KRYZYS- zwątpienie w miłość..:/

napisał/a: 123453 2010-04-09 11:47
Ponad rok :) Bez dzieci :D tak zawsze ja byłem aktywny i pomysłowy. Musialem się dostosowywać do jej upodobań . " Musisz spróbować sie boczyć nieco, być mniej aktywny i tak "nie włazcić"" już tak robiłem to wtedy były rozmowy typu "Przestałeś się mną interesować Teraz tylko wymagania zrób to zrób to zrób to .. a od siebie prawie tyle co nic ... Czasami wydaje mi sie ze przestala mnie szanowac i kochac jak meza tylko traktuje mnie jak kolegę.
napisał/a: ~gość 2010-04-09 12:42
kasiasze napisal(a):err, dodam: a Ty jesteś już żoną? Byłaś kiedyś?
ależ oczywiście, widać na suwaczku:)
i u mnie w drugim miesiącu nie było tego 'normalnego' kryzysu. Po pół roku też. Myślę że mamy na niego czas, jeszcze tak z 10 lat.
napisał/a: Fila 2010-04-09 16:18
gosiulek85, Twój opis sytuacji daje mi obraz jak może wyglądać moje małżeństwo za parę lat. Mój chłopak też pracuje dużo - średnio po 12 godzin na dobę. Wraca do domu, je, kąpie się i idzie spać. Czas ma tylko w weekendy ... chyba, że idzie do pracy ;) W naszym przypadku to się nie zmieni jeszcze przez wiele lat. Wiem, że nasz związek będzie polegał na wspólnych posiłkach wieczorem i weekendach spędzonych na załatwianiu spraw, w tygodniu wszystko będę musiała robić sama.
Nie wiem, co Ci poradzić ale nie wiązałabym zachowania Twojego chłopaka z brakiem miłości. Może po prostu jest piekielnie zmęczony? Z drugiej strony może mimo wszystko czuć satysfakcję z pracy i nie chcieć niczego zmienić?
Brak umiejętności rozwiązywania problemów rozmową.... też to znam - uparte milczenie i chaos w głowie mojego chłopaka, gdy ma sformułować problem a ja naciskam i dodatkowo nie daję się skupić, b mnie to milczenie wkurza :) No ale tu też - jego ani swojego temperamentu nie zmienię.

Dziewczyny w postach powyżej spierały się co to jest norma w związku. Dla mnie, to co opisałam, jest normą. Wolę mieć zadowolonego ambitnego faceta, który rzadko ma dla mnie czas, niż kogoś, kto czuje, że się marnuje pracując poniżej umiejętności.

Z mojego punktu widzenia być może za bardzo bierzesz do siebie jego zachowanie. To tylko moja opinia i wyrażam ją poprzez odniesienie do własnych doświadczeń.

[ Dodano: 2010-04-09, 16:21 ]
12345, a tak z ciekawości, dajesz swojej żonie się wykazać? Prosisz ją czasem o coś? Pozornie błahe pytanie ale może w tym tkwi problem...
napisał/a: Podejrzliwy88 2010-04-13 08:00
12345 - weź "olej" babę, skoro ona taka ... bez inicjatywy i starań - daj Jej w kość Tydzień pysznej oschłości i ignorowania, a nawet dłużej, wybije Jej z głowy siedzenie na d... i tylko braniem. Włażeniem Jej w tyłek to jeszcze bardziej pogarszasz swoją sytuację i tylko bardziej zachęcasz do takich zachowań.
Do małżeństwa mi daleko, ale ja nie wyobrażam sobie sytuacji gdy kobieta ma już coś na palcu i kończy się wykazywać. Bycie żoną albo mężem, to "przywilej" (nie jest następstwem życia, że z kimś wchodzimy w związek małżeński - Ci co tak myślą, to powinni zostać samotni) i duże szczęście, a nie okres z którego już jest wyssana z spontaniczność, starania, itd.. Mnie szlag trafia jak czytam o takich rzeczach.