moj facet ma dlugi a zachowuje sie jakby byl bogaty

napisał/a: martabratnik 2019-10-21 14:53
Jestem prawie 4 lata w zwiazku, ja mam 30 lat a on 52. Wydawac by sie moglo ze starszy facet bywa rozsadniejszy, lepiej usytuowany finansowo. Tak jednak nie jest w tym wypadku...moj facet stracil biznesy niby w wyniku kryzysu gospodarczego. To bylo 8 lat temu i od tamtego czasu wszystko co zarobil wydawal badz wysylal corkom ktore sa w moim wieku. Teraz ma dlugi na ponad 30.000 euro za nieplacenie podatku z restauracji ktora zbankrutowala. Niby jakies dlugi juz splacil ponoc 10.000 euro ale wciaz ma 20.000 do splaty. Mimo to wogle nie odklada pieniedzy, nie umie nimi zarzadzac. Kupil ostatnio porsche i dostal mandaty za przekroczenie predkosci, w hotelach zostawia duze napiwki. Pojechalismy do Hiszpani zeby zobaczyc domy na sprzedaz do renowacji bo ja chce kupic za gotowke. Wczesniej tez czesto tracil po kilka tysiecy na gieldzie walutowej. On twierdzi ze w 2 lata splaci dlugi ale z takim podejsciem do pieniedzy, niewiem czy mu wierzyc. Chcemy miec dzieci jak tylko dom bedzie gotowy ale zaczynam sie obawiac jak bedzie wygladala moja przyszlosc z nim. Wiem ze jest dobrym ojcem, oplacil corkom studia i codziennie sa w kontakcie. One juz maja swoje dzieci...ja czuje ze czas mi ucieka. Teraz po powrocie z Hiszpani kiedy przyszly wszystkie rachunki i mandaty on sie calkowicie zalamal. Tak bylo tez w zeszla zime kiedy stracil duze pieniadze na gieldzie. Mowi mi ze wszystko sie mu zwalilo na glowe ze jest zmeczony itd. Mowilam mu tez ze ten dom jest za duzy, ze dobry dla rodziny a nie dla dwoch osob. Jest tyle pokoi, nikt tego nie uzywa i teraz jest duzo do zaplaty za podatek itd. Mieszkamy w bardzo malej wiosce w Angli gdzie dla mnie nie ma pracy, pracuje troche online ale to za malo wiec nie jestem w stanie dzielic z nim koszt czynszu. Przez to jezdze do roznych prac w innych miastach z zakwaterowaniem. On ma swoj wlasny biznes ogrodniczy, zarabia po 150£ za dzien ale czesto tez nie ma pracy gdy jest zla pogoda. Teraz nadchodzi zima i znowu depresja...przyjechalismy do tego miejsca 3 lata temu bo tu on ma klientow ale dla mnie tu nic nie ma. Gdyby nie to ze sie kochamy i mamy te same cele to bym tu nigdy nie wrocila. On zabral sie za splacanie dlugow dopiero od konca zeszlego roku...
Czuje sie winna, bo moze gdybym placila za czynsz to udalo by mu sie to wszystko splacic? Z drugiej zas strony mysle ze przy jego braku umiejetnosci zarzadzania pieniedzmi to by nie mialo znaczenia a tak przynajmniej chociaz mam jakies oszczednosci na zakup naszego domu. Zastanawiam sie teraz jednak czy nie wziasc tych oszczednosci i pomoc mu splacic dlugi. Chyba juz nie potrafie wogle patrzec obiektywnie. Prosze napiszcie co myslicie.