Mąż mówi że mnie już nie kocha.

napisał/a: mea1977 2010-05-20 18:42
A ja bym nie odpuściła, spróbowałabym męża uwieśc na nowo, tak bym go oplotła, omotała, że za mc nie pamietałby o tamtej. I kochałby tylko mnie, Taka mała kobieca satysfakcja.
napisał/a: Solinka 2012-11-23 11:07
Cześć Dziewczyny,
Szukam pomocy, dlatego tu trafiłam i proszę o wsparcie.
Czytałam stare posty - to była tak dawno! Ja byłam jeszcze przed ślubem. Jestem ciekawa jak teraz sobie radzicie. Jeślibyście kiedyś tu zajrzały napiszcie ku pokrzepieniu serc następnych skrzywdzonych.

Jestem 3 lata po ślubie, 8 jesteśmy razem. Mam 30lat. Nie byliśmy super szczęśliwi, nigdy nie było idealnie. Kochaliśmy się jednak zawsze bardzo. Przez te wszystkie lata - krzywdziliśmy się z głupoty, niedojrzałości, własnych egoistycznych pragnień, ale jednak wciąż kochaliśmy. Zawsze było sporo dramatu między nami. Przed ślubem uwikłaliśmy się jednak w sprawę rodzinną z jego strony i albo się z tym miałam pogodzić albo spadać. Chciałam się pogodzić, chociaż to byłoby bardzo trudne. Wynajmowaliśmy mieszkanie, do dziś nic nie mamy. Mój mąż jest wspaniałym człowiekiem, w pracy bardzo zaradnym, w życiu jednak dość mało ambitnym. Wiele było rozmów na temat czemu odwlekam dzieci - bo chciałam by zrobił prawko, postarał się o mieszkanie, nasze gniazdo - potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa. Uważał ze ciągle od niego czegoś chcę, że wiecznie mi mało. Wydaje mi się że tak nie było. Kilka podstawowych spraw które widziałam że działają u innych. U nas było wieczne "ja i Ty" a nie "My". W jakiś sposób jest to człowiek autystyczny uczuciowo. Wiecznie nieszczęśliwy. Pożaliłam się kiedyś rodzicom. Rozpętało się piekło. Od tamtej pory idziemy w dół. Chciałam chodzić do psychologa. Wymyślał wszystko by nie iść. Ja pochodziłam i przestałam. Dodam że kłótnie zaczęły się gdy powiedział że nie zamierza wyjeżdżać, a mieliśmy trochę wspomóc jego rodzinę i wyjechać w inne miejsce. Półtora roku temu narodził się pomysł że ja pojadę sama, do pracy. Ja rok, dwa. Liczyłam że zatęskni, ze stwierdzi ze jestem najważniejsza. Tak się nie stało. Wyjechałam, już po 3 miesiącach oznajmił że tak nie może być, że wariuje (ale ani słowa bym wróciła, że np stara się o mieszkanie, tylko że się pogrąża, więcej pije, pali w domu). Powiedział że sobie flirtuje na fb. nigdy taki nie był. Przeżyliśmy wtedy taume. Byłam bliska odejścia taka się czułam zraniona, ale go kochałam, przeprosił i jakoś to było. Zraniłam go bo go opuściłam, gdybym wiedziała że tak będzie nie wyjeżdzałabym. Ale trwałam w swoim postanowieniu, chciałam zrobić coś dla siebie. Chodziłam do psychologa ale nic nie to nie pomogło. Widywaliśmy się raz na miesiąc. Byłam u niego na początku miesiąca. Było dość chłodno z mojej strony. On się starał. Ja miałam gorsze chwile.
Zaczęło się tydzień po rozstaniu czyli 2 tyg temu. Powiedział że coś w nim pękło że nie wierzy że będziemy szczęśliwi jak wrócę. Byłam w szoku. Wydzwaniałam, ale jego rozgoryczenie narastało a ja płakałam do słuchawki że nie dało się gadać. Po paru dniach napisał mi na fb (!!!) że to koniec naszego małżeństwa, ze się zakochał w innej. szybko się dowiedziałam kto to. nie mogłam w to uwierzyć. W końcu jej napisałam co nieco ale się okazało że niby to był blef bym mi było się łatwiej pogodzić z rozstaniem. Pisał i pisał, że ma dość, że chce się uwolnić, że chce wieść spokojne życie.
Jestem w takim szoku, nie chciał bym przyjechała porozmawiać. Chce zakończyć małżeństwo przez fb? koszmar! Raz go nienawidzę, raz umieram z tęsknoty, siedzę w pracy by się nie załamać ale co robię? Czytam forum i pisze posta. Nerwowo nie umiem wytrzymać. Kocham go! Nic na świecie nie było pewne, ale kochaliśmy się i wszystko mogliśmy przetrwać. Nie rozumiem co się stało. to moja wina!
Namówiłam go by przyjechał - będzie za 2 dni, porozmawiać. Nabrałam nadziei. Ale boję się!
Czy mam prawo się łudzić? Czy można kogoś przestać kochać? Wydaje mi się że czasem w małżeństwie nastaje taki martwy okres. Ale on mówi że to bardziej skomplikowane, że po prostu tęsknił kochał aż cicho padł i nie chce mnie już. Nie chce już leczyć ran.
Czy można odzyskać coś czego nie ma? To brzmi tak mocno że nie mogę uwierzyć że to dramatyczna poza.
Nie potrafię bez niego żyć. Nawet jak wstaję gdzieś daleko od niego to zawsze był w moim sercu, myślach, nadawał sens moim poczynaniom. Już niedługo miałam do niego wrócić.
;(
napisał/a: sex.trener 2012-11-23 16:37
Oj... z jednej strony piszesz, że był mało ambitny i Ci to przeszkadzało, a z drugiej strony że nie możesz bez niego żyć. Tyle, że czegoś w nim jednak nie kochasz, a mianowicie tego braku ambicji, jakie w takim razie wiążesz z nim nadzieje? Myślisz, że się zmieni? Wątpliwe. Zawsze możesz o niego walczyć, ale musisz mieć świadomość, że bierzesz to wszystko na siebie. Bierzesz?

Tak szczerze mówiąc, to zazdroszczę temu Twojemu fajtłapie życiowemu że jednak ktoś go kocha. Był taki okres w którym miałem ciężką depresję a moja kobieta potraktowała to jako "niezaradność życiową" i małżeństwo poszło w diabły. Od tamtego czasu często zadaję sobie pytanie, co to niby jest ta "słynna" miłość...

PS. Dłuższe rozstania nie pomagają.

_________________
http://www.sex-trener.pl
napisał/a: Solinka 2012-11-26 16:45
Wiem, bywam przewrotna. I biorę jednak winę na siebie za ten rozpad.
Ale znam siebie i widzę że to co teraz mam mnie nie uszczęśliwia. Goniłam za czymś co tylko się błyszczało a złotem nie było. Miałam zamiar wrócić i ułożyć szczęśliwe spokojne życie. Teraz tego nie będzie. Będzie natomiast rozwód, samodzielność i samotność.
Z drugiej strony chce przyjaźni. chce czasem wyskoczyć gdzie, pogadać. Zobaczymy czy to wypali.
Jesteś facetem trenerze - czy mężczyzna może na nowo pokochać kobietę której już nie kocha, bo sie wypaliło?

PS. Mówią że kocha się mimo wszystko. Ja kocham mimo tych wad, tylko o tym zapomniałam. Byłam egoistką i zapłaciłam za tę naukę bardzo wysoką cenę. Gdybym mogła zmienić bieg czasu i być bogatsza o tą lekcje - moje życie inaczej by teraz wyglądało.
napisał/a: lordmm 2012-12-04 10:40
Solinka napisal(a):
Jesteś facetem trenerze - czy mężczyzna może na nowo pokochać kobietę której już nie kocha, bo sie wypaliło?


facet z reguly kocha raz w zyciu i nie ma tak jak kobiety ze sie zakochuje i odkochuje, takze jesli nie jestes ta ktora kocha, to niestety nic z tego nie bedzie, facet to nie baba, on sobie nie wmowi, ze kogos kocha bo to czy tamto...