Moi rodzice GO nie akceptuja:(

napisał/a: magda_990 2008-12-26 18:31
Mam wielki problem. Moi rodzice nie akceptują mojego chłopaka. Trwa to już 1,5 roku - ciągłe kłótnie, awantury - chce to zmienić. Ciężko by było opisać mi tu cała historię od początku do końca z wszystkimi istotnymi szczegółami - poza tym ciężko mi spojrzeć na problem " z boku". Napiszę więc ogólnie, a gdy zabraknie jakiś istotnych informacji, odpowiem.

On 23 lata studiuje dziennie nie pracuje, ja 20 lat uczę sie zaocznie pracuje.
Mój ojciec uważa ze moj chlopak jest leniem, zyciowa niezdara, ze z niczym nie potrafi sobie poradzic, ze ma dwie lewe rece do pracy, bo nie chce mu sie pracowac, ze jest "szczurem" i chce mnie wykorzystac finansowo i mnie okrasc, ze mi nie pomaga i jest "wygodny" - zawsze idzie na latwizne.
Ja oczywiscie zawsze sprzeciwiam sie temu co mowi, robie wszystko na przekór jemu. Czesto popelniam bledy, wybieram zle rozwiazania i o tym wiem jednak w momentach desperacji nie mysle o tym (po klotniach z nimi).
Moj ojciec powiedzial mi wprost, ze nie mam liczyc na jego pomoc i to ze sie dogadamy dopoki nie zerwe z moim chlopakiem.
Ja wiem ze nasz zwiazek nie jest "idealny", klocimy sie jak wszyscy, jestesmy mlodzi popelniamy wiele bledow, tylko jak z tego wyjsc? Nie chodzi mi o to zeby ojciec Pokochał mojego faceta, ale aby choc w pewnym stopniu uszanował moj wybor i go zaakceptował. jesli chodzi o rozmowy, zapewne domyslacie sie jak sie koncza. Moim zdaniem już po tym wszystkim, zeby bylo normalnie musialabym ich oklamac ze faktycznie nie jestem z moim chlopakiem i za kazdym razem przyznac rodzicom racje. Czy jest jakis inny sposob? prosze o pomoc :((
napisał/a: albatrosss(ona) 2008-12-26 18:35
Chyba sama powinnaś się zastanowić , czy Twój ojciec nie powiedział Ci prawdy ... Bo często będąc w związku idealizujemy naszą drugą połówkę .
Jeżeli nie zauważyłaś , ze Cię wykorzystuje to Ok . Gorzej jak widzi to kilka osób .
Osobiście uważam , iż rodzicie zawsze mają na względzie dobro dziecko i raczej mówią nam prawdę na temat naszej wybranki lub wybranka .
napisał/a: magda_990 2008-12-26 18:45
być może ma rację ja nie mówie ze nie, wedlug mnie bardzo przesadza, proszę o opinie innych żeby łatwiej mi było spojrzeć na ten problem z innego punktu widzenia. Ja nie krytykuje mojego ojca i rozumiem ze ma prawo kogos nieakceptować, kocham ale nie jestem wariatka:) staram sie pogodzic z rodzicami. nie wiem jak to zrobic, jak ich przekonac do tego ze to jest jednak moj wybor i nie powinien miec wplywu na nasze relacje.
niestety czuje sie traktowana jak mala dziewczynka, ojciec czegos ode mnie wymaga i jesli tak nie bedzie to bedzie "lanie" nie zastanawia sie nade mna.
prosze Was nie "rzucajcie" opinii bez zapoznania sie z cala sytuacja, kazda jest inna , a odpowiedzi "moze twoj tato ma racje" naprawde wiele nie zmienia.
kocham tego czlowieka i wiem ze bez niego niepotrafilabym zyc, mimo jego wad i niedociagniec ktore kazdy z nas ma i sam swoich rowniez nie zauwaza...
napisał/a: Alucard 2008-12-26 19:05
Ja walnę po opinii...

Tak czytając napisałaś mój życiorys może nie dokładny ale zawszę jakiś, tylko z jedną małą uwagą mnie uważają za nie wiadomo kogo w pozytywnym znaczeniu tego słowa (jak ja tego nienawidzę) :P

No więc może Twój tata i chłopak powinni się spotkać, porozmawiać, on powinien wytłumaczyć, że zależy Jemu na Twoim szczęściu, a że studiuje dziennie to nie ma zbytnio czasu na pracę, bo jeżeli chce myśleć o przyszłości musi jak najlepiej przyswoić wiedzę (wiem że ta historyjka nie jest do końca prawdziwa, ale to może załagodzić sytuację).

Jak to się mówi rozmowa jest dobra na wszystko, a ta męska rozmowa jest wręcz wskazana...
napisał/a: magda_990 2008-12-26 19:19
hmm... wiesz ja tak staram sie nie dramatyzować i spokojnie przedstawic sytuacje, ale spotkanie na pewno nie wchodzi w gre, moj ojciec posuwa sie do tego, że chce jechac i "mu nogi z d.. powyrywac" i mowi to z taka zloscia i nienawiscia ze az ciezko mi to pojac, tymbardziej ze widzial go zaledwie kilka razy w zyciu, bo juz na poczatku dostal zakaz przychodzenia do mnie do domu.

Natomiast jeśli chodzi o nauke to w tym przypadku akurat historyjka jest prawdziwa. Chłopak naprawdę jest mądry, bardzo ambitny, ma dość trudny kierunek (inżynieryjny), robi masę projektów do szkoły, dodatkowo ma bardzo nieciekawie ułożony plan - codziennie cos w stylu od 7 - 10 i od 15 - 19 + długie dojazdy w dużym mieście więc zostają weekendy, które poświeca oczywiscie nauce. wiec patrząc na niego sama nie wyobrażam sobie żeby jeszcze pracował.

Może tutaj dodam, że mieszkaliśmy razem, niestety koszta byly wysokie i wrocilam do domu(teraz dojezdzam do szkoly) oczywiscie dalabym sobie "jakos" rade ale to jakos już mnie wykańczało. moi rodzice maja pretensje o to ze moj chlopak nie poszedl do pracy aby mnie utrzymywac (oni nie dawali mi zadnych pieniedzy- oczywiscie nie mam do tego pretensji, tylko informuje)
napisał/a: Alucard 2008-12-26 19:25
Aha to cały problem jest po stronie Twoich rodziców, tak sobie myślę czemu taką nienawiścią darzą tego chłopaka, czy przypadkiem nie ma w tym ukrytych powodów, których ani Ty, ani On nie zna?
W dzisiejszych czasach większość rodziców się cieszy, że chodzi się z ,,inteligentną i mądrą" osobą, która na dodatek stara się rozwijać.
Moim zdaniem powinniście usiąść do jednego stołu we czwórkę i zacząć rozmowę, może wtedy ukaże się prawdziwy powód tej nienawiści? I nie trzeba się bać...

Może rodzice coś wiedzą o Nim czego Ty nie wiesz?? Może padły jakieś słowa? postaraj się przebadać sytuację...
napisał/a: magda_990 2008-12-26 19:49
Tak jak mówiłam to trwa juz 1,5 roku i ojciec za każdym razem powtarza mi to samo, więc raczej chyba wszystko już wiem.... tak mi sie bynajmniej wydaje z tym ze nie potrafię tego do konca zrozumiec, ale nie jego pretensji - wiadomo ze mogl dostrzec wady mojego chlopaka bo ja go wcale nie idealizuje - ale nie rozumiem jego zachowania wzgledem mnie, tego ze nie potrafi zaakceptowac mojego wyboru , choc w pewnym stopniu.

"W dzisiejszych czasach większość rodziców się cieszy, że chodzi się z ,,inteligentną i mądrą" osobą, która na dodatek stara się rozwijać. " - owszem, jednak filozofia mojego taty mówi "to nie ważne czy jest studentem, jak ma dwie lewe rece to nigdy nic nie osiagnie. 10 lekarzy, adwokatów konczy studia a tylko polowa zarabia pieniadze". Owszem i z tym się zgodzę tylko ze on to zaklada, nie wie czy moj chlopak zarobi czy nie zarobi BO jest w trakcie studiow.

Hmm.... nie powiedziałabym tez ze wina jest wylacznie po stronie moich rodziców. Wiem ze i ja zrobilam im wiele przykrosci, co bylo powodem mojej slabej psychiki - czasami staram sie przypomniec sobie - co mna kierowalo, o czym wtedy myslalam - jednak nie moge, to chyba nie zadna psychoza ale wielki wielki stres..

Cala historia zaczela się ode tego, że pojechalam z moim chlopakiem do rodzicow (mieszkali za granica) tam on pracowal z moim ojcem - przez pierwszy tydzien bylo ok. pewnego dnia przyszlismy do domu i ojciec zrobil niesamowita awanture, wyzywal mojego chlopaka od "szczurow" "zer" stwierdzil nawet ze moj chlopak jest "mniej niż zero" ;| i to wszystko bylo przy mnie -zrobil mi wowczas tak niesamowity wstyd ze do konca zycia chyba tego nie zapomne, tymbardziej ze moj zwiazek wowczas trwal ok. 7 miesiecy. Dlaczego moj ojciec tak sie zachowal? Twierdzi ze dlatego ze zauwazyl ze mojemu chlopakowi NIE CHCE sie pracowac, ze jest leniem bo jak ja scielilam lozko to mi nie pomogl i ze umylam mu raz buty... byl gosciem u nas tam a ja staralam sie by czul sie tam jak najlepiej. Poza tym pozyczyli mu pieniadze na bilet a gdy zarobi mial zwrocic i "nie wykazywal checi oddania" - a pracowal u mojego ojca i moj ojciec wowczas mial jego pieniadze; i ze nie wykazywal ochoty szukania innej pracy bo ta juz sie konczyla..

a tutaj dodam, że naprawde mogl porozmawiac ze mna na ten temat, ze cos mu po prostu nie pasuje i wszystko potoczyloby sie zupeeeelnie inaczej....

hmm generalnie troche prawdy ojciec mial z tym "lenistwem" mojego chlopaka, faktycznie jest taki ze nie bardzo mu sie chce JA zauwazylam to kiedy mieszkalismy razem, nie mial ochoty pomagac mi przy sprzataniu i domowych obowiazkach, jednak sama nie jestem idiotka i powiedzialam mu wprost ze nie jest juz z mamusia ktora wszystko za niego zrobi (bo taka wlasnie ma mame) ale ze mna i niestety ale tutaj obowiazkami bedziemy sie dzielic (oczywiscie ja wykonuje wiekszosc bo jestem dziewczyna, ale kiedy widzi ze trzeba mi pomoc to to robi) i faktycznie wowczas sie zmienil, nie mialam z tym problemow. jednak jesli chodzi o prace.. wydaje mi sie ze tam za granica poprostu zle sie czul w towarzystwie mojego ojca, mieszkal u kogos obcego w obcym kraju, pracowal z moim ojcem, ktory niestety wiem jak traktuje swoich pracownikow (powiem wprost jak smieci i wcale nie jestem z tego dumna) bo na przyklad w ubiegle wakacje pracowal cale bardzo chetnie i nawet nie narzekal wiec uwazam ze moj ojciec w tej kwestii nieco przesadza.

po 3 tygodniach wrocilismy razem do polski i zamieszkalismy razem co wyszlo z inicjatywy mojego ojca, ktory kazal mi sie przekonac jakiego mam chlopaka i "dal by sobie reke uciac" ze po 2 tygodniach wroce do domu.
napisał/a: ~gość 2008-12-26 20:33
hah no prawie jakbym czytała swoją historię jeśli chodzi o tatusia ;]
najpierw ustosunkuję się do:
albatrosss(ona) napisal(a):rodzicie zawsze mają na względzie dobro dziecko i raczej mówią nam prawdę na temat naszej wybranki lub wybranka .

doświadczyłaś tego, czy gdybasz? bo mój ojciec mając na względzie moje dobro, wcale nie miał racji co do mojego byłego chłopaka. Owszem jest już 'byłym', ale nijak mój ojciec racji nie miał, więc nie zgadzam się z tym, że rodzice mówią prawdę. Im się wydaje, że mają rację a wcale tak być nie musi.
Alucard napisal(a):studiuje dziennie to nie ma zbytnio czasu na pracę, bo jeżeli chce myśleć o przyszłości musi jak najlepiej przyswoić wiedzę (wiem że ta historyjka nie jest do końca prawdziwa, ale to może załagodzić sytuację).

kwestia studiów, moje też są takie, że jedynie w porywach weekendy by mogły być na pracę, ale wtedy bym się z chłopakiem w ogóle nie widywała już no i czasem jest trochę roboty typu sprawozdania itp ;)
magda_990, jeśli chodzi o pracę Twojego chłopaka u Twojego ojca, to być może ten drugi miał zbyt wygórowane oczekiwania? swoją drogą, jeśli ojciec chciał się doczepić, to zawsze znalazłby powód i równie dobrze mógł powyolbrzymiać...

a tak ode mnie: u mnie trwało ponad dwa lata zanim pierwszy chłopak mógł do mnie przyjść (stało się to po tym jak był ze mną jako osoba towarzysząca na weselu i mój ojciec go poznał, zagroziłam że nie pojadę na wesele bez niego, a ojcu zależało żebym była, ciocia zaczęła ojcu głowę suszyć i uległ :P). Obecny chłopak po niecałym roku przyszedł, siedli przy stole pogadali, ojciec inaczej już podchodzi.

no ale wracając do poprzedniego, ojciec na początku truł, że wszyscy młodzi to 'lumpy', i pełno tego typu epitetów latało. I wiesz dlaczego on uważa, że młodym facetom tylko jedno w głowie? BO SAM TAKI BYŁ! zasięgnęłam nieco opinii, a i on się wygadał i niezłe ziółko z niego było w mlodości. to jest tzw 'projekcja'- przypisywanie swoich cech innym, po naszemu mówiąc 'mierzenie innych wg swojej miarki'. Może Twój tata też ma jakieś złe uczynki na koncie z młodości, a czepia się o co innego, bo nie potrafi wydusić tego z siebie? Mojemu wszyscy mówili, że przesadza, ileż kłótni, płaczu było... Dla niego to był też szok, bo wcześniej 'nie spotykałam się z chłopakami' (po prostu nie mówiłam, że idę się spotkać z kolegą...) a tu nagle związek! no jak to tak, jego mała córeczka ma chłopaka, Boże, przecież on ją skrzywdzi i takie tam inne pierdoły... Może dla Twojego to też szok? Kolejna rzecz- masz rodzeństwo? ja nie mam, jestem wyczekana- kłopoty gotowe ;) on ustawił sobie swój schemat w głowie (który już zniszczyłam nie idąc na medycynę) i teraz się boi, że się nie usamodzielnię, że nie skończę studiów. Tłumaczę mu jak krowie na miedzy, że skończę, bo MI na tym zależy, nie robię tego dla niego, a on dalej swoje... Więc wiem co czujesz
napisał/a: magda_990 2008-12-26 21:13
właśnie - czuje sie jak pomiędzy młotem a kowadłem - bardzo mi zależy na tym aby rozmawiac z nimi normalnie, aby przy kazdej rozmowie nie nawijał sie temat "moich błedów za które musze teraz płacic"
Najgorszy dla mnie jest jego warunek - albo z nim skonczysz albo dobrze miedzy nami nie bedzie, co sie rownowazy z Albo ja albo on...
Za każdym razem mu powtarzam, że zdaje sobie sprawę z tego ze była błedem wyprowadzka tymbardziej ze bylo to tak na 100% nieprzemyslane, bo nie miałam pieniedzy oni mi dali, pozniej juz mialam sama ale mogłam to inaczej rozwiazac, najpierw odlozyc a pozniej myslec o mieszkaniu, sama nie wiem co ja wtedy myslalam;/ teraz mi za to wstyd...
myslicie ze w ogole mam jakas szanse przekonania mojego ojca do akceptacji mojego zwiazku? ja nie widze zadnych szans tymbardziej ze sam mi to wyraznie powiedzial.. juz nie wiem co mam mu mowic, mam prosic o szanse? zebysmy oboje mogli sie "wykazac" przed nim... z tym ze w tym wypadku boje sie porazki, bo wiem co bedzie kiedy mi nie wyjdzie...
wlasnie najgorsze w tym wszystkim jest to ze ja nie boje sie porazek zyciowych (bo bede sie zle czula, bo zmarnuje swoja szanse itd. ) tylko boje sie ich ze wzgledu na reakcje mojej rodziny.


"Jeżeli nie zauważyłaś , ze Cię wykorzystuje to Ok . Gorzej jak widzi to kilka osób . "

Kilka osób się wypowiada na ten temat , tzn. cała moja rodzina która zna sytuacje z opowiadań mojej mamy... jednak nikt z nich nigdy z moim chlopakiem nie rozmawial. BA wiekszosc z nich nigdy w zyciu go nie widziala.. wiec powiedzcie jakim prawem moga go oceniac? czy to nie jest dziwne? znaja sytuacje od "jednej strony" sa to ludzie dorosli a zachowanie maja raczej szczeniackie.. gdyby w kazdym z nich byla choc odrobina szacunku do mnie przyszliby porozmawiac ze mna Skoro tak bardzo ich to interesuje ;/


vanilla - myśle ze cos jest w tym, że sam był taki. z reszta sam mi to nie raz tez powiedzial, ze on to przezyl ze tez taki byl, ALE zawsze pozniej jest jakies ale.. on sie zmienil to byla inna sytuacja itd..

ciezko mi dojsc do jakis konkretow, podjac jakas decyzje, mysle jedynie o oszustwie .. mysle o tym aby powiedziec ze juz nie jestem z moim chlopakiem ale nie chce takiego rozwiazania... poza tym chcialam ale nie potrafie tego zagrac byc moze dlatego ze jest to dla mnie zbyt nierealne, dlatego ze nigdy nie umialam klamac...
napisał/a: ~gość 2008-12-26 21:28
magda_990 napisal(a):juz nie wiem co mam mu mowic, mam prosic o szanse? zebysmy oboje mogli sie "wykazac" przed nim...

albo tak, albo weźcie oboje się w garść, odłóżcie jak najszybciej (z tym, że wtedy chłopak jednak musiałby iść do tej pracy...) i wyprowadźcie się znowu, tylko już tak 'po dojrzałemu', mając zaplanowane wszystko co i jak połączyć, żeby nie musieć liczyć na rodziców. Twój ojciec musi zobaczyć, że Twój chłopak jednak da radę pracować na was. Kłamstwo wg mnie jest złe (chociaż sama do niego uciekałam bardzo często :P), z tego względu, że jeśli to wszystko jest na poważnie, wspólne plany itp, a tak jest z tego co widzę, to nie da się tego przecież ciągnąć całe życie, przecież w pewnym momencie wyjdzie wszystko na jaw i będziecie mieć jeszcze bardziej przekichane, więc z tego wariantu rezygnuj na starcie. Moim zdaniem powinniście postawić na udowodnienie, że Wy macie rację. Twój chłopak jak rozumiem jest na 4 roku, ma inżyniera już, czy to studia jednostopniowe? Bo mając już tytuł inż łatwiej byłoby mu coś dorwać lepiej płatnego chociaż na weekendy.
napisał/a: Telemah 2008-12-26 21:36
No i pewnie juz nigdy Go nie zaakceptują .... ale czy Wy żyjecie dla rodziców i dla ich szczęścia czy dla swojego Moja Mama miała teściową która jej nie znosila i wiele dała by za to żeby mój ojciec wziął za żonę inną - a mój Ojciec odciął się od rodziców wynajęli stancje wzięli ślub i sobie żyli tak jak chcieli.
Albo Oni albo WY - innej opcji nie ma .Gdyby nie miłośc i upór moich rodziców nie mógł bym napisac nic na tym forum bo by mnie nie było
napisał/a: magda_990 2008-12-26 21:47
Tak jest na 4 roku ale niestety to studia jednostopniowe. Niestety kiedys tak było...
Poza tym chciałabym bardzo pokazac to mojemu ojcu, ale to doswiadczenie nauczylo mnie ze nie mozna byc w goracej wodzie kapanym. ja co prawda ucze sie zaocznie ale na nastepny rok planuje isc jeszcze na studia dzienne, wiec to ze oni beda mnie utrzymywac jest nieuniknione ale w takim wypadku nie wchodzi w gre mieszkanie z chlopakiem. troche czuje sie zle ze ide na kolejny kierunek i bede wykorzystywac rodzicow zeby mi placili, z reszta pewnie moj ojciec stwierdzi ze poszlam zeby tam byc z nim, z tym pasozytem..itd ale ja przez ten czas tez dojrzalam i zrozmialam wiele rzeczy, miedzy innymi ze nauka jest niezbedna a co wazne nabralam do tego wiekszej ochoty niz kiedys.. .

i chcialabym skorzystac z takiej mozliwosci .. nie wiem musze sie baaaardzo powaznie nad tym wszystkim zastanowic... mieszkalam z moim chlopakiem we wroclawiu, ceny mieszkan sa strasznie wysokie, utrzymanie z reszta tez. dawalismy sobie "jakos" rade ale bylo ciezko, kiedy dostalismy wypowiedzenie (jakas moda teraz we wroc.) i nie moglismy juz znalezc mieszkania za tak "male pieniadze" bo ceny poszly w gore pomyslalam tylko o powrocie do domu.. jednak przez cały czas kiedy bylam we wroclawiu moi rodzice sie do mnie nie odzywali.. czemu nie wiem. sami mi tego nie sa w stanie wyjasnic... nie rozumiem, wielu rzeczy nie rozumiem, moze jestem za mloda na takie rzeczy... :( wiec nie wiem czy to ze sie wyprowadze i bede sobie radzic to w czyms pomoze, moj ojciec twierdzi ze to ze tam bylismy jest jedynie moja zasluga ze gdyby nie ja to nic by nie wyszlo bo on to niezdara... ;/ juz raz tak bylo, oni nie wspierali mnie nijak (po prostu pol roku zero kontaktu)

[ Dodano: 2008-12-26, 21:52 ]
Tak, ale wiesz nie chodzi o to do konca zeby oni zaakceptowali JEGO ale moja decyzje ze z nim jestem, nie chce ich oszukiwac oklamywac, nie odzywac sie do nich, na wzajem zrobilismy sobie wiele przykrosci. czuje sie przez to zle ... i nie chce tego ciagnac chce to zmienic bo wykancza mnie to psychicznie po prostu... wiem ze mozna wszystko rzucic i zyc sobie oddzielnie, ale moze jestem na to za mloda albo za bardzo sie tego boje... wiem ze moja przyszlosc w tym momencie zalezy w duzej mierze od nich i nie chce tracic tej szansy i nie chce zyc w ciaglych klotniach