prawie po wszystkim

napisał/a: ~gość 2008-06-04 11:33
Alucard napisal(a):Jak można zerwać z ukochaną osobą, z osobą którą się kocha całym sercem?


Nie można. Ja myślę, że on może nie do końca był pewien swoich uczuć, dlatego tak postępował. Tylko, że ostatecznie zrozumiał, że jednak nic do Ciebie nie czuje. Ja myślę, że to niestety już jednak koniec... :(

ona . napisal(a):ale ja ciagle wierze, ze on wroci, ze kocha, tylko moze musi dojrzec do pewnych decyzji...


Zawsze w takiej sytuacji ma się nadzieję, że będzie dobrze, bo wtedy nic innego nam nie pozostaje...

Alucard napisal(a):Lepiej żeby nie powiedział w coś stylu: ,,bo jesteś za dobra dla mnie''


Moim zdaniem tak postępują tylko tchórze, którzy nie potrafią się przyznać do prawdziwych motywów swojego postępowania.

Na pewno jest Ci teraz ciężko i świetnie to rozumiem. W takiej sytuacji zdarza się także, że takie cierpienie odbija się negatywnie na zdrowiu. Chciałbym Ci powiedzieć coś, co sprawiłoby, że choć na chwilę poprawiłby Ci się humor, że inaczej spojrzałabyś na świat, ale wiem że teraz żadne słowa nie pomogą :(

Wierzę jednak, że jeszcze spotka Cię w życiu szczęście i że zapomnisz o tych wszystkich chwilach, które są teraz. Pozdrawiam :)
napisał/a: ~gość 2008-06-04 13:36
napisal(a):Lepiej żeby nie powiedział w coś stylu: ,,bo jesteś za dobra dla mnie''


powiedział tak nie raz.
udało mi sie przespac cała noc i teraz w ciągu dnia, ale lece na uspkajacych, bez nich znowu sie zaczyna :( póki działają moge zjeść i się położyć, później jest tak samo...

nie potrafię zrozumieć motywów. liczę na tę szczerą rozmowę, nawet jesli nic już z tego nie będzie ;(
napisał/a: cynik 2008-06-04 13:47
ona . napisal(a):udało mi sie przespac cała noc i teraz w ciągu dnia, ale lece na uspkajacych, bez nich znowu sie zaczyna :( póki działają moge zjeść i się położyć, później jest tak samo...


może mi to jest łatwo powiedzieć - ale nie dobijaj się tak, bo to tylko Tobie zaszkodzi.
Jeżeli nie ten człowiek - to może inny będzie Cię chciał pokochać tak, jak Ty tego chcesz.
napisał/a: eska1 2008-06-04 14:30
A mnie się wydaje, że on nie wróci tak szybko.. Może chce się wybawić, odetchnąć od poważnego związku? Usłyszał plany o rodzinie, dziecku i się przestraszył..
Kiedyś byłam w podobnej sytuacji.. Płakałam, nia jadłam, chudłam w oczach.. Nie potrafiłam zrozumieć tej zmiany, która dosłownie nastąpiła z dnia na dzień. Dopiero, gdy po jakimś czasie zaczęłam się spotykać z innym chłopakiem zaczął o mnie zabiegać. Obiecywał wiele.. Wróciłam, bo go nadal kochałam. Nigdy już nie było tak, jak wcześniej, a po prawie 3 latach później się rozstaliśmy.. Nie dorósł do tej pory.. Od nowa się stara, ale ja już wiem, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki..
Teraz czeka Cię ciężki okres.. Gdy nie wróci będziesz musiała się nauczyć żyć sama. Wstawać sama, zasypiać sama, załatwiać pewne rzeczy sama i liczyć tylko na siebie. A to ciężkie po takim czasie bycia z Tą drugą osobą.. :( Z drugiej strony to nawet, gdy wróci i Twoja radość z tym związana opadnie, to zaczniesz mieć dziwne stany, myśli.. Będziesz się zastanawiała dlaczego wrócił? Dlaczego odszedł? Czy naprawdę Cię kocha? I czy następnego dnia sie to nie powtórzy..
W głębi serca mam nadzieję, że oba scenariusze się nie spełnią, a pojawi się jakiś trzeci, którego ja nie miałam przyjemności w swoim życiu poznać..
Pozdrawiam Cię serdecznie
napisał/a: numer_one 2008-06-04 15:32
kochana,
a ja znalazłam taką wypowiedź:
"Doszlo do jednego zerwania, za dwa dni powrot .
Nastepnie, za tydzien drugie zerwanie, gdzie on powiedzial, ze po perypetiach z zerwaniem ostatnim, jego uczucia, nie wrocily do poprzedniego poziomu i on sie zastanawia co robic.

Na co ja mu sie wiele zastanawiac nie dalam, i powiedzialam - KONIEC.

Jako, ze mieszkamy razem, wciaz przebywalismy w jednym domu.

Tydzien go ignorowalam zupelnie, nie chcialam rozmawiac, unikalam.
Tak by to zauwazyl, organizowalam zmiane mieszkania.

Kolejnego wieczora wystroilam sie, wymalowalam, wypachnilam, i taka cudna poszlam na spotkanie z kolezanka . On chyba myslal, ze polecialam do innego .

Wrocilam o 4 rano , a ten czeka bezsenny, i rozmawiac ze mna chce bez wzgledu na wszystko .

Skonczylo sie na tym, ze prosil o to bym do niego wrocila, nawet lza sie ulala, bo przez ten tydzien beze mnie zrozumial, jak jego zycie jest puste i bezsensowne kiedy mnie z nim nie ma.
Zrozumial jak mnie kocha i zyc nie moze , a do tego w koncu podjal w koncu decyzje o slubie i dzidziusiu (o ktorego juz zaczelismy sie starac).

Jestem za tym, ze czasem rozstanie moze bardzo pomoc, on bedac przez tydzien beze mnie zrozumial, ze jestem jego powietrzem.
Wczesniejsza symbioza i rutyna sprawila, ze przestal to zauwazac. "

stad: http://forum.we-dwoje.pl/topics28/powrot-lub-wzmocnienie-uczuc-vt1804.htm

wydaje mi się, że jest w tym sporo racji. Kiedy my się łasimy, prosimy, wylewamy żale, płaczemy - ogółem histeria to mam wrażenie że może oni mają po prostu dość nas? Więc się umaluj i brykaj na jakąś imprezę (nie mówię że masz o nim zapomnieć) ale wykorzystaj ten czas dla siebie. Myślę, że błaganiem nic się nie wskóra, więc może będzie chociaż zazdrosny?

Zyczę powodzenia
napisał/a: ~gość 2008-06-04 18:56
numer_one, historia pocieszająca i chciałabym wierzyć w taki obrót sprawy, ale chyba mi coraz trudniej.

Napisał dziś, że nie mówi nie co do powrotu, ale musi przemyśleć, bo ma mętlik i chce poukładać, a to co powiedział było wymuszone przeze mnie.

Jak to przeczytałam, to nie powiem, że nie miałam jakiś nadziei. Jednak Kocham nie potrafi napisać. Biore uspakajajce tabletki ziolowe i zaczynam sobie z tym radzić, nawet potrafię się usmiechnać. Tylko, że ciągle mi Go brakuje... byłam bardzo z Nim zżyta. Teraz myślałam, żeby pojechać i oddać mu kilka rzeczy, ale nie wiem czy to dobry pomysł. W głębi mam nadzieje, ze moze wtedy zechce porozmawiać, ale skoro nie zrobił tego wczoraj... tylko pojechał :( Czasem gubię się we własnych myślach i nie wiem co robić. Wiem, że teraz siedzi na siłowni, wiec na pewno nie zakladal rozmowy.

[ Dodano: 2008-06-05, 09:48 ]
nie umiem patrzeć, jak to wszystko ginie ;(
mam dosyć samej siebie
napisał/a: Alucard 2008-06-05 14:38
ona . napisal(a):
nie umiem patrzeć, jak to wszystko ginie ;(
mam dosyć samej siebie

Szkoda, że tak wszystko się skończyło?
Ale pomyśl z drugiej strony co byś zrobiła jakbyście byli już załóżmy po ślubie i on wtedy by z takim samym tekstem wyskoczył...
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...
Musisz patrzeć na pozytywne strony tego rozstania, odpoczniecie od siebie...
A czy wrócicie do siebie?
Tego to ja nie wiem, ale kontakty przyjacielskie pewnie zostaną bo napisałaś że był on Twoim najlepszym przyjacielem, jeżeli tak było i nadal jest oraz obie strony będą chciały ,,tylko'' przyjaźni to super.
Wiesz masz chociaż miłe wspomnienia ze związku, niektórzy w ogóle takowych nie mają i z tego się ciesz...
napisał/a: accenti 2008-06-05 14:46
A moim zdaniem to nawet z przyjaźnią będzie ciężko, może jak byliście razem był dla Ciebie jak przyjaciel, ale teraz będzie to trudne, zawsze będziesz miała nadzieje że wróci, za każdym razem nawet jak się spotkacie, a najciężej Ci będzie jak kogoś pozna i będzie o tym opowiadał.
napisał/a: sorrow 2008-06-05 20:00
ona ., wierzę, że jesteś w strasznym stanie. Taki koniec dla związku to zawsze zaskoczenie, mnóstwo czarnych myśli, płaczu i dołowanie się do samego końca :(. Tak będzie jeszcze przez jakiś czas, więc nawet nie walcz z tym przez kilka dni. Myślę, że masz niewielką szansę na to, że on wróci... przykro mi. To co może jeszcze się wydarzyć, to tylko sytuacja, w której on nagle zorientuje się co stracił. To może się stać niedługo, a może też dopiero kiedy zwiąże się z kimś innym i wtedy do niego ta prawda dotrze. Tak jak ci Alucard pisze najważniejsze, żebyś spokojnie czekała aż emocje opadną, bo całkowicie przesłaniają ci rzeczywistość. Twoja psychika w tej chwili choruje, więc nie pozwól jej na to, żeby decydowała o przyszłym życiu. Nie ma w tej chwili nic takiego, co mogłabyś zrobić, żeby nagle sytuację odwrócić. Spokojnie więc czekaj na rozwój sytuacji... oby po twojej myśli.
napisał/a: ~gość 2008-06-06 09:50
są chwile lepsze i gorsze, ale jeść nie mogę nadal, przychodzi strasznie ciężko, żeby się zmusić. dziś rano wstałam i pomimo, ze nic nie zdążyłam zjeść czułam sie fatalnie, spędziłam poranek w lazience, zupełnie opadam z sił, a nie mogę z tym nic zrobić.

nie wiem czego się chwytać. nawet myślałam, żeby pogadać z Jego mamą, ale co to da, może jedynie dowiem się jak to wygląda :(
napisał/a: Alucard 2008-06-06 12:48
Z tym jedzeniem to letka przesada musisz jeść...
Nie masz apetytu to może weź jakieś tabletki na apetyt.
Wiesz ja też byłem w podobnym stanie, że nie potrafiłem jeść i cąły czas myślałem, ale zadręczanie siebie w niczym nie pomaga wrecz przeciwnie - przeszkadza.
Ja narazie radzę Ci po raz kolejny ochłać może czymś się zająć, np. pomaganiem innym w różnych sprawach...
napisał/a: eska1 2008-06-06 14:07
Gdy emocje nieco opadną i będziesz wiedziała na czym stoisz to apetyt nieco wróci.. Teraz zmuszanie się moim zdaniem i tak nie pomoże..