kryzys

napisał/a: honeygirl87 2009-08-13 09:27
Witam wszystkich.Proszę napiszcie co sądzicie o tym:

Nie widziałam się z moim chłopakiem ponad 2 tyg.Obydwoje jestesmy spoza Warszawy,mieliśmy razem wrócić i sie spotkać.powiedział, ze bedzie w pon, wiec ja wrócilam w nd.Zadzwonil ze jednak dotrze w środe.ok, trudno.W środe rano dzwoni, ze wraca i czy spotkamy sie wieczorem(on przyjedzie po mnie).No to co ja robie?pindrze sie cały dzien, ładnie sie ubieram i maluje zeby mu sie podobać...ok 20 dzwoni i mowi ze strasznie jest zemczony i nie przyjedzie, i jak chce to ja moge przyejechać>dodam ze on ma auto i od niego do mnie jest 10min drogi, ja nie posiadam auta i tłuke sie ok.1,5h.Od kilku dni kiepsko sie czuje( to chyba hormony)on wie o tym, narzekałam ze boli mnie brzuch(wiadomo od czego).Powiedzialam mu ze nie przyjadę, a on na to -ok, to moze jutro albo kiedy tam indziej.Wyobrazcie sobie siedzialam jak ta idiotka wymalowana i wystrojona na randkę, a on stwierdzil ze zmeczony(chociaz ise umawiał) i moge przyjechać.Dodam ,ze to ja własciwie jezdze do niego, mu jest zawwsze ciezko jakos.Był zmeczony, ok ale mogł mi dać znac wczesniej, nie siedzialabym i nie zmarnowała całego wieczoru.Jak mi pow ze to ja moge przyjechać, pow ze tak nie da rady i udałam ze jest ok.pomyslalam ze skoro zmeczony to ja nie bede go ciagnac i dam mu odpoczac.Po czym o godzinie 23 widze go na gadu i skype(mial isc spac wczesniej bo padał z nog).Wkurzylam sie lekko i pow, ze 10min szkoda mu było na dojazd do mnie.Wyniknela kłotnia, stwierdzil ze on nie czyta mi w myslach i nie wiedzial(mowilam mu ze zle sie czuje i ciezko mi dojechac autobusem) i ze nie wiedzial ze tak sie nastawiłam(to chyba oczywiste jak umawia sie na randke).Poczulam sie jak kretynka, jak do niego nie jezdze to nie ma spotkania.Stwierdzil ze nie ma ochoty sie ze mną juz widziec, nie przyjedzie po mnie nastepnego dnia juz napewno, ze jestem swinią, której nie nalezy sie wspolczucie,ze nie moge zrozumiec ze on jest zmeczony i nie cyzta mi w myslach.ponoc stwarzam problemy, siedze w domu i wymyslam dramaty.Ja po prostu chcialam go zobaczyc, a on tak sie zachował..oczywiscie wyszło na to ze to moja wina, w wiekszym stopniu na pewno tak, ale nie spodziewałam sie ze on tak sie do mnie odezwie....przykro mi, mowiłam mu ze nie chce zebysmy sie klocili itp, zaczełam nawet przepraszać!on pow ze ma to w gdzieś i nie wie po co w ogole przyjezdzał

probowałam z nim rozmawiać dzis, zero odzewu.Mam pytanie do Was: czy uwazacie ze nie powinnam sie odzywać, czy mam przeporaszać za to ze poczułam sie jak kretynka?wiem ze nie czyta mi w myslach, ale mowilam mu ze mi ciezko.Nie moge mu wprost wszystkiego mowić, on w ogole nie jest wrazliwy,musze mu wykrzyczec, bo inaczej ma pretensje ze musi sie domyslać..

prosze o rade, dac mu spokoj na razie, czy łagodzić jakoś tą sytuację?nie chce mnie widziec ani słyszeć...tak mi przykro przez to co powiedzial...
napisał/a: Pifko 2009-08-13 09:49
honeygirl87, co za palant ten twój chłopak. Chcesz rade? Powiedz mu żeby spadał (na zawsze). Na twoim miejscu w ogóle bym do niego się odzywał, a ty jeszcze go przepraszasz...masakra. Mało tego, postawił bym jemu warunek - że to on przyjeżdża a jak mu to nie odpowiada to niech sobie idzie Dlaczego ty jemu pozwalasz żeby on cię tak traktował?
napisał/a: honeygirl87 2009-08-13 09:55
wkurzył się, ze powiedzialam, ze wszystko ok, a potem mu wygarnelam.Nie odezwalabym sie, gdybym nie zobaczyla ze siedzi do pozna w necie, a na dojazd do mnie ciezko bylo mu poswiecic te 10min.Miałam do niego biec jak pow, ze zemczony jest? chcialam zeby odpoczął.On po prostu myslal ze jak zawsze pobiegne do niego.Wkurzyalam sie, juz nie bede tak robić...niech tez pokaze ze mu zalezy.pow, ze tak to tylko w pizza hut jest ze dzwonisz i zamawiasz, a dostawa gratis :P
napisał/a: kasiasze 2009-08-13 09:56
Masz na razie siedzieć cicho i przemysleć sobie wasz "związek". Zabrakło tu danych jak długo się spotykacie - tworzycie parę? Co sobie powiedziliście (jakieś deklaracje), czy jest ... seks?
Wszystko to się liczy. Na razie widze, że chłopak nerwowy trochę a Ty złościsz się, że musi być jak on chce ale to robisz... i przepraszasz potem.
To rzeczywiście wtedy wychodzi, że Tobie bardziej zależy niż jemu.
A faceci faktycznie lubią jak im się mówi wprost.
Nieścisłość - on ma do Ciebie 10 min samochodem a Ty do niego 1,5 h autobusem? Nie przesadziłaś w którąś stronę??
Mogłaś mu też powiedzieć: "to przyjedź po mnie szybciutko, nienajlepiej się czuje, to pojedziemy do Ciebie". Jesli też nienajlepiej się czułaś mogłaś Ty odwołać randkę. :) No ale kobiety chcą być kochane za bardzo.
napisał/a: honeygirl87 2009-08-13 10:00
no tak, on jezdzi na skróty autem, a ja musze autobusem naookoło, do metra autobusem, 6stacji metrem,potem kolejnym autobusem i mam jeszcze kawał do przejscia, bo mieszka daleko od przystanku :(
spotykamy sie 1,5 roku, a on mnie dalej zaskakuje...
wiem, ze to moja wina, nie moge robic z siebnie ofiary
jak tak sie zachowuje, to wiadomo ze tak mnie traktuje
napisał/a: kasiasze 2009-08-13 10:04
To już wszystko wiesz ... :) 1,5 roku to jakiś kawałek czasu ... obydwoje pracujecie, uczycie się?

"wiem, ze to moja wina, nie moge robic z siebnie ofiary
jak tak sie zachowuje, to wiadomo ze tak mnie traktuje"

Trafiłaś w sedno. Rada: uspokój sie, odczekaj, nie używaj wulgaryzmów (nawet gdy on to robi!), nie odzywaj sie do niego, zobacz co zrobi. Sadze, że zagada a wtedy może, tak sobie myslę, pora na powazniejszą rozmowę?
napisał/a: honeygirl87 2009-08-13 10:08
seks jest, ale to on musi zainicjować, bo jak ja to robi, to mowi ,ze mysle o jednym(troche sie nabija) i woli jak to ja jestem uległa
najgorsze jest to ze nie kłocimy sie czesto, a on pamieta tylko te złe chwile(tak pow)
jak patrze na niego to przypominaja mi sie wspaniałe rzeczy i chwile razem spedzone, a on kiedys stwierdzil, ze pamieta to co złe i to sie kumuluje, raz nawet pow, ze jak sie pokłocililismy i pozniej pogodzilismy, to jak bylam u niego i myslalam ze juz jest ok to on tak naprawde czul niechęć i obrzydzenie! chyba po to sie godzimy, zeby nie wracać do tego co złe!
napisał/a: kasiasze 2009-08-13 10:12
honeygirl87, z Twoich coraz szerszych opisów wynika, że związek jest toksyczyny, zaspokaja jego jakieś niezdrowe poczucie panowania nad dziewczyną .... zaczynam wątpic, czy powinniście dalej trwac.
Czy wierzysz w siebie, w swoją wartość? Dobrze by było, wtedy łatwiej się odetniesz i moze rozejrzysz za kimś innym. Albo znajdziesz w sobie siłę, by zmienić swojego chłopaka, nauczyć go dobroci.
Na razie żadnych nieprzemyslanych ruchów: żadnego zrywania.
Masz czekać co on zrobi, nie pchaj się pierwsza ....!
napisał/a: honeygirl87 2009-08-13 10:14
ja studiuję(22) a on pracuje(30).czasem pracuje, ale dorywczo, bo nie moge pogodszic pracy z nauką(dzienne).Mysle ze moze jakbym pracowała to myslalby ze moj czas jest rownie cenny co jego.
co mam mu powiedziec? on ma utarte zdanie, sadzi ze wie lepiej(zawsze)Jest na tyle sprytny, ze tak wszystko zakreci, ze pod koniec rozmowy to ja czuje ze zrobilam zle i rozbie wszystko zeby juz sie pogodzic.Kocham go i jak mowi mi ze robie mu przykrość itp, itp to miekne i....szkoda mi sioe go robi!
napisał/a: kasiasze 2009-08-13 10:25
honeygirl87, jest spora w tym wieku ... rożnica wieku oraz w sytuacji bytowej - on jest prawdziwie dorosły, utrzymuje sam siebie - i wymaga. Ma Cię za młodszą i głupszą, nie bardzo mu sie chce zastanawiać nad Twoimi odczuciami, uważa, że powinnaś być wdzięczna losowi, że on zechciał sie z Tobą związać - tak to widzę. Musisz powoli zmieniać jego myślenie, ale najpierw zdecyduj czy chcesz naprawdę z nim być "na zycie" i czego d a l e j chcesz? Co ma być: ślub, dzieci?

Teraz mu nic nie mów, nie musisz - ochłoń, bo znowu będziesz się złościć i się pokłócicie. Lub, nie pokłocicie, zaczniesz przepraszać, będziesz za dobra, a potem zła na siebie, że znowu musisz ustępować i musi być jak on chce. Zwlaszcza, że on w dyskusji "lepszy", jak mówisz.
Zajmij sie soba, niech Ci ta dolegliwość (o ktorej wspomnialas) przejdzie, zadbaj o swoje zdrowie i CZEKAJ. W końcu on jakoś się odezwie. Jesli z pretensją - nie ciągnij w pretensjach i obrzuczaniu, osakrżaniu! Raczej naucz się być łagodna. Ale stanowcza.
Więc czekaj. A na razie - jak mówiłam - moze zastanów się nad tym, czego Ty (Ty!!) chcesz z nim dalej? Widzisz z nim przyszłość?
Może za duzo was rózni? Może on za bardzo Tobą manipuluje? To Twój pierwszy poważny męzczyzna?
napisał/a: honeygirl87 2009-08-13 10:35
to moj drugi powazny zwiazek, mysle o przyszlosci, wyobrazam sobie załozyc z nim rodzine i miec dzieci, rozmawiamy o tym zresztą.To on zawsze sie zabiegał o moją uwagę, starał się.Jak poczul ze juz mnie zdobyl to odpuscił sobie.wiekszosc czasu spedzamy w domu.Niby obydwoje chcemy gdzies wyjsc, ale potem okazuje sie ze mu sie nie chce(bo pozno, bo trzeba wygladać w miare zeby wyjsc do ludzi, trzeba sie ogolić...).Ostatnio nawet powiedzialam zeby zabrał mnie na randkę(nie chce siedziec w domu, nie musi zabierac mnie do drogich knajp, proponowałam spacer po parku)ale zawsze wychodzi ze siedzimy w domu, ogladają friendsów.To mile wieczory ale brakuje mi tego dreszczyku emocji, wystrojenia sie, poczucia ze nadal o mnie zabiega.Czesto nawet jak do niego jade to ładnie sie ubieram, robie makijaż,...on skomentuje ze nie musze sie malować i tajk stroić.Ciekawe co by pow, gdybym przyjezdzała w dresie?!
napisał/a: kasiasze 2009-08-13 11:23
:) spróbuj ten dres - zobaczysz .... pewnie on lubi naturalność, moze warto go czasem posłuchać? Albo delikatnie przekonać, że wystrojenie też czasem jest fajne? Hm?
Pewnie on lubi "domowość" - Tobie (młodszej!) brak wychodzenia, lekkiego szaleństwa (oczywiście we dwoje!) - musiscie iść (jedno i drugie) na kompromisy.
Nieunikniona jakaś rozmowa, a nie przepychanki przez gg :)

----- nieraz nie ma sie siły na jechanie gdzieś, zywy kontakt z drugą osobą, zwłaszcza wymagającą uwagi - ale całkiem sie człowiek wycisza, relaksuje gadając o bzdurach w necie np. z kumplem czy kumpelką ... nie musi sie napinać, moze być senny odpowiadać zdawkowo - i ten kumpel nie będzie mieć żalu. To a propos tego jego siedzenia wtedy późno, mimo, że "nie miał siły" na Ciebie.
Zrozumienie potrzebne - jego ale i on Ciebie - Ty czekałaś wtedy.
Moze jednak dużo czułych rozmów potrzebna?