narastajace watpliwosci w zwiazku (rodzina, pieniadze..)

napisał/a: gladiator 2008-08-12 09:34
Witam wszystkich,
Pisze tutaj bo nie wiem co sie tak naprawde dzieje w moim zwiazku.. ze mna. Jestem z moja dziewczyna juz ponad 2 lata, praktycznie mieszkamy ze soba przez ten caly czas. To wspaniala kobieta. Idealna na osobe, z ktora mozna zalozyc rodzine i prowadzic w miare ciekawe zycie. To jednak nie jest problem, ktory mnie dreczy i ktory, co grosza sprawia, ze mimowolnie oddalam sie od niej. ;-(
Myslac o kims w kategoriach "rodzinnych" niewatpliwie wiele czasu spedza sie na wyobrazaniu siebie (nas) w przyszlosci jako w pieknej szczesliwiej rodzinie, z dziecmi, itd. Kiedy ja to widze, mimo szczescia z nia sama wiele "okolicznych" czynnikow spedza mi sen z powiek. Po pierwsze jej ojciec. Nie wiem jakbyscie sie czuli, byc moze dla wielu z was to nie ma znaczenia, ale mnie potrfi to gryzc godzinami. Jej ojciec to wspanialy czlowiek, uczciwy, dbajacy o rodzine... niestety, jego poglady na swiat, na mnostwo rzeczy, ktore ja uznaje za podstawowe i wazne dla siebie samego i innych ludzi, sa calkowicie odmienne. Najgorsze, ze jego corka *a moja dziewczyna* jest strasznie w niego zapatrzona. Tak bardzo, ze wrecz slepo za nim powtarza rzeczy, ktore dla mlodych ludzi sa bez sensu. Mimo wszystko to jest do naprawienia, lub do pogodzenia sie... Problem w tym, ze niedlugo wrocimy do domu. Aktoalnie przebywamy za granica. Ona ma mieszkanie (od taty) ja nie. Przeprowadze sie do niej. Planowalismy kupic sobie samochody zeby zaczac prace i moc niezaleznie sie przemieszczac, tylko ze ja kupie go sam (nie lubie brac pieniedzy od rodzicow, ktorzy i tak maja wiele swoich problemow) a ona okazuje sie, dostanie go od Taty.. tak samo komputer, tak samo pewnie jakies meble do mieszkania, tak samo pewnie kase na rozwoj jakiegos swojego interesu. OK. To wszystko jest ok bo na tym polega rola ojca i ja pewnie bym robil podobnie. Tylko jak ja sie tutaj czuje? Jedyna rzecza na ktora wydaje ona sama pieniadze sa wyjazdy i wakacje. Ja po "swoich" wydatkach juz zwykle mam niewiele.. poza tym, nawet jesli mam to pojawia sie stres o przyszlosc i niechec do ryzykownych finansowych eskapad. Nie wiem czy to jest jase.. Fakt jest taki, ze posrednio staje sie uzalezniony, a po slubie stalbym sie jeszcze bardziej zalezny od kogos, kogo szanuje, aczkolwiek nie podzielam jego podejscia do swiata. Tak naprawde nie mam z nim zbyt wiele wspolnego. Moj ojciec jest sporo starszy a jego pogladay sa bardziej postepowe.. zreszta to jest niewazne. Przeciez nie powiem Marcie *swojej dziewczynie, zeby nie przyjmowala prezentow od swojego ojca? Jak z tego wybrnac? Jak zmienic swoje nastawienie, podejscie?
Jest jeszcze kilka rzeczy.. jest taka niewidoczna presja.. jej mlodsza siostra, juz po slubie mowi jej, ze z sala ciezko, ze trzeba sie takimi rzeczami juz zaczac zajmowac, a my jeszcze sie nie zareczylismy. Juz bylem bliski temu a teraz niestety oddalam sie z predkoscia swiatla... Wiem, ze z presja, ze z tym stresem nie odwaze sie nigdy na taki krok jak malzenstwo.. nie chce jej zmarnowac zycia.. i jej czasu jaki poswiecila dla mnie.
Jest jeszcze kilka innych roznic miedzy nami, ktore narosly z czasem, takie jak: zainteresowania i podejscie do pewnych spraw. ale to nie martwi mnie az tak jak wszystko inne.. Nie wiem w sumie po co to pisze.. moze zeby sie wygadac.. tzn wypisac. Czasem wydaje mi sie, ze malzenstwo to ogromny krok i jak nie wybierze sie wlasciwie to koniec swiata!..
Pozdrawiam.
napisał/a: sorrow 2008-08-12 11:17
gladiator napisal(a):To wszystko jest ok bo na tym polega rola ojca

Nie polega. Rola ojca polega na przygotowaniu dziecka do życia... żeby umiało prowadzić codzienne życie, zdobyło umięjętności pozwalające na pracę i zarobek. Obdarowywanie to przywilej ojca, a nie jego rola. Cóż... on widocznie lubi to robić i takie jego prawo.

W zasadzie powinienem ci napisać, że to tylko kwestia twojego podejścia do tych spraw. Widocznie masz tak ugruntowane tradycyjnie "męskie" podejście do kwestii finansowych, że trudno ci zaakceptować, że ktoś wkłada w wasz związek więcej pieniędzy niż ty. Wiesz... taka męska duma. Nagle pojawia się koło ciebie inny męczyzna, który ma pieniądze i do tego twoja dziewczyna jest w niego wpatrzona. Co ona ma zrobić, żebyś przestał odczuwać dyskomfort? Przeprosić, że ma bogatego ojca, czy zerwać z nim stosunki :)? Prościej chyba będzie jeśli to ty zaakceptujesz pewne fakty i przestaniesz traktować to jako pewnego rodzaju współzawodnictwo.

Tyle teorii. W praktyce natomiast zgadzam się z tobą, że potencjalne problemy z tego wynikające mogą zniszczyć wasz związek w przyszłości. Co będzie kiedy po pewnym czasie dziewczyna zacznie ci "wypominać", że przynosisz mniej pieniędzy niz ona była przyzwyczajona. Nie mam na myśli kilku pierwszych lat kiedy wasza miłość jest beztroska i odruchowa. Co będzie w chwilach kryzysu, kiedy dziewczyna zacznie ci wypominać wszystkie materialne rzeczy, które dostaliście od ojca? Nawet jeśli dziewczyna okaże się w porządku i nigdy nie wspomni ani słowem, to co z tobą? Jeśli twoje nastawienie się nie zmieni, to frustracja będzie narastać z każdym miesiącem i z każdym nowym podarunkiem. Masz z całą pewnością wiele spraw do przemyślenia.

Co do odmiennych poglądów to bym się nie przejmował. To raczej rzadkość, żeby trafić na teściów z idealnie pasującymi nam poglądami na życie.
napisał/a: gladiator 2008-08-12 12:01
i z każdym nowym podarunkiem. Masz z całą pewnością wiele spraw do przemyślenia.

Co do odmiennych poglądów to bym się nie przejmował. To raczej rzadkość, żeby trafić na teściów z idealnie pasującymi nam poglądami na życie.[/quote]


Dzieki stary.. no widzisz.. tak moze byc.. ale to tez jest to, ze jak kupujesz, urzadzasz, dajesz to tak jakby wymagasz.. uzalezniasz.. i jak ja mam byc uzlezniony od kolesia narzucajacego swoj poglad wszystkim naokolo.. ? Prezenty, prezentami ale nieraz nie powinno sie.. zreszta.. ja sam nie wiem.. po prostu nie chce znalezc sie w sytuacji, godzie bede na laskach kogos innego. Zauwaz, ze jak ktos daje kase to Ty sie nie uprzesz, ze taki dywan chcesz i koniec.. rozumiesz o co chodzi? Nie masz tak jakby prawa.. ehh.. to chyba moja osobowosc.. Moglbym to olac i kupic kota co by ten dywan podrapal ;-D.. ale generlanie to do smiechu mi nie jest.. to trwa we mnie..

a propozycja mojej dziewczyny, ze mozemy dzielic jej samochod np.. tzn kupiony przez jej tate.. juz mnie kompletnie zbija z tropu.. na sam koniec wyjde na ostatniego skurwysyna co tylko zwodzil ludzi i do konca nie potrafil sie zdecydowac.. a staje sie to coraz trudniejsze...
napisał/a: ~gość 2008-08-12 12:18
A rozmawialiście o tym? mówiłeś jej o swoich obawach i rozterkach związanych ze ślubem i rodziną?
napisał/a: gladiator 2008-08-12 12:45
Tak rozmawialismy. Tylko widzisz tak jak na przykladzie tego "samochodu" - zauwaz, ze ja mieszkalem i bylem zwiazany z okolicami Katowic, moi znajomi mieszkaja 45 km dalej, mama 200, tata 30 - wszystko wydaje sie takie logiczne i piekne. "Po co miec dwa samochody skoro to wszystko kosztuje, paliwo ubezpieczenie itd. Wiec skoro ja juz bede miala to moze bedziemy sie dzielic? No bo wszyscy sie dziwia, ze ty chcesz miec jeszcze jeden. To bez sensu. Przeciez mozemy sie podzielic?"
No tak wszystko ma sens... przeciez nie powie staremu, nie dawaj mi tego samochodu (nie bedzie to zaraz jakis mercedes.. taki ot samochod)... ale jak ja sie zdenerwuje lub bede chcial pojezdzic sobie po blocie? Albo pojsc zapalic do samochodu w czasie deszczu? Albo po prostu pojechac sobie do kumpla kiedy ona ma wazne spotkanie? Albo gdy bede chcial sobie kupic kota co podrapie dywan? Albo uprzec sie na cos innego? Co wtedy? moze wtedy pasc zdanie, slowo i wszystko mi sie rozpadnie.. bo widzicie.. sami tez moglibysmy dac sobie rade bo malo nie zarabiamy jakiejs wielkiej pomocy nam nie potrzeba... Jak ja moglbym sie czuc mieszkajac u swojej malzonki, jezdzac jej samochodem? Co ma tutaj tak naprawde sens? czy ja jestem zbyt uczulony? moze jestem zazdrosny tak jak mi sie to zarzuca? Nie jestem.. nie chce byc tylko uzalezniony od kogokolwiek... W taki sposob szczegolnie.
ona robi to nieswiadomie i przemawia przez nia logika.. ale ja czasem czuje, ze gdybym uwolnil sie od tego zwiazku to bym .. byl byl wolny i szczesliwy.. Nie wiem jak tylko znoslbym jej smutek... bo przeciez nie moge powiedziec, ze mnie nie kocha.. ;-/
Jakie zycie potrafi byc posrane! Sorry.. ale nie wiem co mam powiedziec.. dzis szczegolnie dopadl mnie kryzys.. ;-/
napisał/a: sorrow 2008-08-12 14:27
Coś się za dużo nad tym zastanawiasz. Rozumiem - masz wątpliwości i boisz się utraty niezależności. Ale tak jest zawsze kiedy ludzie wiążą się ze sobą bez ślubu. Jedna strona zazwyczaj dokłada do "wspólnego" majątku bardziej. Odbywa się to bez (prawie) żadnych gwarancji z e strony prawa. W małżeństwie wszystko jest jasne - majątek jest wspólny. Teść będzie was obdarowywał, a każdy podarunek przejdzie na waszą własność (chyba, że będziecie mieli jakieś intercyzy). Będziesz mógł w samochodzie palić i sikać - samochód jest twój i żony.. Jeśli teściowi to się nie spodoba, to co najwyżej nie kupi wam drugiego.

Załóż na chwilę, że nie ma teścia wogóle. Jest tylko bogata dziewczyna, z którą się wiążesz. Wszystko, to co w rzeczywistości dostaliście (albo dostaniecie) od teścia pochodzi od niej. Co wtedy? Będziesz chciał pojechać do kumpli, a ona będzie przeciwko... straciłeś niezależność? Będziesz chciał nasikać do samochodu i co? Przez ten przykład chcę ci uzmysłowić, że to nie jest kwestia teścia. Niezależność jest przywilejem, na kóry trzeba zapracować :). Zapomnij o teściu... w końcu on obdarowuje swoją córkę i to ona ma to wszystko. Jeśli będziesz w jakis sposób zależny to właśnie od niej, a nie od teścia. Wszystko zależy od tego czy zwiążecie się prawnie i czy przede wszystkim pogadacie dokładnie na każdy temat, kóry cię nurtuje.
napisał/a: accenti 2008-08-13 14:05
gladiator, jakiś czas temu miałem podobny problem, moja dziewczyna ma mieszkanie i bogatych rodziców, mnie na mieszkanie jeszcze nie stać i chciała abym z nią zamieszkał, ja się upierałem, że to dziwne zamieszkać w jej domu, że będę się dziwnie czuł, ona na to że jak chcemy być razem kiedyś to i tak wszystko będzie nasze wspólne, mi to było ciężko zaakceptować, podobny problem siedział mi w głowie jak Tobie.
Też widziałem mnóstwo problemów, jej mieszkanie, 4 razy w ciągu roku wyjazdy na wakacje, jak się nad tym zastanawiałem to nie miałem pojęcia skąd ja wezme na to wszystko pieniądze (prace mam ale mam taki zawód że pensje są niesystematyczne).
Przez tą głupote się rozstaliśmy, teraz jak myśle o tym raz wydaje mi się to głupotą a innym razem poważnym problemem, tym bardziej że wciąż coś do siebie czujemy i może znów będziemy razem, tylko musze zwalczyć ten problem co mi siedzi w głowie:)
napisał/a: Misiaq 2008-08-13 17:12
Gladiator, jedyne co Ci mogę doradzić to, żebyś na razie nie spieszył się z zarczynami, najpierw musisz uporać się ze swoimi wątpliwościami.
napisał/a: Arwen1 2008-08-13 21:05
A moim zdaniem, jeśli jej miłość jest prawdziwa, to pokocha cię bez pieniędzy nawet. Myślę, że ona jest do tego zdolna. Sprawdź to, zapytaj się czy mimo tego, że nie będziesz w stanie dać jej tego, co ty sam masz,to nadal będzie cię kochać.

Ale zgadzam się-jeśli masz wątpliwości, to wstrzymaj się z zaręczynami.
napisał/a: margo211 2008-08-14 08:00
Moim zdaniem to ona robi to wszystko nieświadonie. Ojciec daje jej prezenty bo chce uszczęśliwić córkę. Ona je chętnie przyjmuje a Ty chyba jesteś też troche zazdrosny że to ojciec daje jej takie prezenty które ty chciałbyś jej dać ale cie narazie na nie nie stać.
Jeśli chodzi o samochód to szczerze też bym powiedziała narzeczonemu że skoro rodzice chcą mi kupić auto to po co kupować jeszcze jedno.Bo to troch bez sensu. ale gdyby mi powiedział że np. ja bede chciała gdzies jechać i on też bedzie chciał jechać gdzieś indziej to pewnie bym powiedziała, no masz racje bo przecież jedno nie pojedzie autem a drugie autobusem. i kupilibyśmy drugie.
A jeśli chodzi np o rzeczy do domu które kupuje jej ojciec to może porozmawiaj z nią czy nie wolałaby dostawać pieniędzy jeśli już i urządzać mieszkanie tak jak ona chce lub jak wy chcecie.a nie jak tego chce ojciec. Powiedz że chciałbyś uczestniczyć z nią w wybieraniu mebli, dywanu, kafelków, czy jakichś drobiazgów do domu, że chciałbyś z nią jeździć po sklepach i wybierać to wszystko razem z nią bez ojca.

Trapi cię to że ojciec wyprzedza cie z tym co sam chciałbyś jej dać i sam byś chciał to osiągnąć.
I jesli nie jestes jeszcze gotowy to poczekaj z zaręczynami.
Życzę powodzenia i wewnętrznej siły by rozwiązać wszystkie problemy.
napisał/a: gladiator 2008-08-14 15:35
Dzieki! To nawet nie chodzi o to, ze ja jestem zazdrosny, ze sam jej tego nie moge dac.. wiadomo.. nie mam sie co scigac z kims kto ma 30 lat fory. Fakt jest taki, ze wolalbym zeby to wszystko bylo wspolne.. jakos tak, mialbym wiecej radosci.. poczucia wspolnoty... a tak.. coz.. to moze stac sie uciazliwe... wolalbym zeby jej stary stawial jej wakacje i jakies drobiazgi a pozwolil nam popracowac na pare rzeczy... zreszta.. wiecie co? Ok, mozna byc bogatym i miec niewiadomo ile kasy.. ale czy nie fajniej popracowac i kupic sobie cos 100% swojego? Bez trzymania za raczke? Pamietacie co kupiliscie sobie pierwszy raz za swoje pieniadze? Co z tego, ze wasi rodzice moga to wam z latwocia kupic... pewnie w polowie przypadkow zanim osiagniecie jakis sukces, czyli pewnie do 30stki rodzice sa w stanie wam kupic rzeczy za ktore sami jestescie juz w stanie zaplacic... ok, mieszkanie to jedno.. i ciesze sie, ze akurat o to nie musiala sie martwic. Ale wiem, ze to nie koniec.. troche trace szacunek dla kogos kto zbyt latwo przyjmuje prezenty. Tak ot.. czasem juz wystarczy i mozna powiedziec rodzicom: hej.. pojedzcie sobie na wakacje.. staremu, wez sobie zmien samochod, zasluzyles na troche komfortu.. ja juz dostalem/am wiele i sprobuje sam/a sobie poradzic, ale wiem, ze moge zawsze na was liczyc.
Ludziska.. To fakt, czuje sie troche mniej wazny ale tylko przez to, ze nie moge tak jakby w tym uczestniczyc na rownych prawach.. czy to znaczy, ze zawsze bedzie tak, ze bogatsza dziewczyna bedzie skazana w moim mniemaniu na porazke? nie. sadze, ze to kwestia podjescia, zrozumienia.. Intercyzy beda.. oczywiscie.. jesli juz. Ale mam to w dupie szczerze powiedziawszy... tylko, wiecie... jesli juz do czegos dojdzie, to ja nie chce byc tym od placenia czynszu i kupowania foteli do salonu.. tudziez od glaskania jak jest zle.. wiem, ze to tez jest wazne.. ale chcialbym tez byc podpora.. hey.. jestem facetem.. chcialbym byc wszystkim.. A teraz jest tak, ze jak ja chce oszczedzic troche kasy zeby cos kupic to zaraz jest.. Po co.. nie potrzeba, lepiej pojedzmy na jakies fajne wakacje.???!!! W koncu mamy gdzie mieszkac.. nie wiem czy to ja, ale mi cos w tym nie gra.. ;-/
napisał/a: agasta 2008-08-14 15:39
małżeństwo to nie byle o więc obrze się zastanów, sale na wesele teżtrzeba zamówić wcześniej, ale ja tu widze inny problem wydaje mi się że ty się boisz że nie spełnisz oczekiwań swojej dziewczyny ze względu na to że dostaje drogi prezenty powinienes porozmawioac z nia o tym ze czujesz się niezręcznie wtedy co do ojca to sie nie przejmuj poglądami jeśli to w porządku gość to powinien szanować twoje poglądy choć z tym bywa różnie jeśli się kocha bardzo mocno to wszystko jesteś w stanie znieść jeśli masz z kim o tym porozmawiać macie kto przytulić itp. nie wyobrażaj sobie jak będzie yglądać twoje życie po ślubie czy w czasie narzeczeństwa bo życie pisze różne scenariusze i tylko wtedy się możesz przekonać czy było warto wszyscy którzy łączą się w związek małżeńki mówią że będzie fajnie itp. nie mówię że nie będzie ale czasami trzeba się skupić na samym życiu a nie bujaniu w obłokach ważne jest to abyście byli razem na dobre i na złe i tego wam życzę u mnie było różnie ale moja miłość która lący mnie z moim ukochanym trwa cały czas i gdzy było dobrze i zwłaszcza gdy były problemy a więc życzę dużo optymizmu i wiary i w swój związek pozdrawiam