pomózcie mi o nim zapomiec.....

napisał/a: czekola19_87 2007-04-04 15:00
Patka napisal(a):Tak z tymi miłościami to naprawde cięzka sprawa.
Serce nie sługa, nie narzucisz mu kogo masz kochać.
no tak masz racje... ale codzi ze dy juz sobie ukladam zycie on nagle sie pojawia.... wiem ze nic nie mozezs mi poradzic ale przynajmniej moge z kims o tym popisac ...dzieki :*
napisał/a: Patka2 2007-04-04 15:04
czekola19_87, NIE MA SPRAWY możemy gadać, miło mi że moge chociaz rozmowa Ci pomóc, wiem ile to znaczy :)

Napewno bedzie Ci ciężko ale dasz rade, trzymam kciuki:)
napisał/a: czekola19_87 2007-04-04 19:25
dzieki ma madzieje ze pewnego dnia zadzwoni i bedzie jak dawniej

[ Dodano: 2010-04-23, 21:13 ]
hmmm dawno jzu tu nie pisalam....
jednak moja historia dotyczaca tej milosci wciaz trwa.....:(
on juz sie ozenil ma dziecko...
ale po kolei....
ja spotykalam sie i nadal jestem ze swoim chlopakiem a ON zawsze byl gdzies w mojej glowie ale posluchalam rad idalam spokoj... myslalam nic na sile co ma byc to bedzie etc i pokochalam swojego obecnego chlopaka...wszytsko bylo ok az pewnego dnia ON napisal mi ze bierze slub!
to bylo dla mnie totalne zaskoczenie czulam ze moge cos stracic nieodwracalnie....
niby napisalam mu ze fajnie ciesze sie gratuluje zycze szczescia,..
ale czulam sie nie tak....
postanowilam napisac mu ost sms ze zycze mu szczescia ale myslalam ze to ja bede to osoba ktorej bedzie przyrzekal ze zaluje ze tak wyszlo etc...
po kilku sekundach od wylsanie sms zadzwonil moj telefon to byl ON!
powiedzila ze jesli tak naprawde jest wcale nie jest za pozno ze wystarczy tylko jedno moje slowo a zadnego slubu nie bedzie!
zaskoczyl mnie tym ale nie chcilam mieszac uznalam ze ja sie z tym pogodze i bede zyc dalej w koncu ukladalam sobie zycie z kims....
kilka dni po tym telefonie wracalam z pracy i zobaczylam ze jedzie samochodem udalam ze go nie widze....ale za kilka sekund slyszalam piska hamulcow i klaksony samochodow on wrocil i jechal pod prad zatrzymal sie i porozmawialismy mowil ze nie chce tego slubu ze jej nie kocha ze to nie jest to ale musi ulozyc sobie jakos zycie i ze jesli powiem ze sa jakies szanse dla nas odwola wszytsko
ale ja nie chcialam sama nie wiedzialam czego chce wiec po co macic...
fakt bylo mi zal srce bolalo ale...,
slub byl cywilny,,,
do dzis mam z nim kontakt w sumie nie tak jak kiedys ale jest nadal mi bliski
czy jego malzenstwo nalezy do udanych? trudno mi powiedziec.. wg mnie nie jest rozowo
czesto jak sie spotkamy wraca temta co by bylo jakby nam wyszlo c czy bylabym juz jego zona czy mieli bysmy dzievko jakbysmy zyli te przemyslenia wychodza od niego...
ja wole skonczyc temat bo po co rozdrapywac to...
czasu nie cofniemy....
moze dobrze ze tak wyszlo ma kochanego chlopaka ktory jest dla mnie bardzo dobry i lepiej mnie traktuje niz ON zawsze jest przy mnie a tam byly spotkania moze dlatego ze trzymalam go na dystans i nie pozwolialm rozwinac sie tej znajomosci?

czemu wciaz w mojej glowia pojawia sie on? czasem jest wyblaklym wspomieniem czaasem te wspomienia wracaja z podwojna sila....
pewnie te pytania pozostana juz bez odp....