niepewność w stosunku do partnera?

napisał/a: poziomka212 2007-06-18 20:23
dziefcynko chyba jest mi łatwiej z myślą, że on nie chce tego raz na zawsze zakończyć, że tej furtki jeszcze nikt nie domknął. Łatwiej mi jest żyć z myślą, że on za mną gdzieś tam tęskni i liczyć po cichu, że kiedyś będziemy mogli sobie to wszystko wyjaśnić, znów patrząc sobie prosto w oczy, znów trzymając się za ręce, by pokazać światu, że on się pomylił, że my nie możemy żyć osobno. Z taką myślą łatwiej jest mi budzić się rano i zasypiać, a jednocześnie żyć swoim życiem, optymistycznie, bo kogoś kochając iść przez miasto i uśmiechać się do ludzi. Chyba nie chcę się przekonać, że jestem nikim. Obawiam się, że mogłabym się po tych słowach nie pozbierać.

mapet1111 był taki czas - 3 miesiące po rozstaniu, kiedy chciałam to wszystko zakończyć raz na zawsze, bo ta cała sytuacja nie dawała mi spokoju, ruszyć się w jedną lub drugą stronę... Napisałam wtedy długiego pożegnalnego smsa, dziękując mu za to, że był, za wszystkie cudowne chwile. Pisałam to ze łzami w oczach - jak nigdy, żegnałam się na zawsze z kimś kogo kochałam. Liczyłam tylko, że odpisze mi "żegnaj"... nie odpisał, zadzwonił, powiedział że jak tylko wróci do domu, to do mnie przyjedzie i jeszcze raz porozmawiamy o nas. Pojawiła się iskierka nadziei. Te 3 miesiące dowiodły, że nie potrafię bez niego żyć. Każdego dnia płakałam do poduszki, po cichu, żeby nikt nie słyszał, żeby rodzice myśleli, że sobie z tym poradziłam. Po tym było mi łatwiej. Myślałam co mu powiem, kiedy przyjedzie... na myśleniu się skończyło... czekałam 5 długich tygodni co piątku wyglądając, czy oby nie podjechał pod klatkę. Nie przyjechał... ani po 5 tygodniach ani później. Gdy napisałam którejs soboty, czy mnie poprostu zbywa odpisał, że możemy zostać koleżanką i kolegą... Bez wyjaśnień, bez wytłumaczenia dlaczego... 2 tygodnie po tym smsie zobaczylam przypadkiem jak z jego samochodu wysiada on, a po chwili jakaś dziewczyna... Po tym widoku powiedziałam dość... od tamtego momentu nie płakałam w poduszkę, powiedziałam sobie, że nie będę płakać po kimś, kto się teraz najwyraźniej świetnie bawi... Wtedy widziałam inną dziewczynę, ta z którą był na koncercie była podobno jego przyjaciółką i teraz są razem od jakiegoś pół roku. Ja w międzyczasie też z kimś byłam też pół roku, skończyło się w marcu, bo to nie było to, On nie był P. ... Postanowiłam się odezwać, zawalczyć... zadzwoniłam (mimo, że gdy byliśmy razem prawie tego nie robiłam), odebrał i od razu zapytał co u mnie, najwidoczniej jeszcze miał mój numer w komórce... Ja... ja już dawno go usunęłam, ale ten mój genialny telefon nie potrafi go zapomnieć, wciąż gdy wybieram numer, który znam na pamięć, pojawia mi się słówko, którym pieszczotliwie go nazywałam... mimo ze nie mam go w książce telefonicznej (może powiecie mi jak sie go pozbyć?). Rozmawialiśmy miło, żartowaliśmy... Parę dni później napisałam smsa z życzeniami urodzinowymi i pytaniem - czy nie możemy się spotkać tak poprostu pogadać... odpowiedział mi, że nie bardzo ma czas i ma dziewczynę... odpiałam jedynie - chciałam tylko pogadać a nie Cię podrywać ja też jestem zajęta :) ale skoro nie masz ochoty... Nie dawało mi to spokoju... po 2 miesiącach znowu się odezwałam z tym długim smsem, o którym wspomniałam w pierwszym poście... Walczyłam... Teraz nie mam już siły walczyć... nie mam nawet o co... Pozostaje mi tylko wierzyć, że gdy byliśmy razem, było mu ze mną dobrze... tylko to dziś mnie trzyma w równowadze psychicznej...
napisał/a: ~gość 2007-06-19 13:17
tak czy siak, zycze Ci przede wszystkim tej równowagi psychicznej i takiej wewnętzrnej siły i stabilności, bo to pomaga prztrwać wszystko...będziesz jeszce musiała pocierpieć,ale wszystko wróci do normy i ułożysz sobie jeszcze zycie
życzę Ci poziomko wszystkiego co najlepsze!!!!
napisał/a: dziefcynka 2007-06-19 13:28
Poziomko...ja też żyłam w niewiedzy, nadziei i wydawało mi się, że jest mi łatwiej w takim stanie ducha. Teraz jednak wiem, że nieprawda. Łatwiej jest mi właśnie teraz gdy wiem, wszystko wiem a co ma być to będzie. Układam teraz swoje życie po swojemu, bez niego i myślę, że tak jest lepiej.
Każdy człowiek jest inny i inaczej to wszystko przeżywa. Rób tak by Tobie było dobrze. Wierzę, że będziesz szczęśliwa...
napisał/a: poziomka212 2007-06-19 19:55
Widzicie Kochane... czytacie to wszystko co Wam piszę... i zastanawia mnie co Wy byście zrobiły na moim miejscu, dalej podtrzymujecie swoje zdanie, że mam prawo do wyjaśnień? Chcę w końcu poczuć się wolna, kochać i być kochaną... ale żeby zacząć nowy rozdział trzeba zakończyć stare... Jest mi ciężko i pewnie będzie to do mnie wracać, ale co zrobić? Nie chcę dzwonić, ewentualnie w grę wchodziłby jeszcze list, długi napisany list w którym mu wszystko wyjaśnię, list pożegnalny... Tylko czy jest sens? mapet1111 upierałaś się, że jest sens, a teraz? Wciąż obstajesz przy swoim zdaniu? dziefcynko jak Ty byś załatwiła tę sprawę?

Nie chcę się mu narzucać... jest szczęśliwy, nie chcę go prosić o spotkanie, raz mi odmówił... coprawda nie powiedział, że nigdy, napisał, że niema za bardzo czasu teraz... Ale nei chcę pisać, nei chę dzwonić... Tylko z drugiej strony co da mi list... nic... sprawy nadal pozostaną niewyjaśnione... gubię się w tym wszystkim, a chcę odnaleźć w końcu spokój... Tylko jak to zrobić?
napisał/a: jarzynka 2007-06-19 20:32
Ehhh, a ja nie moge tego czytac, przepraszam poziomka, ale ja nie bede mila...
Bardzo nie podoba mi sie to co robisz, zakonczylas zwiazek, zerwalas z facetem, facet probuje sobie poukladac zycie, a Ty pakujesz sie z buciorami. Zerwalas - Twoja decyzja, konsekwencje sa takie a nie inne, znalazl sobie nowa dziewczyne i probuje byc szczesliwy, niewazne czy ona pali, czy nie, to jest jego wybor i staraj sie to uszanowac!
poziomka21 napisal(a):czy mezczyzni boją się słowa "zegnaj"?

i zaraz po tym....
poziomka21 napisal(a):odpisał, że możemy zostać koleżanką i kolegą... Bez wyjaśnień, bez wytłumaczenia dlaczego

Rany!!poziomka21, daj facetowi spokoj, nie chcial sie z Toba spotkac, nie wazne jaka mial wymowke, moze po prostu nie chcial byc niemily i dlatego napisal
poziomka21 napisal(a): pisząc, że neima za bardzo teraz czasu i ze ma dziewczyne..
. Sprobuj spojrzec na to z innej strony, moze on probuje sobie poukladac zycie z kims innym, mialas swoja szanse, nie wyszlo Wam i tyle, moim zdaniem nie masz prawa ingerowac w jego terazniejsze zycie. Pomysl o tej dziewczynie, jak ona sie czuje, jak jej facet dostaje smsy od bylej i to nie smsy, hej jak ci mija dzien ale:
poziomka21 napisal(a):zapytalam co my najlepszego zrobilismy z naszym zwiazkiem
poziomka21 napisal(a):Napisałam, że to głupie serce wciąż go szuka w tłumie ludzi
poziomka21 napisal(a):Napisałam, że wciąż go pragnę


Ja nie zyczylabym sobie, zeby moj menz dostawal takie smsy.
poziomka21, zycze Ci jak najlepiej, ale daj sobie spokoj, gdyby chcial to znalazlby sposob zeby sie z toba skontaktowac

poziomka21 napisal(a):dlaczego z nim jeździ do pracy na pare tygodni przynajmniej, dlaczego nie odstępuje go na krok? Dla mnie to jest dziwne..

moze go kocha? pomyslalas o tym?
poziomka21 napisal(a):Dlaczego jest taka zaborcza, dlaczego nie pozwala mu załawtić tej sprawy, wszystko wtedy byłoby jasne, albo dlaczego on nie chce tej sprawy zakonczyc raz na zawsze?

Jesuuu, jakie Ty tworzysz teorie, moze on po prostu nie chce sie z Toba kontaktowac i tyle, Ty uwarzasz, ze jest zaborcza, a moze po prostu lubi z nim przebywac, spedzac czas?!?

Sprobuj nabrac troche dystansu, spojrzec na wszystko z innej strony. Daj mu spokoj, pewnie chlopak nie jest glupi i wie co dla niego najlepsze, jesli bedzie chcial do Ciebie wrocic, to wroci, ale nie psuj czegos, co on stara sie budowac.
napisał/a: dziefcynka 2007-06-19 21:17
poziomko mnie gryzło wszystko póki nie zadzwoniłam. Chciałam się spotkać i wyjaśniać - on nie chciał. Odwrócił kota ogonem przez telefon pierwszy raz mówiąc, że nie chce ze mną związku. Wcześniej były krętactwa i niedomówienia. Ja bym zadzwoniła i chciała usłyszeć chociaż przez telefon co on ma mi do powiedzenia. Jeśli załatwi sprawę tak jak mój były - nie w 4 oczy - trudno = niepoważny typ człowieka ale przynajmniej będziesz wiedziała cokolwiek.
Teraz siedzisz i myślisz co zrobić, jak rozegrać sprawę, czekać czy zapomnieć...ja tak wytrzymałam prawie 3 tygodnie i męczyłam się okropnie. Bez względu na skutek rozmowy warto załatwić sprawę do końca. To jest moje zdanie...

[ Dodano: 2007-06-19, 21:24 ]
jarzynka ma trochę racji ale...to jest forum kobiet i mamy się tu wspierać a nie wzajemnie krytykować, nie wiesz co przyniesie Ci los i co chciałabyś wtedy zrobić. Myślimy o tym by sobie ułatwić sprawę. Każdy ma inaczej, po jednej kobicie spływa, druga się godzi z sytuacją a trzecia siedzi i rozpacza. Przepraszam Cię ale trochę i mnie to uraziło.
poziomko wiem co czujesz i chciałabyś usłyszeć to od niego. Inaczej do Ciebie nie dotrze. Wiem jak jest, miałam tak samo. Usłyszałam od niego i koniec bajki. Przynajmniej wiem napewno i wiem, jak się ustosunkować, co robić dalej ze sobą i jak kierować swoim życiem.

[ Dodano: 2007-06-19, 21:31 ]
Jest jeszcze jedna rzecz...to czy do Ciebie wróci czy nie wróci myślę, że nie jest zależne od tego czy będziesz chciała teraz wyjaśnić tą sytuację...
Akurat to czas pokaże. Jeśli zdecydujesz się z nim skontaktować i on powie NIE, a pewnie tak będzie, odpuść, zapomnij...może kiedyś wróci. Oni tak mają, nieobliczalni są.
Ja wyjaśniłam i...nie wiem co będzie. Chwilę temu słyszałam taki sam dzwonek telefonu jak on ma pod moim blokiem.hihihi obsesja:) ale to nie jest groźne;p
Trzymaj się cieplutko. Jesteśmy z Tobą. Nam też jest bardzo ciężko ale trzeba to jakoś przejść.
napisał/a: poziomka212 2007-06-19 22:30
jarzynko masz rację... tylko jak już pisałam w którymś poście... ja już przeszłam taką sytuację właśnie z nim i jego byłą, kiedy byliśmy razem... Jeśli znajdziesz ten post, przeczytaj... Pisałam o tym sporo... Jarzynko... masz rację, straciłam swoją godność pisząc tego ostatniego smsa, tylko dlatego, że chciałam wierzyć, że swoje błędy można poprawić, że prawdziwa miłość przezwycięży wszystko... nie przezwyciężyła, bo to widocznie nie była prawdziwa miłość, ktoś mnie tylko oszukał, ktoś pozwalał wierzyć, że to jest ta, na zawsze... a ja naiwnie w to wierzyłam. Naiwnie wierzyłam, że nie byłam przypadkiem, bo przecież życie nie składa się z przypadków i ten ktoś pozwalał mi w to wierzyć...

Zamykam ten wątek... nie zrobię już nic więcej...
napisał/a: dziefcynka 2007-06-19 23:30
poziomka21 jeśli coś ma z tego być to będzie. Czas wszystko pokaże ale żyj swoim życiem. Sama napisałaś abym nie pozwoliła by prawdziwa miłość przeszła bokiem. Może ona Ciebie też zaraz znajdzie:) Główka do góry.
napisał/a: jarzynka 2007-06-21 04:15
dziefcynka napisal(a):mamy się tu wspierać a nie wzajemnie krytykować

nie :) mamy wyrazac swoje zdanie, niezaleznie czy sie komus ta opinia podoba. Ja niestety nie pochwalam zachowania poziomki21, potrafie zrozumiec, ze bardzo jej zalezy, ale jestem przeciwna tego typu aktom.
poziomka21 napisal(a):nie zrobię już nic więcej...

to dobrze, ja zycze jak najlepiej, ale facet sam musi zrozumiec, nie ma co go naciskac, moze przyjdzie czas, ze sam zrozumie, ze wasze rozstanie to byl blad, ale nie mieszaj sie w ich zycie
pozdr i powodzenia
napisał/a: ~gość 2007-06-21 07:36
a tu jeszce ja- bo chciałam wyrazić swoją opinie. Postaram sie krótko. Otóż: jarzynka ma generalnie dużo racji, ale...no właśnie.
Popełniłaś błąd - ty poziomko. Zerwałaś z nim. Nie jesteście razem już ponad rok. Mówiłaś że nie zakończyliście sprawy. Skoro tak, no to dlaczego tak się stało? Ty z nim zrywałaś więc Ty powinnaś sążyć do wyjaśnień wszystkiego. A jeśli tego nie zrobiłaą a chciałabyś no to ZAWSZE MOŻNA!!!!!! Człowiek może naprawiac swe błędy. Ta sytuacja Ciebie t dalej męczy. No to jets jedno proste wyjście, które samo w sobie nie niesie żadnych zagrozeń dla nikogo że się tak wyrażę. Musisz do niego albo zadzwonić i poprosić o rozmowę- tak normalnie i bez podtekstów. Po prostu, chcesz z nim pogadać. Powiedziedz,że wiesz że jest sczęśliwy i ma dizewczynę lae chcesz pogadać. W końcu dobry związek powienien się opierać na przyjaźni i jakimś wzajemnym zroumieniu- mam nadzieję że u was tak było, bo to ułatwia wiele spraw.
Jeśli do niego nie zadzwonisz- jak odważny człowiek to nie baw się w żadne pisanie listów itp. bo to rzeczywiście może pogorszyć sprawę- i u Ciebie i u niego i jego związek. Jeśli byłoby tak jak mówisz, że ich związek jest nie za bardzo udany, to on pewnie wróciłby do Ciebie gdyby chciał i tak czuł- np. bo Cie wciąż kocha. A widocznie nie dałaś mu powodów do tego żeby się tak czuł...W tej sytuacji pisanie takich listów to po prostu dziecinada.
Obojętnie co pomyślisz ja i tak pozostaję przy swoim,że spróbować zawsze warto. Ale z klasą i taktem. Więc trzymam kciuki za twoją decyzję
napisał/a: poziomka212 2007-06-21 09:18
Nie, już nigdy więcej żadnych telefonów, smsów, listów, nic... zero... gdyby chciał, to "skorzystałby" z tego co mu napisałam... gdyby tego chciał, wróciłby, ale on tego nie chce... poza tym jest z kimś... niech mu sie uda... ja znikam z jego zycia na zawsze... W tym ostatnim smsie wylałam z siebie wszystko to co mnie nadal gnębi, co wciąż mi goprzypomina, co nie pozwala zapomnieć, gdyby to mialo dla niego jakąś wartość, nie pokazywałby go jej... ale już nic nie ma... KONIEC
napisał/a: Maciejka1 2007-06-21 10:59
Witam! Przeczytałam na wdechu... Nie wiem czy moje zdanie na ten temat ma jeszcze jakiś sens ale wydaje mi się, że skoro ta sprawa tak Cię męczy to powinnaś ją wyjaśnić dla swojego własnego dobra.
Ja zostałam porzucona bez słowa wyjaśnień dla innej. I wszystko pięknie... niby M. nie zawracał mi głowy, mogłam sobie układać sprawy... Ale ja widać inna jestem bo wszędzie, w każdym człowieku widziałam jego, nie potrafiłam się otworzyć na żadnego innego faceta, nie wiedziałam na czym polegał mój błąd z M., co robię źle. Nie mogłam zamknąć tego rozdziału, skończyć go bo brakowało w nim kartek... Dochodziło do tego, że bez alko nie chciałam przekraczać progu klubu bądź iść na imprezę ...
Po 10 mieś od rozstania spotkałam go w klubie, już samego... Byłam pijana ale jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy gadać. Mimo, że M. koniec końców potraktował mnie jak koleżankę do przytulania i inkszych przyjemnościów wiele mi przy okazji wyjaśnił... Skończyło się kłótnią, potem po 0,5 roku znowu się pojawił i znowu wykożystał... Przypłaciłam to wszystko załamaniem nerwowym ale wiem teraz, że odszedł bo mnie nie kochał. Mam sporo ran i schiz przez tego człowieka, na których cierpi mój obecny związek ale nie żałuję tych powrotów. I gdyby M. stanął dziś w moich drzwiach to bym dalej z nim rozmawiała...
Rzeczą ludzką jest popełniać błędy, masz prawo szukać odpowiedzi na pytania... M. mi kiedyś powiedział, że sama sobie kuku zrobiłam bo mogłam poprostu zadzwonić i zapytać.
Ja wiem jedno, samej mnie na to nie stać i przez to ładuję się w różne dziwne sytuacje ale warto zadawać pytania zwłaszcza jak wiesz kto ma na nie odpowiedzi.
Cokolwiek zrobisz musi to być w zgodzie z Tobą i tak żebyś mogła iść dalej, do przodu a nie stać w miejscu... Podobno kto nie gra nie wygra (kolejna mądrość M. ).