OKAZYWANIE UCZUĆ!!??

napisał/a: kropka72 2008-06-18 10:09
co sądzicie..
on przystojny(sa przystojniesi oczywiscie ale dla niej on jest najprzystojnieszy )
ona mysli,ze ładna(do glowy jej nie przyszło ,ze nie jest warta swojego partnera)
(kiedys gdy chodzili ze soba spytała go czy jest ładna ..bo on mało wylewny..na co odpowiedział jej ,ze uważa ze przecietnej urody...a poniewaz to rzeczowy chłop ..to ona nie zwraca na to uwagi no w kazdym razie jakos dała sobie spokój z takimi pytaniami)


....kilka lat po ślubie ...spotkanie rodzinne/..ktos z rodziny jego prawi komplement(wątpliwy)
...ale Twoja wyładniała ..bo jak sie pobieraliście to sobie myślałem(wujek) "co on to sobie wziął"...
cisza ..ona .. szok....po czym mąz mówi.."a bo dawniej inaczej sie ubierało..."(najwyższa forma wstawienia sie za żona)....ona przeżywa to bardzo (słowa mogą zranic bardzo)mówi mu o tym ...on.."przesadzasz ,wymyślasz..."
napisał/a: Shizuka1 2008-06-18 10:31
no takt to tutaj mało kto miał. Ja bym odpowiedziała czymś równie miłym, ważne jest to jak ona czuje się ze sobą, a nie jak zakompleksiony wujaszek myśi. To sam człowiek musi znać swoją wartość, jeśli ją zna to w nosie ma takie uwagi, bo wie, że nie są prawdą.
napisał/a: sorrow 2008-06-18 10:34
Ale o co chodzi? Chciałaś jakieś pytanie zadać, czy tylko się podzielić przykrym doświadczeniem?

Co tu można powiedzieć? Chłopak niezbyt rozgarnięty... nie umie dbac o swoją wybrankę i mówi jej prawdę (tzn. to co myśli) zmiast tego, co chciałaby usłyszeć. A jeśli chodzi o zdarzenie na spotkaniu, to nie da się uniknąć mniejszych, czy większych gaf. Wystarczy komuś powiedzieć "jak ty dziś ładnie wyglądasz", a ona od razu "a co, wczoraj źle wyglądałam?". Z komplementami trzeba uważać, bo często działają w drugą stronę.
napisał/a: kropka72 2008-06-18 10:52
moje zdanie jest takie ,ze jesli sie kogos kocha to sie nie mowi,ze jest przeciętny...od niego tez jest wiele przystojnieszych ale nigdy w ten sposob nie myslałam bo to moj mężczyzna ..ten jedyny i dla mnie naj...

co do wujka to mało wybredny komplement ale berdziej oczekiwałam od męża słów w stylu nie przejmój sie starym pacanem dla mnie ty jesteś ta....a usłyszałam ze to ja robie halo...nic wtedy nie powiedziałam ani nie zrobiłam w trakcie przyję cia ,zeby być grzeczna wobec innych...ale pożniej dowiedziałam sie ,ze podobno takie zdanie rodziny było..ze byłam niezbyt opowiednia parytią..
problem w tym ze maz zawsze liczył sie ze zdaniem rodziny i mysle ze miało to skutek w pozniejszym zyciu(miałam wrazenie ze zdał sobie sprawe jaki jest praystojny a ja czułam sie jak ..szkoda mówic ..długo odbudowywałam swoje poczucie wartości....
chciałam usłyszec od kogoś kto patrzy na to z dystansem czy tak zachowuje sie facet ktory kocha????(bo wtedy potzrebowałam uczucia ,kiedy o tym mówiłam to dostałam odpowiedz ..co chcesz nie biję Cie ..nie piję...itd...

[ Dodano: 2008-06-18, 10:56 ]
Shizuka napisal(a):no takt to tutaj mało kto miał. Ja bym odpowiedziała czymś równie miłym, ważne jest to jak ona czuje się ze sobą, a nie jak zakompleksiony wujaszek myśi. To sam człowiek musi znać swoją wartość, jeśli ją zna to w nosie ma takie uwagi, bo wie, że nie są prawdą.
... ona wtedy nie spodziewała sie takich słow bo jest fajna i atrakcyjna kobieta..chodzi o to jak podszedł do tego on i czy jego zachowanie mozna zaliczyc do nieporadnosci(to w danym momencie a co z pozniejsza rozmową kiedy sa sami?) ...czy raczej braku uczucia...
napisał/a: cynik 2008-06-18 11:01
sorrow napisal(a):Ale o co chodzi? Chciałaś jakieś pytanie zadać, czy tylko się podzielić przykrym doświadczeniem?


podpisuję się pod tym

kropka7, Ta kobieta sama sobie wybrała mężusia. Nikt jej nie kazał się żenić, przez co teraz jest załamana.
Przed ślubem były już objawy, że może być źle - a generalnie co jest źle przed ślubem, to po ślubie jest jeszcze gorzej.

Sytuacja była niesmaczna, ale widać, że ten mężuś ma to wszystko po swojej bezpardonowej rodzinie.

są ludzie i są młotki. Tych drugich trzeba się ustrzegać.
napisał/a: sorrow 2008-06-18 11:09
Wiesz... nie znam tego człowieka, więc trudno rozsądzić, czy on po prostu nie kocha, czy taki gburowaty z uradzenia jest. Pomiędzy partnerami istnieje pewnego rodzaju "gra". On myśli o niej, że ma swoje wady i niedoskonałości tu i tam, ale nie o to chodzi w jego miłości do niej... i jednocześnie mówi "jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie". A ona zdaje sobie sprawę, że to nie może być prawdą :), ale przecież nie o prawdę w tym chodzi, tylko o okazanie uczucia.

Trudno ocenić z czego to wynika, ale jego zachowanie jest wyjątkowo nie na miejscu. Rozumiem twoje rozczarowanie jego reakcją.
napisał/a: kropka72 2008-06-18 11:24
dzięki za sczerośc trzeba było mi to powiedziec wtedy...teraz juz za pozno..

to był epizod z jej życia sprzed kilkunastu lat..po drodze znalazłoby sie tez jeszce troche i tych dobrych i tych złych...pozniej zdarzyło sie jej to co pisze w poscie "KOleżanka z pracy???(w dziale zdrada)...

..zastanawiam sie czy jest o co walczyć czy nie ?
sorrow napisal(a):
mówi jej prawdę (tzn. to co myśli) zmiast tego, co chciałaby usłyszeć.

dzieki tu tez znalaxzłam odpowiezdz..łudziłam sie ,ze tak nie mysli...to jak do diabła mozna komus wyznawac miłość jesli dla niego jest przeciętny...jesli kocham to to jest mój wybranek chole...a nie konkurs piękności zeby wyrazac swoje oschle zimne opinie...


dzięki zaczynam wierzyc ,ze nie sfiksoewałam i to nie wymyslam sobie i mam wygórowane ambicje ..chce nabrac wiary w to co myślę bo chyba daje sie zbyt łatwo robiść w konia...
napisał/a: cynik 2008-06-18 11:58
kropka7 napisal(a):..zastanawiam sie czy jest o co walczyć czy nie ?


nie znam człowieka i nie wiem jakie ma zalety - bo często zalety potrafią przysłonić wady, ale skoro mąż nie ma szacunku do żony i pozwala ją obrażać publicznie - to coś jest niewporządku - prawda?
napisał/a: kropka72 2008-06-18 12:07
welasnie w chwili kiedy pisałes to dodałam jeszce cos do mojego postu wyzej
cynik napisal(a):
kropka7 napisal(a):..zastanawiam sie czy jest o co walczyć czy nie ?


nie znam człowieka i nie wiem jakie ma zalety - bo często zalety potrafią przysłonić wady, ale skoro mąż nie ma szacunku do żony i pozwala ją obrażać publicznie - to coś jest niewporządku - prawda?


"dzięki ...zaczynam wierzyc ,ze nie sfiksowałam i nie szukam dziury w całymi ,czy mam wygórowane ambicje..chce nabrac wiary w to co myślę bo chyba daje sie zbyt łatwo robiść w konia..."
napisał/a: sorrow 2008-06-18 12:19
kropka7 napisal(a):łudziłam sie ,ze tak nie mysli

No wiesz... z dwojga złego lepiej, że tak myśli i mówi, niż gdyby tak nie myślał, a jednak mówił. Wtedy po prostu wiedziałabyś, że cię nie lubi i chce wyraźnie sprawić ci przykrość. W pierwszym przypadku możesz to zwalać na brak taktu, lekkie ograniczenie umysłowe, gburowatość... czy nawet na brak uczucia.

Swoją drogą to ciekawy przypadek dla wszystkich tych, którzy tu na forum piszą o potrzebie tzw. całkowitej szczerości w związku :).

A wracając do sprawy, to cynik podniósł tu bardzo dobrą myśl - czy zalety nie przysłaniają tych jego wad? Czy chcesz, żeby coś co miało miejsce kilkanaście lat temu decydowalo teraz o twoim przyszłym życiu. Tamto zdarzenie mogło być dla ciebie wskazówką, czy się z nim wiązać, czy nie... ale teraz? To tak na marginesie pomijając kontekst z twojego innego postu w "Zdradzie".
napisał/a: kropka72 2008-06-18 12:37
sorrow napisal(a):
kropka7 napisal(a):łudziłam sie ,ze tak nie mysli

No wiesz... z dwojga złego lepiej, że tak myśli i mówi, niż gdyby tak nie myślał, a jednak mówił. Wtedy po prostu wiedziałabyś, że cię nie lubi i chce wyraźnie sprawić ci przykrość.
.

no ciekawe jakby twoja kobieta powiedziała ci szczerze ze jestes przeciętny no ale cie kocha ..co bys myślał...a jeszcze brak okazywania uczuc przez kilka lat ..w chwilach kryzysu co bys myślał?
napisał/a: sorrow 2008-06-18 13:35
W chwilach kryzysu to samo co ty... bo na tym polega kryzys - emocje ponad wszystko :). Jednak jakby kryzys minął, to co bym myślał? W zasadzie nic... bo wiem, że jestem przeciętny. Powiem ci za to, że będąc przeciętnym, to nigdy bym partnerki nie zapytał czy jestem przystojny (tak jak ty kiedyś spytałaś, czy jesteś ładna), bo wiedziałbym, że albo skłamie, albo będzie się czuła niezręcznie mówiąc mniej, czy bardziej niewygodną prawdę. Wolałbym żyć bez tego "upewniania się" licząc na to, że jednak się drugiej osobie podobam (bo bycie ładnym, a podobanie to dwie różne rzeczy) i coś we mnie widzi. Nawet bym się nie dopytywał "a dlaczego ty wogóle jesteś ze mną", bo czasem to zupełnie nienazwane uczucie i próba wyrażenia go powoduje niepotrzebne konflikty i nieporozumienia.