Nie wiem jak sobie poradzić po rozstaniu

napisał/a: karolka2012 2008-01-22 10:50
tak sobie czytam te wszystkie historie na forum i dochodze do jednego (byc moze bardzo uproszczonego ) wniosku- w milosci jak na polu bitwy,wciaz trzeba walczyc. chyba nie mozna byc do konca soba,otwartym,szczerym,bo sie dostaje po dupie. popelnilam w zyciu wiele bledow,za dobra bylam, dostalam po d..pie i nie mam zamiaru cale zycie byc taka meczennica. czas sie podneisc,przeanalizowac swoje zachowanie,byc twarda i patrzec optymistycznie w przyszlosc. ja swojego eks kocham,kocham bardzo i gdyby stala mu ise krzywda na pewno pierwsza polecialabym z pomoca,ale nie dam sie dluzej ranic,wykorzystywac. jestem osoba wartosciowa i zasluguje na pelnie szczescia. tak,bo w zwiazku mozna byc szczesliwym. znam(prawda na palcach dloni moge ich policzyc) kilka par,ktore naprawde sa szczesliwe,ktore zyja razem,ale nie sa w toksycznym zwiazku czy jakims uzaleznieniu. i ja tez sie tego naucze czego zycze wam wszystkim. czas przestac myslec o tych "cudownych",przez ktorych beczymy jak gl;upie,a o sobie,o wlasnym tylku. zbierzmy sily,zaufajmy swiatu,spojrzymy w niebo i powiedzmy sobie"jestem kims,zasluguje by byc szczesliwa,szczesliwym". powtarzajmy sobie to co dnia zaraz po przebudzeniu. unikajmy zlych mysli,unikajmy wspomnien. przynajmniej na poczatku. banalne,ale czas leczy rany.... moj odszedl dwa dni temu. zreszta nie po raz pierwszy... odchodzil tak wiele razy,albo ja uciekalam,wierzac,ze kiedys bedzie lepiej,ze sie zmieni,bedzie dobry,bedzie dbal...i pelno takich marzen,pragnien...wciaz tylko ON. o sobie nie mylsalam. nawet jak szlam do kosmetyczki czy fryzjera to z mylsa o nim,czy mu ise spodoba,czy nie bedzie zly?? KONIEC. plakaalm cala noc. ostatnia. teraz jestem JA. gorsza od innych,bo ktos mnie tak upokorzyl??? absolutnie nie!!! jestem czlowiekeim i nic co ludzkie nie jest mi obce. koniec cieoprien,uzalania sie,zmagan z nadzieja imyslami czy wroci... teraz bede tylko ja. a kiedys,jak Bog da, bede ja i ktos obok,kto zrozumie,przytuli... wierze w to. bo na ludzie na ogol sa dobrzy...i mozna spotkac kogos naprawde wyjatkowego. a ci,ktorzy nas rania,przez ktorych placzemy,nie moga byc wyjatkowi,skoro,widzac,ile nas to kosztuje,pozwalaja na nasze lzy i cierpienie. podniesmy sie i krzyczmy-mozemy byc szczesliwi bez tych patologicznych zwiazkow. pokochajmy siebie...zycze wszystkim jak najmniej smutkow i jak najwiecej wiary w siebie
napisał/a: sorrow 2008-01-22 20:46
karolka2012, to wspaniale, że tak szybko udało ci się dojść do tych wniosków. Nie oszukuj się... na pewno jeszcze czeka cię trochę przepłakanych nocy. Ale to szczegół. Najważniejsze, że podjęłaś pewną decycję i lecisz w przyszłość na skrzydłach pozytywnych emocji . Leć wysoko i bezpiecznie!
napisał/a: karolka2012 2008-01-23 09:45
sorrow, a sie zdziwisz,nie placze, a wrecz przeciwnie,usmiecham sie i mam calkiem dobry nastroj. byc moze dlatego,ze po tych 4 latach uswiadomilam sobie wiele rzeczy. nie jest lekko,ale tez nie ma tragedii. ludzie maja gorsze problemy od ryczenia po ukochanym. mam rodzine,mam przyjaciol, to o ni teraz wypelnia moj czas. i dizeki nim pokonam smutek czy zal. :)
napisał/a: koinosui 2008-03-17 12:15
mnie tez porzucił ;( po 2óch latach dla 16latki ;( (ja mam 19, on 22)
jestem załamana, był dla mnie wszystkim. Nie umiem sobie dac rady, mija już prawie 3ci tydzień a ja czuje się jak ktoś z wyrwaną duszą ;(((((

mam ochotę umrzeć
napisał/a: cynik 2008-03-17 12:24
koinosui napisal(a):mam ochotę umrzeć


a dlaczego czujesz się jako ta gorsza?
Na Śląsku, w Polsce jest tylu wartościowych, samotnych facetów.
Skoro tak Cię potraktował, to widać nie był Ciebie warty.
napisał/a: sorrow 2008-03-17 18:09
koinosui, przykro mi, że tak się twój związek skończył. Co prawda sygnały, że coś idzie w złym kierunku dostawałaś już od pewnego czasu, ale człowiek nigdy nie jest przygotowany na takie zakończenie. To niestety wbudowane większe ryzyko związków na odległość. Partnerzy mają dużo bardziej wolną rękę odnośnie tego co robią i z kim się spotykają. On tą wolność wykorzystał szukając kogoś innego, a teraz ty cierpisz :(. Nie wiem na ile trwały związek będzie w stanie stworzyć z 16-latką, ale nawet jak mu się nie uda, to chyba nie ma sensu, żebyście do siebie wrócili... jak myślisz?

To z czasem minie (pewnie sama w głębi duszy wiesz o tym)... tylko teraz jest aż tak często. Mieszkasz gdzie indziej, więc przynajmniej nie spotykasz go na ulicy... z czasem więc zapomnisz, a trochę później znajdziesz nową miłość... chociaż to raczej ona ciebie znajdzie :). Trzymaj się Tatiana i nie dołuj swojej duszyczki za bardzo!
napisał/a: cynik 2008-03-17 18:13
napisal(a):;(((((((((((((((((((( PORZUCIŁ JAK ŚMIECIA


To napisałaś w swojej sygnaturce...
To może warto, abyś to Ty jego porzuciła?
napisał/a: megania25 2010-03-18 13:06
hej karolka bardzo mądrze piszesz ja tez rozeszzłam sie niedawno z chłopakiem był to burzliwy zwiazek mysle że kochalismy sie ale niestety nie potrafilismy się dogadać dziwny powód ale prawdziwy wiele razy rozstawaliśmy sie aż wkońcu tak definitywnie nie było łatwo nie jestesmy już około roku ale czasami jak sobie o tym pomysle co było to wraca ten podobny ból co na poczatku ale nie już aż tak silny i wiem jestem pewna że to wszystko minie zawsze pozostanie sentyment bo wkoncu jak jest sie z kimś kilka lat to trudno nie myslec o tym ale czas naprawde pomaga wkoncu te złe emocje mijaja i wraca sie do normalnego zycia...chociaż nie zawsze ono jest takie fajne jak byśmy chciały najlepiej zając sie soba po rozstaniu mozna kilka dni popłakać poużalac sie heh bo to tez pomaga trzeba oczyscic swoje mysli a pózniej trzeba poprostu żyćććc.. naprawde życie jest bardzo krótkie i czasami myśle że naprawde szkoda czasu na te wszystki smutkiii pamietajcie wszystkie dziewczyny które sa w podobnej sytuacji po kazdych cięzkich chwilach smutkach przyjdzie wkońcu czas że będziemy szczęsliwe znowu sie zakochamy takie jest zycie musza byc i smutek a póżniej wielka radośc..pozdrawiam was i jestem pewna ze każdej z was wkońcu sie super ułoży....
napisał/a: ~gość 2010-04-27 15:35
Witam wszystkich na poczatku chcialbym zaznaczyc iz od samego czytania tych wpisow robi mi sie lzej ale pozwolcie ze przedstawie wam swoja historie...
Znalem sie z dziewczyna praktycznie od dziecka zapoznalismy sie na boisku szkoly podstawowej na ktorym akurat wtedy bylem z kolegami i gralem w pilke siatkowa z czasem stalismy sie przyjaciolmi spotykalismy sie zwierzalismy sie sobie doradzalismy i wspieralismy sie w ciezkich chwilach jednak ona nie chciala byc zemna bo mowila ze boi sie ze jak nam nie wyjdzie to straci tak wspanialego przyjaciela po jakims czasie znalazla sobie chlopaka kontakt sie urwal bo byl to jeden z moich znajomych a ja nie chcialem zeby byly jakies krzywe akcje i tak przez okolo 3 lata co miala chlopaka to sie nie odzywalismy jedynie sporadycznie co slychac itp pewnego razu pojechalem z kolega do takiego jakby pubu dykoteki i ona tam byla z kolezankami 3 miesiace wczesniej rozstala sie z chlopakiem podeszla do mnie zapytala co tak i tak dalej pod koniec imprezy zapytala sie czy bym ja podwiozl do domu zgodzilem sie bo jakze tu odmowic podczas jazdy zapytala czy mam dziewczyne powiedzialem ze nie ona na to czy chcialbym miec i wszystko sie zaczelo zaczelismy sie spotykac jezdzic na imprezy zaangazowalem nawet w to swojego kolega bo ona miala kolezanke ktora tez akurat byla wolna pewniego dnia zrobily we dwie impreze tylko dla nas bylismy we 4 w pewnym momencie "buzi buzi?" i sie zaczelo 4 lipiec 2007 roku bylem szczesliwy bo bylem z dziewczyna z ktora zawsze chcialem byc. Niedlugo potym wyjechala na wakacje na mazury pojechalem tam do niej w ktorys weekend pozniej w nastepny i pierwszy raz powiedzielismy sobie KOCHAM bylo zajebiscie dogadywalismy sie i wogole git po niespelna roku powiedziala mi ze chcialaby miec zemna dziecko szczerze nie bylo mi to na reke mowilem nie bo bylem za mlody jednak z czasem poczolem jakby sie zaczela odemnie odsowac wtedy poczolem ze naprawde ja kocham i powiedzialem ze tez chce miec z nia dziecko dlugo nie trzeba bylo czekac 1, 2, 3 test i jest pojechala do ginekologa okazalo sie ze 6 tydzien i znowu bylismy oboje szczesliwi plany na przyszlosc powiadomienie rodzicow nie bylo to latwe ale stalo sie jednak rodzice stwierdzili ze musi byc slub a zatem byly zareczyny sala wynajeta orkiestra zamowiona obraczki zakupione i bylo tak fajnie do momentu porodu po porodzie malo bywalem w domu a jak bywalem to spalem bo podjolem prace na poltora etatu i bywalo ze pracowalem po 20 godzin jednakze jak maly budzil sie w nocy to ja wstawalem do niego zeby ona mogla odpoczac prace mialem dobra bo zarabialem okolo 5 - 6 tys miesiecznie nie bylo slowa zeby poszla do pracy bo wiadomo male dziecko itp po jakims czasie zmienilem prace bo zaczelo sie tam robic kiepsko ale na taka gdzie mialem gola pensje i nic wiecej nie dalo rady uskrobac Adrianek juz byl wiekszy i mozna go bylo zostawic komusna te pare godzin pod opieke 1 babci czy drugiej jednakze z drugiej pracy n ie mielismy kokosow co miesiac musielismy porzyczac i co miesiac oddawac i tak z miesiaca na miesiac coraz wiekszy dolek na poczatku tego roku zaproponowalem jej zeby moze poszla do pracy bo ja wczesniej wracam okolo 10 - 11 popoludniu to ja bym zostawal z malym a ona by poszla do pracy na popoludnia zawsze te 1500 zl wiecej i ni8e musielibysmy porzyczac tym bardziej ze zblizal sie okres gdzie bedzie trzeba oplacic ubezpieczenie samochodu przeglad i jeszcze wakacje gdzie ona wyjedzie na 3 tyg z rodzicami na mazury a ja max 2 tyg i powrot do domu i ona musiala by miec pieniadze tam i ja tutaj to skad brac stwierdzila ze nie pojdzie do pracy bo nie bede umial sie zajac malym a jeszcze jak tylko sie urodzil chcialem wyjsc spotkac sie z kolegami powiedziala mi ze musze zapomniec o kolegach bo mam juz rodzine itp ok zgoda kocham was poswiecilem sie praca na poltora etatu i wy praca dom zero kolegow zero przyjemnosci jak robilismy zakupy (ubrania) mowilem ze ja niechce moge chodzic w porwanych kup sobie cos i malemu. powracajac do tego ze nie bede umial sie zajac malym zaczela byc oschla dla mnie traktowac mnie przedmiotowo wracalem z pracy to kazala mi siedziec z dzieckiem bo ona np musi z mama na zakupy pojechac (Oto jeszcze rozumiem) ale bo ona musi isc z kolezanka sie spotkac albo ze ona chce jechac na impreze bo kolezanka ma imieniny i to babski balet to wtedy potrafilem sie zajac malym jak wracalem z pracy nie rozmawialismy ze soba prawie wogole bo ja w jednym pokoju a ona drugim czulem sie odtracony tak jakbym byl tylko w jednym celu jej potrzebny aby przyniesc pensje a co miesiac dostawala cala co do zlotowki i do zajecia sie malym jak ona chce gdzies wyjsc mowilem jej o tym ze straszn ie sie zmienila ze jest nerwowa bo czesto sie zaczelismy klucic malo tego jej rodzice jej mowili ze cos dziwnego sie z nia dzieje ze nie byla taka po pewnym czasioe zrobilismy przerwe trwala ona tydzien w celu takim zeby sie zmienila po tygodniu stwierdzila ze sie zmieni ze bedzie ok i tak bylo przez 2 dni pozniej jeszcze gorzej do tego stopnia ze jak sie klocilismy to zaczynala rzucac przedmiotami wemnie 13 lutego nie wytrzymalem ubralem sie polozylem klucze od mieszkania (bo mieszkalismy u jej rodzicow) i powiedzialem ze ma to czego chciala 14 lutego wrocilem po rzeczy spakowalem sie i wyprowadzilem spowrotem do swoich rodzicow gdzie zrobilem sobie remont pokoju kupoilem nowe meble zeby normalnie funkcjonowac w glebi duszy zrobilem to z mysla ze ona wreszcie przejrzy na oczy i naprawde sie zmieni okazala to po tygodniu mowila ze naprawde znajdzie prace bedzie robila wszystko zeby bylo ok powiedzialem ok ale jednakze narazie bedziemy mieszkac oddzielnie zebym znpowu po tygodniu sie nie wyprowadzal po jakims czasie znalazla prace pomagalem jej z malym w sensie ze jak ona szla do pracy to ja go zabieralem do siebie jednakze ona nie informowala mnie jak pracuje takze nic nie wiedzialem kiedy i o ktorej mam go wziasc ale jak znalazla ta prace chcialem do niej wrocic na co ona mi ze nie wie czy mnie kocha i chce zeby narazie zostalo tak jak jest moj swiat legl w gruzach to juz 3 miesiace a ja nie moge zapomniec o tym wszystkim tym bardziej ze jest dziecko i to planowane dziecko a nie z wpadki nie potrafie sobie z tym poradzic jeszcze jak bylismy ze soba jak wychodzilismy na imprezy problemem bylko zostawic dziecko 2 tygodnie pod rzad babci zeby sie zaopiekowala a teraz jak nie jestesmy razem co tydzien baletuje na silownie zaczela chodzic nowe ciuchy a nie pracuje jest na utrzymaniu rodzicow i dobrze jej z tym na malego dostaje co miesiac pieniadze a wrocic niechce...