Proszę Was o poradę...

napisał/a: Jarecki 2008-02-15 01:06
Kilka dni temu rzuciła mnie dziewczyna zabrakło nam paru dni do wspólnego roku. Wszystko zdarzyło się nagle i nic tego nie zapowiadało. Byłem bardzo szczęśliwy z nią ona ze mną też jak mnie wielokrotnie zapewniała, kochaliśmy się bardzo. Kasia była prawdziwą kobietą, czasami czepiała się błahostek jak np. nieumyty kubek, ja zawsze starałem się byc dobry dla niej, jednak od kiedy zaczęła pracować (co łączyła ze studiami) wpadała w straszne depresje, miewała zły humor, pocieszałem ją jak tylko potrafiłem. Mówiła że sobie nie da rady w życiu, że nie wydoli tak, i tak w kółko, to egzamin to praca. W pracy płakała czasami, pocieszałem ją, jednak między nami coś się psuło. Kasia zaczęła się czepiać o błahostki, atmosfera była tak napięta że często prowadziła do kłótni o mało istotne sprawy. Pewnego dnia o poranku przed jej pracą wstała i poszła po chleb, ja dalej spałem i to był impuls żeby ze mną zerwać, miałem chociaż kawę zrobić, ale ja spałem. Zezłościła się strasznie, przez tydzień z dnia na dzień było coraz gorzej, wiedziałem że to przeze mnie, ale nie widzieliśmy sie przez ten czas. Co raz gorsze wiadomości od niej dochodziły, kończąc na takiej że nie daje już rady że ją wszytko przerasta i to koniec. Umówiliśmy sie na rozmowę, uświadomiłem sobie jak wiele dla mnie znaczy i nie chcę jej stracić, jednak jej pewność mnie dobiła, dowiedziałem sie że od 2 miesięcy płakała z mojego powodu, właśnie dlatego np. że ja nie pracowałem, że nie chciałem iść do pracy albo zwlekałem z tym, i chodziło jej także o moją inicjatywę a raczej jej brak, przykładowo że sam od siebie np kanapek nie zrobiłem, kiedy ona o nich myślała, żebym je zrobił, i przez ten czas myślała, że ja się poprawię ale się zawiodła i ta sytuacja wcześniej była właśnie impulsem dla niej. Stwierdziła że siadała przy mnie psychicznie, bo myśl o przyszłości nie dawały jej żyć, nie widział naszej wspólny przyszłości bo ja nierobotny jestem w końcu, że będzie mnie musiała mnie do pracy zmuszać. Pracowity jestem. Odbyliśmy rozmowę, nie potrafiła mi odpowiedzieć czy mnie kocha, pomyślałem koniec, jednak sprawy się potoczyły że zostałem u niej na noc, na ostatnią naszą noc, nie z mojej inicjatywy, wspominaliśmy wszystko, śmialiśmy się, płakaliśmy, przytulaliśmy się, cudowne uczucie, całowaliśmy się, wiedzieliśmy że to ostatni raz i jeszcze większa była nasza rozpacz. Nie chciał mi dac szansy bo twierdzi że jej stan psychiczny na to nie pozwala, cały czas myśli o naszej przyszłości i to ją wykańcza i nie może tak, w nocy powiedziała mi że mnie kocha (łudzę się że nie pod wpływem chwili) ja jej powiedziałem że będę o nią walczył, i żyć nadzieją że ją odzyskam, pozostaliśmy na stopie przyjacielskiej. Strasznie sie za to wszytko obwiniała i przepraszała mnie, ale jednak nie potrafi ze mną być, twierdzi że ona nie jest mnie warta, bardzo bolą mnie te słowa bo ja wiąże cały czas z nią przyszłość, kocham ją po prostu i chcę jej udowodnić, że jestem już dojrzałym i odpowiedzialnym mężczyzną ale ona mi już szansy nie chce dać. Od tej nocy jeszcze jej nie widziałem, ale kontaktujemy się, nie potrafię o niej przestać myśleć, przesyłam jej walentynki, kartki, ona pisze że też tęskni, tylko nie wie czy kiedyś jeszcze razem będziemy. Walczę o nią z całych sił tylko nie wiem czy to ma sens, cały czas mam nadzieję, że wróci, że to jest spowodowane tylko jej stanami depresyjnymi, przepracowaniem i w ogóle. Ale żeby to ją aż do takiej decyzji pchnęło? Żyję cały czas nadzieją, tylko to boli, nigdy nie zwracałem tak ogromnej uwagi na każde słowo od niej jak teraz,ona jest dla mnie wszystkim. Czy ma to jakikolwiek sens?
napisał/a: umbra 2008-02-15 10:28
hmm ciężka sprawa...
Ciężko cokolwiek doradzić... Może powinieneś.. ? Znaleźć pracę, pokazać jej, że jesteś dojrzały, bo słowa to nie wszystko.
napisał/a: sorrow 2008-02-15 10:59
Jarecki, szczerze mówiąc to twoją dziewczynę dobrze rozumiem. Człowiek przezywa pewnego rodzaju szok kiedy zaczyna pracować. Dopóki uczy się, to nawet jeśli tego nie czuje ma mnóstwo czasu wolnego na swoje sprawy. Jak zacznie pracować to się drastycznie zmienia. Jeśli pracuje i uczy się jednocześnie, to jeszcze gorzej. Na pewno był to jeden z czynników, który wpłynął na psychikę twojej dziewczyny. Człowiek po pewnym czasie, nie mając ani chwili dla siebie czuje, że nie wyrabia. Sens życia ulega zatarciu i czujesz się jak w klatce. Do tego jeszcze stres i ciągłe zmęczenie. To jedna przyczyna... teraz druga, która już wiąże bardziej się z tobą. Więc wyobraź sobie takiego człowieka jak wraca do domu... przynosząc ze sobą całe to poczucie beznadziei, zmęczenie i zły nastrój. Wchodzi i widzi jak jego partner leży na sofie i ogląda TV. Wtedy to juz wogóle nie ma znaczenia, że partner swoje zajęcia juz dawno skończył... sam fakt że tam siedzi i czeka tak bezczynnie na ciebie powoduje, że w umyśle zaczyna coraz bardziej kiełkować obraz "lenia smierdzącego". Każdy rodzaj pomocy ze strony partnera wita się jak zbawienie, każde drobne uchybienie to gwóźdź do trumny związku. Teraz jeszcze jedno... twoja dziewczyna to... dziewczyna. Bardzo typowe jest u kobiet oczekiwanie pewnych rzeczy od swojego partnera nie mówiąc mu o tym. Kobieta myśli, że skoro sama by pomyslała o zrobieniu ci kanapki, albo herbaty (sama z siebie), to ty też... a skoro jej nie robisz to jestes po prostu leniem i ci na niej nie zależy. Faceci zazwyczaj są wtedy zaskoczeni i mówią "wróżką nie jestem, mogłaś powiedzieć". Tylko, że pomiędzy zrobieniem kanapek z własnej woli, a zrobieniem ich na prośbę jest ogromna różnica.

Nie ustawaj w wysiłkach przekonywania jej do siebie. Przyznaj się do wielu błędów i zaproponuj wspólną pracę nad jej czasem... tak, żeby pojawilo się więcej czasu wolnego dla niej. Na ile sie da to ona powinna zoptymalizować swój czas nauki i pracy, a w reszcie ty powinieneś jej pomagać gdzie tylko można (bo rozumiem, że z czasem u ciebie nie najgorzej). Postaraj się wytłumaczyć jej jeszcze raz, że to nie ze złej woli, tylko z własnej ślepoty tak się zachowywałeś. No i poproś o ostatnią szansę.
napisał/a: Jarecki 2008-02-15 12:20
Dzięki sorrow za te słowa, będę walczył o nią i o siebie, tylko ona siebie też obwinia za to wszystko,pisze, że nie jest mnie warta, twierdzi że nie żałuje bo wie że znajdę lepszą kobietę, tylko że ja nie chcę innej...obecnie nie widujemy się, ona pracuje cały czas, piszemy ze sobą tak po przyjacielsku, tylko dziwne mi się to wydaje, cały czas daję jej do zrozumienia, że będę walczył i pokażę jej na co mnie stać tylko ona nie potrafi mi teraz dać szansy bo ma mętlik w głowie, trudna sprawa jednym słowem. Pozdrawiam.
napisał/a: ~gość 2008-02-15 15:16
Jarecki


doskonale rozumiem Twoją dziewczynę...miałam kiedys podobna sytuację, tylko że po 5 latach związku, była źle, zerwalismy.


Chłopak znalazł prace, mieszkanie wynajmujemy wspólnie...i za dwa miesiące ślub.


Zycze Cie wszyskiego najlepszegi i powodzenia
napisał/a: Jarecki 2008-02-15 22:13
Dziękuję za słowa pocieszenia, tylko jak walczyć? jak jej pokazać że mi zależy? jedynie będziemy się widywać na zajęciach bo razem studiujemy. Ona cały czas jest rozdrażniona, zła na cały świat i zapracowana. Nie chcę jej jeszcze bardziej rozdrażniać ani być nachalnym, rozmowa ze mną nie sprawia jej problemu (tak mi się wydaje), ale kiedy poruszam nasz temat to smutnieje, a kiedy zrobię jakiś czuły gest (np. wysłanie serca na mejla) to nic nie odpowiada ale na moje słowo, że tęsknie odpowiada tak samo, nie wiem jak mam to wszytko interpretować.
napisał/a: ~gość 2008-02-15 22:25
aaa!!!!!!!!1
faceci...

nie wysyłaj serca, poprostu znajdz robotę....

działaj stary! nie gadaj tylko weź sie do roboty

serduszka tu niczego nie załatwią...nadszedł czas na pokazanie na co cie stać- dosłownie!!!!!!
napisał/a: Jarecki 2008-02-16 18:05
Dzisiaj by nam rok minął, heh co za pustka:( od pół roku planowaliśmy ten dzień, ale los jest bezlitosny. Pracę sobie już załatwiłem, zacznę ją w najbliższym czasie, mam nadzieję, że to choć trochę zmieni jej podejście do mnie. Nie będę się poddawał, ale jak można teraz tłumaczyć jej obwinianie się ? To że mi pisze, że nie żałuje że zerwała bo wie że znajdę lepszą od niej..takie słowa bolą. Najbardziej mnie zastanawia jej stosunek do mnie, zachowuje się jakby się nic nie stało, normalnie rozmawiamy i wogóle, pisze mi, że nie chce mnie ranić bo sama nie wie czego chce, kobiety są strasznie niezdecydowane taka jest prawda Są takie chwile, że moja nadzieja lata w chmurach, ale też są takie że leży na chodniku i kwiczy. Zastanawiałem się czy nie przyjechać do niej po jej pracy, ale doszedłem do wniosku, że lepiej będzie jak zadzwonię, chcę jej głos usłyszeć i po prostu porozmawiać jak zawsze...
napisał/a: Hania:) 2008-02-16 18:34
Sorrow! Moje gratulacje! Twoje odpowiedzi trafiają w samo sedno sprawy. Nie mogłeś tego lepiej ująć!
napisał/a: Wariat 2008-02-21 20:31
Człowiek przezywa pewnego rodzaju szok kiedy zaczyna pracować. Dopóki uczy się, to nawet jeśli tego nie czuje ma mnóstwo czasu wolnego na swoje sprawy. Jak zacznie pracować to się drastycznie zmienia. Jeśli pracuje i uczy się jednocześnie, to jeszcze gorzej.


Sorrow co ty bredzisz - jaka drastyczna zmiana, jaki szok. Czlowieku skad takie mysli????? Chyba nigdy nie pracowales w trakcie chodzenia do szkoly.
napisał/a: sorrow 2008-02-21 20:52
No może trochę tak generalizowałem. Jeśli ktoś był juz zaradny w szkole średniej, to na studiach praca dla niego duzym szokiem nie będzie. Również jeśli studia są niewymagające, to na pracę też czas się znajdzie... szczególnie jeśli są niewymagające, a człowiek je jeszcze olewa. Są jednak kierunki bardzo czasochłonne i pracochłonne, dodatkowa praca jest tu dużym obciążeniem. No i w końcu rodzaj pracy też się tu liczy... ja przy mojej nie wyobrażam sobie dodatkowego zajęcia (juz i tak rodzina cierpi). Wracając do głównego tematu tak właśnie sobie wyobrażam tą dziewczynę, kiedy po szkole średniej, gdzie miała status dziecka musiała nagle wkroczyć w "dorosłe" życie... to może być szok w zależności od tego o czym wspomniałem wyżej.