Może ktoś mi pomorze???Czym to może być spowodowane???

napisał/a: mnpszmer 2009-02-16 13:20
Od 5 lat jestem z facetem, kochamy się, jesteśmy ze sobą szczęśliwi, mamy cudowną córeczkę i w ogóle jest wspaniale!No ale....nie wiem w ogóle od czego zacząć.Zacznę może od tego, że jest nam dobrze w łóżku tylko że mamy 2 małe problemy.Pierwszy z nich to to że od jakiegoś czasu mój partner ma problemy z erekcją, twierdzi że go pociągam i mu się podobam, ale jak dochodzi do zbliżenia to jego kolega nie jest taki twardy jak kiedyś zwłaszcza kiedy robię mu loda.Ponoć umiem to robić i kiedyś jak mu to robiłam to czułam że był twardy i ledwo co zaczęłam i on już prawie że dochodził, a teraz jak go biorę do buzi to jest twardy, potem miękki i tak w kółko.Myślałam, że to wina mojego kolczyka na języku i nawet go wyciągnęłam, ale niestety nie pomogło.Mój M twierdzi że jest mu dobrze więc czemu tak się dzieje.Mówi, że teraz za każdym razem jak do niego schodzę to się już stresuje tym czy przypadkiem mu nie padnie i tak samo podczas kochania, a mi ten stres się wtedy udziela bo mam bardzo niską samooceną, a to mi w tym nie pomaga(ale o tym napiszę za chwilę).Wiem, że to może być wina stresu, ale jak mam mu pomóc?Myślałam, że też dzieje się tak ponieważ jest zmęczony ciężką pracą, ale przedwczoraj daliśmy do mojej mamy córeczkę i zabraliśmy ją dzień później.Dobrze się wyspaliśmy i rano postanowiłam go obudzić w ten sposób co zawsze lubił, czyli wybudzić go ze snu robiąc mu loda.Z rana wydaje mi się, że powinien być bardzo twardy.Przynajmniej kiedyś tak było, a teraz ledwo co udało mi się dokończyć.Normalnie chodzimy dość późno spać, ale wtedy się wyspaliśmy i to nie to.W łóżku nadal eksperymentujemy i sobie zmeniamy więc to nie jest wina monotonii tez.Ja już sama nie wiem, co wy o tym wszystkim myślicie?Jak mam pomóc mojemu M się odstresowac?A wracając do tej niskiej samooceny.Jest on moim pierwszym partnerem i kiedyś się go wstydziłam i nie czułam się kobieco bo byłam niedoświadczona i młodsza od niego o 9 lat.Jak zaczęliśmy być razem miałam 16 lat, a on mi kilka razy powiedział np: że lubi starsze, albo że kobieta jest a jak wino czym starsza tym lepsza i niby teraz się tłumaczy że nie o to chodziło i że już jestem starsza, ale mimo wszystko to zostało u mnie w sercu.Nigdy mi nie mówił, że jestem seksi i takie tam i mi tego brakowało i przez to czułam się nieatrakcyjna mimo że od innych ludzi słyszałam miłe słowa, że jestem laska, seksi mam ładne oczy itp, ale ja mam w nosie innych.Brakowało mi tego usłyszeć od niego żebym czuła się przy nim jako kobieta która go pociąga.Teraz kiedy już jestem starsza i mogłabym się czuć kobietą, urodziłam dziecko i nie cierpię jeszcze bardziej swojego ciała, konkretnie brzucha.Niby w Bmi wychodzi mi że nie mam nadwagi, ale guzik prawda.Chcę schudnąć z 10 kg, ale puki co nie wiem co zrobić żeby się lepiej poczuć.Mój brzuch dosłownie mnie przeraża, nie mogę na niego patrzeć.Może to wyolbrzymiam, ale przez to nie mam pewności siebie i podczas stosunku rzadko kiedy ściągam bluzkę, a jak ją już ściągnę to jestem taka spięta i ciężko mi się wyluzować.Mąż mi powtarza, że jemu nie przeszkadza moje ciało i lubi je takie jaki jest, ale jakoś kiedy wspomniam że jestem gruba i że muszę schudnąć to nie mówi mi kochanie nie przeszkadza mi to i mam ochotę żebyś została taka jesteś, a jakbym naprwdę mu się podobała to by mi tak pewnie mówił.Ja nie chcę mieć tylko akceptacji z jego strony tylko chcę mu się podobać bo co mi z tego że mu to nie przeszkadza, JA CHCĘ ŻEBY MU SIĘ PODOBAŁO.Poza tym żadko mi prawi komplemetny i w swoim całym życiu może mi z 4 razy powiedział, że jestem seksowna, a od innych już to usłyszałam o wiele więcej razy.Jedynie co poprawia mi samoocene to to jak gdzieś wychodzę ładnie się ubiore i widzę że inni faceci się za mną oglądają.Może to głupio zabrzmiało, ale miło widzieć, że komuś się podobam, wtedy mnie to tak troszkę podbudowywuje i dodaje pewności siebie, ale ja chcę żeby to mój facet dodał mi pewności siebie.Aha i on ciągle się źle wysławia.Raz mi powiedział bo za piękna to ty nie jesteś, miałam ochotę się wtedy popłakać bo dla mnie to zabrzmiało jakby chciał powiedzieć mi że mu się nie podobam i że jestem brzydka, a on mówi że jak zwykle go źle zrozumiałam.Chodziło mu o to że nie jestem jakąś dodą czy modelką, ale nie o to że jestem nie ładna bo jemu się podobam Ja nie wiem może ja jestem jakaś nienormalna, ale mi się wydaje że facet któremu podoba się swoja kobieta powiedziałby jej raczej kochanie jestes najpiękniejsza na świecie, a nie takie coś.Jeszcze ostatnio jak mówiłam mu o tym to on się jeszcze bardziej wkopał bo się znowu tłumaczył że nie umie się wysławiać i że podobam mu się ale nie mogłabym być fotomodelką czyli z tego wynikło że nie tylko moje ciało, ale i twarz mu się nie podoba.Ja uważam że każda przeciętna kobieta mogłaby ślicznie wyglądać, wystrczy dobry makijaż.Nieraz słyszałm od ludzi że mam ładną twarz i dwa razy nawet ktoś mi powiedział że mogłabym z moimi niebieskimi oczami zostać fotomodelką (bzdura, ale dowartościowywuje), albo nawet w autobusie słyszałam jak babki gadały jakie mam śliczne oczy, albo ludzie mi się pytali czy to soczewki.Ja tam się z tym nie zgadzam, bo ...co tu więcej mówić nie mam tej samooceny za wyskokiej!!!Co do twarzy to nic nie mam, ale bardziej chodzi mi o ciało, ale mój M tymi swoimi tekstami w końcu sprawi że i swoją twarz zacznę nienawidzić.Ja wiem, że on niby nie chce źle i że niby mu się podobam, ale poco gada mi takie przykre rzeczy?Naprawde gdyby rodzina albo nawet obcy ludzie na ulicy nie powiedzieli mi czasem jakiegoś koplementu to ja bym chyba zwariowała.Czy on nie rozumie, że ja potrzebuje czasem kilku miłych słów, a nie takich chorych jego tekstów?Czy ja mu się podobam???????Ja już sama się pogubiłam z tym wszystkim i do tego jeszcze jego kolega odmawia mu posłuszeństwa i już przez to w ogóle czuję się okropnie i mam wrażenie że to przeze mnie.Staram się go pocieszać, ale samej mi ciężko ponieważ wtedy ja też czuję że potrzebuję pocieszenia.Dobry plus jest że dużo rozmawiamy i staramy się jakoś wyjść na całość.Jak mam poprawić sobie samoocenę?I jak mam jemu pomóc?Mam nadzieję, że jak mój M to przeczyta to choć trochę mnie zrozumie i zacznie się starać (ale też nie zmyslać tylko dlatego żeby było mi miło)a wiem że to przeczyta bo mu powiedziałam że napiszę tu na forum o tym że ma problemy i może ktos nam doradzi.Co o tym wszystkim myślicie???????Aha i jeszcze jak zawsze mu mówię o moich kompleksach to potem na drugi dzień prawi mi komplementy, a ja mam wtedy wrażenie, ze to tylko dlatego by sprawic mi przyjemność.Co o tym myslicie i w ogóle przepraszam że się tak zamotałam i tyle tego napisałam
napisał/a: sorrow 2009-02-16 14:05
Co do pierwszego problemu to może być nałożenie się kilku czynników. Pierwszy to tryb życia. Sama pisałaś, że dużo pracuje, a spać chodzicie późno. To z pewnością nie wpływa pozytywnie na sprawność seksualną. Wyspanie się jednej nocy do woli nie wystarczy. Druga sprawa, to spowszednienie. Piszesz, że nie ma monotonii w waszym życiu seksualnym... to super. Jednak jeśli tego lodzika będziesz robiła za często, to on po prostu się do tego przyzwyczai. Już nie będzie w nim takich emocji wyzwalał jak kiedyś. Trzecia sprawa, to stres związany z problemem... takie błędne koło. On teraz myśli o tym, czy stwardnieje, czy nie... im więcej myśli, tym większa szansa, że pozostanie miękki. Na koniec ostatnia sprawa - wiek. 30 lat to już nie 18 :). Co byś nie robiła, to z czasem te same bodźce nie będą powodowały tak szybkiej i żywej reakcji w organizmie twojego męża, co oczywiście z wiekiem będzie postępować. Różnie to się toczy u mężczyzn, u jednych szybciej, u innych wolniej. Twój może być bardzo sprawny przez wiele lat, ale to nie znaczy, że mu się chwilowo takie kłopoty nie będą przytrafiać.

Co do drugiego problemu, to za dużo nie napiszę. Samoocena... widzisz tam słówko "samo"? Powiem ci tylko, że dopóki twoja samoocena będzie zależeć od czynników zewnętrznych to zawsze będziesz się czuła w ten sposób. Ty się dowartościowujesz czekając na westchnienia, spojrzenia, komplementy i inne tego typu sprawy. Wartość i przekonanie o niej ma wyjść z ciebie. Na razie póki co niestety najwyraźniej nie wychodzi, więc jesteś zdana na łaskę tłumu ;).
napisał/a: mnpszmer 2009-02-16 14:14
Dzięki, a co do tego loda to mu nie robię, aż tak często zeby mu sie znudził.I mam nadzieję, ze to tylko stres, a nie lata tak jak piszesz.I staram się zmieniać sposoby A co do samooceny to fakt, ze dowartościowywuję się przez ludzi, ale sama jakoś się nie znoszę i nie potrafię jakoś tak sama od siebie powiedzieć sobie coś miłego.Kurde nie wiem nie lubię się, wstydzę się swojego wyglądu i nie wiem jak to zmienić i tylko miłe słówka choć na chwilę pomagają
napisał/a: sorrow 2009-02-16 15:31
Wartość człowieka nie ma zbyt wiele wspólnego z wyglądem... nie wiem jak mogłoby ci to pomóc. Jeśli otrzymasz taką pozytywną opinię od świata dotyczącą twojego wyglądu, to twoja "wartość" wzrośnie? Ludzie wyglądają bardzo różnie jak sama wiesz. Jeśli wszyscy, którzy wypadają poniżej średniej chodziliby podłamani, to jakby świat wyglądał :)? Twój mąż jest z tobą jako całością pewnych cech fizycznych i psychicznych. Widocznie jesteś dla niego kimś wartościowym w całości, że się z tobą ożenił i macie już dziecko :). Jeśli pośród tych wszystkich dobrych cech to teraz uczepisz się jakiejś drobnostki (jak brzuch), to rozdmuchasz ją do ogromnych rozmiarów. Wtedy drobnostką już nie będzie.

Nie wiem co ci powiedzieć, bo widzę, że ten brzuch jest dla ciebie bardzo ważną sprawą. Nie oceniam, czy masz do tego podstawy, czy nie masz. Jeśli aż tak bardzo to jest ważne, to raczej powinnaś tą ocenę sobie poprawić odpowiednim sposobem odżywiania i ćwiczeniami niż poszukiwaniem osób na zewnątrz, które poprawią ci humor. Znowu wraca sprawa dowartościowywania się... jeśli to wyjdzie od ciebie, to zalezysz tylko od siebie, jeśli czekasz na sygnały z zewnątrz, to jesteś na ich łasce.
napisał/a: mnpszmer 2009-02-16 16:02
Wiem, wiem to ja mam problem sama ze sobą i chyba jak sobie sama nie pomoge to nikt tego nie zrobi Masz rację, ale od czasu do czasu miłe słowo od męże byłoby mile widziane i tak się ostatnio stara A co do diety to już tak zaczynam i zaczynam i jakoś brak motywacji, ale dziś znowu zaczynam oby się udało w końcu bo do ćwiczeń jestem chyba za leniwa ale może kto wie Dzięki sorrow.A jak myślisz jak mogłabym męża odstresować żeby przed każdym zblizeniem się nie zadręczał myślą czy będzie ok.Jak ja powinnam się zachować?Tłumaczę mu, że to zmęczenie bo sypia od 3-6 godzin dziennie juz od jakiegoś czasu i teraz stres i masz baba placek.Po pierwsze wiem że musimy wcześniej chodzić spać, ale jak pozbyć się tego upierdliwego stresu???