Love after Love...?

napisał/a: izabelka3 2007-06-25 21:36
Witam wszystkich ponownie...jakiś czas temu "nawiedzałam" to forum w dziale zdrada.A teraz mam pytanie może i głupie ale jednak zaryzykuje zapytać...


Czy wierzycie w miłość po miłości,po dłużym związku, po uczuciach gdy przez 8lat wydawło się Wam,że kochacie najmocniej na świecie,że gotowi jesteście oddac życie za tą drugą osobę,że kochacie i checie być kochani do konca życie tylko przez tą JEDYNA NA SWIECIEM OSOBE.

A nagle wszystko się kończy,nie ma sznas na odbudowanie tego co kiedyś było.Kochacie całym secem i wydaje Wam się,że nie wyobrazacie sobie zyca bez tej drugiej osoby,ale niestety dla dobra własnego i dzieci( w przyszłosci) trzeba się zdecydwac na przerwanie tego toksycznego związku.

Jak to jest być z kimś innym gdy całe prawie życie było się z jedną osobą,dla jednej osoby.I dalej wydaje się,że ma się siłe by trwac mimo tych ciosów w samo serce..od tyło bo z zaskoczenia boli mocniej.


Czy istniej miłość po WIELKIEJ MIłOSCI??
napisał/a: Wariat 2007-06-25 21:40
No ba jasne ze istnieje . Sam tak mam teraz. A jesli ta sie skonczy to wierze i jestem na 100% przekonany ze znajde i kolejna. Statystycznie rzecz biorac jest znikoma szansa na to ze wiecej sie nie zakochasz z enie trafisz na te osobe. Na swiecie jest pryznajmniej 2,5 miliarda facetow - wiec musisz sila rzeczy trafic na takiego do ktorego cos poczujesz. A czy to ebdzie za rok , 2, 10 - trudno. Ale na Twoje pytanie odpowiadam wielkie TAK.
napisał/a: noemi4 2007-06-25 21:45
Tak, ja też wierzę. Zdecydowanie TAK, popieram wypowiedź Wariata
napisał/a: izabelka3 2007-06-25 21:46
Dziękuje bardzo Na swój sposób mnie pocieszyłeś choc to nie zmienia faktu,że ja nadal kocham choć wyczerpały mi się baterie...Nie mam siły i zabrakło mi nadziei,że coś się zmieni. Ale boję się,że już nigdy nie będę czuła tego samego,że nie przeżyje tak wspaniałej miłości. Że nikogo nie pokocham tak mocno,ze za kilka lat usiadę przed lustem i powiem sobie,że PRZEGRAłAM SWOJE ZYCIE,że żałuje,że co to za życie bez miłości...


Sam już nie wiem..pewnie głupoty pisze.Ale kocham i cierpie a nie chce przeżyć swojego życia w cierpieniu...i musze z tym coś zrobić...

[ Dodano: 2007-06-25, 21:48 ]
Kiedyś ktoś mi powiedział,że miłość ta "druga" jest jeszcze mocniejsza,bogatsza w doświadczenia,piękniejsza... jakoś nie chce mi się w to wierzyć
napisał/a: agatek2 2007-06-25 23:46
T A K
napisał/a: Wariat 2007-06-26 08:48
Mnie tez tak kiedys ktos powiedzial:) i to prawda:) czlowiek uczy sie na wlassncyh bledach - przynajmniej powinien. Wie czego chce, czego nie - itd.
napisał/a: Patka2 2007-06-26 10:24
tak, uwierz mi że istnieje.
Nie jest to łatwe, bo ja też tak miałam. Byłam i jestem bardziej ostrozniejsza, nie wylewam uczuć, nie pokazuje ich.
To trudne kiedy zycie dało Ci kopa w dupe.
Ale czas leczy rany.
napisał/a: patricja 2007-06-26 11:15
Jasne że istnieje! Kiedyś wspominałam jak ślepo kochała moja matka, po 17 latach rozwód. Obecnie ukrywa przede mną swój mały romansik, ale widzę jak odżyła, oczy to jej aż błyszczą w kolorach tęczy
Poza tym, jest setki małżeństw, które się rozchodzą, a potem zaczynają nowe życie z innymi partnerami
napisał/a: ~gość 2007-06-26 20:37
Myślę że naprawdę masz duże szanse. Ale musisz się jeszcze najpierw zastanowić. Piszesz, że wciąż kochasz ale juz nie masz sił i ndziei, że on sie zmnie, już nie masz sił walczyć... bardzo dobrez Cie rozumiem
Może jednak warto zacisnąć zęby i zawalczyć. Ja też nie chciałam już walczyć, ale dałam drugą szanse i jak na razie jest ok:)
"Trzeba wierzyć - jesli kochać to na zawsze" Nie można tego zdania traktowac dosłownie, zle ono ma jakiś sens w sobie i w sumie może przemyśl to osbie jeszcze. A jeśli nie masz sił to zapytaj o radeę jkogoś kto się na tym zna. Nie wiem, może jakiegos psychologa rodzinnego- nie chodzi mi tu o "leczenie " ciebie, ale może bedzie ci łatwiej sie odależć w tej sytuacji jaką masz jeśli ktoś Ci "nareśli" plan działania. Nie wiem, ale moze poszukaj...

nie wiem czy dobrze Ci radzę...ale moze warto
pozdrawiam!
napisał/a: izabelka3 2007-06-26 21:19
Dziękuję za odpowiedzi... staram się wierzyć w to co piszecie,że jednak jest szansa,że miłość spotyka nas w życiu kilka razy... w sumie każda pewnie jest inna...


mapet1111
Masz całkowitą rację i również dokładnie rozumiem co piszesz bo sama stojąc z boku powiedziałabym sobie to samo... ale ja się łudzę już 2lata... 6pierwszych lat to najcudowniejsze lata w moim życiu,nagle coś się popsuło-zdradził,zostawił- rozstanie trwało krótko bo niby w porę się opamiętał,zrozumiał... wybaczyłam, nie zapomniałam,wierzyłam w Nas,wróciłam...ale to nie był ten sam człowiek,nie ten kochany Mężczyzna mojego życia,ale mimo wszystko kochałam i kocham z całego serca...ale absolutnie nie zasługuje na to co mi robi...po tych 6latach wyszedł Jego trudny charakter,egoistyczne podejście do życia,nie liczenie się z uczuciami innych,tylko branie nie dawając nic wzamian...Kocham i nie chce zrezygnować ale chyba nie ma sensu się okłamywać...

6lipca jestem umówiona na wizyte z pewną kobietą...jest bardziej psychologiem niż jakąs tam wróżką-tarocistką...wiem,ze to śmieszne,ale szukam pomocy gdziekolwiek bo nie chce tak łatwo zrezygnować a próbowałam już wszystkiego by walczyć o to uczucie, które najwyraźniej z Jego strony wygasło...
napisał/a: ~gość 2007-06-27 08:51
Jestem z Tobą naprawdę! Będę wierzyć że Ci się uda. Walczyć trzeba, bo wtedy bardziej doceniamy po czasie co mamy...możemy spojrzeć do lustra...Coś wygrywamy!
Ale może tak na otuchę dodam, że nawet jeśli jest ON to miłość twojego życia i że wciąż GO kochasz i pewnie zawsze będziesz, to walka samemu nic a nic nie da. Jeśli on nie będzie też chciał poprawy i jakiegoś pracowania nad tym związekiem to będziesz mogła się czuć rozgrzeszona w 100%. Bo samemu człowiek nic nie zdziała. Nawet jak bardzo chce i się stara ogromnie- za dwóch. Nie da się bo potrzebne są serca dwa!!!!!Nie można wiecznie walczyć z wiatrakami, bo człowiek sie wtedy spala. To jest chyba spalenie z miłości. Kobiety s skłonne do największych wyrzeczeń, takich o jakich się mężczyznom nie śniło...i są w stanie wiele znieść i poświęcić- są o wiele silniejsze psychicznie. Ale zazwyczaj facet tego nie doceni albo nawet nie zauważy...a jesli nawet zauważy to o wiele za pożno...no i kiedyś pęka ta tama i już dalej się nie da tak spalać z miłości. A jak się już nie da, bo jesteś wypalona to nic na to nie poradzisz Może znajdzie się ktoś kto tchnie w Ciebie duzo życia, nadziei i miłości.
Ja w to wierzę. Ale tak czy inaczej warto żyć, iść przez życie i walczyć, ALE CO WAŻNIEJSZE PODNOSIĆ SIĘ I WIERZYĆ W SŁUSZNOŚĆ WŁASNYCH DECYZJI- I IŚĆ DALEJ PRZEZ ŻYCIE Z NADZIEJĄ, ŻE TO PRZECIEŻ NIE KONIEC.

Bardzo Cie serdzecznie pozdrawiam!
napisał/a: izabelka3 2007-06-27 20:11
Witam =) Dziękuję bardzo mapet1111 za ciepłe słowa.Tego mi trzeba,niestety wokół słyszę tylko "Izka nad czym sie zastanawiasz RZUC GO" ale to chyba nie o to chodzi... by ot tak sobie pozwolić by coś uciekło w życiu...


Choc niestety muszę stwierdzić,że to jest walka z wiatrakami od około roku. Jestem wypalona maksymalnie z miłości. Kocham,ale przestaje wierzyć bo nie na tym polega bycie ze sobą.Gdy jedno walczy za dwóch,stara sie za dwóch.A drugie nic nie robi a na dodatek zadaje ból nie do zniesienia.(nie chce pisać tutaj o tym co mi złego zrobił...bo naparwdę jest to przykre) Nie pamiętam kiedy ostatni raz usłyszałam "kocham Cię" i kiedy naparwde poczułam,ze jestem kochana.Więc chyba nie ma już szans na lepsze jutro... razem...


Może z czasem zacznę wierzyć w to,że gdzieś na tym świecie jest ktoś z kim będę szczęśliwa...będę kochać i będę kochana a przede wszystkim szcęśliwa...



Pozdrawiam wszystkich serdecznie... idę chować pamiątki

[ Dodano: 2007-06-27, 20:13 ]
a mapet1111 szcególnie...