Czy mój związek się rozpadł?

napisał/a: Cami123 2018-12-24 19:37
Temat pewnie tak często wałkowany, ze będę w szoku jeśli ktoś to chociaż przeczyta. Byłam z facetem przez ostatnie 2,5 roku. Na początku walczyłam o niego. On chciał, ale nie potrafił się zdeklarować. Miałam przeczucie, że to może być "niebezpieczny" facet. Ale do rzeczy. Pierwszy rok- sielanka. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa i tak zakochana. On twierdził, że podobnie. Mamy podobne postrzeganie świata, podobne plany na życie, kochamy się, uwielbiamy wspólnie spędzać czas, generalnie każdy aspekt życia razem był ok. Ale ja byłam zazdrosna, miałam przeczucie... Zresztą mam mega zaniżone poczucie własnej wartości, więc to nic nowego, że się boję.
Po roku okazało się, że mnie zdradzał. Najpierw dowiedziałam się, że były inne kobiety na samym początku. Tłumaczył, że przecież nie byliśmy razem i że nie było żadnych deklaracji. Niby racja, ale okłamywał. A ja nadal się bałam i nie chciałam odpuścić. Nadal szukałam. I znalazłam co chciałam. Po kilku miesiącach okazało się, że były też dwie kobiety kiedy już oficjalnie byliśmy razem i kiedy było tak dobrze! Zyliśmy wtedy na odległość, część pewnie powie, że to normalne. Też sama już nie wiem, czy to nie jest normalne. Złamał mi serce. Umierałam. Zostawiłam go. Wróciliśmy do siebie szybko. Nigdy w sumie nie urwaliśmy zupełnie kontaktu, mieliśmy może ze trzy dni, gdy zupełnie nie rozmawialiśmy. Przez rok było on-off. Dużo kłótni, walki. Ale nadal też dużo miłości. Oddalaliśmy się od siebie, ale nie chcieliśmy odpuścić. No i zerwaliśmy kilka dni temu. Z mojej inicjatywy, ale w sumie za porozumieniem stron. Już chyba nie mamy siły. Ja cały czas się boję, że mnie zdradza, albo próbuje zdradzić. Kontroluję go, wpadam w szał bez powodu itd On z kolei twierdzi, że się zmienił, stara się, dba o mnie, przysięga, że już tego nie robi. Nie rozmawiamy ze sobą od trzech dni, ja wariuję, szczególnie, że Święta. Miał być teraz ze mną, a jest zupełnie gdzie indziej. No i teraz już nie oszukuję się, ze jest grzecznym chłopcem... Doprowadza mnie to do szaleństwa. I bardzo tęsknię! Poza tym, że był moim facetem, był też moim najlepszym przyjacielem. Ja dla niego też. Wiem jak to brzmi, po zdradach i kłamstwach, ale taka prawda. Z każdą bzdurą, problemem, potrzebą, żartem, czymkolwiek- zawsze do niego, a on do mnie. Wiem, że to w dużej mierze przyzwyczajenie, ale bardzo go kocham. Wiem, że nie potrafiłam docenić tego co dla mnie robił, bo przez te wszystkie krzywdy nie potrafiłam się już tym wszystkim cieszyć. Oboje się skrzywdziliśmy. Pytanie brzmi, czy tam jest jeszcze jakaś szansa? Co myślicie? Ja już sama nie wiem. Wydaje mi się, ze potrzebujemy przerwy. Takiej na 100%. Żeby przemyśleć, zatęsknić i podjąć odpowiedzialną decyzję, a nie kierowaną złością, czy tęsknotą.