love???

napisał/a: Jucha93 2008-12-22 23:42
Wszystko zaczelo sie okolo 2 lat temu[25,11,06] Zaczelam wtedy z nim chodzic.Poznalismy sie w wakacje,na dyskotece,ciagle sie na mnie gapil,a ja? Ja nic,totalna olewka,nic mnie nie ruszylo,mowilam 'nie w moim typie',ale z czasme zaczelo sie zmieniac,ciagle pisal,podobalo mi sie to,ale w ramach jako niewinnej zabawy nic zobowiazujacego, nie zalezalo mi na nim,byl taki czas,ze wogole przestalam sie do niego odzywac,nie mialam ochoty on dalej probowal,ale ja zkonczylam ta znajomosc.On znalazl sobie dziewczyne,a mnie powoli zaczynalo bolec.moj stosunek z zwyklego kumpla zacząl zmieniac sie i doszedl do takiego stanu,ze po prostu on zerwal z ta dziewczyna dla mnie. Chodzilam z nim niby wszystko super,bylam szczesliwa,uwielbialam go,choc czsami nie zdawalam sobie z tego sprawy dobiero wtedy gdy sie poklocilismy i to z mojej winy,bo cos zrobilam i sie do mnie nie odzywal to wtedy czulam jak mi go brakuje,bo jak bylismy razem to go nie docenialam,mowiac krotko:wisial mi bylam z nim,bo bylam.Nikt za bardzi nie akceptowal naszego zwiazku ja:najlepsza dziewczyna w klasie,a on:najgorszy lobuz. Lecz gdy nadszedl marzec rozstalam sie z nim,tak po prostu nie,ze cos zrobil czy cos,po prostu tak wyszlo,sila wyzsza, on prosil o jeszcze jedna szanse,chcial rozmawiac,ale oczywiscie ja osoba pekna honutu nie mogla sobie pozwolic na takie cos,jak sie zerwalo pierwszym trzeba poniesc konsekwencje.Przez pierwsze miesiace nic do mnie nie docieralo,nic nie bolalo w szkole mijalismy sie jakbysmy byli odwiecznymi wrogami(to raczej ode mnie ta wrogosc wychodzila)Byly takie momenty i sa do teraz jak mi sie przypominaly wszystkie chwile i ryczalam,strasznie mi sie podobal znow podobal,ale pozniej poznalam kogos innego,przez pare tygodni zauroczona innym chlopakiem i potem znow On mi sie podobal i tak w kolko,za kazdaym razem po jakims przykrym incydencie,zawiedzieniu na innym chlapaku myslalam tylko o nim i uswiadamialam sobie chyba,ze go kocham i tak ciagle przez dwa lata z przewami caly czas,tak co kilka tygodni uswiadamial sobie,ze to moja miloscsmileyierwsza i ostatnia. On rok temu znalazl sobie dziewczyny i sa caly czas razem choc to ona za nim caigle lata(jak ja z nim chodzilam to on zawsze za mna biegal i mi 'sluzyl' ;p) O dziwo nie bylam i nie jestem w ogole zazdrosna o nia,jak sa razem,jak widze ich razem,nawet moge powiedziec,ze czuje ulge,ze jest szczesliwy o to jest najwazniesze,ja nie musze byc szczesliwa,wazne,ze on jest. W tym roku ona wyszla z gimnazjum,bo jest od nas starsza,a ja z Nim jestesmy ciagle w gim. Po 2 latach stalo sie to czego pragnelam: zaczelismy normalnie w koncu rozmawiac,na kazdej przerwie na ktorej do mnie podchodzil i z nim rozmawialam i czywiscie ja niedostepna,jak zawsze;p Na lekcjach w glowie byl mi tylko on,czulam jak sie od niego uzaleznialam.Po szkole mysli krazyly w okól niego,ciagle,ciagle i ciagle,myslalam jakby to bylo gdybysmy znow byli razem. Nie zapominajcie,ze on caly czas jest z swoja dziewczyna,a mi to kompletnie nie przeszkadza,przeciez szczesliwy jest i to najwazniejsze.Po raz pierwszy chyba poczulam,ze za kims tesknie,teraz niedawno. On jezdzi do niej na noc,nawet na 3 dni jej i jego rodzice nie maja nic przeciwko temu.On do mnie czesto pisze jak jest na gg,duzo rozmawiamy,najlepsze to,ze on chyba wie,ze jakis sentyment,cholerny sentyment zostal mi do niego,czesto mowi: i tak wiem,ze mnie kochasz- ja oczywiscie 'wez sie lecz', 'glupek';. Ostatnio chial sie ze mna spotkoac i pogadac,ale ja nie. ustawia opis:nie wartko klamac gdy sie kochac chce,wyslala mi ostatnio pisoenke 'milosc jak ogien'. W glowie mysl tylko o nim i cholerny sentymen do niego i oczwiscie cytat w glowie ciagle mam:stara milosc nie rdzewieje lub pierwsza milosc najsielniejsza i na cale zycie. Gdy patrze w jego oczy nic sie nie liczy,nic.
Nie wiem sama co mam robic brnac dalej w to,czy nie wartto ranic jego i jej,przeciez co ona moze czuc gdybm jej odbila jego,nie chce zeby cierpiala.Co robic? Prawdziwa milosc czy zludzenie?

[ Dodano: 2008-12-22, 23:46 ]
Przepraszam za liczne bledy,ale napisalam to pod cholernym wplywem emocji,wartko chyba jeszcze dodac,ze mam tylko 15 lat,choc juz za miesiac 16;p i ON tez ma 15 lat,a jego dziewczyna ma 16.
napisał/a: sorrow 2008-12-23 11:20
Jucha93 napisal(a):Prawdziwa milosc czy zludzenie?

Bez obrazy... w tym wieku bardzo trudno o prawdziwą miłość :). Bardzo łatwo za to o silne zakochanie... właśnie takie, pod wpływem którego myśli się, że już "nigdy nikogo tak kochać nie będę". Widać, że to zakochanie właśnie po tych sprzecznych uczuciach, które wobec niego czujesz... zresztą one tez są dla tego wieku bardzo naturalne.

Nie wiem czy masz w to dalej brnąć. W sumie w tym wieku, to czemu nie... w końcu tylko próbując możesz się czegoś nauczyć... na przykład tego, że mimo, że nas do kogoś bardzo ciągnie, to nie znaczy od razu, że z taką osobą dobrze nam na dłużej. Z drugiej strony trochę doświadczenia już masz i wiesz prawdopodobnie jak się wasz związek potoczy jeśli będziecie razem. Może więc warto dać mu spokój i pozwolić na szczęśliwy związek z tamtą? To pewnie nie łatwy wybór... za to tobie da szansę znalezienia chłopaka, z którym to ty będziesz biegała :).
napisał/a: Jucha93 2008-12-23 16:22
Moze i faktycznie to nie milosc [chyba,ze moja taka niedorasla;)],a silne zakochanie.Nie mam pojecia czy brnac dalej w to,bo niby by bylo wszystko ok,ale jakby caly swiat jest przeciw nam,bo moi znajomi nie akceptajuja go,zreszta rodzice tez ,woleli by byl ktos moim chlopakiem inny,ale jak mam sobie dac spokoj? Widze go praktycznie codziennie w szkole,rozmawiamy,a mnie po kazde takiej rozmowie strasznie do niego ciagnie,normalnie jak magnez, niby,ze mam go omijac i unikac,ale ja tak nie potrafie zreszta szkola nie jst zbyt duza,zawsze jakoś siebie zauwazymy. Za kazdym razem jak poznaje innego chlopaka to pojakims czasie znów myślę tylko o Nim i porównuje wszystkich do Niego.
napisał/a: mika221 2008-12-24 21:04
ja myśle po tym co piszesz, że to jest miłość....piekna milość....mimo wszystko chcesz, żeby był szczęśliwy....walcz o niego...jeżeli nie spróbujesz to sie nie przekonasz....tylko w ten sposób bedziesz wiedziała, czy to jest własnie to....albo druga opcja....bo raczej nie jestem za tym, żeby rozbijać związek....ale byc może on nadal kocha Ciebie i tak naprawde nie jest szczęśliwy..tylko czeka, aż Ty coś zrobisz....raz juz go zranilaś...boi sie pewnie o kolejne odrzucenie...
napisał/a: Alucard 2008-12-24 21:16
nie to nie miłość to można nazwać ,,przygotowanie" do miłości... Bardziej okrutnie to obsesja...
napisał/a: Jucha93 2008-12-26 12:01
Tez tak niedawno pomyslalam,ze to obsejsja,tylko,ze jak go teraz niewidze,staram sie onim w ogole nie myslec i bez przerwy czyms sie zajmuje to m lepiej,bo nie mam go ciagle w glowie. Nie wiem czy bede o niego walyczlam,bo moze jakbyśmy znow byli razem to bym cos zchrzanila znów,wiec troche nie ma sensu. Moze pozostawie to samemu sobie,zobacze jak sie rozwinie.Nie chce zeby kolejny raz przeze mnie cierpial i na dodatek jeszcze ta dziewczyna. Podobno 'dwa razy nie wchodzi sie do tej samej rzeki' ,ale "Miłość jest jak bańka mydlana: gdy pęknie, drugi raz taka sama już nie powstanie - lecz nowa może być jeszcze piękniejsza."
Czasami staram sie na sile w kims innym zakochac i przez jakis czas działa,ale nie na długo.
napisał/a: Alucard 2008-12-26 18:36
Jesteś jeszcze młoda a takie ,,miłości" ciężko nazwać miłością...
A na pewno nic na siłę, przyjdzie czas to trafisz na odpowiedniego partnera, a teraz trzeba jakoś zapełniać swój czas np. przystąpić do jakiegoś kółka zainteresowań, albo chodzić na imprezy, spędzać czas z przyjaciółmi i nie myśleć przede wszystkim nie myśleć o nim, bo to czas przeszły... Więc po co?

Przypomniałem sobie takie słowa : ,,jeżeli jesteście sobie przeznaczeni to i tak będziecie razem, ani płacz, ani lament tego nie zmieni"

Więc radzę Ci żyć chwytać dzień...
napisał/a: Jucha93 2008-12-26 20:05
Dzieki,masz racje.Trudno bedzie,ale spróbuje