Kto chętny na zdradę? Dlaczego?

napisał/a: timon1 2008-12-03 21:51
milla, w Twoich wypowiedziach wyczuwam lekką nutkę 'masochizmu' lub (jak to się mawia) nad wyraz zaj3bistą skromność:P Nie chcesz braw, ciągle powtarzasz, że za łagodnie Cię potraktowaliśmy
Jeśli odczuwasz taką potrzebę to możesz otrzymać ode mnie mniej łagodny post Chociaż sprawiłabyś mi tym samym ogromny kłopot, bo nie miałbym się zbytnio do czego doczepić:] Zachowałaś się dobrze, potrafiłaś pokusie powiedzieć NIE a to się ceni. Tak jak poprzednicy pisali potrafiłaś się opanować i to działa na plus dla Ciebie
Pozdrawiam:]
napisał/a: milla1 2008-12-04 20:34
Hmmm... "nad wyraz zaj3bista skromność"..... ??? eee, nieee, to nie to.
Skłonności masochistyczne .... może, może ...wiesz co Timon -przyślij ten mniej łagodny post to się przekonam czy to faktycznie o nie chodzi (te skłonności)

A poważnie, chodzi o to że do tej pory nie miałam aż takich doświadczeń ze sobą, ze swym ciałem itd. I jak sobie wyobrażę że mój mąż ma takie odczucia wobec innych/innej kobiety to czuję się - delikatnie mówiąc - mało fajnie .

Ale ok daję już temu spokój - oby mnie coś podobnego więcej nie spotkało

pozdrowienia
napisał/a: timon1 2008-12-04 21:42
milla napisal(a): Skłonności masochistyczne .... może, może ...wiesz co Timon -przyślij ten mniej łagodny post to się przekonam czy to faktycznie o nie chodzi (te skłonności)

Hihihi xD jak bardzo prosisz to możesz dostać wiadomość na privie:] Chcesz?

milla napisal(a): A poważnie, chodzi o to że do tej pory nie miałam aż takich doświadczeń ze sobą, ze swym ciałem itd. I jak sobie wyobrażę że mój mąż ma takie odczucia wobec innych/innej kobiety to czuję się - delikatnie mówiąc - mało fajnie .

No to już masz takie doświadczenie:P Teraz już wiesz dlaczego starsi są bardziej doświadczeni :]
I słusznie, że sobie nieraz wyobrażasz takie sytuacje w roli głównej z Twoim mężem. Niech Cię ręka Pana broni, jak Cię jeszcze kiedyś taka chętka najdzie! Wtedy pomyśl o tym, że to mąż ma takie zapędy i to powinno pomóc:]

milla napisal(a): Ale ok daję już temu spokój - oby mnie coś podobnego więcej nie spotkało

Daj już sobie spokój, ale bądź zawsze czujna! Zło nie śpi ;p No i życzę, żeby już coś takiego Cię nie spotkało

Trzymaj się
napisał/a: milla1 2008-12-04 22:47
timon napisal(a):I słusznie, że sobie nieraz wyobrażasz takie sytuacje w roli głównej z Twoim mężem


Może to przejaw tego masochizmu, że sobie takie rzeczy wyobrażam

timon napisal(a):pomyśl o tym, że to mąż ma takie zapędy


Kurcze, tylko jak jeszcze kiedyś ta "chętka" mnie najdzie i pomyślę sobie że mąż ma takie zapędy to nie wiem, czy to mi pomoże wybrnąć z opresji

timon napisal(a):bądź zawsze czujna! Zło nie śpi


Dzięki za radę – od dziś oczy, uszy szeroko otwarte a raczej zamknięte na czyhające dookoła zło – nie dam się !!!
napisał/a: timon1 2008-12-05 17:14
milla napisal(a): Kurcze, tylko jak jeszcze kiedyś ta "chętka" mnie najdzie i pomyślę sobie że mąż ma takie zapędy to nie wiem, czy to mi pomoże wybrnąć z opresji

Powinno pomóc :P

milla napisal(a): Dzięki za radę – od dziś oczy, uszy szeroko otwarte a raczej zamknięte na czyhające dookoła zło – nie dam się !!!

I bardzo dobrze xD
napisał/a: milla1 2008-12-05 19:22
timon napisal(a):milla napisał/a:
Kurcze, tylko jak jeszcze kiedyś ta "chętka" mnie najdzie i pomyślę sobie że mąż ma takie zapędy to nie wiem, czy to mi pomoże wybrnąć z opresji

Powinno pomóc


Rozumiem że wypróbowałeś ten sposób

pozdrowienia
napisał/a: ~gość 2008-12-05 21:53
milla napisal(a):

A poważnie, chodzi o to że do tej pory nie miałam aż takich doświadczeń ze sobą, ze swym ciałem itd. I jak sobie wyobrażę że mój mąż ma takie odczucia wobec innych/innej kobiety to czuję się - delikatnie mówiąc - mało fajnie .



Twoje zachowanie ( w pierwszej fazie ) jest potwierdzeniem absurdalności twierdzeń, że w przypadku zdrady wina leży po obu stronach
napisał/a: milla1 2008-12-05 23:09
onomatopeja12345 napisal(a):Twoje zachowanie ( w pierwszej fazie ) jest potwierdzeniem absurdalności twierdzeń, że w przypadku zdrady wina leży po obu stronach


Przedstawiłam jedynie malusieńki fragment mej rzeczywistości i nie zamierzam tutaj poruszać innych spraw dotyczących mojego życia - nie mam na to ochoty. Wolę pożarować sobie z pewnych spraw to mi bardziej pomaga.

Natomiast w gronie swych znajomych i w rodzinie mam kilka osób, które dopuściły się zdrady i na podstawie moich obserwacji i własnych doświadczeń absolutnie nie zgadzam się z absurdalnością tego stwierdzenia - uważam że ZAWSZE wina leży po obu stronach !!!!!
Ale to oczywiście moje własne zdanie.
napisał/a: ~gość 2008-12-05 23:31
milla napisal(a):

uważam że ZAWSZE wina leży po obu stronach !!!!!
Ale to oczywiście moje własne zdanie.


A zatem cytat:
Jesteśmy małżeństwem 4 lata. Nasze małżeństwo jest bardzo udane, on jest
kochanym, dobrym mężem. Jest tylko jedno ale.Zawsze byłam ciekawa jak to jest z
innym mężczyzną. On jest moim pierwszym. Zdradziłam tylko raz.

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=46529&w=83276887&v=2&s=0

Gdzie widzisz winę męża ? Bo dziewczyna jest ciekawa, a on jej "innego" do łózka nie przyprowadził ?
napisał/a: milla1 2008-12-06 20:43
Mąż w tym przypadku wg mnie również jest winny. Jeśli sprawa wygląda rzeczywiście tak jak przedstawia ją ta Pani (przeczytałam tylko ten cytat) to Jego wina moim zdaniem dotyczy sytuacji kiedy zdecydował się Ją poślubić. Czasem jest tak że ktoś po prostu kocha bardziej lub w ogóle kocha a ta druga osoba albo mniej albo wychodzi za mąż z innych powodów niż miłość. Oczywiście jedna strona, która jest o wiele bardziej zaangażowana doskonale o tym wie, (tylko udaje głupią/głupiego) i mimo to wchodzi w związek małżeński z myślą – po ślubie będzie ok. (będzie wreszcie mój/moja), urodzi się dziecko itd. A to g.... prawda ma się rozumieć. Brak jednakowego zaangażowania przed ślubem raczej nie zaskutkuje pełnym zaangażowaniem obojga po ślubie, po urodzeniu dziecka ... I później taka zdrada z ciekawości się pojawia (ze strony mniej zaangażowanej ma się rozumieć).

A więc dalej podtrzymuję swoją opinię – wina obojga.

A odbiegając od przypadków jak ten powyżej - zdrada jest czymś oczywistym, namacalnym, jest faktem dla wszystkich dookoła. Często się mówi – „ona tak się cały czas tymi dziećmi zajmowała i domem, a ten tak ją urządził”. Ok ale fakt że dobrze się dziećmi zajmowała i w domu było czysto, nie znaczy że była dobrą żoną. Tak samo jak Pan X mimo że był kulturalny dla sąsiadów i miał podejście do dzieci, czy umiał „w domu zrobić” nie znaczy że był dobrym mężem. Takie sprawy jak poniżanie, zaniedbywanie, nie szanowanie drugiej osoby często nie są widoczne dla otoczenia dlatego później tylko ta strona, która zdradziła jest napiętnowana (i czasem bardziej pokrzywdzona).

Ale to że świat nie jest czarno – biały wszyscy wiemy
napisał/a: ~gość 2008-12-06 21:30
milla napisal(a):Mąż w tym przypadku wg mnie również jest winny. Jeśli sprawa wygląda rzeczywiście tak jak przedstawia ją ta Pani (przeczytałam tylko ten cytat) to Jego wina moim zdaniem dotyczy sytuacji kiedy zdecydował się Ją poślubić.


Sorry, ale jestem rozbrojona całkowicie tą argumentacją, facet jest winny zdrady której dopuściła się żona - albowiem ożenił się z kobietą - która postanowiła 4 lata po ślubie tak dla sportu pobzykać się z innym, ażeby sprawdzić jak bzykanko na boku smakuje.
Istotnie mógł się nie żenić, nie być dobrym ojcem i mężem, ale wybzykać ja trochę i kopnąć w dupę - nie byłby wówczas winny zdrady.
napisał/a: ~gość 2008-12-06 21:31
milla ,troche mieszasz.
Wina za problemy związku leży po stronie obojga, nie zależnie od tego z jakimi intencjami wchodzili w związek, wina za zdradę tylko leży po stronie cudzołożnika.
Ktoś kto zdradził ,swój czyn bierze tylko na swoje barki ,nie zaleznie od tego czy współmałżonek swoim zachowaniem przywiódł do zdrady (czy z premedytacją czy bezmyślnej ,nie istotne).
Za bardzo harmonizujesz , jak żona sie dobrze opiekuje dzieci to jest zła dla męża - aco jesli jest dobra dla męża ,dla dzieci , wspiera go a ten i tak zdradzi? jej wina bo czegoś niedopatrzyła czy tego faceta?
Jak mąż jest wspaniały dla żony ,do rany przyłóż, a żona umawia sie na boku na seksik z draniem to też jego wina bo nie jest draniem?
Problem ślubów wygląda tak że pewne cechy charakteru dopiero po dłuższym czasie sie uwydatniają i są bardziej widoczne, czasami nie widać tego przez bardzo długi czas.
No i niestety bywa tzw. zabawa w rodzinę. Partnerzy zakochują się w sobie, żyją długo ok 10 lat, są po ślubie ,mają dzieci aż tu nagle któremuś odbija bo rodzina się znudziła. Ludzie są różni, niektórzy naprawdę perfidni, inni zbłądzili, ale winy nigdy nie ponosi strona zdradzona.
Zachowanie partnera może być co najwyżej przyczyną niewierności, choć nie zawsze - najczęściej przyczyna zdrad leży we własnych kompleksach, chęci podbudowania swojego ego, zaimponowania innym, wyznawaniu chorych zasad, zwłykej nudy, dreszczyku podniecenia,chęci oderwania sie od życia codziennego lub podświadomej chęci zemsty na Bogu ducha winnym partnerze (za cokolwiek).