"Nic nie dzieje się bez przyczyny"??

napisał/a: Małgosia_ 2009-03-28 16:13
Witajcie, to mój pierwszy post i bardzo prosze o szczerą poradę!

Poznałam kogoś przez portal randkowy ok 2 miesiące temu. Przyznaję, nie zaiskrzyło od początku. Tzn przynajmniej ja nie czułam nic wyjątkowego - tym bardziej, że leczyłam jeszcze rany po poprzednim związku.
Jednak on nalegał. Proponował randki. Spotykalismy się często, był miły i szarmancki, a ja z czesem zaczęłam się do niego przekonywać.

Zaczęliśmy się spotykac regularnie, skasowaliśmy nasze profile na portalu. Po czasie doszedł sex.
Nasz związek rozwijał się intensywnie. Po tygodniu bycia razem wyjechaliśmy na wspólny weekend, spotykalismy się co 2 dni. Było wspaniale, chociaż..............
.... z jego ust nigdy nie padły żadne deklaracje.

Był miły, dobry, obdarowywał prezentami.... ale jednocześnie nigdy nie usłyszałam, że mu zalezy, że mu ze mną dobrze.

Nauczona jednak doświadczeniem - nie dopytywałam. Byłoby głupota pytac faceta po miesiącu - "dokąd zmierza nasz związek".
Moi znajomi, rodzice chcieli go poznac, ale ja ciagle uwazałam, że jeszcze za wczesnie, że na wszystko przyjdzie czas...

Zyliśmy z dnia na dzień, a ja po prostu miałam nadzieje, ze z czasem obydwoje powiemy sobie te magiczne słowa....

Druga rzecz, która mogła mnie zaniepokoić to brak kontaktu. Tzn kontaktowalismy się tylko w sprawie spotkań. Zero sms'ów, maili. Ale z drugiej strony, po co pisac miłosne sms'ki skoro i tak widzimy sie co dwa dni.
Kilka razy zdarzyło się, że on lub ja wyjeżdżalismy z miasta na weekend. Wówczas przez dwa dni - zero telefonów, sms'ów. Martwiło mnie to, ale...... nie chcąc być uwazana za nachalną - nie odzywałam się pierwsza.

Minęły 2 miesiące. Gdy nagle.... uświadomiłam sobie, że zależy mi na nim! e nie wyobrażam sobie zycia bez niego. Nie nazwałabym tego miłością, ale zauroczyłam się!!!
Byłam szczęśliwa, gdy to odkryłam i postanowiłam czym prędzej mu o tym powiedzieć.
Wyobrażałam sobie romantyczną scenerię, wieczór, kolacja... i ja mówiąca: tak! Zaczynam cos do Ciebie czuć!....

Wyszło zupełnie inaczej.
Pewnego wieczora, po udanym seksie ;) - lezelismy sobie na łóżku. Postanowiłam, ze mu to powiem.... zaczęłam swoją przemowę, a poniewaz byłam bardzo wzruszona - rozpłakałam się. Powiedziałam, że się angazuję.... ale nie odpowiedział nic!
Zapytałam - czy Tobie na mnie zalezy?
Wymruczał ciche "tak", po czym usnął........
BARDZO dziwnie się z tym czułam. Rozczarowana i zawiedziona.

Nastepnego ranka nie poruszalismy tematu. Poszedł do pracy i umówilismy się na nastepny dzień.

W dniu umówionego spotkania, szykując się na randkę odebrałam telefon od niego.
"czy pamietasz jak zapytałaś czy mi zależy? Otóż....... chce ci powiedzieć, że mi NIE zalezy"....
Osłupiałam.
Zaczął swój monolog o tym, że to nie jest związek na całe zycie, że mnie nie kocha i wie, że nie pokocha, bo nie jestem ta jedyną. Że do tej pory (2 miesiące) powinien juz coś czuć... a nie czuje....
Nie chce mnie ranić, dlatego zrywa już teraz... Nie chce żebym traciła czas na związek, który nie ma przyszłości i wcześniej czy później się rozpadnie....

Zapytałam, czy nie chce dac szansy? Przeciez uczucie może jeszcze przyjść!

Powiedział, że nie i już. On WIE, że nie jestem ta jedyną......

Załamałam się....
Od tamtej pory nie wiem co robić. Nie jem, nie śpię.
Bola mnie jego słowa. Przeciez wszystko było w porządku!
Ja też jeszcze nie wiem, czy go KOCHAM.... ale po to ze soba byliśmy, żeby to sprawdzić!
Tym bardziej, ze było nam ze sobą dobrze! Jestem pewna, ze miłośc by przyszła!

Ale on nie chciał walczyć......
Po prostu koniec.
Nawet nie miał odwagi powiedzieć mi to w żywe oczy
_____________

Prosze kogoś o obiektywna analizę zaistniałej sytuacji..... Nie wiem co myśleć, obwiniam siebie.
Dodaję, że jestesmy obydwoje dorosłymi ludźmi, po studiach, obydwoje niezalezni i stabilni finansowo.

odpowiem na kazde pytanie, jesli macie jakies niejasności...
napisał/a: Monini 2009-03-28 16:17
Wiem, ze jest Ci ciezko, jednak powiem szczerze, ze te slowa:

Małgosia_ napisal(a):Nie chce mnie ranić, dlatego zrywa już teraz... Nie chce żebym traciła czas na związek, który nie ma przyszłości i wcześniej czy później się rozpadnie....

sa prawda... Ty bys sie jeszcze bardziej angazowala, on nie, zabolaloby Cie to pozniej jeszcze bardziej. I mysle, ze nie byloby Ci do konca dobrze, majac swiadomosc, ze to Ty jestes ta bardziej angazujaca sie w zwiazek strona, a on nic... lepiej teraz niz pozniej, zobaczysz ze za jakis czas wyjdzie sloneczko i zakochasz sie naprawde, z wzajemnoscia. Glowa do gory
napisał/a: Zakk 2009-03-28 16:59
trudno ocenic jego zachowanie ale zachował się "prawidłowo" w tym wszystkim.
Spróbowaliście, nie wyszło. Na tym to przecież polega.
Może on liczył na luźny związek albo na to że coś zaiskrzy i chyba ciesz się że w tym wszystkim był na tyle fair że w momencie kiedy dowiedział się że się wkręcasz, zakończył to i nie pozwolił wkręcić Ci się w to jeszcze bardziej. Myślę ze gdyby chciał Cię jakoś bezczelnie wykorzystać, ciągnąłby to dalej, nie przejmując się tym co czujesz.
2 miesiące to niewiele, za kolejny miesiąc już zapomnisz, a wspomnienie tego nie będzie wywoływało u Ciebie żadnych emocji.
powodzenia
napisał/a: Małgosia_ 2009-03-28 17:59
Dzięki!
Brzmi paradoksalnie, ale powinnam się "cieszyć",że nastąpiło to w miarę szybko. Zreszta sam mi to powiedział, że chciał mi oszczędzic czasu i emocji, które z miesiąca na miesiąc by rosły.

Ale mam do niego jeden mały żal....
Czemu nie pwoiedział mi tego na poczatku. Po tygodniu, dwóch. Juz wtedy pewnie wiedział, że nie iskrzy i nie zakocha się we mnie....
Po co zabiegał, rozkochiwał, zaciągnął do łóżka, snuł plany????

I po drugie.
Gdybym nie zapytała teraz, pewnie wciąż by się dobrze bawił
Mielismy jechac na weekend w plener, na wakacje, na urlop razem. Czy gdybym nie okresliła się i zadała tego pytania - czy odwlekał by decyzje w nieskończoność?

Po co te plany, prezenty, wspólne wieczory i noce???
Czy nie lepiej było rozstać się ZANIM jeszcze którekolwiek z nas się zaangażuje? Dlaczego czekał z tym az do teraz? :(

Mam pewne przypuszczenia (sex),,, ale nie sadzę, żeby był aż tak perfidny?
napisał/a: Zakk 2009-03-28 18:39
może liczył na układ bez zobowiązań, przez to nic nie mówił, ale też nie pytał. Jak zobaczył że coś zaczyna się kręcić nie w tą stronę to puścił Cię wolno; przyznaj że dobrze zrobił.
Przypuszczam że po tygodniu lub dwóch znajomosci wciąż liczył że może mu się uda poczuć coś więcej. Może sam był po przejściach i szukał miłości, ale wiem że nie jest to łatwe. Szukasz desperacko prawdziwej miłości, takiej jak "tamta", co już się skończyła. Jednak kiedy czujesz że to nie to, odchodzisz by szukać dalej. Nie ma tutaj mowy o żadnym wykorzystywaniu w łóżku itp. POprostu nic nie da się zrobic na siłę.
napisał/a: renata270 2009-03-28 18:43
wiem,ze boli to co od niego uslyszalas ale dobrze iz trwalo to tylko 2 miesiace..ja bylam kiedys w takiej sytauacji,ze facet z ktorym sie spotykalam powiedzial mi to po kilku miesiacach i bylam w takim szoku ,ze nie moglam sie z tego tak latwo otrzasnac bo czulam sie do tego wykorzystana poniewaz przez te wszystkie miesiace nic nie wskazywalo na to aby nie byl mna zauroczony ..a on w pewnego pieknego dnia wyjezdza mi z tekstem ,ze bylo fajnie ale wiesz nie chce tego dluzej ciagnac bo jednak nic do ciebie nie czuje...rany jak ja sie wtedy czulam upokorzona...wiec doskonale cie rozumiem,i wiem ze przez takich facetow traci sie zaufanie..
napisał/a: Tigana 2009-03-28 19:52
ja się zgadzam z Zakkiem, facet liczyl na lużny związek, kiedy zaczęłaś sie angażowac to przestało go już to interesować. Tacy faceci sie nagle nie zakochują. Lepiej dla Ciebie, ze rozstaliście się relatywnie wcześnie. trzymam kciuki za szybkie wyjście z dołka
napisał/a: Małgosia_ 2009-03-28 20:12
Zakk napisal(a):może liczył na układ bez zobowiązań, przez to nic nie mówił, ale też nie pytał. Jak zobaczył że coś zaczyna się kręcić nie w tą stronę to puścił Cię wolno; ..

tak powiedział...

Wciąż jednak nie rozumiem, dlaczego nawet nie spróbował zawalczyć o ten związek...
Przeciez WSZYSTKO było idealnie!
Aż tu nagle: we wtorek ja wyznaję uczucia, w środę on zrywa. A w czwartek mieliśmy wyjechac na weekend......
napisał/a: przemek0810 2009-03-28 22:13
napisal(a):Czemu nie pwoiedział mi tego na poczatku. Po tygodniu, dwóch. Juz wtedy pewnie wiedział, że nie iskrzy i nie zakocha się we mnie....
Po co zabiegał, rozkochiwał, zaciągnął do łóżka, snuł plany????

W głowie mężczyzny układa się coś takiego co można porównać do czegoś twardego. Może on cały czas próbował utwardzić swoje uczucie do Ciebie i mu się to nie udało. Może nie powiedział Ci prosto w oczy bo bał się, że będzie Cię to bardziej bolało. On próbował, próbował postawić Wasz związek na nogi ale mu się to nie udało (mówię o jego stronie). Co z tego, że mamy budynek o grubych ścianach i szczelnych oknach jesli nie mamy fundamentu? A nic. Będzie się obsuwał i... runie. Tak by było i z Waszym związkiem. Dobrze, że się stało jak stało. Wybrał najlepszą z możliwych opcji dla Ciebie, ale nie zachował godności...
napisał/a: Małgosia_ 2009-03-29 12:31
dzięki przemku,
a ja, zamiast starac się zrozumiec sytuację, zrozumiec jego - myślę i drążę przeszłość.
Nie, nie obwiniam go. Postapił uczciwie.

Zaczynam obwiniac siebie.
Analizuję kazdy wspólny dzień, każde zdarzenie (niestety jestem bardzo szczegółowa i dokładnie pamiętam wszystko).
Winię się, że może byłam za mało czuła. Nie prawiłam mu komplementów i nie zasypywałam czułymi słówkami. Byłam lekko na dystans.
Może tej czułości mu brakowało?

Z drugiej strony miał czego chciał, zawsze. Nigdy nie odmówiłam mu seksu, spełniałam jego zachcianki.
Ale przeciez nie na tym sie opiera związek...

Mam ochote porozmawiac z nim i zapytać czego mu brakowało. Jestem pewna, ze mozemy wszystko naprawić... tylko czy on da mi szansę?
napisał/a: przemek0810 2009-03-29 13:02
Małgosia_ napisal(a):Mam ochote porozmawiac z nim i zapytać czego mu brakowało. Jestem pewna, ze mozemy wszystko naprawić... tylko czy on da mi szansę?

Porozmawiać porozmawiaj ale nie staraj się o nic więcej. Nie wiem czy Wam (kobietom) wydaje się, że mężczyźni to chodzące potwory? My nie mamy serca z kamienia czy metalu. Nie myśl, że jemu było łatwo zakończyć związek z Tobą. To okropnie trudny orzech do zgryzienia. Ale gorsze jest podjęcie decyzjii. Po zerawniu jest tak: "Boże, co ja zrobiłem?" ; "Da się to jeszcze naprawić?" ; "Kocham ją nadal ale nie mam już sił". Tak bywa moje kochane kobietki. My też cierpimy po czymś takim jak koniec związku. Skoro nie dawałaś mu dużo czułości może poprostu bał się upokorzenia, że to Ty z nim zerwiesz... Przecież wtedy ucierpiała by jego duma. Ale to raczej zła teoria.

Druga rzecz jaką mam do powiedzenia to to, że nie możesz zaczynać myśleć, co ja zrobiłam nie tak itd. Każdy popełnia błędy ale psujący się związek można poznać po tym (wewnątrz niego) że kobieta odmawia mu seksu, przytulania czy czegoś a Ty piszesz, że mu tego nie odmawiałaś. Widocznie Twoje serce bije dla innej osoby, może nawet jeszcze jej nie znasz.
napisał/a: Małgosia_ 2009-03-29 13:29
przemek0810 napisal(a):Nie myśl, że jemu było łatwo zakończyć związek z Tobą.

I nie było. Sam mi to powiedział. Dlatego m in bał się spotkać w 4 oczy, bo bał się swojej i mojej reakcji...

Powtarzam, nie obwiniam go. Nie uważam za potwora, który wykorzystał i porzucił. Rozum podpowiada, że dobrze się stało. A serce?
Sercem czuję, że to mogło byc TO, tylko wymagało więcej czasu.
Ja tez nie zauroczyłam sie od razu. Potrzebowałam całych 2 miesięcy, żeby uzmysłowic sobie, że jestem zakochana!
A on po prostu stwierdził: nie kocham, więc trzeba skończyć i szukac dalej. Nawet nie dał szansy - i to jest jedyna rzecz, która mnie boli w jego zachowaniu. I której nie rozumiem.
To tez chciałabym z nim wyjasnic.

Odnośnie czułości itd. Ani ja, ani on nie zdradzaliśmy oznak, ze coś jest nie tak. On nalegał wręcz na spotkania. Zaplanował wspólny weekend itd itp. A przed weekendem nagle CIACH! Definitywny koniec.
Przeciez jak się chce z kimś zerwać, to ta mysl rodzi się tygodniami, dniami.
A u niego? Dzis jest cudnie - Jutro KONIEC.
jak to wytłumaczyć???