Przyjaźń czy kochanie - pogmatwana sytuacja?

napisał/a: Alucard 2009-06-08 14:36
Jedna koleżanka ma przyjaciela ON dla Niej robił wszystko był na każde zawołanie nawet jak była w związku.
Jak zerwała ze swoim chłopakiem On ją wspierał radził, starał się podnosić na duchu, a ona co? Nic.
Za każdym razem jak nadarzyła się okazja wracała do Swojego byłego no i za każdym razem kończyło się to tak samo rozstaniem i płaczem.
On cały czas był przy Niej ( na dobre i złe)...
W pewnym momencie kontakt z Jej byłym się urwał przez 7 miesięcy nie odzywała się do byłego, ba nawet rozpoczynała swoje nowe związki (jeden był nawet straszny, koleś chciał ją po prostu wykorzystać w stanie nietrzeźwości, a Ona co? - zajebiste kontakty z Nim utrzymuje po kilku dniach po tym zdarzeniu,najpierw płacz potem zapomnienie), ale zgadnijcie co każdy się nie udawał - dlaczego bo cały czas siedział jej w głowie ,,były". No i teraźniejszość Jej były zaczął ją traktować inaczej i co Ona zrobiła??
Retoryczne pytanie : zaczęła zachowywać się o wiele lepiej niż traktowała swojego przyjaciela, zaczęła szukać z Nim kontaktu, oglądać filmy sam na sam, gdy patrze jak mój kolega się z tym męczy nasuwa mi się pytanie :

,,Czy kiedykolwiek kobiety zapominają o swoich byłych?" - pewnie TAK, ale rzadko...
No i Jej przyjaciel zapytał się mnie tak :
,,Czy Ona była wobec mnie szczera, czy jej przyjaźń była tylko fikcją, potrzebowała tylko oparcia, bo mnie nigdy tak nie traktowała, bardzo rzadko mi chciała pomóc ?"

Nie wiedziałem co powiedzieć zapytałem się czy ją kocha?
Powiedział, że Tak, jak przyjaciela, ale z biegiem czasu zauważa, że ta przyjaźń była platoniczna.
Ja mu na to jak to istnieje coś takiego jak ,,platoniczna przyjaźń"
I na tym skończyła się rozmowa


No więc co wy o tym myślicie bo sytuacja mnie przerosła i nie wiem co doradzić koledze, wiem tylko, że teraz się z Nią pokłócił i się do Niej nie odzywa dlaczego? - ciężko mi powiedzieć...
napisał/a: Misia7 2009-06-08 14:41
Alucard, możliwe, że potrzebowała kogoś na kim mogła się wesprzeć. On traktował ją jak przyjaciołkę, ona jego widocznie inaczej. Fajnie, że był taki dla niej, ale skoro ona tego nie odwzajemnia to chyba nie ma się co oszukiwać i ich znajomość żadną przyjaźnią nie jest.
napisał/a: Alucard 2009-06-08 14:50
No tak ja znam obie strony, i przez ten długi okres około 2 lat tak to wyglądało: dużo ze sobą rozmawiali, przebywali ze sobą, chodzili do kina itp.
I z boku naprawdę wydawało się że to jest przyjaźń bo nie było po nikim widać jakiegoś zauroczenia czy czegoś w tym stylu no w tym czasie zaczynali związki i kończyli, a z perspektywy czasu zastanawiałem się czy On po prostu Jej nie kochał? Co o tym myślicie, może to nie była ,,przyjaźń-platoniczna", tylko ,,miłość-platoniczna"...

Czy dobrze zrobił zrywając z Nią kontakt?

Bo wiem, że jestem w stanie doprowadzić do ,,konfliktu zdań" między stronami, ale nie jestem pewien czy warto, żeby później któraś ze stron nie miała do mnie pretensji ..
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-06-08 14:52
przyjazn dziala w obie strony- jesli on ja wspieral, byl przy niej i dawal jej oparcie nie dostajac tego samego to dla niej nie byla to przyjazn moim zdaniem. moze chciala miec kogos na kim moglaby sie wesprzec, moze go wykorzystala z premedytacja a moze zupelnie nie jest swiadoma tego ze go ranila takim zachowaniem. ja bym poradzila koledze zeby szczerze pogadal z nia, przynajmniej sytuacja bedzie jasna.
napisał/a: Alucard 2009-06-08 14:58
Mrs.Hyde, z tego co wiem nie raz i nie dwa rozmawiał z Nią o Jej zachowaniu, a Ona to bagatelizowała i twierdziła że przesadza...
No i w tym przypadku sprawa jest JASNA, co On czuje (tak myślę)
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-06-08 15:03
w takim razie niestety mysle ze dziewczyna to po prostu olewa. i bez wzgledu na to czy kolega widzi w niej przyjaciolke czy kogos wiecej lepiej dla niego bedzie jak da sobie spokoj.
napisał/a: Alucard 2009-06-09 01:33
No dzisiaj rozmawiałem z kolegą i stwierdził, że Ona traktuje Go teraz tak jakby ,,zabił kogoś z Jej rodziny", że traktuje Go tak jak zwykłego znajomego z widzenia na cześć no i chyba stwierdził, że koniec będzie tego chorego układu, chodź widzę, że ciężko mu z tym i coraz bardziej z dnia na dzień cierpi ale to już takie życie...
Powiedział, że w tym przypadku pierwszy ręki nie wyciągnie poczeka na ruch z jej strony bo już tyle razy On zawszę wyciągał rękę po kłótni, że szkoda mówić...

Zapomnieć najgorsze jest to że nie będzie to takie proste z jego strony bo moim zdaniem On ją nie darzy przyjaźnią On Ją po prostu kocha NA ZABÓJ wpadł po uszy i tak powstaje kolejna smutna historia bez happy endu ;(