Nie wiem, czy jestem potworem

napisał/a: kreseczka1 2007-09-24 14:09
Problem mam z moją drugą połówką.
Jest ode mnie młodszy prawie o cztery lata, jesteśmy razem od trzech. Ja dawno po studiach, on jeszcze na. Są wzloty i upadki, tak normalnie, jak to bywa. Są rzeczy, które nie do końca mi się podobają (ma trochę inne poglądy, priorytety), ale to jest do przejścia. Jest bardzo ciepły, cierpliwy, wytrzymuje moją wredotę, akceptuje to, że mam roboty po sufit.
I problem jest taki, że on nie może jakoś tych studiów skończyć.
W roku, w którym zaczęliśmy ze sobą chodzić, wyleciał i miał rok przerwy. Raz się może zdarzyć każdemu, więc nie robiłam wyrzutów. Potem się zresztą zmotywował. A potem i boję się, że to przeze mnie, zaczął się bardziej przejmować tym, ile zarobi i przyjmować zlecenia, na które go czasowo nie było stać. Bo on chciałby ślub. A mówiłam, że w tej chwili bardziej powinny go obchodzić studia...
Efekt jest taki, że w tym roku znowu poleciał, jest dopiero na drugim, a gdyby wszystko szło jak należy, już dawno miałby licencjat....
...a ja robię doktorat.
Nie można kochać człowieka za osiągi, ale jak na takiej podstawie planować życie? Jak potem dzieciom tłumaczyć, że nauka ważna? Jeśli teraz ma problemy ze zdaniem egzaminów, to co będzie dalej? Czy on to przecierpi, że będzie nadal kończył studia, kiedy mnie się uda obronić? Teraz może mówić, że tak, ale kto wie, jak reagują na takie rzeczy mężczyźni?
Jestem naprawdę podłamana, bo czas mi ucieka, chciałam się wyprowadzić od rodziny, za dwa-trzy lata może jakieś potomstwo, a tak kicha.
Nie mówiłam mu tego teraz, nie chcę po nim jeździć, i tak jest wystarczająco przygnębiony sam z siebie. Sama już nie wiem. Rodzicom tego nie powiem, bo i tak im się nie podoba, a tak tylko pogorszę sprawę...
napisał/a: Patka2 2007-09-24 15:00
A on chce się uczyć wogóle?? Może nie zależy mu aż tak na studiach.
napisał/a: kreseczka1 2007-09-24 15:06
Twierdzi, że tak. Specjalnie sobie wybrał takie wymarzone i kiedy wyleciał, drugi raz zdawał w to samo miejsce.
Ale jak patrzę na jego nawyki, na ciągle nowe gry komputerowe, na jego spanie do drugiej po południu... bo twierdzi, że w nocy mu się lepiej pracuje.
Już nic nie mówię, przecież nie mogę mu matkować.
Tłumaczy i zarabia dużo na tłumaczeniach, może faktycznie bardziej go zaczęły obchodzić pieniądze niż nauka. Ale to chyba krótkowzroczne?
napisał/a: sorrow 2007-09-24 15:15
kreseczka napisal(a): Czy on to przecierpi, że będzie nadal kończył studia, kiedy mnie się uda obronić? Teraz może mówić, że tak, ale kto wie, jak reagują na takie rzeczy mężczyźni?

Męższcyźni są różni i rzeczywiście niektórzy nie mogą ścierpieć, że żona ma wyższe wykształcenie, albo lepiej zarabia. Inni z kolei olewają wszystko (nauka, praca) i cieszą się, że im wykształcona żonka kasę do domu przynosi.

Ty go znasz najlepiej i pewnie możesz ocenić jak to z nim jest. Jakie to studia? Jeśli tak jak piszesz jest to to coś co on lubi i się interesuje, to nie powinien mieć takich problemów? Dwa lata do tyłu to mają ludzie, których spotkały w życiu jakieś zdarzenia losowe typu choroba, dłuższy wyjazd, itp. Sorry, że tak wprost, ale może z niego po prostu leniuch i lekkoduch. Zostawiając studia na bok... teraz się wam układa, ale z takim podejściem z jego strony to jak będzie w małżeństwie?
napisał/a: Patka2 2007-09-24 15:16
studia , praca, gry komputerowe, a czas dla siebie macie w tym wszystkim??
Niewiem jak on do tego podchodzi, ale skoro mówisz że to jego wymarzone studia, i mimo porażki dalej się tam uczy to chyba chce tego. Może jest mu cięzko przyswoic materiał. Niewiem, na początku pomyślałam że może wolałby pracować niż uczyć się.
Ale on chyba chce skończyć te studia. Tak wnioskuję po przeczytaniu tego postu.

ale z drugiej strony, to wiesz faceci tacy są.
Może pozwól mu na to żeby uczył się i zdawał tak jak chce.
A może potrzebuje pomocy, tylko wstydzi się przyznać??
napisał/a: kreseczka1 2007-09-24 20:33
To są dość ciężkie studia lingwistyczne, a on ma raczej problem z organizacją. Nie przewidział konsekwencji, że jak się wciągnie w to tłumaczenie, to zabraknie mu czasu na solidną naukę, chyba olśniła go perspektywa otrzymywania po kilka tysięcy na rękę za przekład. Co do czasu, to nie byłoby problemów, gdyby pracował regularnie, ale ma słomiany zapał i zwyczaj odkładania wszystkiego na ostatnią chwilę.
Co do gier, to może jestem zbyt surowa, nie siedzi przyklejony do monitora jak co poniektórzy.
Czasu to akurat mi wiecznie brak, ale tutaj sytuacja jest bardzo zawiła i wiąże się z warunkami mieszkaniowymi... ogólnie, rozbija nam się o to samo, co wielu parom w Warszawie. Mamy do siebie po półtorej godziny dojazdu, rodziców na głowie i żadnych realnych możliwości wynajmu czegokolwiek. Rodzina nie zafunduje. Tłumaczenia dodałyby faktycznie co nieco do mojej cienkiej pensji, ale nie załatwiłyby problemu, bo to nie jest regularny dochód. Gdyby szybko zrobił dyplom, to już byłaby zupełnie inna sytuacja, a i rodzice by inaczej patrzyli.
Nie powiedziałabym, że leń, ale brak mu umiejętności przewidywania. I nad tym już faktycznie kilka razy myślałam, bo to się przejawia i w drobnych sprawach. Może do tego się dorasta?
Porozmawiałam z nim poważnie, obiecał że będzie jednocześnie zaliczał przedmioty z następnego roku (nie wszystkie oczywiście, tylko tyle ile da radę) i na razie odpuści tłumaczenia. Zobaczymy, jak to będzie.
Kocham go i nie chcę go tak od razu puszczać kantem.
napisał/a: Kinia 2007-09-24 22:44
No, ale jakie widzisz wyjście, chcesz z nim zerwać, bo nie moze skończyć studiów?
Może trudno mu Tobie dorównać
napisał/a: kreseczka1 2007-09-25 11:45
Nie chcę właśnie, ale jak to będzie wyglądać, kiedy zamieszkamy razem? A jak się pojawią dzieci? Przecież nie mogę być matką dorosłego faceta, on też musi być jakoś odpowiedzialny.
Nie każę mu przecież od razu zbierać wyróżnień i się doktoryzować, nie jestem megierą jeżdżącą mu po głowie, żeby miał piątki od góry do dołu. Ale jeśli inteligentny facet kolejny raz oblewa kilka egzaminów, to jest coś nie tak z jego sposobem uczenia się... albo podejściem do życia.
Może potrzebuje pomocy w uczeniu się, poszukam... sama wiem, że czasem bywa trudno...
napisał/a: Laertes 2007-09-25 20:15
Witam Cię kreseczko!

Nie wiem, czy dobrze odczytuję to, co piszesz, ale wydaje mi się, że tu nie tylko chodzi o studia, o wyniki, ale o odpowiedzialność faceta za Wasz związek. Nie czujesz się pewnie przy nim bezpieczna. Ty myślisz o przyszłości, a on o teraźniejszości. Nie wiem, czy to leń, ale sam jestem na studiach lingwistycznych - studiuję filologię nowogrecką i wiem, że jeśli ktoś chce w przyszłości zająć się tłumaczeniami musi bardzo dobrze znać język, powinien zrobić papiery tłumacza przysięgłego, trochę posiedzieć zagranicą, wyjechać np. na Socratesa itp., a do tego potrzebne są wyniki, a żeby się nauczyć języka trzeba codziennie posiedzieć nad książkami. Coś czuję, że poległ właśnie na nauce języka, no bo chyba nie na językoznawstwie, literaturze, czy historii. Jeśli oblewa egzaminy, to hmm... trudno, żeby w przyszłości zajął się tłumaczeniami. Nie wiem, czy potrzebna mu pomoc, ale jak przyszła doktorantka pochłonięta różnymi obowiązkami ma jeszcze pomagać w nauce? To są przecież studia!

Nie spłycałbym Twoich problemów do samej nauki. Boisz się o Waszą przyszłość i o to, czy sprawdzi się nie tylko jako student, ale przede wszystkim jako mąż i ojciec. Tu chodzi o odpowiedzialność i umiejętność podejmowania stanowczych męskich decyzji,

Pozdrawiam!