Miłość przez INTERNET czy to mozliwe jak myslicie????????

napisał/a: *angel* 2009-09-10 11:03
Pifko, nie wiem co Ty pleciesz za glupoty... moze kiedys tak bylo ale juz teraz troche sa inne czasy....
i wiem ze nie mowisz prawdy (chyba ze cie cos takie spotkalo to wspolczuje) bo ja sie przkonalam na wlasnej skorze ze mozna poznac swoja milosc wlasnie tak ....
napisał/a: duszek1 2009-09-10 11:12
Całość tutaj opisana ma dwa aspekty:

Mamy dziewczyny które poprzez neta znalazły miłość mieszkająca w Polsce w innym mieście,na tym samym osiedlu, dwa przystanki dalej, u babci na wiosce itd...

I mamy dziewczynę która pokochała/zakochała się/zauroczyła się w Arabie - z tym wiąże się ogromna odległość, inna kultura i całkiem inne obyczaje. Będą teraz w Egipcie miałam lokalnego przewodnika, który świetnie mówił po Polsku i opowiadał nam dużo o sobie. Ma słowiańską narzeczoną ale nie jest nią Polka, jest bardzo zakochany i stara się zrobić wszystko aby byli razem - było widać w nim szczerość, ale jak sam dodał jeżeli dziewczyna nie zna Araba a on ją kocha choćby z kartki pocztowej to raczej nie jest to miłość - chce ją wykorzystać.
I druga najważniejsza sprawa o której nam powiedział, on nie jest religijny tak jak większość społeczeństwa, odszedł od pewnych zasad i żyje swobodniej, osoby religijne natomiast to już inna sprawa ...

Jak to było już napisane jak nie będzie krwi na prześcieradle to rodzina cie zlinczuje - i od siebie dodam, że kobiety arabów nie mają boskiego życia, luksusów, spokoju, prawa głosu i decydowaniu o swoim życiu. To mąż o wszystkim decyduje...

Raczej w życiu bym się nie zdecydowała na taki związek za dużo jest polek które płaczą, że nie mają żadnych praw do swoich dzieci, które mają z arabami różnego pochodzenia... uciekają wszystkimi możliwymi drogami do Polski albo gdzie pieprz rośnie byleby z dala od "tego piekła"...


napisal(a):Ostatnimi czasy często w polskich mediach porusza się problem małżeństw polsko-arabskich, polsko-muzułmańskich. Podaje się przykład Polek, które poznawszy Arabów (muzułmanów), decydują się na małżeństwo. Zaczynają się problemy. Za namową małżonka wyjeżdżają do ich ojczyzn. Na miejscu okazuje się, ze dotąd przemiły, szarmancki człowiek zmienia przysłowiową maskę na inną. Kobieta, która w Polsce była wolna, sama decydowała o swoim życiu, nagle w kraju muzułmańskim zaczyna czuć się jak niewolnica. Ja raczej określiłabym jej nowe położenie jako „połowiczne wstąpienie do klasztoru o surowej regule”. Połowiczne dlatego, że nie żyje sama tylko w rodzinie. Jednak musi podporządkować się woli męża, musi być mu posłuszna, niczym nowicjuszka w klasztorze. (Ta druga bezwzględnie musi słuchać się i wykonywać bez cienia najmniejszego sprzeciwu polecenia matki przełożonej, ale to jest jej świadomy wybór, co jest tu zasadniczą różnicą). W przełożeniu na kulturę arabsko- muzułmańską sytuacja polskiej żony Araba jest skomplikowana. Przede wszystkim Polka nie potrafi zaakceptować nowej roli, jaką ma przyjąć (jednak to jest, moim zdaniem, nadmierna generalizacja. Nie wszystkie muzułmanki/ Arabki, muszą tak żyć, w tak funkcjonujących domach; przykładem są na to choćby kobiety z Jordanii). Owszem, może być dobrą aktorką, ale nawet aktor z zawodu; prywatnie może zachowywać się zupełnie inaczej niż czyni to na scenie teatralnej, bądź na planie filmowym. Jest to naturalne. Nie należy według mnie zapominać także o tym, jaka to jest Polka - czy pochodzi z miasta czy ze wsi. Wiadomo bowiem, że kobieta mieszkająca na polskiej wsi musi być bardziej uległa, wobec płci męskiej. Na dodatek polska zamężna kobieta w razie nieobecności głowy domu (męża) musi być posłuszna względem swoich synów, jeśli ich ma. Częściej jednak zdarza się, że to kobieta, pracuje utrzymując rodzinę, a tylko mówi się, że domem rządzi ojciec.


napisal(a):"Dziewczyny, bądźcie sobą zawsze i wszędzie! Kiedy poczujecie, że pogrążacie się w otchłani jego czarujących komplementów i na horyzoncie pojawia się nieśmiała propozycja małżeństwa (a jak!) zwiększcie czujność! Gubi nas beznadziejny romantyzm, naiwność i pragnienie całkowitego oddania się. Uświadomcie sobie, że takie po prostu jesteśmy. Mam na myśli normalne dziewczyny szukające w życiu szczęścia u boku wymarzonego mężczyzny, a nie elementy, o których mowa powyżej lecące na sex z Arabem. Taki sam odsetek puszcza się z Latynosami, stąd boom na kursy języka hiszpańskiego, żeby mieć pięknego Hiszpana z czarnymi oczami i smagłym ciemnym ciałem, ognistego kochanka, dla którego jesteśmy wszystkim - czasem się sprawdza, a czasem...:D I jedni i drudzy pochodzą mniej więcej z tej samej szerokości geograficznej, łączy silne podkreślanie rangi rodziny z mamą na czele. Zapytajcie swojego Araba o mamę ;) To absolutna świętość. Dzieli ich jednak najważniejsza sprawa - kultura i religia. Dlatego Arab łże. Po prostu nie ma innego wyjścia.

Modelowy Muzułmanin, to człek prawy, jak prorok Mahomet, każdy Arab dąży, do tego ideału, albo aby być jak ideał postrzeganym. Wierzący, modlący się 5 razy dziennie, przestrzegający postu i gwarantujący żonie satysfakcję seksualną, bo jak nakazuje Quran - mąż ma obowiązek dać żonie orgazm, jeśli nie - hańbi się. Tyle w teorii, a w praktyce jak w życiu :D Poza tym idealny Muzułmanin, a każdy Arab zawsze podkreśla islamskie ideały, daje żonie porządne wiano ślubne i co miesiąc wypłaca uposażenie, wszak zapisane w Quranie " i płaćcie swoim żonom za dostęp do ich intymnych miejsc" ;) Stąd te podarunki - bo gdy brak odwagi na ożenek ze względów ekonomicznych, bądź też z obawy przed zaborczą miłością i problemami z ewentualną żoną, rodziną etc, zawsze można zrekompensować to SOBIE i SWOJEMU poczuciu moralności poprzez gifty. Wtedy, naiwnie ufając w łaskę bożą, zawsze można mieć nadzieję, że grzech będzie mniejszy, albo ba! Nie będzie go wcale. Bo w Islamie ważna jest też intencja - w sumie, to chciałem cię poślubić, taki miałem zamiar, ale....nie jesteś Muzułmanką, nie spełniasz warunków rodziny, nie jesteś dziewicą, co za pech...

Czasem można też usłyszeć, nie mogę cię poślubić....tak bardzo chciałem, ale..czemu dałaś MI się bzyknąć przed naszym ślubem? Wina nasza oczywiście. Pamiętajcie więc dziewczyny - sex owszem, ale PO ślubie, a zanim do niego dojdzie habib powinien przejść ostrą, bezpardonową selekcję i okres kwarantanny przedślubnej :D Bolesne, podłe, wyrachowane? W naszej kulturze jest to raczej nie do pomyślenia, bo miłość, westchnienia, nawet jeśli biedni i nie akceptowani przez rodzinę, to silni, zwarci i na zawsze razem... W kulturze arabskiej w pewnym momencie nie ma miejsca na sentymenty, romantyzm i westchnienia. Arabowie to nacja twardo stąpająca po ziemi, zdobywcy, wojownicy gotowi na wszystko, aby osiągnąć wytyczony cel. Tym celem może być zdobycie dziewczyny, o ile sama nie wlezie do łóżka :D Wtedy zazwyczaj słyszy, że to ona sprowokowała, jej wina i niechaj zniknie z jego życia, bo to hańba i wstyd. Jak nie ma co zdobywać, czas zmienić rewir.

Metody zazwyczaj pozostają te same, bo sprawdzone przez wieki i skuteczne, jak mówi historia i historie takie jak powyżej.

Dlaczego więc Arabki nie mają ze swoimi facetami takich problemów? Czy dlatego, że swoje, bo Muzułmanki, albo że brzydule, zastraszone, czy głupie po prostu? Nie. One są częścią tej liczącej tysiące lat kultury od przedislamskiej począwszy. Wiedzą jak funkcjonuje tam model relacji damsko-męskiej i na ile można sobie pozwolić, żeby dokładnie - przeżyć. Stąd nie dziwi przedślubny sex TYLKO analny czy oralny. Dziewictwo jest w cenie i to nie tylko sprawa honoru, ale i pienędzy. Dziewczyna z postu powyżej oddała swoje dziewictwo po 3 spotkaniu. Myślała, że on to doceni? W arabskim pojęciu moralności - może i naszym poniekąd też, oddała to, co miała najcenniejszego komuś tam.

Arab, który nie przeszedł całej odwiecznej procedury, selekcji, nie poznał rodziny dziewczyny, ani nie przedstawił jej swojej rodzinie, nie zapłacił wiana, nie przysiągł przed Bogiem jest jak najbardziej świadom, że nie powinien dostać tego, co dostał, a co sam skwapliwie przyjął, ale jeśli sama chciała....Jest to przykre i bolesne dla tej dziewczyny, ale nie ma możliwości i to sobie trzeba uświadomić, że on wróci, że coś zrozumie, że coś w nim pęknie.

W zasadzie to chciałam się podzielić "instrukcją", jak postępować z Arabem, żeby nie wyjść z tej relacji okaleczoną i poniżoną. Wiele dziewczyn przypłaca rozstanie załamaniem, totalną depresją i faktycznie potrzebują pomocy specjalisty. Dlaczego? Ponieważ po raz pierwszy w życiu bezgranicznie komuś zaufały, zatopiły się w jego słowach, obietnicach i zatraciły siebie. Zerwanie jest zazwyczaj zdarzeniem traumatycznym, ponieważ następuje nagle i z niespodziewanej przyczyny, a argumentacja habiba jest powalająco logiczna, stąd też ze złamanym sercem dziewczyna przyznaje mu rację i postrzega siebie jako tego kogoś, kto nieświadomie, ale jednak wszystko popsuł.

Arabowie ZAZWYCZAJ nie dyskutują, po prostu już nie jesteś jego ukochaną i koniec. Gdzie jego miłość, czułość, piękne słowa, obietnice? Europejczyk coś tam wyjaśnia, pokłócicie się, jest jakaś akcja. Arab traci zainteresowanie nagle i jeśli był on dla ciebie całym światem, to właśnie umarłaś.

Jeden arabski uczony powiedział mi kiedyś - nie sztuka zdobyć Araba, sztuka go przy sobie utrzymać. Haremy to nie bajka. Wielożeństwo też - to ich religijne prawo. Jeśli właśnie się zakochujesz, pamiętaj, że może on z niego skorzystać, jeśli nie teraz, to w momencie, kiedy będziesz matką kilkorga waszych ślicznych dzieciątek nadniszczona porodami, a może i w kolejnej ciąży zajęta garami, praniem, sprzątaniem, zaniedbana i nie tak atrakcyjna, a może i nadal atrakcyjna fizycznie, ale nie dająca mu satysfakcji na innym polu. W domu hałas, bo dzieci. I wtedy on ci oświadcza, że podjął decyzję o poślubieniu drugiej żony. O tym warto i trzeba pomyśleć zawczasu. Trzeba się z tym liczyć, że w jakimś momencie możesz być jedną z wielu. Arabki to wiedzą, stąd ich siła.

Jeśli właśnie zatracasz się w poezji jego słów i czujesz, że to ten jedyny - wstrzymaj się na chwilę. Chwila w zamian za całe pasmo późniejszych rozczarowań i rozpaczy.

Co ci nie zaszkodzi, a co może pomóc:

* nie daj się za żadną cenę zaciągnąć do łóżka, nic tego potem nie wymaże, zawsze będziesz tą łatwą, bo można cię było posuwać przed ślubem, czyli bez zobowiązań. Jeśli się wstrzymasz do ślubu zyskujesz szacunek.

* zbadaj dokładnie jego konotacje rodzinne, nie wstydź się pytać. To obowiązek i lokata na życie twoje i ewentualnie wspólnych dzieci. Arabki są specjalistkami od zdobywania informacji o kandydacie na męża. Oczywiście istnieje podejrzenie, że twój ukochany łże jak pies, żeby zrobić wrażenie. Począwszy od Egiptu, gdzie hulaj dusza, po półwysep Arabski, żaden Arab nie jest anonimowy, gdyż zdradza go imię ojca i dziada oraz przynależność do klanu. Istnieją fora, na których można się dowiedzieć wszystkiego o danym osobniku. Poznaj jakieś osoby z jego kraju, miasta, najlepiej kilka i wypytaj, co to za rodzina i czy jest żonaty - TAK! Bo zazwyczaj Arab ok. 30 ma już żonkę i bajbuska, nawet jeśli jest to narzucona mu przez rodzinę kuzynka. A przecież kuzynki dla was nie zostawi!

* On, że skończył studia, kursy. Ty - jakie, gdzie i kiedy - dokładnie. (i czy zamierza do końca życia robić kebaby i podawać ręczniki? - dop. alkud:) Oni są przyzwyczajeni do inwigilacji, więc jeśli łże, to nie jesteś warta prawdy, czyli chce czegoś, co potem wyrzuci ze swojego życia i pamięci.

* On, że jest Ahmed. Ty - ok, a imię ojca, dziadka, pradziadka, co masz w paszporcie wpisane i dlaczego. A mama, jak po ojcu i dziadku? Może głupie, ale istotne, porównaj sobie potem, czy w prawidłowej kolejności powtarza imiona przodków ;)

* Absolutnie ważne pytanie - z jakiego jesteś klanu? Musi ci odpowiedzieć, to najważniejsza kwestia, która może cię naprowadzić na istotne informacje o obyczajach w jego rodzinie, majątku oraz ilości żon na łebka. Zazwyczaj jaki ojciec, taki syn. Oczywiście habib może skłamać, ale to się szybko wyda. Przy okazji zapytaj o klan mamusi ;) Jeśli twój habib pochodzi ze znanego szczepu - szukaj w necie informacji o nim, też się przyda. Zawsze można go potem miło zaskoczyć, albo się przerazi, że masz taką pamięć i się zmyje, co obnaży jego faktyczne intencje.

* Gdzie pracujesz i ile zarabiasz, habibi? Pytanie fundamentalne w tradycji arabskiej, a raczej tabu w naszej. Jeśli w firmie - to w jakiej, jaka pensja i jakie ma zobowiązania. Przy okazji sprawdź w necie tę firmę. Możesz też żartem zapytać, ile z tego zamierza oddawać żonie. Nie polski to obyczaj, ale jak najbardziej arabski. Jeśli ma szczere intencje doceni cię potrójnie. Zazwyczaj Arabowie wykorzystują tę naszą ignorancję w sprawach fundamentalnych - niestety.

* Dom rodzinny, ile osób - siostry, bracia, ile dzieci przypada zazwyczaj na łebka. Jeśli 5, to licz się kochana, licz ;) Jak wygląda dom i sprytnie wyciągaj informację o obyczajach w nim panujących. Twój może wyglądać podobnie.

* Rozmawiaj z nim o religii, powinna was łączyć, a nie dzielić, jeśli coś cię niepokoi, licz się z późniejszą agresją, albo brakiem akceptacji i przyzwolenia na sprawy dla ciebie istotne. Dla niego Islam jest ważniejszy niż ty, zostawi cię bez słowa, jeśli nagle doświadczy jakiegoś wewnętrznego przebłysku i uzna, że jednak nie jesteś odpowiednią osobą i wnosisz duchowy bród w jego życie. Nie przechodź na islam jeśli nie wierzysz, nigdy tego nie rób dla faceta. Islam jest piękny, jeśli czujesz tę religię w sobie. Jeśli nie - jest męczarnią, na którą się sama skazujesz. On ma prawo wymagać od ciebie aktów wiary, a ty powinnaś je spełniać z radością w sercu, a nie na odwal się.

* Kiedy zdecydujesz się na ślub, dowiedz się dokładnie o formalnościach. Egipskie orfi, szyickie mutah i praktykowany w krajach zatoki Msyar, to przykrywka dla legalnego sexu. Nie daj się w ten sposób kupić. Jego intencja jest szczera, jeśli planuje ucztę weselną, a jego rodzina uczestniczy w przygotowaniach i ty to widzisz. W islamie tajny ślub jest grzechem.

* Ustal wysokość wiana ślubnego, które on ma obowiązek ci dać i jest na to przygotowany. Jeśli jesteś nikim dostaniesz parę dolców, pierścionek i świstek podpisany przy 2 świadkach. Po zabawie świstek zniszczy a tobie powie, że dostałaś zapłatę i rozwodzi się z tobą.

napisal(a):
A oto jeszcze jedna wypowiedź kobiety miewającej romanse z Arabami:
Re: PO CZYM POZNAĆ OSZUSTA
roodanaserio 07.08.09, 22:53 Odpowiedz
Posluchajcie rady doswiadczonej

W 99 % kontakty arabskich chlopakow z turystkami to sposob na darmowy,
niezobowiazujacy seks, ew. pieniadze.
W islamie, zwlaszcza w Egipcie, w ktorym to nie lightowa opcja, jak w Libanie,
Tunezji czy w miastach w Turcji - istnieje spory problem z seksem
pozamalzenskim. Nie sa dostepne filmy, czasopisma, TV nie nadaje po 23
rozbieranych filmow, internet nie jest powszechny. Nie ma 'chodzenia' ze soba w
szkolach srednich, mieszkania na probe itd. A potrzeby istnieja. Prostytutki sa
drogie i nie wszedzie. Oczywiscie seksualnosc mezczyzn jest tam obserwowana z
przymruzeniem oka, ale kobiet sie pilnuje. Poniewaz slub wymaga od mezczyzny
posiadania kasy (posag) i zaplecza w postaci mieszkania - stac na to
nielicznych. Reszta (glownie w miastach) ratuje sie tzw. malzenstwami
kontraktowymi, dopuszczalnymi w islamie - oszukuja dziewczyny, ze to na zawsze.
Podpisuja papier w obecnosci swiadkow, nawet nie zawsze imama i maja seks
legalnie. Porzucaja potem te dziewczyny - bez pieniedzy, dziewictwa, czasami z
dziecmi - nie biorac zadnej odpowiedzialnosci.
Ci, ktorzy pracuja w turystyce, maja prosciej, zalapuja sie na biale kobiety -
otwarte, bez zahamowan.

Kultura arabska umie opiewac kobiete. Dlatego 'habisiom' tak latwo przychodzi
klepanie komplementow, utwierdzanie w przekonaniu, ze jest jedyna,
najpiekniejsza i wyjatkowa. Warto dodac, ze nie sa - z calym szacunkiem -
wybredni. Lubia kobiety puszyste, okraglejsze, ktore w Europie sa sekowane za
niedostatki figury. Jest im wszystko jedno czy to blondynka czy brunetka - biala
zawsze nobilituje.

Ja poznalam ten system w Tunezji - tam jest nieco inaczej. Od dziesiatek lat na
sekswakacje sciagaja tam Francuski i Belgijki. Bez zludzen. Pewnym ulatwieniem
jest to, ze Tunezyjczycy mowia plynnie po francusku. Nikt nie bawi sie w milosc
i bajki o zwiazkach. To czysty uklad. Bywaja i sluby - czyste wyrachowanie, pani
o 30 lat starsza kupuje sobie mlodego byczka i sciaga go do Francji po to, zeby
miec bogate zycie seksualne. Na miejscu z pelna swiadomoscia placa za knajpy,
taksowki, kupuja im ubrania, kosmetyki itd. (poza wszystkim zarabiaja kilka x
wiecej niz Polki). I tyle.

Przezylam krotkie zauroczenie, bo bylam w takim momencie zycia, ze potrzebowalam
odskoczni. Na szczescie nie bylo mowy o slubach i wyjazdach, ale zmulilo mnie na
tyle, ze 2 miesiace lazilam jak nacpana, zylam od sms do sms czy mejla. Nie bylo
mowy o oszustwach, ale patrzac na to dzis sama smieje sie z siebie - to byla
krotka wakacyjna historia, nic wiecej. Wyjechalam po raz 2gi, a po drodze
poznalam Araba w Polsce. Trwalo to miesiac, wyleczylam sie do spodu z
orientalnych klimatow )

Moja rada: wiekszosc z nas laduje na wakacjach, jezeli jedzie w damskim
towarzystwie, po przejsciah. Ew. jest bardzo mloda. I dlatego podatna na romanse
(luz, slonce, piekne widoki). Jezeli jest to Hiszpania, Wlochy czy Chorwacja -
pol biedy. Jezeli kraj islamski - uuuuuuuuu. Oprocz uwodzenia na wysokim
poziomie animatorzy, kelnerzy, instruktorzy nurkowania czy przewodnicy czasem
nie poprzestana na byzkaniu. Beda motac, bo oprocz seksu potrzebuja kasy, a
niekiedy marza o wyrwaniu sie, a o to, nawet w Turcji, trudno (wizy dla osob
spoza UE, zwlaszcza Afryki, przymusowe badania na nosicielstwo HIV, jakich
wymagaja kraje Zachodu itd).

Pamietajcie, poza wszystkim, ze udane zwiazki islam-chrzecijanstwo sa niezwykle
rzadkie. To przepasc kulturowa. Na ogol dotycza mezczyzn wyksztalconych,
studiujacych i pracujacych w Europie od lat, a i oni potrafia zdziwic. B. czesto
wymagaja od kobiet przejscia na islam, ew. wychowywania w tym duchu dzieci.

Korzystajcie z urokow Polnocnej Afryki, ogladajcie slady dawnych cywilzacji, ale
nie szukajcie tam milosci. Jezeli zdarzy sie wam romans wakacyjny - zostawcie go
razem z piaskiem i opalenizna tam, gdzie sie zaczal.
napisał/a: Pifko 2009-09-10 12:40
Rooda666, arturo, *angel*, no bez przesady, czy normalny człowiek wykorzystuje teraz komputer do tego? W kościele na mszy arturo się nie znajdzie również. Popatrzcie teraz ile jest tu osób zdradzanych oprzez to że ich mąż/żona zaczęli flitować z kimś w sieci. I co się tu dziwić, skoro znalazłem żonę przez internet, no to może poszukam sobie kochanki, przecież z żoną się udało, albo może z kimś sobie porozmawiam na czacie lub napiszę na gg do przypadkowej laski w tym czsie jak żona szykuje obiad. Co za bzdury, poprostu szlak mnie trafia jak słyszę że ktoś poznał sie prze internet i piszę że jest szczęśliwy, niech to powtórzy za 10 lat i dopiero przyzanm mu razje. A skąd wiecie wy szczęśliwi i zakochani przez internet, że wasza połowka z którą sie poznawaliście nie pisała z innymi osobami w tym samym czasie i nie probowała tego samego z kimś innym? A może jeszcze ślub przez internet wzieliście?
Przez intenet można ewentualnie poflirtować, zamówić pizze lub pani do towarzysta albo popisać na forum, sorry ale nie wierze w miłości intrenetowe.
napisał/a: margaret3 2009-09-10 13:05
Pifko, Piszesz totalne bzdury
Pifko napisal(a):Popatrzcie teraz ile jest tu osób zdradzanych oprzez to że ich mąż/żona zaczęli flitować z kimś w sieci. I co się tu dziwić, skoro znalazłem żonę przez internet, no to może poszukam sobie kochanki, przecież z żoną się udało,

Sugerujesz że zdradzają tylko osoby które poznały się w sieci?? Totalna BZDURA
Pifko napisal(a):Co za bzdury, poprostu szlak mnie trafia jak słyszę że ktoś poznał sie prze internet i piszę że jest szczęśliwy, niech to powtórzy za 10 lat i dopiero przyzanm mu razje.

A osoby które poznają się w biurze, kawiarni czy dyskotece są mega szczęśliwe do końca życia
Pifko napisal(a):A skąd wiecie wy szczęśliwi i zakochani przez internet, że wasza połowka z którą sie poznawaliście nie pisała z innymi osobami w tym samym czasie i nie probowała tego samego z kimś innym?

A skąd masz pewność, że dziewczyna którą poznasz np. na dyskotece nie rozmawiała i nie flirtowała też z innymi??
napisał/a: *angel* 2009-09-10 14:17
margaret, super skomentowałaś to co wygaduje Pifko, :)

Pifko, poza tym teraz kazdy korzysta z internetu...i skad wiesz czy akurat Twoja druga polowka nie pisze i nie flirtuje....?:/ poza tym mozna sie poznac wszedzie a to czy nam sie ulozy czy nie zalezy od dopasowania sie a nie....INTERNETU!!! :)
napisał/a: ~gość 2009-09-11 00:01
Pifko, przeczytaj,, co wcześniej pisałam, to zobaczysz, czy 'normalni' ludzie to robią... poza tym ja nie SZUKAŁAM miłości, ona sama mnie znalazła :)
Pifko napisal(a):A może jeszcze ślub przez internet wzieliście?
a wzięliśmy :P nawet na antenie radiowej :P
ale to dawne czasy, przed Nami ślub... taki 'w realu' :P

[ Dodano: 2009-09-11, 01:27 ]
A tak przy okazji jeszcze krótko - historia brata mojego przyszłego męża... poznali się przez internet (IRC, #lebork). Pobrali się we wrześniu 2002 roku. On z Gliwic, Ona ze Starogardu Gdańskiego. Mieszkają w Bielsku, mają wspaniałego syna, a w drodze druga maleńka pociecha.

I teraz mi powiedz, że
Pifko napisal(a):Przez intenet można ewentualnie poflirtować, zamówić pizze lub pani do towarzysta albo popisać na forum, sorry ale nie wierze w miłości intrenetowe.


Za 10, 20 czy 50 lat usłyszysz ode mnie zawsze to samo - że jestem szczęśliwa.
napisał/a: Pifko 2009-09-11 08:11
Rooda666, no no, powodzenia życzę!

Ja osobiście bym się nie związał z dziewczyną która by napisała do mnie "cześć co słychać, chcesz poklikać?" Nie traktuję to na poważnie!
napisał/a: szprycha1 2009-09-12 17:50
Pifko napisal(a):Ja osobiście bym się nie związał z dziewczyną która by napisała do mnie "cześć co słychać, chcesz poklikać?" Nie traktuję to na poważnie!


widocznie nie zyjesz jeszcze w naszych czasach i jestes sztywniakiem pewnie brak Ci milosci albo juz nie raz sie spotkales z neta i sie nie spodobales i teraz wielce jestes przeciwny :/
napisał/a: XŁukaszX 2009-09-13 01:59
Poznałem dziewczynę przez internet (na forum). Bardzo długo ze sobą pisaliśmy, potem już naprawdę o wszystkim, aż w końcu poczuliśmy że między nami jest jakaś silna więź. Spotkaliśmy się, potem zaczęliśmy chodzić ze sobą. Byłem z nią rok, ale niestety zostawiła mnie.

Internet to tylko sposób poznania osobę jak np szkoła, dyskoteka, praca itp, więc takie twierdzenia jak Pifko'a są bzdurne. Przez neta tylko dziewczynę poznajesz, a potem w realu jeszcze głębiej się poznajecie i dopiero wszystko się rozwija itd. Pomyśl Pifko. Szansa, na to, że taki związek się uda bądź nie jest identyczna jak w reszcie przypadków.
napisał/a: szprycha1 2009-09-13 14:25
XŁukaszX napisal(a):Poznałem dziewczynę przez internet (na forum). Bardzo długo ze sobą pisaliśmy, potem już naprawdę o wszystkim, aż w końcu poczuliśmy że między nami jest jakaś silna więź. Spotkaliśmy się, potem zaczęliśmy chodzić ze sobą. Byłem z nią rok, ale niestety zostawiła mnie.


I to jest dobry przyklad poznaje sie tylko w necie a reszta dzieje sie w realu nie za pomoca komputera.

Poznac to jedna sprawa a cala reszta to druga.
napisał/a: Zazi 2009-09-13 18:36
Pifko, wybacz ale Twoja opinia mnie lekko smieszy
Nie wiem czy zauwazyles ale czasy delikatnie mowiac lekko sie zmienily i poznac kogos interesujacego mozesz wszedzie, nawet przez neta.
Ja jestem kolejnym przykladem, nie szukalam milosci, sama sie znalazla
przez neta mozna tylko sie poznac, a potem to juz zalezy jak sie ta znajomosc potoczy.
Jestem pewna ze nigdy nie spotkalabym tego czlowieka w realu, gdyz dzieli nas zbyt duza odleglosc kilometrow.
No i tez moglabym zaczac sypac przykladami zwiazkow, malzenstw, ktore poznaly sie przez internet.......
napisał/a: albatrosss(ona) 2009-09-15 18:21
Pifko napisal(a):Ja osobiście bym się nie związał z dziewczyną która by napisała do mnie "cześć co słychać, chcesz poklikać?" Nie traktuję to na poważnie!


Może Cię przez to ominie wielka miłość ...