On chce separacji, przerwy w zwiazku

napisał/a: ewka85 2009-05-28 10:56
Jestem z moim chlopakiem od 7 miesiecy, moze wydac sie komus niepowazne, ze po takim czasie tak przezywam cala ta sytuacje. Jednak jestesmy za granica, a tu wszystko wyglada inaczej, nie tak jak w domu, gdzie kazdy mieszkal ze rodzicami i wychodzilo sie na randki, ewentualnie od czasu do czasu udawalo sie spedzic ze soba noc. My praktycznie od poczatku znajomosci mieszkalismy razem, osobno, bo kazde z nas w innym mieszkaniu, ale 6 dni i nocy w tygodniu spedzalismy razem. Oboje jestesmy bardzo niezalezli, mamy dosc podobne charaktery i moze wlasnie w tym jest problem. Kazdemu z nas ciezko jest ustepowac i przyznac drugiej osobie racje. On ma 25 lat i nigdy nie byl w powaznym zwiazku, raczej takie przelotne, malo wazne, ja natomiast zakonczylam swoj 5 zwiazek dla niego, wiem jak postepuje sie w relacjach z druga osoba i staram sie w miare mozliwosci isc na kompromis, ale nie moge ustepowac zawsze, bo to sie zle dla nas skonczy. Zanim zaczne opisywac cala sytuacje, chcialabym wspomniec o naszym trybie zycia, ktory uwazam za dosc istotny. Ja w ostatnim czasie pracuje 3 dni w tygodniu, poza tym w jeden dzien mam college, mam bardzo duzo czasu wolnego dla siebie. On natomiast zaczyna prace o 6, musi wstawac troche po 5, konczy roznie, sporadycznie o 6 po czym o 7 jest w domu, ale przewaznie konczy o 21,22 i jest w domu ok 23, po czym nastepnego dnia ma znow na 6. Kazda jego wolna chwile chcialabym spedzac z nim, a to i tak nieduzo, bo 2-3 godziny dziennie i zdaje sobie sprawe z tego ze tym samym pozbawiam go jakiegokolwiek czasu dla niego samego. Wiem ze to nie jest dobre w zwiazku, ale nie potrafie znalezc racjonalnego wyjscia z tej sytuacji. Od tygodnia naprawde bardzo sie klocilismy, ja jestem silna osoba, ale tego juz nie wytrzymywalam, wciaz plakalam, zrobil rzecz dla mnie niezrozumiala i probowalam z nim o tym rozmawiac, wyjasnic to, ale bezskutecznie. Mielismy zaplanowane wczasy, tylko we dwoje, to bylyby pierwsze nasze takie wakacje, ale w momencie gdy jego 'znajomi' napisali ze jada w inne miejsce on zdecydowal sie jechac z nimi. Pytal mnie 2 razy czy pojedziemy tam, odpowiedzialam mu ze nie, bo mnie na to nie stac. Po czym jakies 3 dni pozniej oswiadczyl mi ze kupil sobie bilet i leci z nimi. Myslalam ze zartuje, bo czasem robil mi takie kawaly, ale okazalo sie ze nie. Wykombinowalam sobie troche pieniedzy i postanowilam ze jednak z nim polece, ale zrobilam jedna bardzo glupia rzecz. Nigdy wczesniej mi sie to nie zdarzalo, przeczytalam jego rozmowe z gg z ta para ktora namowila go na wyjazd i przeczytalam tam zdanie wyrwane z kontekstu, ze zeby jechac bedzie musial ze mna zerwac. Dalszej czesci wiadomosci nie pamietam, nie interesowalo mnie nic poza tym ze chce ze mna zerwac. Nastepnego dnia rano powiedzialam mu ze przeczytalam to i spytalam dlaczego mi to robi, zaczal mi tlumaczyc, ze napisal tak dlatego, ze dziewczyna z ktora rozmawial powiedziala ze w domku ktory wynajeli jest tylko jedno miejsce-dla niego i doradzila mu, zeby wymysl jakis pretekst, ze jedzie na chrzciny do jej dziecka czy cos innego, zebym tylko ja nie chciala tam jechac. On natomiast napisal tak dlatego, zeby dac jej do zrozumienia, ze ma dziweczyne i nie moze jechac bez niej, bo inaczej ten zwiazek nie ma sensu. Po calej tej sytuacji powiedzialam ze nie pojade z nim, bo nie bede sie ponizac przed jego znajomymi, ktorzy teraz mysla ze jestem tylko jego zabawka, ktora w kazdej chwili moze zostawic, ani przed swoimi, ktorzy znali sytuacje. W kazdym razie jak stanowczo powiedzialam, ze nie jade, a on niech robi co chce, bo i tak nie bierze mnie pod uwage w podejmowaniu decyzji, zdecydowal ze nie jedzie nigdzie beze mnie. Wydawalo mi sie ze wszystko jest juz dobrze, szczegolnie ze zaprosil mnie wczoraj na kolacje. Spotkalismy sie, poszlismy cos zjesc, ale wszystko wydawalo sie od poczatku takie inne, potem poszlismy na spacer, unikal moich pocalunkow, kiedy chcialam zebysmy sie trzymali za rece, w koncu powiedzial ze potrzebuje czasu, ze chce separacji, nie wie na ile, moze na miesiac, moze kilka dni wystarczy, ale musi sie zastanowic nad swoim zachowaniem, bo ja jestem dla niego taka dobra, a on tego nie potrafi docenic, wrecz robi mi na zlosc i nie wie czemu tak sie dzieje. Powiedzial ze wie ze zle postapil kupujac ten bilet i tez nie wie co nim wtedy kierowalo. Potem spytal czy spotkamy sie w niedziele. Ja nie odezwalam sie do niego przez caly tan czas, nie wiedzialam jak mam zareagowac, potem szlismy i zadne z nas nic nie mowilo... Az w koncu powiedzialam ze wracam do domu i poszlam, poszedl za mna i powiedzial ze nie chce zebym go zostawila, ze nie o to mu chodzi, tylko potrzebuje troche czasu dla siebie, ja mu powiedzialam ze nie chce go zostawiac. Odprowadzil mnie na pociag, po czym chcialam wsiasc i nie zegnajac sie z nim, powiedzialam tylko czesc. On mnie objal, wtedy juz nie wytrzymalam, rozplakalam sie i tak placze do teraz. Napisal mi tylko wieczorem smsa, zebym sie nie martwila, ze chodzi mu tylko o czas, ale nie sadze ze to cos da, bo sam czas niczego nie zmieni. Napisalam mu rano, ze nie moge tego wytrzymac i ze jezeli chce sie ze mna rozstac, niech zrobi to teraz, bo nie wytrzymam tego wszystkiego nerwowo, ze nie przezyje tego dwa razy, jezeli teraz zrobimy sobie przerwe a po miesiacu sie rozstaniemy i wszystko zacznie sie na nowo. Zadzwonil do mnie, rozmawialismy ok godziny, powiedzial ze nie chce mnie krzywdzic, ale nie widzial innego rozwiazania, ze nadal chce sie ze mna spotykac, ale mniej, ze chce sie ze mna w piatek spotkac i zebym zostala do poniedzialku, ze porozmawiamy, razem postanowimy co zrobic, ze on zdaje sobie sprawe ze jest mu ciezko pogodzic sie z tym, ze musi sie liczyc ze zdaniem drugiej osoby. Powiedzial ze bedzie do mnie pisal, dzwonil i moze wszystko sie ulozy. Na poczatku bronilam sie przed jakimkolwiek uczuciem rekami i nogami, ale chyba mnie wzielo na dobre, co widac po reakcji na ta sprawe. Przed chwila tez dzwonil, rozmawialismy juz normalnie, tak o znajomych o tym co bedziemy robic, o takich roznych rzeczach, jak wczesniej zanim powiedzial mi ze potrzebuje czasu. Ja do niego juz nie bede pisala ani dzwonila skoro chcial odpoczac, niech sam decyduje kiedy chce ze mna sie kontaktowac. Nie wiem co mam zrobic w tej sytuacji, bardzo ciezko jest mi gdy pomysle ze mielibysmy sie rozstac czy chociazby zrobic sobie przerwe, ale moze tak byloby faktycznie lepiej, zebym dala mu troche wolnosci. Moze za szybko zaczelismy sie bawic w malzenstwo, moze powinnismy sie spotykac jakies 3 dni w tygodniu? Teraz cale moje zycie kreci sie wokol niego i jak wiem, ze mam spedzic 3 dni nie widzac sie z nim, nie wiem co mam ze soba zrobic, ale chyba juz inaczej nie potrafie, ale moge przeciez sprobowac. Moze on naprawde chce troche odpoczac dla naszego dobra a nie sie ze mna rozstac?
napisał/a: kasiasze 2009-05-28 11:16
Piszę radę na gorąco, dobrze by się i inni wypowiedzili.
Więc dziel na dwa trochę.

Jeśli silny (osobowściowo) facet chce przerwy, nie reaguj nerwowo, daj mu ją.
Najwyraźniej zaplątał się w priorytetach, boi sie, że nie umie sprostać Twoim oczekiwaniom, jednoczesnie nie chce Cię stracic, ale i nie chce ranić.
Nie umie postępować mądrze w związku - muszisz mieć dużo cierpliwości. Nie reaguj histerycznie, proszę.
Rezczywiście pozwól mu teraz na kotnakt kiedy i jak on chce i ucz go powoli, że Twoje potrzeby też są ważne i że masz mu nie przeszkadzać a pomagać w życiu.
Jesteś rozsądna, na pewno dasz radę. Nieco mniejsze emocje :) Plisss.....
napisał/a: sorrow 2009-05-28 11:23
Z twojego opisu twój chłopak wygląda na rozsądnego człowieka. Widać, że zależy mu na tobie. Prawdopodobnie tryb pracy, a więc i życia w końcu spowodował pewnego rodzaju wypalenie w nim. Jednym ze skutków takiego wypalenia jest kompletna niemoc, brak przyjemności, które wcześniej działały, brak pewności siebie co do sensu życia, sensu uczucia. Doszły do tego te nieporozumienia odnośnie wyjazdu. Podejrzewam więc, że twój chłopak ma w tej chwili mętlik w głowie i stąd decyzja o przerwie.

Ja osobiście nie uważam decyzji o przerwie za coś dobrego. To jest odsuwanie od siebie problemów zamiast próby poradzenia sobie z nimi. Najczęście też taka przerwa w końcu skutkuje rozstaniem. Tu działa taki automatyczny mechanizm - "jak z nią byłem, to było źle", "jak zrobiłem przerwę, to mi lepiej". Wcale to polepszenie nie musi być związane z brakiem spotkań z tobą, a raczej ze zwykłym odpoczynkiem, zajęciem się zainteresowaniami i relaksem. Nie wiem na ile twój chłopak będzie w stanie umiał to dostrzec. W każdym razie zamiast przerwy ja bym wam proponował raczej to, o czym wspomniałaś na początku listu. On powinien mieć trochę czasu na swoje sprawy. Wtedy będzie czekał na spotkania z tobą.

Powinniście wspólnie porozmawiać o zmianie trybu życia, bo jeśli twócj chłopak przy obecnym pozostanie, to nigdy (na serio) nie będziecie szczęśliwi, jakikolwiek wspaniały on by nie był. Wiemj, że tu dużo pracodawca narzuca, jednak człowiek ma skłonność do marnowania czasu. Warto się nad tym zastanowić i może uda się uszczknąć godzinę lub kilka dziennie z czasu pracy. Wróci wcześniej, to będzie miał od razu więcej czasu na swoje sprawy i na spotkania z tobą. Tobie przy okazji też radziłbym znaleźć sobie jakies zainteresowania, żebyś nie była od niego uzależniona. Jeśli tego nie zrobisz, to zaczniesz mu ciążyć i każdy brak czasu z jego strony dla ciebie będzie powodem do wyrzutów.
napisał/a: ewka85 2009-05-28 11:46
Sytuacja ktora opisalam dziala sie przed wczoraj i wczoraj. Wczoraj dzwonil do mnie 3 razy, za drugim rozmawialismy juz normalnie o pierdolach i bylo jak dawniej :) Potem znajomi wyrwali mnie na impreze i przez pierwsze kilka godzin bylam nadal przygnebiona, do momentu kiedy on znow nie zadzwonil, mial taki dziwny smutny glos i powiedzial na koniec zebym bawila sie dobrze ale nie za dobrze, zebym nie przesadzila. To mi naprawde poprawilo humor, poniewaz nie jest on zbyt uczuciowy i nie przypominam sobie sytuacji w ktorej powiedzialby do mnie cos podobnego :) Ja do niego przez caly dzien wyslalam tylko 2 smsy, odpowiedzialam mu, nie narzucam sie, on decyduje kiedy sie do mnie odezwie. Dzis naprawde czuje sie juz lepiej. Mam nadzieje ze sie wszystko jakos ulozy, jak kasiasze slusznie zgadla jest silny osobowosciowo wiec mysle ze w koncu sobie to wszystko ulozy. Ja staram sie nie histeryzowac, ale pierwszego dnia mnie to wszystko przeroslo, teraz naprawde wiem juz co mam mu powiedziec gdy sie zobaczymy. Sadze ze to ze jestesmy do siebie tacy podobni troche nam wadzi w zwiazku, poniewaz zadne z nas nie lubi przyznawac sie do bledu, rozmawiac o uczuciach, jestesmy ze soba 7 miesiecy i zadne z nas nie powiedzialo kocham, bo ja tego pierwsza nie zrobie, a jezeli on mysli takimi samymi kategoriami to tez nie zrobi tego, jestesmy moze zbyt uparci, boimy sie odrzucenia, to nie jest dobre, ale nie wiem czy potrafie inaczej...

[ Dodano: 2009-05-28, 14:14 ]
Juz przestalam sie lepiej czuc. Nie odzywa sie do mnie od samego rana, w sumie zawsze tak robil, czekal az obudze sie, napisze cos i wtedy wiedzial ze moge zadzwonic. Dzisiaj sie nie odezwalam, bo uznalam to za sluszne rozwiazanie, ale on tez milczy a ja nie moge tego zniesc... Jeszcze troche i nie wytrzumam, napisze, tylko nie wiem co. Jest mi tak ciezko walczyc z sama soba :(
napisał/a: mmadia 2009-05-28 17:00
wiesz ja mialam taka przewre...po 2,5 roku zwiazku moj facet powiedzial mi ze chce ptrzerwy...ze musi odpoczac przemyslec...nie powiedzial ile czasu potrzebuje...mielismy kontakt...telefony codzinnie..czasem spotkanie..po miesiacu powiedzialam ze koniec przerwy albo w jedna albo w druga...nie chcial odejsc...wrocilismy do siebei...ale powiem ze nei jest dobrze...chyba sie odsunelismy od siebie...
ogolnie nie pochwalam takich przerw...nie sa dobre dla zwiazku..musisz cierpliwie poczekac, nie narzucac sie...zeby to on zrozumial czego chce..
napisał/a: rockon 2009-05-28 17:56
Nie wierzę, że przerwa może pomóc związkowi. Po co się robi przerwę? Jeśli by kochał i chciał być z Tobą to by nie potrzebował przerwy. Jasne, bywa tak, że trzeba sobie przemyśleć kilka spraw, ale nie potrzeba do tego przerwy.
Myślę, że facet nie do końca wie czego chce, z jednej strony trzyma dystans by Cię przygotować, a z drugiej nie potrafi podjąć męskiej decyzji i zerwać, ale to chyba tylko kwestia czasu.
Zresztą zastanów się nad sobą, piszesz
napisal(a):jestesmy ze soba 7 miesiecy i zadne z nas nie powiedzialo kocham, bo ja tego pierwsza nie zrobie

Po pierwsze - strasznie dziecinne zachowanie. Nie powiem pierwsza. Myślałem, że to nie ma znaczenia, że to uczucie, emocje, a nie kalkulowanie czy lepiej powiedizeć teraz czy później, czy może poczekać aż on to powie pierwszy.
Po drugie - Może chłop jest rozsądny i nie rzuca słów na wiatr po 7 m-cach. Dla mnie to naprawdę mało by powiedzieć kocham.

Na Twoim miejscu zerwałbym z nim. Cała ta sytuacja sresuje Cię, powoduje wachania nastrojów. Nie powinno tak być.
Jeżeli naprawdę chcesz być z nim to postaw sprawę jasno, albo jesteśmy razem albo nie, nic innego nie powinno wchodzić w grę.
Powodzenia.
napisał/a: ewka85 2009-05-28 18:43
To nie chodzi o to ze kalkuluje kto powie pierwszy kogo kocha, rockon, po prostu boje sie odrzucenia, ja mu powiem ze go kocham, a on nic nie powie, nie wiem co bym wtedy zrobila. Ale mysle ze najlepszym rozwiazaniem jest zebym postawila sprawe jasno jak powiedziales i jak zrobila mmadia, ze albo w ta albo w tamta strone. Zdaje sobie sprawe ze nie bedzie to latwe, ale jezeli wie ze nie chce ze mna byc, to nie bedzie mial problemow z decyzja. Tez mu powiedzialam ze rozstanie jest niedobre, ze tak nie mozna, ze w takich sytuacjach trzeba rozmawiac i chyba to zrozumial, powiedzial ze spotkamy sie jutro i pogadamy o tym co nas boli... Ale tak sie tego boje :(
napisał/a: rockon 2009-05-28 19:39
Nie możesz mu pokazac, że się boisz, jeżeli zauważy że nadal jesteś na wyciągnięcie ręki to pewnie wciąż będzie Cię wodził za nos. Jeżeli pokażesz, że masz do siebie szacunek, że nie będzie Ci robił wody z mózgu i bawił się Twoimi uczuciami to pokażesz, że masz klase, pewnie zyskasz w jego oczach i najważniejsze - napewno, cokolwiek się stanie, wyjdziesz na tym lepiej.
napisal(a): ja mu powiem ze go kocham, a on nic nie powie, nie wiem co bym wtedy zrobila
Też nie wiem co byś zrobiła ;) ale przynajmniej miałabyś jaśniejszą sytuację ;)

Życze powodzenia jutro.
napisał/a: ewka85 2009-05-28 19:46
Zadzwonil do mnie 2 godziny temu, ale nie odebralam, bo nie slyszalam, oddzwonilam po ponad godzinie, zaczal mi sie tlumaczyc czemu nie dzwonil, opowiadac co u niego, ja o sobie nie mowilam nic, chyba ze zapytal. Krotko rozmawialismy, moze 20 minut, staralam sie byc najbardziej obojetna jak potrafie. Skonczylam rozmowe, bo wlasciwie skonczyly nam sie tematy, po slowach 'robimy sobie przerwe' ciezko jest normalnie rozmawiac. Po kilku minutach zadzwonilam jeszcze raz, zeby spytac czy spotkanie jest nadal aktualne, zaskoczyl mnie jego glos w skowronkach mowiocy oczywiscie ze tak :/ Pewnie skonczy pozno, bo pozno zaczyna wiec nie sadze ze dojdzie do spotkania, ale... No nic, postaram sie to jakos przetrwac i byc slina

[ Dodano: 2009-05-29, 20:39 ]
Spotykamy sie za 2 godziny... Strasznie sie boje, czuje ze to bedzie koniec... I nie wiem co oznacza jego opis, tytul piosenki myslovitz 'z twarza marilyn monroe', ale zawsze w opisach ma jakis przekaz...

[ Dodano: 2009-05-31, 22:07 ]
Rozstalismy sie
napisał/a: mmadia 2009-06-01 00:22
i co taak definitywnie koniec??
napisał/a: ewka85 2009-06-01 07:18
Wciaz mam nadzieje ze nie, mam nadzieje ze sie opamieta i wrocimy do siebie... Ale z drugiej strony nie moge tego sie trzymac, bo oszaleje, nie poradze sobie z tym. Chciala, zebysmy sie nadal spotykali, jako przyjeciele, ale ja nie potrafie, nie teraz. Jezeli teraz zostalabym jego przyjaciolka, kumplem czy znajoma, to juz pewnie tak by zostalo. Nie dam rady sie z nim widywac... To wszystko jest za swieze... Naprawde mam nadzieje ze wroci, ale nie bede czekala dluzej niz miesiac, bo nie moge tak czekac w nieskonczonosc. Jest mi z tym wszystkim tak ciezko. Trafil w najgorszy moment mojego zycia. Wczoraj gdy o tym wszystkim rozmawialismy staralam sie nie plakac, ale lzy same naplywaly mi do oczu, a w ostatniej chwili, kiedy niedlugo mielismy sie rozstac nie wytrzymalam, zaczelam tak strasznie plakac, przytulim mnie i tez plakal, nie widzialam tego, ale widzialam jak wyciera oczy. Pierwszys raz widzialam jak placze, zawsze byl taki silny. Tak bardzo mi go brakuje... I nie mam jak wypelnic sobie tej pustki...
napisał/a: ~gość 2009-06-01 12:14
moj narzeczony tez sobie musial zrobic przerwe...
zblizaly sie swieta wielkanocne, a on dal mi slowo ze przyjedzie na cale swieta do mnie bo nie chce ich spedzac z rodzina po tym jak mnie potraktowali...
dzien po tych slowach, wywolal klotnie... poklocilismy sie strasznie, on powiedzial ze ze wspolnych swiat nici...
przepraszalam go, blagalam zeby przyjechal, zeby mnie nie zostawial w tak waznym dniu. a on do mnie haslem- ze musi sobie zrobic przerwe. ze niby chce odpoczac ode mnie, od swojej rodziny tez i wszystko musi sobie przemyslec bo ma za duzo na glowie i chyba zalamanie nerwowe go wzielo ( tylko sie zastanawiam dlaczego samotnosc spedzal z rodzina...)]
ja przez ten czas bylam na relanium, lezalam jak trup, wnet to bym nawet zaczela robic pod siebie.
on nic nie pisal, nie dzwonil- choc zwykle zamecza mnie smsami i telefonami.
w poniedzialek wielkanocny- po niemal tygodniu takiej emocjonalnej szarpaniny- przyjechal jak gdyby nigdy nic, z herbaciana roza i wytlumaczeniem na ustach.... o tak- wymowki to on ma na kazda okazje..
i mowcie co chcecie ale od tego czasu minely niemal dwa miesiace a ja ciagle czuje ze umarlo we mnie cos, czego sie juz nie da wskrzesic... wiele sie zmienilo... nie wiem co, ale wiem ze duzo. bo czuje jakby byl mi bardziej obcy. zaczely sie konflikty i klopoty... moze z przygotowaniami do tego slubu faktycznie sie za bardzo pospieszylismy.... :(

A ty dziewczyno, naucz sie lepiej zyc bez niego bo nie ma nic gorszego niz niezdecydowany facet, ktory chce cie uczynic swoja przyjaciolka... zostawia sobie wolna bramke- stary numer. a ty - placzaca mu w objeciach, wzbudzasz jakas tam zalosc i poczucie jego winy...