są przeszkodą. Proponowałam kupno domu, stać nas na to. Mąż przystał na ten propozycje. Myślałam, że równiej tego chce. Uzgodniłam z Nim, że ja się zajmę wyszukaniem ofert, bo wole sama wstępnie to przeanalizowąć , a jemu prześle te oferty i niech umówi się w celu obejrzenia. Czy myślicię, że cokolwiek zrobił? Nie, ani jednego telefonu nie wykonał. A na pytanie dlaczego tak zrobił, mimo iż uzgadnialiśmy inaczej, nie potrafił odpowiedzieć.
Dziecka też na razie nie chce, a kiedy będzie chciał ? Jak będzie miał dom- tylko, że nic nawet nie robi w tym kierunku by cokolwiek ruszyło do przodu. Czuję się zwyczajnie przez niego oszukana, poważnie zaczęlam zastanawiać sie nad rozwodem. Tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że Go Kocham i mimo wszystko nie wyobrażam sobie bez Niego życia.
Z drugiej strony jednak jest spokojnym człowiekiem, pomaga w obowiązkach domowych - sprząta, gotuje, robi zakupy. Ale to wszystko.
Dziś nie potrafię sobie darować tego, że byłam tak ślepa. Było przecież tyle rzeczy, które powinny dać mi coś do myślenia.
Zazdroszczę znajomym gdy mają dzieci, własne mieszkanie, jakieś życie poukładane. Pewnych rzeczy nie dało się przewidzieć przed ślubem. Pytałam jak sobie wyobraża dalsze życie, gdzie chce mieszkać czy chce mieć dzieci to powiedział, że do 30 chce mieć dziecko, dom. Wszystkim naokoło to opowiadał. A dziś, kiedy do tego nawiązuje to potrafi odpowiedzieć tylko tyle, że tak jakoś lekko mu się tak powiedziało, bez większego planu. Powtarza, że wpadł w rytm życia codziennego i przyzwyczaił się do tego. Jego słowa nie mają żadnego znaczenia, mam wrażenie, że tak mówi co ja bym chciała w danym momencie usłyszeć, by chociaż na chwilę miał święty spokój.
Mam już dość pytań znajomych czy rodziny o dziecko-doprowadzają mnie do szału. Nigdy nie zdarzyło się by gdzieś mnie zabrał, każde wyjście, każde wakacje czy niedzielny wypad za miasto to tylko i wyłącznie moja inicjatywa. Owszem, gdy zaproponuje to chętnie pojedzie, ale o wiele przyjemniej by mi się spędzało ten czas, gdyby chociaż raz mnie po prostu gdzieś zabrał.
Ostatnio zapytałam, czy dzieci nasze też będzie tak traktował, obiecywał a później je olewał, dawał nadzieję, a później się wycofywał- nic nie odpowiedział.... Tylko tak dalej już nie dam rady :(
aniwey
napisał/a: aniwey 2014-11-18 14:10
Sylwia - po pierwsze jesteś super zaradną babką, ja to bym chciała mieć taką żonę! Na pewno kwiaty bym jej kupowała ;)

Co do Twojego męża - na pewno nie powinien się tak zachowywać, jak by mu w ogóle nie zależało. Może mu jest tak wygodnie, że Ty wszystko za niego załatwisz.

Może spróbuj z nim porozmawiać, że jest niedobrze, że tak nie może być, że trzeba coś zmienić. Jak znowu będzie brak reakcji, to może na jakiś czas, chociaż kilka dni, wyprowadź się i zobacz, co zrobi.
nawiaa
napisał/a: nawiaa 2014-11-18 14:35
Powiem Ci jedno - Ty bez męża poradziłabyś sobie znakomicie, on bez Ciebie - nie sądzę. I myślę, że on o tym wie, więc może poważna rozmowa by go trochę przestraszyła. Tylko, że on powinien zmienić się diametralnie, a nie wiem, czy to jest możliwe. Może rzeczywiście krótka wyprowadzka by coś dała?

Nie przejmuj się tak dziećmi - masz dużo czasu, a tak naprawdę to nie jest sprawa innych ludzi.
dziewiatka9
napisał/a: dziewiatka9 2014-11-18 14:54
W ogóle Ci się nie dziwię, że zastanawiasz się nad rozstaniem. Współczuję, że Twój mąż tak się zachowuje. Z tego, co piszesz, to rzeczywiście różne oznaki i ostrzeżenia miałaś już wcześniej, ale jak człowiek młody, zakochany, nie jest tak łatwo zrezygnować.

Moim zdaniem rozstanie nie jest głupim pomysłem, masz jeszcze szansę na poznanie świetnego faceta, ale to zależy od tego, czy Ty dałabyś radę to rozstanie psychicznie znieść.
halszkaWu
napisał/a: halszkaWu 2014-11-18 15:38
A jak myślisz, czy są jakieś szanse, żeby on się zmienił na stałe? Bo co z tego, jeśli przez chwilę, przestraszony rozstaniem, będzie lepszy, a później sytuacja wróci do normy. Znam wiele takich przypadków...

Niestety, najlepiej jest chyba rozstać się z nim, chociaż wiem, że może to być niezwykle trudne emocjonalnie.
napisał/a: sylwiaaaaa86 2014-11-18 15:47
Rozmawialiśmy wielokrotnie, zawsze miałam nadzieje, że wreszcie coś zaskoczy, przemyśli i zacznie normalnie żyć. W zasadzie wszystko co tutaj napisałam to On ode mnie również słyszał. Ale posłuchał, przytaknął, powiedział, że wie, że słyszał to wielokrotnie i na tym się skończyło.
Nie wiem czy normalny facet gdyby usłyszał, że zachowuje się jak jak nastolatek, że brak mu jaj, bo prawdziwy mężczyzna potrafi wywiązać się z danego komuś słowa i zadbać chociaż trochę o swoją żonę dalej by się tak zachowywał. A po Nim to spłynęło....
Zastanawiam się czy ja już przesadzam i inni mają podobnie czy ten mój Mąż to jakiś fatalny przypadek.....
warriorka
napisał/a: warriorka 2014-11-19 14:33
Ja słyszałam podobne opowieści, ale nigdy nie skończyły się szczęśliwie. A jak tak się nad tym zastanowisz: byłabyś w stanie od niego odejść? Jak to widzisz?
basiekkk
napisał/a: basiekkk 2014-11-19 15:07
Sylwia, bardzo się cieszę, że napisałaś, dobrze jest czasem z siebie wyrzucić wątpliwości :)

Widzę, że z jednej strony chcesz rozstania, a z drugiej się go boisz. Może rzeczywiście wyjedź na kilka dni do rodziny i powiedz mężowi, żeby się nad tym wszystkim poważnie zastanowił?
stazzja
napisał/a: stazzja 2014-11-19 16:11
Masz rację, że tak nie powinno być. A może mąż zgodziłby się iść do poradni małżeńskiej? Czy Ty byś się na coś takiego zdecydowała? Może to by Wam pomogło, gdyby ktoś inny też mu uświadomił, że ma problem.
napisał/a: iris91 2014-11-19 20:35
Zazdroszczę Ci Twojej zaradności życiowej. Nie znam Cię, ale z opisu wynika, że nie boisz się wyzwań, podboju świata i... życia :) Wydajesz się osobą, która chce się rozwijać, lubi czynnie i produktywnie spędzać czas. A Twój mąż to chyba przeciwieństwo. Osobiście jestem zdania że w pewnych kwestiach nie ma możliwości zmusić kogoś do zmiany. A Ty prosiłaś, napominałaś, pytalaś. I co? I nic. Kurczę, wiem że czujesz się pewnie źle z tym wszystkim, ale moim zdaniem nic z tego nie będzie. Udusisz się w tym związku. On Cię zadusi swoim podejściem. Będziesz wiecznie niezadowolona. Pomyśl - dziecko. Wszystko fajnie, ale podejrzewam, że on będzie miał bardzo podobne podejście do Twojej ciąży (jako stanu), a później do waszych dzieci tak jak do Ciebie teraz. Olewka... chyba oszalałabym z rozpaczy! Ja bym nie ryzykowała jedynego życia które mi przypadło. Nie chciałabym później być samotnym rodzicem. Wiem, że niczego nie da sie przewidzieć w 100%, ale on daje tak wyraźne sygnały! A pytania innych o potomstwo miej gdzieś, to ogromny nietakt włazić do czyjegoś (Twojego knketniej) łóżka! Wyobrażam sobie jak Ci z tą sytuacją niewygodnie. Ale z mojego doświadczenia powiem Ci - życie masz tylko jedno. JEDNO i więcej nie dostaniesz takiej szansy. Chcesz być nieusatysfakcjonowana? Nieszczęśliwa? Chcesz żyć z ciągłymi obawami o przyszłość? NIe realizując się? To zostań z nim. Wnioski z tego co piszesz są dla mnie jednoznaczne. On już taki jest i się nie zmieni. Po prostu. Jak dla mnie zostaw to w cholere, poradzisz sobie, silna babka z Ciebie.
nawiaa
napisał/a: nawiaa 2014-11-20 15:09
Sylwia, odzywaj się i dawaj znać, co u Ciebie :)
dziewiatka9
napisał/a: dziewiatka9 2014-11-21 14:28
Halllo, Sylwia? :)