Odzyskać utraconą miłość?

napisał/a: Kamil_2902 2009-04-02 17:26
Witam,

Jestem nowym forumowiczem i po przeczytaniu kilku postów w tym dziale, postanowiłem opisać t.z.w moją historię, którą chciałbym cofnąć i znaleźć się na samym początku, aby móc zacząć od nowa swój były związek...

Pół roku temu rozstałem się z moją partnerką. Byliśmy razem 2 lata. Zakochaliśmy się w sobie, zamieszkaliśmy ze sobą. Czuliśmy razem że to jest właśnie to czego szukamy od drugiej osoby... Chcieliśmy razem spędzić ze sobą życie, mieliśmy mieszkanie, psa..., nawet zaręczyliśmy się:) Niestety po jakiś 20 miesiącach bycia razem coś między nami pękło... Skończyło się rozstaniem bardzo wykańczającym psychicznie szczególnie dla mnie.
Nie było ani zdrady, po prostu koniec miłości i wzajemna agresja do siebie o każde głupstwo. Brak uczuć i szukanie pretekstów do tego aby wytknąć drugiej osobie coś tak spędzaliśmy dni.
Z natury jestem wrażliwcem ale jednak kiedy Ona zaczynała moja samoobrona wewnętrzna odpowiadała, było bardzo nie miło między nami... Tak nie zachowywali się ludzie którzy się kochają... a wrogowie walczący kto ma rację lub kto teraz górą.

Musiałem opuścić jej życie, wyprowadziłem się, przez jakiś czas nawet jeździłem aby jej pomagać, zajmowałem się psem. Bo wiedziałem że samej będzie je teraz ciężko.
Nawet w pewnym momencie byliśmy wewnętrznie blisko ze sobą. Dogadywaliśmy się. Jednak każde z nas chciało pokazać że to była dobra decyzja i nie ma do czego wracać.

W pewnym momencie usłyszała z mojej strony że myślałem nad tym abyśmy do siebie wrócili, dali sobie szansę. Jednak się nie udało, kolejny raz słowami zraniła moje uczucia.... które odkopywałem z dna serca.

Od tamtej pory nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Próbowałem o niej i o psie którego razem wzięliśmy, wychowywaliśmy od maleńka zapomnieć. Mimo że minął tylko 2 miesiące to cały czas za nią tęsknie. Brakuje mi jej, tego co było między nami i po części rodziny jaką tworzyliśmy. Zapomniałem o złych chwilach, zadaje sobie pytanie jak można doprowadzić do takiej nienawiści między sobą...
Jak to mówią po pewnym czasie człowiek docenia to co miał i dostrzega błędy.

Czas pozwolił mi na przemyślenia tego co było złe, jak powinniśmy ze sobą rozmawiać, jak przede wszystkim ja powinienem postępować aby historia się nie powtórzyła.
Jednak wiem że już za późno albo tak sobie tłumaczę...?! Zastanawiam się czy jest szansa nad tym abyśmy się w sobie zakochali od początku, a raczej czy Ona też tak myśli...


Co o tym sądzicie, znacie takie przypadki osób którzy wracali do siebie po utracie miłości? Może podpowiecie jak się zachować, jak postąpić? Dać sobie spokój czy próbować...?

Dzięki wszystkim za ewentualne odpowiedzi:)

Pozdrawiam
Kamil
napisał/a: Małgosia_ 2009-04-02 18:10
Kamil_2902 napisal(a): Zastanawiam się czy jest szansa nad tym abyśmy się w sobie zakochali od początku, a raczej czy Ona też tak myśli...
Co o tym sądzicie, znacie takie przypadki osób którzy wracali do siebie po utracie miłości? Może podpowiecie jak się zachować, jak postąpić? Dać sobie spokój czy próbować...?

Oj temat rzeka. Zależy, na prawdę zależy od związku.
Znam pary, które rozchodziły się i schodziły z pozytywnym skutkiem, rozstanie wręcz umacniało ich związek.
Ale znam tez takie, które zeszły się, ale po kilku tygodniach znów wszystko się sypało.

Ja wiem jak to jest, gdy szalenie pragniesz wrócić do kogoś i tylko czekasz na ten jeden znak, że on/ona tez tego chce.
Wydaje mi się, że w Waszym przypadku w zasadzie wszystko jest na dobrej drodze, nie było zdrad, wściekłych awantur. czuję, że obydwoje po cichutku chcecie znów tworzyc "rodzinę"...
Jeśli przemyślałes wszystko, jestes pewien, że chcesz z nią być i już NIGDY nie opuścić - walcz.
Życzę Wam powodzenia i daj znac, co postanowiłeś.
napisał/a: przemek0810 2009-04-02 19:16
napisal(a):Jeśli przemyślałes wszystko, jestes pewien, że chcesz z nią być i już NIGDY nie opuścić - walcz.

Małgosiu o to walcz się rozchodzi właśnie. Autor właśnie pyta jak walczyć. (Przynajmniej ja tak to zrozumiałem.)
Spójrzmy na to okiem realisty. Są dwie opcje.
1. Idziesz na żywioł, przychodzisz do niej i znów się oświadczasz. Przepraszasz całujesz ją, przytulasz się i znów jest OK. Nie dajemy gwarancji, że się zgodzi.
2. Zdobywasz ją powolutku. Od początku, od nowa. Zapytasz pewnie jak? (Jeśli zapytasz.)
Ja bym np. wpadał znów zapytać jak się czuje. Wyjść z psem, przyjść do niej z jakimś ciastem czy winem i sobie zjeść/wypić razem. Tylko już bez honorowego udowadniania sobie, że "tak musiało być" "dobrze się stało" itd.
Możesz dodać, że jesteś bogatszy w doświadczenie i już nigdy tego nie zrobisz (jeśli nie zrobisz).
napisał/a: ~gość 2009-04-02 20:09
Kamil_2902, bardzo ładnie napisany post - takie zboczenie lingwistycznie, mało który użytkownik tak przejrzyście pisze o swoim problemie:)

A teraz do rzeczy... Ja niestety znam tylko historie źle kończących się powrotów, tzn kłotnie, rozstania, powroty... Never ending story. Ale to chyba nie jest ważne. Jeśli zrozumiałeś swoje błędy, chcesz budować wszystko od początku, a nie tylko na bazie wspomnień to wróżę Ci sukces;) Myślę, że przemek0810 przedstawił przekonywujące propozycje "zdobywania" byłej:) Pzdr:)
napisał/a: blasiu1 2009-04-05 09:39
ja mialem podobna sytuacje , tylko że moja kobieta po 4 latach odeszla do innego..... ale pamiętaj doceniamy coś dopiero wtedy gdy to stracimy.. ja napewno ja doceniłem i teraz sie okazało że po 2 miesiącach ona tez doceniała to jaki dla niej byłem.. teraz mam inny dylemat.. ale do rzeczy... nape4wno takie rozstanie jest niekiedy potrzebne żeby przemyśleć swoje błędy i poniekąd zmienić swoje podejście do związku .. jeżeli moge cos doradzić skoro pokazałeś jej jak ci na niej zależy, starałeś sie o nią .. jedynym rozwiazaniem jest teraz cisza z twojej strony, brak kontaktu z nią. jeżeli ona pierwsza będzie chciala sie skontaktowac to jestes na dobrej drodze... jeżeli niebedzie miała zadnych informacji od ciebie to zacznie myśleć , a czy zakochanie nie bierze się z myślenia :). wiem że to co pisze napewno cie przeraża.. ale ja tak zrobiłem pokazałem że mi na niej zajebiscie zależy, potem cisza... i teraz właśnie ona zerwała ze swoim nowym chlopakiem, i wszystko idzie w dobrą strone :) . pozdrawiam
napisał/a: nando 2009-04-05 09:51
a ja za to nie oddzywam się od miesiąca i ona też chociaż zależało mi. teraz już nie wiem.chyba już nie chce. ale ty jesteś pewny że ci zależy więc walcz bo wtedy będziesz na prawde szczęśliwy.
napisał/a: przemek0810 2009-04-05 10:01
Ciszą dowiesz się czy jej zależy czy nie. Ale nie zawsze.
Będzie to okropny okres, po którym możesz żałować, że nic nie zrobiłeś. Może to i dobra rzecz lecz ja nigdy tak nie postępuję. Jeśli Ci na niej zależy to walcz o nią ile się da dopuki nie będziesz pewien.

Ona może myśleć tak samo, "Zależy mu to się odezwie". I pewnie tak myśli.
Walcz o miłość bo być może będzie to kobieta Twojego życia
napisał/a: eska1 2009-04-05 11:10
Kamil_2902, mimo, że jestem optymistką, to nie widzę w tej historii szczęśliwego zakończenia. Miałam podobny problem jaaaakiś czas temu. Też mieliśmy psa, którego wychowywaliśmy od puchatej kulki, też mieszkaliśmy razem i też byliśmy zaręczeni. Z tym, że to ja odeszłam i to ponad po 3 latach. Nie raz się rozstawaliśmy i próbowaliśmy wracać, ale ZAWSZE po jakimś czasie się psuło między nami..
Myślę, że Twoja dziewczyna już powoli się godzi z tym wszystkim i chce sobie ułożyć życie na nowo. Z tego co piszesz, to ona ani do Ciebie nie pisze, ani nie szuka pretekstów, żeby się z Tobą widywać.. Przykro mi to pisać, ale ja widzę tylko jedno rozwiązanie, a mianowicie zacznij się "leczyć" z tej Miłości.. Jeżeli tego nie zrobisz nie będziesz w następnym związku szczęśliwy.. Ja się wyleczyłam, ja się zakochała, a mój były? Nadal ma jakąś chorą nadzieję, że wrócę.. Przez to niszczy siebie i swoją obecną dziewczynę. Życzę Ci tego, abyś Ty nie doprowadził siebie i innych do takiego stanu..
napisał/a: blasiu1 2009-04-05 12:31
zgadza sie ze czasami cisza nic sie nie wskura. ja mówie po moim przykladzie tylko u mnie ona miąla kogoś innego. a jeżeli jest wolna warto sie postarać, tylko nierobić tego poprzez narzucanie się bo może to dla niej być meczące i przynieść odwrotne skutki.... jeżeli jest sama to możesz ja czyms miło zaskoczyć , zrobic cos czego nierobileś przez ten czas co byliscie razem, pokazac sie od innej strony. znasz ja pewnie doskonale wiesz co ona lubi itd. tylko też warto zastanowić się czy warto wracać. ja mam teraz taki dylemat ale uważam że w życiu trzeba kierować sie sercem i mu ufać a wszystko bedzie dobrze. jeżeli czujesz że to jest ta jedyna to napewno warto walczyć i wracać. tylko potem trzeba robic wszystko żeby tego niespieprzyć
napisał/a: momo111 2011-04-12 23:52
Bylam z moim buziakiem 2 lata...po pierwszych 5 mies rozstalismy sie na niecale 2 mies.ale on zaczal o mnie zabiegac, pisac, mowic jak bardzo teskni i zrozumial jak mnie kocha...znalismy sie juz troche wczesniej bo pracowalismy razem, ujal mnie tym ze (kilkakrotnie) spiac ze mna w jednym lozku po imprezie nawet mnie nie dotknal a wiedzialam ze mu sie podobam...postanowilam do niego wrocic...przez nastepne 1,5 roku bylo swietnie, przynosil mi kwiaty bez okazji, gotowal, zabieral do kina, studiuje w innej miejscowosci wiec czasami widywalismy sie w weekendy a czasami ja spedzalam tydzien-dwa u niego, chodzilismy na imprezy, wszedzie razem, zawsze o mnie dbal, calowal, przytulal, mowil kochanie, spedzalam swieta u niego, on u mnie...nawet od czasu do czasu pojawialy sie 'rozmowy' na temat przyszlosci, dzieci, ostatnie kilka mies przezywalam depresje i bywalam upierdliwa i placzliwa, za wszelka cene prubowalam znalezc prace w miejscu gdzie on mieszka zeby razem zamieszkac (sam mowil ze tego chcial) nie wyczulam ze zaczal bywac oschly...chociaz to bylo kiedy ja bywalam zmierzla, ale generalnie wszystko bylo ok...miesiac temu powiedzial mi ze nam sie nie uda i ze nie chce ze mna byc na zawsze i przez to ze mnie szanuje ( i dalej kocha...ale nie wystarczajaco) lepiej rozstac sie teraz niz za kolejne 2-3 lata...on tak czuje i koniec...dalej jestem w szoku...prosilam zeby to przemyslal ale on podjal decyzje i nie chce ze mna byc...moje listy, maile, smsy...nic nie podzialaly...wiem ze nikogo nie ma...ze chce byc sam...ale nie jest juz mna zainteresowany...a ja tak bardzo go kocham...obiecalam ze juz nie bede sie tak lamac, ze chce walczyc z depresja...ale on mowi ze to nie ja...ze to o...ze mam sobie znalezc kogos innego...jak moge byc z kims innym skoro go kocham :( zrobilabym wszystko zeby go odzyskac!!:(((
napisał/a: ~gość 2011-04-13 13:42
momo11 napisal(a):c...moje listy, maile, smsy...nic nie podzialaly...
odpusc jak to nie przyniosło zadnego efektu.. bo tylko coraz bardziej go zniechecasz, pokaz mu ze potrafisz o siebie zadbac, niech zobaczy ze stracil kogos wartosciowego tylko musisz wziac sie w garsc.. a pracy poszukaj tez u siebie..
napisał/a: momo111 2011-05-07 21:05
dzieki...od jakiegos czasu sie juz nie odzywam...dalej jest mi ciezko ale staram sie...przeczytalam ciekawa ksiazke...ja w naszym zwiazku za bardzo chcialam go uszczesliwic i zapomnialam o sobie...moze kiedys to zrozumie, bo bardzo go kocham ale musze myslec o sobie... nie skrzywdzilam go, nie chce krzywdzic siebie...