Kobieta bluszcz...jak z tym walczyć???

napisał/a: asiad2 2009-04-13 11:22
Witam wszystkich....

Mam pewien problem i to juz od dłuzszego czasu i nie wiem jak sobie dać z tym rade???
Otóż jestem typową kobietą-bluszczem..doskonale zdaje sobie z tego sprawe i to głównie z tego powodu moje związki kończa sie niepowodzeniem!!chcę z tym walczyć ale nie wiem od czego zaczać i co robić??
obecnie jestem w związku on ma 22 ja 24 lata i bardzo sie kochamy, ale wiem i boję się że moja toksyczna miłość znowu zniszczy to co mam najlepszego...
najgorsze jest to że rozumiem chęć facetów do spotkań z kumplami itd. i akceptuje to u swojego faceta ale po jakimś czasie moja wielka miłośc daje znać o sobie i jest awantura!!!!
co robić żeby go nie osaczać i żeby czuł sie swobodnie???

jeśli macie jakies własne doświadczenia i rady piszcie..każda pomoc sie przyda
napisał/a: shacka 2009-04-13 11:31
Tez bylam taka kobieta, mimo ze mam dopiero niecale 21 lat. Kobieta bluszcz nie ma swojego zycia, zyje zyciem ukochanej osoby, tak mi sie wydaje. Wiele wymagasz, wiele tez pewnie od siebie dajesz, ale Twoje wymagania moga pzrerastac partnera/ Jesli sie myle to mnie popraw :D Tez nie rozumialam czemu on chce sie spotykac z kumplam, nie pozwalalam mu, albo raczej on pzrestal bo wiedzial ze zaraz awantura bedzie, osaczylam go, normalnie oplotłam 'mackami' i tak sobie odszedl, sa granice ktorych przekroczyc nie mozna, a ja to wlasnie zrobilam :/ Nie mozesz go osaczac, faceci tego nie lubia. Trzeba troche zmienic postepowanie, mi rozstanie dalo w kosc i wiem ze nie moge byc taka w nastepnym zwiazku, inny by ze mna tyle nie wytrzymal co poprzedni. Daj mu troche przestrzeni, wolnosci, pozwol mu wychodzic z kumplami bez awantur, jemu to jest na pewno potrzebne, zle jest kiedy facet przyslania caly swiat, to naprawde niszczy zwiazek. Czasem trzeba sie ugryzc w jezyk, wiem ze to trudne.
napisał/a: asiad2 2009-04-13 11:42
dzięki shacka....masz racje żaden facet nie lubi być osaczany....tylko czasami moje uczucia biora góre nade mną i jest katastrofa!!!strasznie mnie to meczy bo wiem że robię źle i staram się powstrzymywac ale poprostu czasami nie daje juz rady sie powstrzymywac i zaczynam jakąs głupia kłótnie!!!
to mnie zamęczy...
napisał/a: shacka 2009-04-13 11:52
To ja ci powiem na moim przykladzie jak wygladal moj zwiazek. On od 1szych dni sie staral, stawal na glowie, tez sie strasznie zakochalam ALE, no wlasnie to ALE Nas zniszczylo. Ja sie ciagle darlam o nic, nie chcialam zeby wyhodzil z kumplami, nigdy nie dostal nawet smsa od dziewczyny a ja mu wkrecalam ze i tak pewnie romansuje, ze jak jest w szkole to sie gapi na inne, jak szlismy ulica zauwazal tylko osoby a ja oczywiscie swoje ze sie gapi ze niech sobie znajdzie inna, lepsza. Wciaz mu wkrecalam ze pewnie wciaz woli swoja niedoszla milosc, z ktora byl w klasie, zapewnial ze NIE. tak mu ja nawkrecalam ze kiedy mnie zostawil polecial do niej, ale nic z tego nie wyszlo, oczywiscie w to tez sie wmieszalam :D Wiedzialam ze on nie odejdzie, ze chocbym nie wiem jaka byla wiedzma to on to bedzie znosil. Nie zdawalam sobie sparwy z tego ze czasem placze, zali sie innym, chodzi smutny, przybity. Zlosc w nim narastala, bezsilnosc, ratowal to jak mogl a ja sie pograzalam, cos w nim peklo i odszedl. Jestem pewna ze TY nie jestes taka, jaka bylam ja. To co ja robilam przekraczalo ludzkie pojecie, nie bylam tego swiadoma, pewne rzeczy docieraja po czasie, niestety. Mna strasznie szarpaly emocje, zanim pomyslalam juz robilam awanture, nie umialam sie uspokoic, ugryzc w jezyk. Nigdy nie zrobil nic, zero powodow do zazdrosci a ja swoje. Mowie Ci nie ograniczaj go, nie osaczaj, daj mu zyc wlasnym zyciem, Kocha Cie wiec wszystko bedzie dobrze, oboje zobaczycie roznice jesli zmienisz troche swoje postepowanie. Powodzenia zycze :))
napisał/a: asiad2 2009-04-13 13:54
tylko ile mozna znosic tych spotkan z kumplami????
napisał/a: Misia7 2009-04-13 14:08
asiad, Każdy człowiek potrzebuje swojej przestrzeni. Nawet taki, który jest w związku.
shacka napisal(a):Kobieta bluszcz nie ma swojego zycia, zyje zyciem ukochanej osoby

Lepiej bym tego nie ujęła. Dokładnie tak jest. Musisz zmienić swoje podejście do chłopaka. Na pewno nic złego nie robi, a ty nie potrzebnie go ograniczasz. Gdyby nie chciał być z tobą i cos by knuł za twoimi plecami to by cię juz dawno zostawił a nie znosił to wszystko. Na pewno nie da się zmienić wszystkiego od razu. Tu potrzeba kompromisu. Umów się na przykład ze swoim chłopakiem że raz w tygoniu każde z was wychodzi osobno, on ze swoimi kolegami a ty z koleżankami. wtedy ty zajmiesz sie czymś a on będzie miał to swoje upragnione chwile z kumplami. wiem, że cięzko jest stłumić złość i żal, ale czasem warto się poświęcić dla ukochanej osoby. Po jakimś czasie to zaprocentuje i zobaczysz, że było warto.
napisał/a: ~gość 2009-04-13 14:27
asiad napisal(a):tylko ile mozna znosic tych spotkan z kumplami???

pierwsza sprawa- jak często są takie spotkania?
napisał/a: asiad2 2009-04-13 14:52
taka prawda ze nie widujemy sie czesto bo ja pracuje i on pracuje do wieczora takze nie widujemy sie czasami przez cały tydzien ale wtedy pisze takze mamy ze soba kontakt...z kumplami w sumie dokłądnie nie wiem bo staram sie go nie sprawdzac tylko czy ten brak czasu nie jest podejrzany???

[ Dodano: 2009-04-13, 15:07 ]
dwa moze moje zrzedzenie ze nigdy nie ma dla mnie czasu go zniecheca....!!!!
chyba musze isc do psychologa bo to mnie zabije......to jest chore i wiem o tym ale nie umiem tego zwalczyć!!!!
napisał/a: shacka 2009-04-13 15:19
Asia ja chodzilam do psychologa w ubieglym roku, raz ze mialam ciezko chora mame i musialam sie przygotowac na jej odejscie, dwa ze wtedy zostawil mnie on. Powiem Ci tak, nawet najlepszy psycholog i najwieksze pieniadze swiata Ci nie pomoga jesli TY sama nie zechcesz sie zmienic, wiem cos o tym. Psycholog swoje, a Ty swoje. Mimo ze wiesz ze robisz zle, wiesz ze musisz sie zmienic i tak postepujesz inaczej. Musisz zaczac od siebie i podjac kilka waznych decyzji.
napisał/a: asiad2 2009-04-13 15:39
juz podjełam takie decyzje nie raz tylko nie mam silej woli zeby w nich wytrwac!!!!i to mnie najbardziej boli bo chce byc szczesliwa i wiedziec ze on jest ze mna szczesliwy!!!
i nie wiem od czego zaczac zeby to wypaliło i co robić zeby to nie brało nade mna przewagi...
napisał/a: shacka 2009-04-13 15:58
eh, ja tez nie wiedzialam i zle skonczylam, wpadlam w depresje z ktorej do konca nie wyszlam, stanelam troche na nogi ale nie do konca, mimo ze od smierci mamy niedlugo minie rok, a odkad olal mnie on 2 lata. wiem jak sie czujesz, wiem ze chcesz go uszczesliwiac tak jak i siebie sama, masz swiadomosc tego co robisz zle i tego, ze musisz sie zmienic dla waszego dobra, ale nie potrafisz, mimo ze bardzo chcesz. ja nie potrafilam przezwyciezyc tego 'bluszczu', ktorym bylam i jest jak jest... jednak wiele mnie to nauczylo i mam nadzieje ze w nastepnym zwiazku takiego bledu nie popelnie.
napisał/a: asiad2 2009-04-13 16:22
wspólczuje ci z całego serca!!!ale wierze ze wszystko jakos pomału ci sie poukłada....
musze wziąśc sie za siebie i jakos dac rade czyli dac mu swobode i nie zrzedzić???