On chce separacji, przerwy w zwiazku

napisał/a: rockon 2009-06-01 20:36
Tylko mu nie mów, że dajesz mu m-c na zastanowienie. Piszę tak, bo wiem, że niektóre dziewczyny są do tego zdolne.
Najlepiej będzie jak odetniesz się od niego, przestaniesz utrzymywać kontakt. W ten sposób po prostu szybciej zapomnisz i zaczniesz żyć normalnie. Teraz postaraj się wyjść gdzieś ze znajomymi, zjedz trochę czekolady. Wolny czas wypełnij czymś pożytecznym - sport, praca, cokolwiek.
napisał/a: ewka85 2009-06-02 01:18
Nie dalam mu miesiaca, po prostu sie rozstalismy... Sobie dalam miesiac, nie to ze bede czekala, ale jezeli naprawde jest tak jak mowi, ze ma w glowie metlik, to moze jeszcze bedziemy razem, moze zateskni za mna, uswiadomi sobie ze bylam dla niego kims waznym, tak bardzo bym tego chciala, chociaz teraz tak strasznie przez niego cierpie... Wlasnie tak robie jak mowicie, nie odzywam sie do niego, ale to pierwszy dzien. W pracy caly czas plakalam, potem wyrwalam sie ze znajomymi i nowymi ludzmi na plaze, potem na lekcje salsy, bylo super. Zapomnialam wtedy o wszystkim, tylko momentami, jak dzwonil mi telefon, myslalam ze to moze on... Ale nie. Mysle ze tez dobrze robi, gdyby sie do mnie odzywal, byloby mi jeszcze gorzej...
napisał/a: ~gość 2009-06-02 07:16
ewka85, trzymaj sie dziewczyno...

ewka85 napisal(a): potem wyrwalam sie ze znajomymi i nowymi ludzmi na plaze, potem na lekcje salsy, bylo super. Zapomnialam wtedy o wszystkim,


i tak rob...
napisał/a: ewka85 2009-06-02 08:33
Tylko ze znajomi w koncu beda mieli mnie dosc... Teraz jedna moja kolezanka wyjezdza na tydzien, potem 2 kolejne na 2 tygodnie. Bede sama, sama... Kazdy dzien jest dla mnie meczarnia. Teraz juz nawet o nim az tak nie mysle jak o tym, ze musze byc sama, a nie dam rady. Wieczory sa jeszcze wzgledne, zawsze sie z kims widze, ale cale dnie to dla mnie tortury. Musze znalezc sobie jakiegos faceta, nie jako milosc, tylko takiego z ktorym bede miala codzienny kontakt, bo jestem do tego bardzo przyzwyczajona, nie potrafie sobie poradzic z tym ze prawie nikt do mnie nie pisze, nie dzwoni. On mnie do tego przyzwyczail, nigdy wczesniej tak nie mialam, a teraz czekam na telefon od kogokolwiek... Zawsze myslalam ze jestem silna osoba, ale cos takiego, nie potrafie sobie z tym poradzic, pierwsza rzecz w moim zyciu do ktorej nie wiem jak podejsc. Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia, moge tylko czekac az mi przejdzie a nie zapowiada sie na to ze bedzie to predko... To straszne!
napisał/a: _martha_ 2009-06-02 13:26
Ewcia pamiętaj, że jak facet myśli "bo ja jestem dla niego taka dobra, a on tego nie potrafi docenic" tow takich sytuacjach jak Twoja i w wiekszosci przypadków (znam to z wlasnego doswiadczenia, i zycia kolezanek) nigdy, ale naprawde nigdy tak nie mysli, i jest to początek końca. Oni tak naprawde siebie w ten sposob usprawiedliwiają i probują zwinąć ogon pod tyłek i uciekają od problemu.
Wiem, że teraz bedziesz miała przed sobą najgorszą czesc tego związku-czyli zakńczanie tego, ale jedyne co Ci moge poradzić, to nie biegaj za nim, nie podkladaj się i rób dokładnie to co probujesz robić czyli poprostu olewka. Byc moze to zrozumi co zrobil, ale wydaje mi się, że bedzie juz za pozno, a nawet gdybyscie do siebie wrocili, nie bedzie to taki związek jaki byl. Mimo wszystko zycze jak najlepiej, i oby bylo po Twojej mysli:)
całusy:)
napisał/a: Nikita8 2009-06-02 13:49
Ja kiedyś myślałam jak Sorrow - że przerwa to odsuwanie problemów, zamiast stawienia im czoła. Teraz się z tym nie zgadzam. Gdy jest się z kimś, czasem można zatracic samego siebie - wtedy przerwa jest potrzebna, dla złapania oddechu, dla spojrzenia z dystansu na pewne sprawy. Ja mojemu nie pozwoliłam na taką przerwę i po miesiącu z kawałkiem odszedł... Teraz żałuję i rozumiem czemu jej potrzebował. Nie miał czasu dla siebie, swoich zainteresowań. To wszystko zależy od ludzi. Jedni żyją w "luźnym związku", ale są też kobiety-bluszcze i faceci-indywidualiści. To znaczy że powinni być sami? Moim zdaniem nie, ale trzeba zrozumieć ich potrzeby i pozwolić im na to czego potrzebują. Wtedy wrócą. Inaczej odejdą.
napisał/a: sorrow 2009-06-02 15:40
Nikita8 napisal(a):wtedy przerwa jest potrzebna, dla złapania oddechu, dla spojrzenia z dystansu na pewne sprawy.

Myślę, że mówimy o dwu rożńych sprawach. Robienie sobie przerwy w związku, bo "nie wiem co czuję" to jedna sprawa, a potrzeba przerwy w związku z kobietą-bluszczem, to zupełnie inna sprawa. To i tak nie zmienia postaci rzeczy - nawet żyjąc z taką uwieszoną kobietą przerwa zadziała tylko chwilowo. Przecież jak przerwa się skończy, to kobieta-bluszcz się nie zmieni. Może na początku związku można się w takie zabawy w kotka i myszkę bawić, ale to wyrabia złe nawyki na przyszłość. Czy wyobrażacie sobie mnie, że w przypadku pojawiających się wątpliwości (które z pewnością zdarzają się na przestrzeni lat) po prostu zostawiam żonę z dziećmi, żeby odetchnąć i przemyśleć pewne sprawy? I w ten sposób za każdym razem, gdy większe problemy się pojawią? Nie do pomyślenia i nie do zaakceptowania. Może powiecie, że to inna sytuacja, bo są już zobowiązania, itd. Może tak... ale kiedy młody człowiek ma się nauczyć tego? Czy nie właśnie w takich trudniejszych sytuacjach pojawiających się na początku? Robienie sobie przerw niczego dobrego w człowieku nie wykształci. Albo sytuacja w związku jest na tyle poważna, że trzeba się rozstać, albo zmierzyć się z problemami poprzez rozmowy, kompromisy, próby zrozumienia i oczywiście próby "ożywienia" związku na różne sposoby :).
napisał/a: ewka85 2009-06-02 17:28
Dzieki za dobre slowa :) Probuje maksymalnie jak moge zajac sobie czas. Przed chwila bylam na plazy, za 2 godziny mam college, wieczorem moze gdzies wyjde, a moze bede po szkole tak zmeczona ze sobie odpuszcze :) Dzwonil do mnie dzisiaj, bylam na zakupach z kolezanka akurat. Jak zobaczylam ze to on, to ze strachu tak mocno zaczelo mi bic, ze myslalam ze nie odbiore. Odebralam, spytal czy sie w piatek z nim przejde na salse, do tej pory razem z nim chodzilam, a nie z kolezankami. Powiedzialam mu ze nie dam rady z nim wychodzic jako jego kolezanka, ze jest mi za ciezko, ze nie pojde, spytal czy w ogole sie spotkamy, odpowiedzialam ze moze, potem pytal czy moze do mnie dzwonic i pisac, powiedzialam ze chyba lepiej bedzie jak nie. On wtedy powiedzial ze jak sie spotkamy to porozmawiamy o tym. Chyba chcial dalej ze mna rozmawiac, ale powiedzialam ze nie mam sily, odbieralo mi juz glos. Jak tylko skonczylismy, poplakalam sie. Nie wiem co mam zrobic, spotkac sie czy nie. Mysle ze jeszcze za wczesnie, ze nie bede potrafila i moze jeszcze go troche przytrzymam, tez mu to na zle nie wyjdzie. Bylam naprawde zaskoczona ze zadzwonil po tak krotkim czasie... Tylko nie wiem czy to jest powod do radosci. Wciaz mi o sobie przypomina i wciaz od poczatku zaczynam cierpiec
napisał/a: ~gość 2009-06-02 20:05
Teraz dziewczyno to ty go wodz za nos, powiedz mu ze jego postawa dala ci do myslenia i potrzebujesz czasu w samotnosci, odpoczynku, ze musisz przemyslec to wszystko...
niech teraz on sie zacznie starac. nie mozesz mu pokazac ze moze cie miec na kazde zawolanie... na skinienie palcem. nie pokazuj jak cierpisz...
napisał/a: ewka85 2009-06-02 22:32
Moze faktycznie powinnam tak zrobic... A czy myslicie ze gdybym zaproponowala mu nastepny tydzien byloby oki?? W nastepnym tygodniu powinien byc na wczasach wiec jezeli sie nie zgodzi bede wiedziala przynajmniej ze pojechal, co nie bedzie zbyt pocieszajace, ale chcialabym to wiedziec. Chyba zaraz napisze mu smsa, ze jest dla mnie za wczesnie na spotkania, ze nie jestem gotowa na to zeby byc jego kolezanka czy przyjaciolka. Napisze mu zeby nie dzwonil i nie pisal do mnie bo tez potrzebuje czasu
napisał/a: ~gość 2009-06-02 22:51
ewka85, sprobuj sie jakos inaczej dowiedziec czy byl na tych wczasach....
i taktyka- olewka.
gosc cie potraktowal tak jak potraktowal, teraz ty zrob to samo... niech poczuje sie tak jak ty. musisz go wyczuc czy on przypadkiem sie nie chce toba jeszcze troche pobawic... uwazaj... miej oczy szeroko otwarte
napisał/a: rockon 2009-06-02 23:04
Zastanów się czy nadal tak bardzo Ci na nim zależy czy to przyzwyczajenie i brak męskiego towarzystwa (o czym pisałaś wcześniej). Czy po tym wszystkim uważasz, że moglibyście stworzyć udany związek oparty na zaufaniu i rozwiązywaniu problemów poprzez rozmowę a nie separację. Jeżeli tak to spróbuj. Napisz mu jutro smsa gdzie i kiedy się spotkacie (to Ty stawiasz warunki, nie on! Tylko wybierz taką porę żeby dał radę bez problemu).
Jeżeli jednak nie jesteś co do tego wszystkiego do końca przekonana to ja bym odpuścił. Przysporzysz sobie tylko wiecej cierpienia.
Sama musisz wybrać co dla Ciebie najlepsze. Powodzenia.