Mój chłopak i alkohol

napisał/a: ~gość 2010-11-20 19:40
Jestem z chłopakiem prawie od 1,5 roku, wiem że to pewnie jeszcze niewiele (choć to akurat w przypadku nas obojga najdłuższy związek), ale do tej pory byliśmy przekonani o tym, że się kochamy, mimo wzlotów i upadków - jak chyba zawsze. On dalej jest o tym przekonany, ja już nie do końca. Problem tkwi w tym, że on na imprezach, spotkaniach z kolegami itp. nie zna umiaru w piciu alkoholu (przede wszystkim wódki).
Na początku mi to nie przeszkadzało, wiedziałam z kim się wiążę (od dawna znany był z tego że lubił za dużo wypić na różnych imprezach), ale gdy sprawy między nami zaczęły nabierać tempa (po ok. miesiącu) inaczej zaczęłam to odbierać. Po raz pierwszy zrobiłam mu awanturę gdy przedłużył sobie ze znajomymi imprezę (na której mnie nie było) o jeden dzień, wyjechali nad wodę i tam pili dalej. On się upił do tego stopnia że nie był zbytnio w stanie rozmawiać ze mną przez telefon, nie odpowiadał na smsy, jedynie jego koledzy powiadamiali mnie o tym co się z nim dzieje (oni sami do mnie dzwonili, ja aż tak nie panikowałam żeby wydzwaniać do nich..). Przez kolejny rok zdarzały się średnio raz na 1-2 miesiące takie sytuacje, kiedy mocno przesadził z alkoholem. Za każdym razem starałam się z nim o tym porozmawiać, wyjaśnić mu że mi to nie odpowiada, że się wtedy denerwuję i martwię o niego, że okazuje mi w ten sposób brak szacunku. W danym momencie miałam wrażenie, że może tym razem coś do niego dotrze, niestety sytuacje powtarzały się nadal, choć może z odrobinę mniejszą częstotliwością.
Dwa miesiące temu na wieczorze kawalerskim jego kolegi, impreza dwudniowa, oczywiście rozumiem że można doprowadzić się do stanu nietrzeźwości, ale on znowu nie dawał żadnego znaku życia. Smsów nawet nie odbierał, przez telefon też się z nim dogadać nie można było, ale przynajmniej wiedziałam że nic mu nie jest (zadzwoniłam po południu drugiego dnia). Tydzień później na weselu pił ostrożnie przez większość czasu, pół godziny przed naszym planowanym wyjściem nadrobił za cały wieczór i się mocno upił. Wtedy dowiedziałam się że doprowadza się do takiego stanu bo nie wie kiedy ma przestać, koledzy go namawiają i nie potrafi im odmówić. Kompletnie tego nie potrafię zrozumieć, jak można się tak zachowywać w wieku 24 lat. Tydzień temu jakaś oficjalna impreza która zaczęła się jeszcze przed południem, o 12 dostałam od niego ostatniego smsa. O 16 spytałam jak się bawi. Nic. O 18 pytam czy żyje. Cisza. Przed północą dzwonię, on pijany i zdezorientowany odpowiada że o 15 wrócił do domu, że się upił, że przeprasza. Nawet nie pamiętał że nie odpisał na żadnego smsa, tak jakby zapomniał o moim istnieniu. Przy najbliższej okazji powiedziałam mu że jedyne rozwiązanie jakie tu widzę to żeby całkowicie zrezygnował z picia wysokoprocentowego alkoholu bo po prostu nie potrafi go pić. Ostatnio wykombinował że może przerzuci się na whisky... Tak jakby nie potrafił zupełnie z niego zrezygnować...
A ja już tego nie wytrzymuję. Mam wrażenie że z każdą taką sytuacją robię się coraz bardziej przewrażliwiona na tym punkcie. Boję się z nim chodzić na jakiekolwiek imprezy, drżę na myśl o każdej imprezie na którą on idzie sam. Nie wiem dlaczego tak bardzo mi to przeszkadza, przecież nie krzywdzi mnie, nie awanturuje się ani nic z tych rzeczy. Ale przeraża mnie to, że traci nad sobą kontrolę, że tak łatwo ulega kolegom, że ja tracę z nim kontakt. Nie potrafię zrozumieć dlaczego on nie potrafi zachować jako takiego umiaru. Do tej pory powtarzał mi, że on i tak będzie się upijał, ale ja już sobie nie wyobrażam żebym miała to dalej tolerować. Nie wyobrażam sobie życia z nim jeśli ma zamiar sprawiać mi taką przykrość za każdym razem gdy się upije.

Co Wy o tym myślicie? Proszę, zbesztajcie mnie, jeśli uważacie że przesadzam, bo on nie robi nic złego. Może tego mi potrzeba, uświadomienia, że to normalne i nie ma potrzeby się przejmować... Tylko w jaki sposób przestać się przejmować? Jeśli jednak uważacie że coś tu nie gra poradźcie co mam robić? Tracę nadzieję, że cokolwiek się zmieni (mimo że on uparcie twierdzi że tak, ale jakoś nie potrafi mi tego udowodnić)...
napisał/a: ~gość 2010-11-20 21:26
twisted, mi rowniez nadmiar alkoholu przeszkadza..cale szczescie moj chlopak pije ale tylko sporadycznie i w miare rozsadku.. ale mam przyklad na moim tacie ktory byl/jest alkoholikiem...
i ja rowniez sobie nie wyobrazam zycie z alkoholikiem teraz Ci awantur nie robi.. ale nie wiesz co bedzie za jakis czas czy nawet na Ciebie reki nie podniesie??? ja na twoim miejscu jeszcze raz bym z nim porozmawiala powaznie jezeli to nie pomoze to moze postawic ultimatu???a przede wszystkim spytaj sie go jaka by byla jego reakcja jak ty bys tak duzo pila i nie odpowiadala na zadne smsy czy telefony.
napisał/a: ~gość 2010-11-20 21:56
Naprawdę wiele rozmów z nim przeprowadziłam w tym temacie, właściwie za każdym razem gdy przesadził z alkoholem, tłumaczę mu że pewnego dnia mogę nie wytrzymać z nerwów, a wtedy będę zmuszona zakończyć nasz związek bo nie chcę być wciąż raniona i rozczarowywana... i widzę że jest mu przykro z tego powodu, ma wyrzuty sumienia itd. ale on się po prostu nie kontroluje i naprawdę nie widzę nadziei żeby coś się zmieniło bo nie widzę po nim szczerej chęci zmiany. Ja na jego miejscu już dawno bym odpuściła z alkoholem, chcąc uniknąć narzekania swojej "baby" :P Przecież to nie jest coś niezbędnego do życia. Zresztą nie zakazuje mu pić, krzywo się patrzę gdy sięga po wódkę bo wiem jak to się może skończyć. Niedawno podczas urodzin naszego kolegi, zwróciłam niewinnie, bez wyrzutu, uwagę swojemu chłopakowi, że już chyba ma "śrubę". Później sam się przyznał, że nie był tego świadomy dopóki mu nie zwróciłam uwagi. On sobie nie zdaje sprawy z tego, kiedy powinien przestać pić.
Mój ojciec też jest alkoholikiem, choć bardzo rzadko to odczuwałam/ odczuwam, więc nie wiem czy powinnam aż tak bardzo wiązać te dwie sytuacje ze sobą, choć po części pewnie tak...
iiwcia89, jakie ultimatum sugerujesz?
napisał/a: ~gość 2010-11-20 22:02
twisted, rozumiem Ciebie całkowicie, bo też bym się bała takiego upijania chłopaka, ale z drugiej strony po części rozumiem jego. tzn broń Boże nie pochwalam jego upijania się, ale chodzi mi o to, że wiem jak to jest jak się już wypije i namawiają dalej :P u mnie pewnie byłoby podobnie tylko ja po prostu cierpię katusze żołądkowo-jelitowe dlatego nie piję do nieprzytomności... Musiałby sobie postanowić na trzeźwo do którego momentu pije i kontrolować się podczas picia. Wiem, że się da, ale nie wiem czy akurat on potrafi. A jeszcze lepiej by było gdyby ustalil, że np wypija dwa piwa i koniec. No niestety z wódką gorzej, bo przecież kieliszków liczyć nie będzie. Ewentualnie niech sobie postanowi, że dwie flaszki i on odstawia, tylko kwestia czy tego będzie w ogóle chciał...
iiwcia89 napisal(a):i ja rowniez sobie nie wyobrazam zycie z alkoholikiem teraz Ci awantur nie robi.. ale nie wiesz co bedzie za jakis czas czy nawet na Ciebie reki nie podniesie???
nie musi być tak koniecznie (choć naturalnie ryzyko istnieje), bo wydaje mi się, że on ma taki schemat jak mój ojciec, on pije do zaśnięcia i wtedy nie ma po prostu siły na jakieś awantury, to taki typ co przyjdzie do domu i zakima w fotelu :P ale zgadzam się, że generalnie z człowiekiem upijającym się nie chciałabym być, bo to nie jest przyjemne... dlatego też postawiłabym ultimatum, przy czym no nie ma gwarancji, że chłopak "zmieni się" wbrew sobie i po jakimś czasie znowu będzie tak jak teraz...
napisał/a: ~gość 2010-11-21 12:57
Takie osoby na ogol sie nie zmieniaja :/

Jak wyobrazasz sobie zycie z taka osoba ?? Jest 18 h wlasnie czekasz z obiadem na niego a on nie odpowiada na twoje tel bo wlasnie po raz kolejny poszedl z kolegami po pracy napic sie. Jest puzny wieczor w koncu wraca on do domu ty cala roztrzesiona gdzie on byl tak dlugo i czemu znowu jest pijany - klutnia :/

Chcesz tego ?? Nie zas.raj sobie zycia alkoholikiem zreszta sama wiesz jak to jest majac taki przypadek w najblizszer rodzinie. A tlumaczenia ze sie zmienie mozna wsadzic miedzy bajki. Czym skorupka za mlodu ...
napisał/a: ~gość 2010-11-21 14:58
twisted napisal(a):Proszę, zbesztajcie mnie, jeśli uważacie że przesadzam, bo on nie robi nic złego. Może tego mi potrzeba, uświadomienia, że to normalne i nie ma potrzeby się przejmować...
a co w tym normalnego? ze sie upija, nie ma nad sobą kontroli, poza tym ze wie, ze Cie zasmuca nic z tym nie robi..

ja sie szarpalam z kim z duzymi sklonnosciami do alko przez 2-3 mce.. mialam w sobie pragnienie wyrwania go z tego.. i.. okazalo sie ze nie ma na to szans, ile ja sie wtydu i upokorzenia najadlam przed ten krotki czas..

dostal ode mnie 3 szanse, po 3 odeszlam.. to nie mialo zadnego sensu, on w ogole nie widzial problemu i nie chcial nic zmieniac..

czy Twoj chce sie zmienic? czy robi cos w tym kierunku?
napisał/a: ~gość 2010-11-22 00:01
Ech, odbyłam dziś z nim kolejną ciężką rozmowę i choć się powtarzam, staram się w różne słowa ubrać ten sam sens, inaczej go przekazać to okazuje się że wiele rzeczy odbiera zupełnie inaczej albo wcale do niego nie dociera. Skubaniec, mogłabym przysiąc że do tej pory wszystko chłonął i rozumiał, niestety żyłam w błędzie :P Zrozumiałam że odbieramy na zupełnie innych falach, przynajmniej w tym temacie. Dzisiaj usłyszałam po raz kolejny, że mi udowodni że potrafi pić rozsądniej, przy czym uświadomiłam go że słyszałam to już z jego ust kilkukrotnie i jakoś do tej pory nie potrafił mi niczego udowodnić bo zawsze kończyło się tym samym - moim rozczarowaniem i jego spiciem się. Wciąż uparcie twierdzi że mi udowodni, a ja już straciłam nadzieję choć chcę wierzyć, jednak nie wiem czy mi wystarczy sił.
Nie jest mi łatwo z tego jednego powodu tak po prostu przekreślić nasz związek, zwłaszcza że byliśmy oboje przekonani o tym, że będziemy razem już zawsze. Ech, jak bardzo naiwni bywają ludzie gdy są zakochani...

Dalej mam ogromny chaos w głowie, ale dziękuję za wszystkie odpowiedzi :)
napisał/a: kinia8906 2010-11-22 09:24
iiwcia89 napisal(a):teraz Ci awantur nie robi.. ale nie wiesz co bedzie za jakis czas czy nawet na Ciebie reki nie podniesie???


Dokładnie.Ma 24 lata i wydaje mi sie,ze to juz taka pora gdzie sie wyrasta z upijania sie jak gówniarz...Bo dla m,nie takie coś to wynik gówniarstwa . Nie tolerowalabym tego tak jak Ty.Fajnie,ze sie nie awanturuje ale nie wiadomo co bedzie za jakis czas.Tacy ludzie zmieniają sie tylko na gorsze!Uwierz,wiem co mówie...Co masz z tego,ze idziesz z nim gdzies a potem sie musisz męczyć,wstydzic,że sie upił do nieprzytomnosci?Po co Ci takie cos! Ty masz miec kogos kogo nie bedziesz sie wstydzila,z kim wiesz ze wyjdziesz i bedziesz sie dobrze bawila,bez żadnych obaw.Dziwie sie,ze tak to znosisz...Zastanów sie czy chcesz takiego życia...
napisał/a: ~gość 2010-11-22 11:11
twisted napisal(a):iiwcia89, jakie ultimatum sugerujesz?


ja to bym pojechala konkretnie.. albo dajesz sobie spokoj z alkoholem albo nie widzisz sensu wspolnego zycia... widzisz Ty tez masz/mialas ojca alkoholika ja to bardzo odczulam i nikomu nie zycze tego co ja przezylam w dziedzinstwe
napisał/a: ~gość 2010-11-22 15:12
iiwcia89 napisal(a):ja to bym pojechala konkretnie.. albo dajesz sobie spokoj z alkoholem albo nie widzisz sensu wspolnego zycia...


Myślisz, że mam prawo zabronić mu całkowicie picia wódki?
Co prawda wg mnie to jedyne rozwiązanie (już mu o tym mówiłam, dokładnie tak samo jak zaproponowałaś), które by mnie uspokoiło, ale on na taki układ nie chce pójść, twierdzi że lubi pić z kolegami. Sam uważa, że źle robi upijając się, nie ma zamiaru tego robić, ale całkowicie zrezygnować z picia po prostu nie chce.
Ja do końca też sobie tego nie wyobrażam, bo jeśli zażądałabym tego, przez jakiś czas faktycznie by nie pił, podejrzewam że nadszedłby taki dzień kiedy by się skusił i zaczął się z tym przede mną ukrywać. Sami piszecie, że takie osoby się nie zmieniają, prawda?

Tak naprawdę łatwo napisać, żebym dała sobie spokój, sama też tak często radzę, ale potwornie ciężko zrezygnować z takiego związku, który jeszcze do niedawna wydawał się prawie idealny. Wciąż tkwią gdzieś we mnie resztki nadziei, że może coś się stanie co zmieni jego postawę. Liczę na to, że sam do tego dojdzie, nie chcę żeby to był przymus z mojej strony bo nie wierzę, że to się uda, że się utrzyma (zaczną się kłamstwa, picie po kryjomu itd.). Żeby się poprawiło na stałe, chęć zmiany powinna wyjść od niego.

Poza tym zastanawia mnie dlaczego dziewczyny kolegów mojego chłopaka, którzy piją w podobnych ilościach albo nawet więcej (tyle że po nich chyba nie widać tego aż tak bardzo), znoszą to lepiej ode mnie i są jakby bardziej tolerancyjne? Może to jednak ja jestem przewrażliwiona?
napisał/a: ~gość 2010-11-22 15:32
no wg mnei masz prawo jezeli rozmowy nie daja rezutlatow.. u mnie w domu tez nei dawaly wiec mama dala tacie ultimatum albo pijesz a my sie rozwodzimy albo nie pijesz i zostajemy.. i zaszyl sie przez rok nie pil byl spokoj.. rok minal zaczal pic.. ale w bardzo oraniczonych ilosciach tylko fakt u mnie ojciec strasznie rozrabial po alkoholu wiec dlatego ja mam takie podejscie do tego. jezeli zobaczylabym ze moj M tez tak czesto pije i w bardzo duzych ilosciach to pewnie podjelabym takie kroki..

to moze zaproponuj mu terapie???
napisał/a: kinia8906 2010-11-22 15:39
To moze nie mow mu zeby calkiem przerstal ale zeby to sie konczylo na np.2 piwach i tyle.Jesli uwaza ze nie umie zauwazyc kiedy ma przestac i to jest silniejsze od niego tzn.ze musi sie upic i koniec to jest problem.Ale nie z Tobą tylko z nim! I to on powinien sie martwic bo wciąga go nałóg...A to ze innym nie przeszkadza to ich sprawa.Kiedys bedzie jak dostaną po twarzy.Takie są niestety realia....