Miłość, a przyzwyczajenie...jak rozróżnić? jak uniknąć?

napisał/a: indiend 2006-08-18 19:22
W niektórych związkach przychodzi taki czas, że dwie osoby są ze sobą ze względu na wspólne sprawy, lub dlatego, że przeżyły ze sobą wiele chwil i ciężko jest im je wyrzucić z pamięci, mimo, że ich uczucie gaśnie...
Kiedy próbują sie rozstać zadają sobie banalne pytanie:
"A z kim ja teraz będę..."
Jak rozróżnic kiedy w naszym związku zaczynamy - i czy w ogóle zaczynamy - żyć ze sobą z przyzwyczajenia do siebie?
Jak tego uniknąć?
napisał/a: samsam 2006-08-18 19:32
Zawsze tak jest, ze gdy jesteśmy z partnerm długo, to musi nadejść również przyzwyczajenie.
Myślę, że miłość wiąże się z przyzwyczajeniem.
A jak rozpoznać to dobre przyzwyczajenie od złego? Uważam, ze jeśli pojawi sie myśl "z kim ja będe, ja nie chce być sama" - to jest źle. To nie jest wówczas miłość. W prawdziwej miłości pytanie by brzmiało "jak ja będę bez niego żyć?"
napisał/a: ami1 2006-08-19 00:37
No rzeczywiście długie życie ze sobą (mam tu na myśli np. 20 lat lub więcej) musi prowadzić do przyzwyczajenia . I to raczej sytuacja nie do uniknięcia. Ale przyzwyczajenie nie musi koniecznie oznaczać braku miłości . A jeśli jesteśmy ze sobą tylko z przyzwyczajenia to rzeczywiście smutna sytuacja i raczej chyba nie długa, bo nie sądze, że przyzwyczajenie to na tyle silne uczucie, żeby pozostac ze sobą na zawsze .
napisał/a: Klusia 2006-09-06 01:32
Uważam,że przyzwyczajenie jest dojrzałą formą miłości, jedno bez drugiego nie istnieje...to że przyzwyczajamy się do obecności kogoś kogo kochamy jest znakiem, że ta osoba jest nam droga, niezbędna do życia i nie wyobrażamy sobie być bez niej. Przyzwyczajenie łatwo pomylić z rutyną...rutynowy związek to związek nudny, a związek z przyzwyczajenia to związek z dojrzałą miłością. Czyż nie mam racji, hmm?
napisał/a: ami1 2006-09-06 09:29
Na pewno po kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu latach bycia ze sobą codziennie przyzwyczajamy się . Nie znaczy to, że już się nie kochamy. Nie ma miłości (tej trwającej długo) bez przyzwyczajenia . Ale jest przyzwyczajenie bez miłości - no właśnie gdy pojawia się rutyna, gdy jesteśmy ze sobą z obawy bycia samemu, gdy już się nie przytulamy, nie mówimy sobie miłych rzeczy, nie tęsknimy...
napisał/a: Belay 2006-09-17 13:23
Przez całe życie obserwowałam moich rodziców i do dzisiaj jestem pod wrażeniem. W tym roku minęła 22 rocznica ich ślubu, a Oni zachowują się jak para nastolatków. Przytulają się, całują - czasem musiałam krzyczeć: ja tu jestem, zachowujcie się :) bo nie zwracali uwagi na nic, jak prawdziwi zakochani.

Wczoraj byłam z nimi na pikniku. Pierwsza para, która zaczęła tańczyć. Później wyciągnęli całą resztę. Lubią się bawić, mają wielu znajomych. Wszędzie chętnie ich zapraszają bo potrafią się bawić bez alkoholu. Aż miło popatrzeć. Stoją za sobą murem.

Bardzo im tego zazdroszczę. Chciałabym za 20 lat zachowywać się tak samo. Chciałabym, żeby nasz związek ciągle był żywy. Żeby się coś działo, nie było nudno i rutyna nie zabiła uczucia.

W poprzednim związku, trwającym 2 lata, po pół roku miałam wrażenie, że nigdy już nie będzie tak jak na początku. Każdy dzień był podobny do następnego i zaczynało mnie to nudzić. Ciągle ten sam schemat. Zero spontaniczności. Teraz jest inaczej i oby było jak najdłużej.

O miłość trzeba dbać, zwłaszcza po ślubie. Trzeba ją pielęgnować, robić niespodzianki, zaskakiwać. Może od czasu do czasu umówić się na randkę? To bardzo ożywia związki. Umówić się na konkretną godzinę, niech jedno zarezerwuje stolik, a inne zajmie się innymi atrakcjami... niech będzie tak jak wtedy gdy umawialiście się na drugą randkę...

Ja wierzę, że przyzwyczajenie można zmienić w coś dużo przyjemniejszego...
napisał/a: samsam 2006-09-17 18:32
Cudowne to jest.....
Ja też marzę o tym, że gdy będziemy mieć po 50 lat to nadal będziemy okazywać sobie swoją miłość. Tulić, całować i nie wstydzić się tego.

Na naszym ślubie ksiądz (przecudowny ksiądz) przytoczył nam piękną historię. Historię o miłości, prawdziwej miłości, miłości wiecznej. Opowiedział nam o parze staruszków, którą spotkał w parku. Szli sobie pod rękę, po malutku, jak to staruszkowie. I nagle staruszek mówi do swojej żony jak ci tam kochanie?, a ona na to a jakoś drepcze za tobą, kochanie. Ale to słowo kochanie to było takie, jak przed ołtarzem, kilkadziesiąt lat temu....

Życzę sobie i Wam, tak wielkiej, pięknej miłości. Do końca życia...
napisał/a: ami1 2006-09-18 14:50
napisal(a):Przez całe życie obserwowałam moich rodziców i do dzisiaj jestem pod wrażeniem. W tym roku minęła 22 rocznica ich ślubu, a Oni zachowują się jak para nastolatków. Przytulają się, całują - czasem musiałam krzyczeć: ja tu jestem, zachowujcie się :) bo nie zwracali uwagi na nic, jak prawdziwi zakochani.

Też bym tak chciała i bardzo sie cieszę, że takie pary są.
napisał/a: ~gość 2006-10-05 08:11
a teraz co ja mam zrobic..?? jestem z chlopakiem juz ok 2 latek..ale byly przerwy...i niestety teraz jest okropna sytuacja nie wiem co robic..mysle ze nie chce z nim byc ale tez chce sie powaznie zastanowic bo nie chce pozniej zalowac zerwania naszego zwiazku..boje sie takze powiedziec mu prosto w oczy ze to koniec a najgorsze jest to ze nie wiem czy ja go kocham..jeszcze..na pewno kochalam kedys wczesniej ale teraz wydaje mi sie ze oboje sie zmienilismy i to powoduje ze nie chce jzu z nim byc..nie boje sie o to ze bede sama poprostu jesli mam byc z facetm z ktorym ciagle sie kloce to czy to ma jakis sens..ale tez jak skoncze to to tez nie jestem pewna czy bedzie mi dobrze..i co ja mam teraz zrobic.. poradzcie mi ...z gory dzieki :*
napisał/a: ami1 2006-10-05 10:46
Wiesz co lilka daj sobie kilka dni. Spotkajcie się, porozmawiajcie spokojnie, wytłumacz mu co czujesz. Wtedy dopiero możesz podjąć decyzję. Nie doradzę ci zebyś zerwała lub żebyś z nim była, bo nie jestem między wami i nie wiem jak jest. Ale może kilka dni i szczera rozmowa pomogą ci podjać decyzję.
napisał/a: Marusia 2006-10-05 14:10
Dokładnie. Nie zrywaj od razu, tak z dnia na dzień, bo przecież wiele z sobą już przeżyliście i udało wam się "wybrnąć" już z niejednego kryzysu. Myślę, że poważna rozmowa z twoim chłopakiem jest dobrym rozwiązaniem. On się dowie, że masz wątpliwości i że się wahasz, czy ten związek ma przyszłość, a ty będziesz miała jeszcze trochę czasu na podjęcie ostatecznej decyzji. Być może po tej rozmowie wasze wzajemne relacje się poprawią i "wszystko wróci do normy". Powodzenia!
napisał/a: Anetka1 2006-10-05 22:35
My tez kiedyś w związku mielismy taki kryzys że cały czas się kłóciliśmy, wtedy też zastanawialiśmy sie czy to ma sens itd... I doszliśmy do wniosku że ma ! :)