Nieprzystosowanie do miłości?

napisał/a: kwiatuszek89 2009-02-27 12:44
Witam.
Mam 20 lat i taki oto problem: nie potrafię się związać z nikim. Nie chodzi o to, że nie ma gdzieś koło mnie mężczyzn, bo ciągle gdzieś ktoś jest, ale czuję wewnętrzny strach i blokadę przed uczuciem. Zwłaszcza, jak pojawia się ktoś, na kim bardzo mi zależy, to momentalnie czuję jak włączają mi się te wszystkie mechanizmy obronne, blokady wewnętrzne itd. Po prostu nie potrafię się przełamać, wyluzować i normalnie rozpocząć jakąś bliższą relację, bo ogarnia mnie jakiś nieracjonalny strach i panika... Mam wtedy ochotę uciec gdzieś, schować się przed wszystkimi... Wiem, że to nie jest normalne i że nie ryzykując nigdy się nie przekonam... Ale no po prostu nie potrafię sama tego zrobić. A chłopacy... Moje zachowanie interpretują jako brak zainteresowania i na tym się kończy znajomość...
Co powinnam z tym zrobić? Bo męczę się bardzo, nie potrafię sama przeskoczyć tego swojego wewnętrznego muru.. Mam wrażenie, że jestem jakaś nieprzystosowana do miłości... A w chwilach zwątpienia to zaczynam mieć czarne wizje, że już na zawsze będę sama, bo nigdy nie znajdzie się ktoś, kto pomoże mi się otworzyć...
napisał/a: Dzwoneczek1 2009-02-27 13:09
Kwiatuszku, możliwe, że nie spotkałas jeszcze osoby, na której zalezalo Ci tak bardzo, że zapominalaś o obawach...skoro nie mogłaś zaangażować się w bliższą relację,to widocznie nie byla ona dla ciebie...Jeśli jednak się mylę,może zastanów się dlaczego tak się dzieje?Masz dobre relacje z rodzicami?To ma spory wpływ na nasze życie uczuciowe...
Pozdrawiam:)
napisał/a: przemek0810 2009-02-27 13:23
Mam wrażenie, że panicznie boisz się bliższego kontaktu z płcią przeciwną. Warto porozmawiać o tym z jakimś zaufanym przyjacielem i wybrać się z nim gdzieś tak żebyś mogła zobaczyć jak to jest. Albo np. spotkać się z 4 osoby w jednej pizzerii.
napisał/a: kwiatuszek89 2009-02-27 13:28
Ciężko określić, czy spotkałam odpowiednią osobę czy nie.. W każdym razie zależało mi bardzo na kimś, ale standardowo nic z tego nie wyszło. Myślę, że związki z rodzicami mogą mieć duży wpływ w moim przypadku. Moi rodzice rozeszli się, gdy miałam 10 lat. Powodem był alkoholizm ojca... Pół roku później ojciec zginął w wypadku. Wiem, że przez to nie miałam odpowiednich wzorców w dzieciństwie i teraz ponoszę tego konsekwencje.. Byc może jest to też dlatego, że boję się komuś w pełni zaufać, bo zawsze, odkąd pamiętam, musiałam sobie sama radzić, byłam zdana tylko na siebie. I ogólnie w życiu jestem dośc otwarta na ludzi, pogodna, wesoła, samodzielna, potrafię sobie radzic z problemami, tak w stosunkach damsko-męskich mi nijak nie wychodzi...
napisał/a: przemek0810 2009-02-27 13:32
A masz jakąś zaufaną osobę przeciwnej płci?
napisał/a: kwiatuszek89 2009-02-27 13:34
Mam przyjaciela. Z tym, że teraz nam się trochę kontakt urwał, bo wyjechałam do innego miasta na studia.
napisał/a: przemek0810 2009-02-27 13:35
Więc zrób tak jak mówie... będzie dobrze
napisał/a: kwiatuszek89 2009-02-27 13:41
Dzięki, porozmawiam z nim. Z tym, że ja nie boję się kontaktów z drugą płcią tak ogólnie. Kolegów zawsze miałam wielu, wychodziło się w różne miejsca itd. Problem rodzi się w momencie, gdy zaczyna zmieniać się relacja z koleżeńskiej na bardziej intymną...
napisał/a: ~gość 2009-02-27 14:11
sądzę, że w Twojej podświadomości siedzi dzieciństwo. Ty możesz tego nawet tak nie odczuwać. Też miałam problem z zaufaniem, nie mogłam dojść dlaczego, rodzice razem od prawie 30 lat, o żadnych zdradach nie wiem, poprzedni chłopak był ideałem pod względem zaufania, nigdy go nie naruszył, a ja nie potrafiłam ufać facetom. W końcu mnie olśniło i przypomniałam sobie przykrą historię sprzed paru lat. Dwutygodniowy epizod miłosny w moim życiu został wypchnięty w głębiny umysłu i dał o sobie znać. Nie wyobrażasz sobie ile awantur, kłótni, rozmów przeprowadziliśmy z obecnym chłopakiem w ciągu roku bycia razem. Teraz powoli czuję, że wychodzę na prostą, nie wiem czy mi się znudziło już takie ciągłe martwienie, czy nabrałam tego zaufania, ale powoli mija mi to czego doświadczałam. Złotej rady dla Ciebie nie mam. Jedyne co mogłabyś zrobić, to kontrolować to co czujesz, mianowicie w zalążku zacząć hamować ten strach, mechanizmy obronne. Powtarzać sobie 'spróbuję, będzie dobrze'. To nie będzie łatwe i od razu nie zaufasz, popatrz, że u mnie ponad rok zajęło samo wychodzenie na prostą, a gdzie tu mowa o bezwzględnym zaufaniu...
napisał/a: kwiatuszek89 2009-02-27 14:21
Dziękuję za dobre rady. Cóż, pozostaje mi tylko zmierzyć się z tym murem i w końcu jakoś go przeskoczyć... W każdym razie mam świadomość, z czym jest problem, a to chyba już połowa sukcesu...
napisał/a: przemek0810 2009-02-27 15:14
W takim razie życzę szczęścia. Jeśli będziesz mieć inne problemy to WAL śmiało