Przed rozwodem

napisał/a: moniq77 2008-08-15 13:06
Witajcie, w moim życiu ostatnio dzieją się rzeczy, o których nie sądziłam, że mnie kiedyś spotkają...
Jestem z jednym mężczyzną od 16 lat (od niecałych 5-ciu jesteśmy małżeństwem). 3 miesiące temu mój mąż przyszedł do mnie i powiedział, że się wypalił, że mnie już nie kocha i że zakochał się w kimś innym... Moje życie legło w gruzach. Mój mąż, którego kochałam i kocham nadal, stał się zupełnie obcą osobą. Zbudował wokół siebie i mur i nic do Niego nie dociera, choć walczę jak lwica. Straszy mnie ciągle rozwodem, ale jeszcze do tej pory nie złożył pozwu. Niby decyzję już podjął, ale teraz chce jeszcze wyjechać gdzieś samotnie na miesiąc, dwa i kontemplować przyrodę... A ja mam już dość, brakuje mi już sił. Ile jeszcze mam czekać, co mam jeszcze zrobić?? Usunąć się całkiem, zniknąć Mu z oczu, czy walczyć - tak jak do tej pory - swoją miłością, dobrym słowem, rozmową??
Poradźcie coś...
napisał/a: cynik 2008-08-15 14:00
moniq77 napisal(a):co mam jeszcze zrobić


niech wyjedzie na ten miesiąc.
Jeżeli na łonie przyrody nie zmądrzeje - to nie ma tego co ciągnąć. Z niewolnika nie ma partnera.

Tak w życiu bywa, ale wszystko ma swoje przyczyny. Zamiast walczyć, to powinnaś pomyśleć o przyczynach takiego stanu
napisał/a: moniq77 2008-08-15 14:42
Nie mam już siły walczyć... Rozmawialiśmy właśnie chwilę przez telefon. Powiedział, że chce zacząć nowe życie, bo ze mną nie był szczęśliwy.. Żyć mi się nie chce po prostu..
napisał/a: cynik 2008-08-15 14:46
moniq77 napisal(a):Nie mam już siły walczyć... Rozmawialiśmy właśnie chwilę przez telefon. Powiedział, że chce zacząć nowe życie, bo ze mną nie był szczęśliwy.. Żyć mi się nie chce po prostu..


Współczuję Ci, ale nie możesz się załamywać. I Ty rozpocznij nowe życie.
Gwarantuję Ci, że lepiej wyjdziesz na nowym życiu niż z tym "burakiem"
napisał/a: moniq77 2008-08-15 14:53
Wiem to wszystko, ale na razie rany są zbyt świeże.
Cały czas nie rozumiem, jak w ciągu 1 dnia z czułego i dobrego człowieka może wyjść taki bezwzględny drań, który nie liczy się w żaden sposób z drugą osobą.. Po tylu latach razem, po takiej wielkiej miłości, trudno się z tym pogodzić. Zawsze kochał mnie jak wariat, a teraz mówi, że nic nie czuje, nie chce dać żadnej szansy. Proponowałam terapię, wspólną pielgrzymkę, rozmowę z księdzem.... Wszystko odrzucił... Ma klapki na oczach i do tego kryzys wieku średniego... Tylko zanim się opamięta, to może być a późno... Powiedziałam Mu dziś, że jeszcze nikt nie zbudował szczęścia na cudzym nieszczęściu...
napisał/a: cynik 2008-08-15 15:36
moniq77 napisal(a):Cały czas nie rozumiem, jak w ciągu 1 dnia z czułego i dobrego człowieka może wyjść taki bezwzględny drań,


To nie stało się w ciągu jednego dnia. To był długi proces. Po prostu w jednym dniu postanowił Twój mąż wszystko zakończyć (może pod wpływem drugiej osoby?).
Wcześniej może była już tylko gra pozorów

Reasumując: To jest już koniec. Poczuj się tak jak singielka. Ma to też swoje dobre strony.
napisał/a: Misiaq 2008-08-15 15:56
cynik napisal(a):może pod wpływem drugiej osoby?


Nie może, a raczej na pewno pod wpływem drugiej osoby, tak mi się przynajmniej wydaje.
napisał/a: moniq77 2008-08-15 15:59
Nic nie zapowiadało katastrofy. W kwietniu kupiliśmy wczasy, we wrześniu mieliśmy starać się o dziecko - bardzo się na to nastawiłam i tym bardziej jest mi trudno... Gdyby nie poznał tej dziewczyny (młodszej o 10 lat), to teraz pakowalibyśmy się na wczasy, a ja za 3 tygodnie może byłabym w ciąży... To tak boli, że chce mi się wyć....
napisał/a: cynik 2008-08-15 16:19
moniq77, wyjedź gdzieś, wyjdź do ludzi, do znajomych, a nie będziesz się zadręczać i płakać nad rozlanym mlekiem.
Twój mąż nie ma skrupułów, więc czemu Ty masz je mieć?
napisał/a: moniq77 2008-08-15 16:26
Przez pół mojego życia Go kochałam.. Był moim pierwszym i myślałam, że ostatnim mężczyzną - z Nim było tak samo...
Nie mam ochoty na nic, nie śpię, nie jem, schudłam od maja 13 kg... On wykańcza mnie fizycznie i psychicznie tym zachowaniem.
Staram się, naprawdę, ale to trudne. Jeszcze najgorsze przede mną..
napisał/a: cynik 2008-08-15 18:41
może porada u psychologa, psychoanalityka?

Możesz poradzić się psychologów przez internet, bo widać, że wykańczasz się...
napisał/a: ~gość 2008-08-15 18:52
cynik napisal(a):może porada u psychologa, psychoanalityka?

Zdecydowanie tak. Myślę że powinnaś spróbować - ROZMOWA LECZY