kłamstwa

napisał/a: LALA 2008-06-28 03:10
Witam wszystkich,
jestem z chłopakiem prawie 4 lata, niedługo bierzemy ślub, chyba...w każdym razie jest już wszystko zaplanowane i zarezerwowane.
Od początku naszego związku on okłamywał mnie, najpierw w błahych sprawach, a ostatnio w bardziej poważnych:
-pieniądze - zbieramy kasę na wesele, oboje pracujemy i wspólnie ustaliliśmy kto ile ma zaoszczędzić w danym miesiącu. Po 7 miesiącach kłamstw typu: pożyczyłem kasę koledze, szef mi jeszcze nie dał wypłaty, muszę się rozliczyć za benzynę - na pewno jutro Ci dam (jutro, jutro, jutro, jutro...), okazało się, że wydawał całą swoją wypłatę na swoje zachcianki, a ja jak głupia oszczędzam każdy grosz i jeszcze płaciłam mu za szkołę (tak się dogadaliśmy, bo ja dostaję wypłatę na konto, a on do ręki i łatwiej było płacić). Wybaczyłam mu, poszłam na kompromis i teraz bierzemy kredyt...
-szkoła - powiedział, że zaliczył semestr, po 2 m-cach okazało się, że jednak nie zaliczył; zrozumiałam to, gdy zaczął wymyślać, ze przeniesie się na studia e-learningowe i będzie się w domu uczył przez neta (jeszcze gdy był jakimś kujonem to nic bym nie podejrzewała, ale wcześniej trzy razy oblewał studia) przycisnęłam go do muru i powiedział prawdę,
-rodzice - wcześniej rozmawiał przez telefon z nimi przy mnie, w domu, a teraz wychodzi z mieszkania, oczywiście pod jakimś pretekstem (np idzie do sklepu), żeby do nich zadzwonić-czyżby coś ukrywał...

to są takie trzy główne jego kłamstwa, inne mnie już nawet nie wzruszają. Poza tym zawsze jak jakieś wyjdzie na jaw, to ON się obraża i nie odzywa do mnie i zawsze ja do niego dzwonię, bo nie potrafię żyć, jeśli jakaś sprawa jest niewyjaśniona.

mam jeszcze dwa problemy z którymi, w przeciwieństwie do kłamstw, nie mogę sobie poradzić i przez które chyba się rozstanimy:
ostatnio powiedział do mnie Marzenko... (ja mam na imię Agata)
i wiecznie pracuje, prawie się nie widujemy, co nawarstwia problemy, bo nie mamy czasu porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystkiego.

czy tkwić w takim związku?
jestem gotowa na wszystko, żeby go uratować, ale czy jest sens? co Wy o tym myślicie?
napisał/a: cynik 2008-06-28 07:53
LALA napisal(a):czy tkwić w takim związku?


my Ci na to pytanie nie odpowiemy, bo nie chcemy potem być odpowiedzialni za Twoje ewentualne żale

LALA napisal(a):estem gotowa na wszystko, żeby go uratować, ale czy jest sens? co Wy o tym myślicie?


Moim zdaniem - człowiek nie jest warty bycia w związku. Dla mnie jest to niedojrzały człowiek.
Wiedz, że jak kłamie za młodu, to na starość będzie jeszcze gorzej. To jest choroba psychiczna polegająca na wymyślaniu, a z czasem nawet wierzy się w swoje kłamstwa i przyjmuje się je jako rzeczywistość.

Przemyśl sobie to, ile możecie podczas ślubu stracić? Jak nie zrobicie intercyzy, to wszystkie Wasze dochody będą wspólne, a także i długi. A Twój narzeczony ma łatwość do marnotrawienia pieniędzy.
Chyba nie chcesz widnieć w KRD ?

Jeżeli już koniecznie chcesz z Nim być (bo jesteś z tego modelu ludzi z XXI wieku, którzy patrzą na dobre serduszko) - to proponuję przed ślubem zrobić intercyzę, a także Twoje zarobione pieniążki przeznaczać na swoje cele i na 1/2 rachunków. Musisz być także stanowcza i zapowiedzieć:

Jeszcze raz mnie okłamiesz - a koniec z nami

Jak nie dołożysz się do rachunków - będziesz siedział bez telefonu, gazu, wody, światła - jak nie dołożysz się do ślubu - będziesz miał stypę...

Także zakończ z finansowaniem Jego szkoły. Wiesz czemu mu nie zależy na nauce? Bo nie traci swoich pieniędzy. Gdyby to On płacił za uczelnię, za poprawki - to gwarantuję Ci, że nabrałby szacunku do pieniędzy i do nauki.
Tłumaczenie, że pieniądze dostaje gotówką... A chyba na uczelni są kasy?
A zresztą można wpłacić bez prowizji na konto bankowe Uczelni (np.: PKO, NORDEA, etc) bez prowizji.

To jest moje zdanie - zrobisz jednak co zechcesz
napisał/a: xxxxx2 2008-06-28 09:01
Nie wiem czy będzie potafił się zmienić, bo z twojego postu wynika, ze jest to osobnik niezdolny do jakiegokolwiek związku, a do tgo notoryczny kłamca. Ja osobiście nie potrafiłabym żyć z takim człowiekiem. W związku najważniejsze jest zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, a z tego co przeczytałam na jedno i drugie nie możesz co liczyć. Takie moje zdanie.
napisał/a: LALA 2008-06-28 09:06
cynik napisal(a):
Musisz być także stanowcza i zapowiedzieć:

Jeszcze raz mnie okłamiesz - a koniec z nami

stanowczo mówiła mu o tym już trzy razy, ale nie potrafiłam później odejść (oczywiście po kolejnym kłamstwie)
cynik napisal(a):
Jak nie dołożysz się do rachunków - będziesz siedział bez telefonu, gazu, wody, światła - jak nie dołożysz się do ślubu - będziesz miał stypę...

też mówiłam i z tą stypą, to o mały włos by do niej doszło...
cynik napisal(a):
Także zakończ z finansowaniem Jego szkoły. Wiesz czemu mu nie zależy na nauce? Bo nie traci swoich pieniędzy. Gdyby to On płacił za uczelnię, za poprawki - to gwarantuję Ci, że nabrałby szacunku do pieniędzy i do nauki.

Tłumaczenie, że pieniądze dostaje gotówką...

teraz już wiem o tym, z tym, że chciałam zaznaczyć, że my dogadaliśmy się, że ja będę robiła przelewy a on będzie oddawał mi kasę
też już wiem, że za długo to trwało, mogłam po 1 m-cu powiedzieć koniec "nie dajesz zaległej kasy to ci nie zrobię przelewu", ale nie przypuszczałam, że to się tak skończy
cynik napisal(a):
Wiedz, że jak kłamie za młodu, to na starość będzie jeszcze gorzej. To jest choroba psychiczna polegająca na wymyślaniu, a z czasem nawet wierzy się w swoje kłamstwa i przyjmuje się je jako rzeczywistość.

więc nie ma nadziei, że się zmieni?
był u psychiatry i ten powiedział mu najpierw, że nie ma się po co żenić, bo po roku się rozstaniemy, a później robili mu pełno jakiś testów i stwierdzili, że kłamie, dlatego że ma dużo stresu: z pracą, z przeprowadzką do miasta (jak zaczęliśmy być ze sobą przeprowadził się do mojego miasta z wioski). Wydał (na szczęście swoje pieniądze) kupe kasy na te wizyty, ale mi się nie chce wierzyć w tą "diagnozę", przeprowadził się 3,5roku temu, więc ile jeszcze będzie się tym stresował?
napisał/a: Alucard 2008-06-28 09:30
Twój partner ma problem z kłamstwami i poszanowaniem pieniędzy. Dobrze, że dostrzega problem, że był u specjalisty ale nic z tych wizyt nie wyniósł jeżeli robi tak dalej.
Co to będzie za kilka lat?
Będziesz chciała odłożyć trochę kasy np. na mieszkanie a tu nici z tego bo on nie potrafi oszczędzać.
Kłamstwa dotyczące nauki to też są dziwne, czemu jeżeli jestem z kimś 4 lata i chce związać z tą osobą przyszłość jej nie ufam. Czy boi się, że Cię zawiedzie?
Ciężko powiedzieć...
Nie napiszę Ci co masz robić sama musisz sobie wszystko w głowie poukładać, sama musisz podjąć decyzję...
napisał/a: mith 2008-06-28 10:02
Mi się to ,,Marzenko" wydaje najbardziej niepokojące, wzwłaszcza że jak mówisz dużo ,,pracuje"
Może nie warto odrazu podejżewać niewiadomo czego, ale postaraj się jakoś to sprawdzić..
Bo jeśli cie zdradza, to wg mnie już nie ma ten związek żadnego sensu
napisał/a: sorrow 2008-06-28 11:26
Małżeństwo jest jak pchanie wspólnego wózka. Na początku kółka kręca się łatwo i wózek jest pusty. Z czasem wózek się zapełnia, a koła chodzą ciężej. To jednak się dzieje na przestrzeni lat i jeśli oboje małżonkowie współpracują, to wózek toczy się dalej. W twojej sytuacji wy wystartujecie z wózkiem już od samego początku obciążonym. Co więcej... w większości tylko ty go będziesz pchała. Jak to się skończy? Pewnie tak jak psychiatra przewidywał.

Napisałaś, że jesteś gotowa na wszystko (pewnie myśląc o kolejnych poświęceniach dla "dobra" związku). Odejdź więc, a zrobisz przysługę sobie i jemu. Ty dasz sobie szansę na znalezienie uczciwego partnera i szczęśliwe zycie. On natomiast bez twojego "mamusiowania" finansowego będzie musiał dojrzeć, przestać kłamać, pomyśleć na poważnie o własnych finansach. Ten stres, o którym mówił psychiatra nie minie... zaręczam ci, że jeśli się pobierzecie, to okazji do stresu on będzie miał bardzo dużo i często, więc jeśli to jest powodem kłamstw, to nie masz co liczyć na poprawę.
napisał/a: LALA 2008-06-28 13:16
dzięki śliczne Wam wszystkim za wasze opinie
chyba potrzebowałam tego, żeby ktoś powiedział mi o tym, bo najgorsze jest to, że ja o tym wszystkim wiem, ale miłość mi wszystko przesłania i wydaje mi się, że damy rade, że coś jednak się zmieni

sorrow ja się naprawdę staram, żeby nie "mamusiować", razem ustalaliśmy wszystkie comiesięczne koszty i nie "trułam" mu, żeby odkładał pieniądze, dopiero po pół roku okazało się, że nie zaoszczędził ani złotówki, nie ukrywam, że się zdenerwowałam, ale bardziej z tego powodu, że mnie nie poinformował o tym, że trudno mu jest odłożyć, wtedy jeszcze można byłoby pomyśleć nad jakimś rozwiązaniem np przełożylibyśmy datę ślubu, żeby mieć więcej czasu, teraz trochę za późno-ślub za niecały miesiąc (jeśli nie odwołamy)
poza tym to co napisałeś-tak powinnam zrobić i o tym w głębi duszy wiem, tylko że jest to strasznie trudne. Chce od niego odejść, ale qrcze sama nie wiem co zrobię. Jak by ktoś inny pisał tego posta powiedziałaby mu: wiej od niego i nie zastanawiaj się!

aha, i nie mieszkamy razem i on się sam utrzymuje odkąd się przeprowadził, więc wydawało by się że powinien umieć myśleć o swoich finansach...
Alucard napisal(a):
Dobrze, że dostrzega problem, że był u specjalisty ale nic z tych wizyt nie wyniósł jeżeli robi tak dalej.

rzeczywiście dostrzega problem, źle mu z tym i chce się zmienić, ale nie wie jak, a specjalista nie dał żadnych wskazówek jak to zrobić, doszedł tylko do tego, dlaczego tak się dziej... Wiem, że się stara i nawet sam chciał odejść żeby nie ranić mnie, ale wtedy stwierdziliśmy, że to nie rozwiąże to problemu. Będziemy cierpieć bo będziemy osobno a on dalej będzie kłamał.
mith napisal(a):
Mi się to ,,Marzenko" wydaje najbardziej niepokojące

powiem szczerze, że chyba to otworzyło mi oczy, bo jeśli okłamuje mnie to czy nie był by zdolny do zdrady? na pewno byłby zdolny to ukrywać miesiącami
chociaż sama nie wiem, bo mówi, że sam kiedyś został zdradzony i wie jak to boli i że mi tego nie zrobi-ale jak w to wierzyć?
napisał/a: albatrosss(ona) 2008-06-28 13:53
napisal(a):a specjalista nie dał żadnych wskazówek jak to zrobić,


Może warto udać się do jakiegoś innego specjalisty . Co dwie głowy to nie jedna



LALA napisal(a):chociaż sama nie wiem, bo mówi, że sam kiedyś został zdradzony i wie jak to boli i że mi tego nie zrobi-ale jak w to wierzyć?

Może to też było kłamstwo ? Taki kamuflaż .
napisał/a: cynik 2008-06-28 18:15
Cieszę się, że użytkowniczka albatrosss(ona) napisała na forum. Dawno się nie widzieliśmy ;)

LALA napisal(a):cynik napisał/a:

Musisz być także stanowcza i zapowiedzieć:

Jeszcze raz mnie okłamiesz - a koniec z nami

stanowczo mówiła mu o tym już trzy razy, ale nie potrafiłam później odejść (oczywiście po kolejnym kłamstwie)
cynik napisał/a:

Jak nie dołożysz się do rachunków - będziesz siedział bez telefonu, gazu, wody, światła - jak nie dołożysz się do ślubu - będziesz miał stypę...

też mówiłam i z tą stypą, to o mały włos by do niej doszło...


Po prostu jesteś bezsilna, a to nie wróży nic dobrego

LALA napisal(a):więc nie ma nadziei, że się zmieni?
był u psychiatry i ten powiedział mu najpierw, że nie ma się po co żenić, bo po roku się rozstaniemy, a później robili mu pełno jakiś testów i stwierdzili, że kłamie, dlatego że ma dużo stresu: z pracą, z przeprowadzką do miasta (jak zaczęliśmy być ze sobą przeprowadził się do mojego miasta z wioski). Wydał (na szczęście swoje pieniądze) kupe kasy na te wizyty, ale mi się nie chce wierzyć w tą "diagnozę", przeprowadził się 3,5roku temu, więc ile jeszcze będzie się tym stresował?


A czy to Ty rozmawiałaś z tym lekarzem?
napisał/a: albatrosss(ona) 2008-06-28 19:35
cynik napisal(a):Cieszę się, że użytkowniczka albatrosss(ona) napisała na forum. Dawno się nie widzieliśmy ;)
Ciiiii..... bo znowu będą na nas krzyczeć , że nie na temat piszemy .

Może komuś pomógł psycholog , psychiatra , ale ja nie jestem do nich przekonana . Te wszystkie testy to jakieś bajeczki z kosmosu .


No w przypadku notorycznych kłamców , których znam ( 2 osoby ) nie jest stres , lecz chęć zrobienia dobrego wrażenia , iż są najwspanialsi , a ich życie to bajka .
napisał/a: LALA 2008-06-28 22:52
albatrosss(ona) napisal(a):
Może to też było kłamstwo ? Taki kamuflaż .

dowiedziałam się o tym dużo wcześniej jak nie było jeszcze tak źle, rozmawialiśmy wtedy o naszych byłych i to była taka na luzie rozmowa, więc przypuszczam, że mówił prawdę

cynik napisal(a):
A czy to Ty rozmawiałaś z tym lekarzem?

w jakim sensie rozmawiałam? sama miałam do niego iść na te testy, czy żeby dowiedzieć się czegoś o moim N., ale to chyba odpada-tajemnica lekarska

albatrosss(ona) napisal(a):
Może komuś pomógł psycholog , psychiatra , ale ja nie jestem do nich przekonana . Te wszystkie testy to jakieś bajeczki z kosmosu .

też mi się wydaje, że są do bani, biorą kupe kasy i robią każdemu te same testy zamiast potraktować indywidualnie.

[ Dodano: 2008-06-28, 22:55 ]
albatrosss(ona) a czy znasz przypadki, żeby ktoś z tego wyszedł?