proszę o radę...

napisał/a: ~gość 2008-06-23 09:56
juz raz pisałam ale mi sie skasował niechcąco wpis...
moze napisze w skrócie.

On ma 22 lata ja 18. Zerwał ze mną dwa tygodnie temu.
On jest DDA, ja też jestem DDA. Z tego najczesciej wynikało najwiecej problemów,
mielismy oboje doła, nie umielismy nawzajem siebie pocieszyc... Po spotkaniach najczesciej rozchodzilismy sie w milczeniu. Rzadko kiedy dzwonił.

Nie spotkalismy sie prawie przez tydzien. Szukal nowej pracy, mial rozmowy. Prawie sie do mnie nie odzywal w tym czasie... Tylko dzień dobry, dobranoc.
Chcialam, zeby cos napisal, ze teskni, kocha... niestety, nie doczekałam się. Gdy raz rozmawialismy przez sms powiedzialam mu ze jestem nad jeziorem z kolegą. Nie bylam z kolega tak naprawde. chcialam wzbudzic jego zazdrosc, zainteresowanie moja osoba, zeby zaczał coś pisac. On nic... nastepnego dnia spytalam czy ma ochote w ogole sie spotkac bo mnie olewa on: ze DAŁOBY rade spotkac sie dzis o 18 . Zdenerwowalo mnie to DAŁOBY RADE i napisalam ze nie potrzebuje laski na spotkanie.
Nie odpisał.
po dwóch dniach spotkalam sie znim, on powiedzial ze juz by wiecej nie napisal o mnie po tym jak napisalam o tym ze bylam z kolega. powiedzial ze on by z kolezanka nigdzie nie pojechal nd jezioro. powiedzialam ze tesnilam z chcialam by cos wiecej pisal niz tylko dzien dobry dobranoc, ze nie czuje w ogole tego zwiazku. zebysmy byli razem.
milczał.
po paru dniach napisal ze mnie przeprasza, ze prosi o wybaczenie, ze jestem tą jedyną, ze zalezy mu na moim szczesciu bylam wniebowzieta. ne odpisalam odrazu...napisalam po paru godzinach z propozycja o spotkaniu. on napisal ze to jednak nie ma sensu ze ten zwiazek sprawił duzo bólu nam i ze chyba lepiej bedzie tak jak jest teraz. powolał sie tez na fakt ze ja wyjade na studia daleko a on ma zamiar zostac do konca w miescie.;/
napisalam ze zadal mi podwojny cios w ta sama rane.
nie odpisal.
pozniej dowiedzialam sie, ze keidy ze mną "KRECIŁ" zrywal wlasnie z inną...
nie skomentowal tego faktu powiedzial ze bylm dla niego najwazniejsza, a rozstalismy sie tylko dlatego ze dawal od siebie zbyt malo i ze nie czul ze w najblizszym czasie bedzie mogl dac mi wiecej.

spotkalismy sie ostatnio. oddalam mu plyty on mi ksiazke. rozmawialismy 2 minuty. widzialam, ze nie chce ze mna rozmawiac. byl jakis taki... dizwny. przeprosilam go i podziekowalam za te 3 miesiace zwiazku... i ze byl dla mnie wspaniala lekcja i ze zycze mu jak najlepiej i ze sie ciesze ze sobie zaczał wszystko układac od nowa...

nie rozumiem. kocham go , on mnie niby też. nie mozemy byc razem.
nie chce byc nachalna i prosic o jeszcze jedna szanse, zebysmy sprobowali.
kocham go.
wiem o ttym.
boje sie jego reakcji. bo on rzadko kiedy sie odzywa gdy poruszam takie tematy...jest takze osobą której jest wszystko obojetne, caly czs to powtarza. gdy spytalam czy nasz zwiazek tez jest obojetny odpowiedzial, ze nie.

co mam o tym wszystkim myslec? co mam robic?
z góry dziekuje za jakas pozytywna, sensowna rade...;-(
napisał/a: Alucard 2008-06-23 11:04
Moim zdaniem Twój partner nie wyniósł z domu umiejętności kochania, niestety jeżeli się naprawdę wielką miłością nie zakocha to nie będzie potrafił kochać. Jeżeli ja bym kogoś kochał to bym nigdy nie był taki obojętny wobec tej osoby, a też jestem obojętny na cały świat, dużo rzeczy mi ,,wisi''...
Więc czy warto być natrętną i prosić o związek, moim zdaniem NIE, dlaczego?
Bo wtedy będzie czuł przewagę nad Tobą będzie Tobą manipulował, jak kiedyś mój znajomy moją przyjaciółką, ale na szczęście Ona to zauważyła późno ale zauważyła...
Jeżeli naprawdę Cię kocha to prędzej czy później zatęskni i pierwszy napisze sms`a nie narzucaj mu się za bardzo. Musisz przeboleć, zacisnąć zęby i poczekać na jego ruch, ciekawe co zrobi jeżeli nie będziesz do Niego pisać?
To na tyle...
A na koniec zastanów się nad pytaniem :
Czy On naprawdę Cię kocha i czy Ty też Go kochasz?
Nie wiem czy DDA u was nie jest pewną przeszkodą, może On ma uraz psychiczny do związków bo boi się, że prędzej czy później jego rodzina będzie wyglądać tak samo. Po jego zachowaniu widać, że był w domu bardzo zamkniętą osobą, która nikomu nie wadziła, nie był typem ,,wojownika'', ,,obrońcy rodziny'', po prostu zaakceptował to sytuację, i w tym też może tkwić problem...
napisał/a: ~gość 2008-06-23 18:52
dziekuje bardzo za odpowiedz... mądrze piszesz.nie chce także Ciebie obrazić ale jak na MĘŻCZYZNĘ (bo chyba tę płeć reprezentujesz ) jestes bardzo obeznany w takich tematach... tak mi sie zdaje. czytalam pare Twoich postów. znasz sie na rzeczy;)

ale wracajac do tematu... tez tak uwazam , ze powinnam dac sobie spokój. tylko pytanie - czy on mnie kochał kiedyś naprawde, i dlaczego sie tak zachowuje... niestety nikt z Was nie jest w stanie udzielic mi odpowiedzi na to pytanie. Jestem tez pewna, ze sie nigdy juz nie odezwie.
Bolesne, ale niestety.


a raz mi nawet przyniósł ogromny bukiet kwiatow pod drzwi.


martwie sie o niego. bardzo.
i nie wiem czy to jest blad , ze robie sobie głupie opisy na gg w stylu : KOCHAM CIE bo caly wszechswiat sprzyjal mi w tym bym mogla cie odnalezc.

ehhh
napisał/a: Alucard 2008-06-23 19:21
Tak na marginesie czemu jestem tak obeznany przez całe życie obserwowałem innych trochę mnie to śmieszyło dziwne ale tak, aż do momentu kiedy sam się nie zakochałem i cierpiałem, przejrzałem na oczy i bardzo się zmieniłem, potrzebowałem 1 roku do całkowitej metamorfozy, zauważyłem, że jestem niezłym romantykiem :)...

Mi się wydaję, że chciał Cię kochać, próbował, albo wydawało mu się, że Cię kocha, tylko jako dziecko rodziny alkoholowej, w którym przyjmował postawę obojętnego ciężko jest mu zdefiniować prawdziwą miłość. Niekiedy ciężko mu odróżnić przyjaźń od miłości... Może to było tylko zauroczenie.
Jak kiedyś ktoś mi napisał choć nie wierze w przeznaczenie, ale zacytuje:
,,jeżeli jesteście sobie przeznaczeni to prędzej czy później będziecie razem'', a jeżeli nie to każdy z was będzie żył własnym życiem i tego Ci życzę bo szczerze nie wiem czy byłby w stanie dać czy szczęście bo mimo wszystko z czasem będzie z Niego wszystko wyłazić ,,przyzwyczajenia'' z domu rodzinnego...

p.s. A co do opisów gg - to lepiej ich nie rób one po prostu uświadamiają go w tym, że ma Cię w ,,garści'', i niekiedy mogą go ranić...
napisał/a: ~gość 2008-06-24 22:28
co racja to racja...

też lubie obserwować ludzi i sie z nich "smiac":D
ale najgorsze jest to gdy nas spotyka to samo, wtedy nie jest już tak wesoło...

chyba każdy w swym krótkim życiu spotkał nieszczęśliwą miłość.
albo to ona spotkała jego.
czasem mi sie wydaje, ze jest ona jednym z najlepszych nauczycieli.
i jednym z najgorszych, bo mimo błędów popełnianych w związku często dalej brniemy w to samo bagno. albo bardzo podobne bagno. i nie sposób od niego się wyzwolić.

ach, rozpisałam się.

nie wiem czemu ale wydaje mi się, że mnie kocha.
przynajmniej powinien
bo napisał mi, że jestem tą jedyną, ze mnie kocha, pragnie mego szczescia etc., wiem, próżne to, ale u niego to się naprawde rzadko zdarzało.
i jest abstynentem czasem nie dotrzymującym wyznaczonego odgórnie postanowienia.

z resztą co ja się będę tutaj rozwodzić.
szczerze mówiąc to już się rozwiodłam.

tylko w innym sensie znaczenia tego słowa oczywiście..

w sumie wiem chyba czemu się chciał rozstać.

bolało go to, ze ciągle sie tak kłócimy, że mam do niego o coś pretensje (tak raz na 2 tygodnie średnio jakby tak popatrzeć..), zawsze to on konczyl swoje wczesniejsze zwiazki (trwały max 2 tygodnie z tego co mowil, bo denerwowalo go obrazanie jego EKS, bo nie bylo czasu na spotkania etc.)
wydaje mi sie tez , ze lepiej rozstac ie z kims po 3 miesiacach zwiazku (latwiej) niz po np.2 latach... no bo nadmienił że ja ide na studia gdzieś dalej, a on zostaje w mieście
moze chcial wybrac mniejsze zło? ale to bez sensu i tak. chociaz wiem, ze on mysli w ten sposób.poza tym był zazdrosny o mnie wciąż, bo raczej jestem typem osoby trzymajacj sie przy boku męskim^^

ale co tam. on jeden wie co mu po głowie chodzi.
chociaz w sumie chyba nie wie raczej.
ostatnio też słyszałam takie zdanie, zadna nowosc, a propos tego co napisałes o przeznaczeniu.
"przeznaczenie nie istnieje wszystko dzieje sie przypadkiem".
tak swoja droga ciekawe jak to w koncu jest.

kurde glupio mi aż , ze tak ciagle pisze w 1os l.poj.
napisał/a: Nemeth 2008-06-25 11:12
igrey
Nie proś go o to, by Cię kochał, by był z Tobą. Takich rzeczy nie można na nikim wymusić, czy przekonać do tego.
Rozumiem Cię jak się czujesz, bo gdy byłam w Twoim wieku, też byłam bardzo zakochana w moim już eks (na szczęście!), z którym także wiele razy się rozstawaliśmy, potem do siebie wracaliśmy i to najczęściej było moją inicjatywą. Były to chwile, gdy (patrząc z perspektywy paru lat) poniżałam się "dla dobra" związku. Niesamowicie się tego wstydzę, ale co zrobić, to są chyba prawa pierwszej miłości, że często jest najsilniejsza, człowiek jest wtedy młody, a wydaje mu się, że trafił na tą jedyną osobę, najlepszą, najwspanialszą dla niej, tylko że po jakimś czasie okazuje się być zupełnie inaczej.

Co ja mogę Ci radzić? Przede wszystkim radzę Ci odpuścić. Masz teraz wakacje, więc ciesz się tym czasem wolnym, tym bardziej, że opuścisz swoje miasto i znajomych na długi czas studiów.
Jeśli faktycznie jemu zależy, to się będzie starał. Jeśli nie, to będziesz miała czyste sumienie, że sobie poradzi z rozstaniem, skoro wyszło to od niego.
Ja niestety uważam, że ten chłopak się nie odezwie. Albo dopiero za długi czas się przypomni zatruwając Ci sobą życie:/ Oby nie..
Trzymaj się ciepło:)
napisał/a: Alucard 2008-06-25 19:52
igrey napisal(a):"przeznaczenie nie istnieje wszystko dzieje sie przypadkiem".

Ktoś ma podobne zdanie jak ja ;).

A tak do tego co pisałaś, tak doświadczenia nas uczą, tylko czemu zawsze popełniamy takie same błędy powielamy je...
Dam taki przykład mój znajomy strasznie krytykował moje zachowanie nie będę się wywodził jakie, a po roku postępował dokładnie tak samo jak nie gorzej... To mu napisałem :
,,najpierw oceń siebie, a potem krytykuj innych''

Myślę, że bardzo dobrze zrobiłaś ,,rozwodząc'' się z nim, zaczynasz studia, a co za tym idzie nowe znajomości, ba nawet pewnie nowe miłości, jesteś jeszcze młoda i nie jeden ,,mężczyzna'' będzie ubiegał się o Twoje wdzięki, i może trafisz na kogoś takiego kto będzie Cię bardzo kochał - życzę Ci tego.
Masz rację dobrze zrobiłaś, że zerwałaś po 3 miesiącach bo co by było gdyby ten ,,związek'' trwał kilka lat wtedy o wiele ciężej byłoby Ci podnieść się z tego...
A teraz głowa do góry...
I jak tu piszą
,,tego kwiatu jest pół światu''

Pozdrawiam...
napisał/a: ~gość 2008-06-25 21:25
dziekuje Wam za te wspaniałe słowa...
też życzę Wam wszystkiego co tylko najlepsze...

tylko , paradoksem jest iż ja nie ide w tym roku na studia, ale za rok^^
także mój eks wybiegł sobie troche w przyszłość...
i takze sadze , ze juz sie nie odezwie. I to chyba nawet lepiej.

ogólnie dzis przyszedł do mnie bardzo nieciekawy dzień.

otóż chłopak mojej przyjaciółki zerwał z nią... wykorzystał ją (nie bede owijac w bawelne, tak opisze w skrocie historie) jak tanią dziwkę. byli 4 miesiace.
i brat mojej przyjaciolki stwierdzil:

mezczyzna wymaga od kobiety jednego: seksu. moze jej mowic czule slowka, glaskac, bo tego ona wlasnie potrzebuje. moze ją chronic, bronic bo tak mu nakazuje honor...
ale do konca zycia byc z jedną? nie da rady. i powiedzial, ze nie ma co sie ludzic - taka jest prawda. mezczyzna wymaga tylko jednego. (swoją drogą niezłe pocieszenie)

te slowa mna wstrząsneły. z jednej strony bardzo bym chciala nie wierzyc w nie... ale otoczenie i to co sie dookoła mnie dzieje, nie pozwala mi na jakiekolwiek pozytywne refleksje.

ile ludzi, tyle poglądów na świat.

niektóre bywają oszałamiająco wstrząsające.

i jak tu wierzyć w miłość, taką prawdziwą, która nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie szuka swego i gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. ..
napisał/a: Alucard 2008-06-25 21:44
igrey napisal(a):mezczyzna wymaga od kobiety jednego: seksu. moze jej mowic czule slowka, glaskac, bo tego ona wlasnie potrzebuje. moze ją chronic, bronic bo tak mu nakazuje honor...
ale do konca zycia byc z jedną? nie da rady. i powiedzial, ze nie ma co sie ludzic - taka jest prawda. mezczyzna wymaga tylko jednego. (swoją drogą niezłe pocieszenie)

co za koleś takie słowa powiedział, widać, że nigdy w życiu nie był zakochany. Ja jak byłem (jestem) zakochany to przede wszystkim chce rozmawiać z tą osobą, być przy Niej pomagać. I szczerze mogę napisać, że na pewno do końca życia będę z miłością mojego życia...
Lecz tylko ja jestem taki dziwny...
napisał/a: ~gość 2008-06-25 22:12
uważasz, że tylko Ty tak masz?;)
tj., że potrafisz kochać?...
a jak tam z Twoją miłością jest?
Jeżeli mogę spytać, oczywiście.
Szczęśliwie jesteś zakochany?
Bo tak momentami trudno mi określić...
napisał/a: Alucard 2008-06-25 22:39
igrey napisal(a):uważasz, że tylko Ty tak masz?;)
tj., że potrafisz kochać?...

Źle mnie zrozumiałaś :), każdy potrafi kochać i każdy w oryginalny dla siebie sposób, a mój sposób kochania jest dziwny :)
igrey napisal(a): a jak tam z Twoją miłością jest?

nieodwzajemniona, czyli wiadomo jak jestem zakochany :) , ale trzeba żyć dalej hehe
napisał/a: ~gość 2008-06-28 23:25
przykro mi , że nieszczęśliwie.

musi być to wielką stratą dla TEJ drugiej osoby,
może jeszcze tego nie wie, ale sądzę iż przekona się o tym w najbliższym czasie
bowiem wiedz, że masz piękną duszę.
Tak mi się zdaje przynajmniej, widząc sposób w jaki piszesz.
Twą wrażliwość, twój romantyzm, twoje zaangażowanie w każde słowo...;)

dobrze może przesładzam, ale i tak uważam, że druga strona chyba ma lepiej, tj. strona poszkodowana. Bo ten, który nas skazuje na wiekuiste męki ma przed sobą więcej cierpień aniżeli my, my to znaczy Ci którzy tymi mękami zostaliśmy doświadczeni, to my najczęściej w takiej sytuacji mamy wybór. Zabić się. Zabić tą drugą osobę. Wybaczyć jej bezinteresownie. Wybaczyć jej interesownie. Nie wybaczyć jej nigdy. Wybaczyć jej kiedyś. Albo - żyć dalej, zapominając. I możemy sobie powiedzieć - nie był/a mnie wart/a.

Druga osoba może mieć wyrzuty sumienia. One są najgorsze.
Oprawca ma zwykle trudniejszy orzech do zgryzienia, bo zdaje sobie sprawę iż zranił.
Nam pozostaje się tylko cieszyć..., cieszyć ciemną mglistą nocą, wierząc w nadchodzące piękne i słoneczne dni.