Jestem kochanką!

napisał/a: ice 2007-05-16 20:00
Witam!mam ta sama sytuacje-spotykam sie z zonatym facetem,tak do konca nie wiem na czym stoje-niby jest tak pieknie,ale nie jest.Zajebiscie jest jak jest przy mnie,ale jak go nie widze to katastrofa-wiem ze jest z zona a ja sama!!!!!!!!!!czemu musimy spotykac facetow ktorzy sa juz zajeci?????????????
napisał/a: kotek23teXkocham 2007-05-16 20:56
czytam te wszystkie teksty i łzy mi płyną.ja niestety też jestem w takiej sytuacji-kocham a wiem, że nie moge. przykro mi ze niektórzy mówią o nas tak źle-a przeciez nie znaja naszej sytuacji.gdy go poznałam nie wiedziałam o żonie,dowiedziałam sie jak juz go pokochałam,nigdy nie miał obrączki i jest ode mnie tylko rok starszy,wiec nawet przez chwile nie myślałam, że w jego życiu jest juz...a on robił wszystko zeby mnie w sobie rozkochać. kocham juz prawie rok-mało sie widujemy,ale mamy ze sobą czesty kontakt i on nie traktuje mnie jak laski do...jak to ktoś określił-bo miedzy nami do niczego nie doszło-pewnie trudno wam w to uwierzyć ale tak jest.myłsicie pewnie to po co tkwic w takim związku?ale jeżeli ktoś naprawde kocha to wie,jak trudno zrezygnować z miłości...przyznaje ze bardzo mecze sie w tym związku i chociaż juz raz powiedziała mu nie to jednak on nie zrezygnował ze mnie.nasz kontakt sie nie zmienił a ja zrozumiałam ze nie umiem bez niego żyć-i nie wiem czy potrafi bez niego żyć,bo teraz wiem że miłość.
napisał/a: kotek23teXkocham 2007-05-16 21:10
hej. doskonale Cie rozumiem ice i to co czujesz. ja też kiedy jestem z nim-a tego czasu jest niewiele czuje sie cudownie i chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie,ale kiedy tylko zbliza sie chwila że musimy sie rozstać, bo jest coś silniejszego od nas to zawsze płacze.a kiedy juz jestem w domu czuje wielki żal i złośc dlaczego to ona jest ta wielką szczęściarą a nie ja.
napisał/a: moniadr 2007-05-16 23:18
do kotek23


Zadna z was nie jest zadna szczesciara....ty jestes nieszczesliwa, marnujesz sobie zycie, zatracasz sie dla nic nie wartego tchorza....ona zyje w niewiedzy mysli ze jest cudownie a tak nie jest, kiedys bolesnie sie o tym przekona....nie znam cie wiec powiem krotko, ten twoj "wymarzony ksiaze" to kawal skur... nie wart ZADNEJ dziewczyny na tym swiecie.
napisał/a: kotek23teXkocham 2007-05-16 23:39
moniadr

ja to wszystko wiem-tylko tak trudno zrezygnować,z przeciez jakby nie było zwykłej znajomości,chociaż dla mnie to coś więcej niż zwykła znajomość,bo ja nie jestem jego kochanka. przyznaje ze mam problem,bo czasmi cos sie psuje i wtedy myśle może czas skończyć,ale wystarczy jedno jego słowo-kocham cie-ktore nie wiem sama czy jest prawdziwe i znowu zapominam że moge byc szcześliwa z kimś kto będzie miał dla mnie czas,wtedy kiedy będę chciała a nie kiedy on może. ale co zrobic skoro SERCE NIE SŁUGA :( i dalej brne w tym chorym układzie
napisał/a: moniadr 2007-05-16 23:46
Dobrze ze przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawe...to juz jakis sukces... Ale jeszcze nic straconego, piszesz ze nie poszlas z nim do lozka, jezeli tak jest to jestes na prawde wyjatkowa wsrod tych "zlych" , nie no zartuje, ale powinnas sie go zapytac po co wlasciwie twoj facet sie ozenil, skoro nie chodzi o seks to chyba na prawde nie jest szczesliwy ze swoja zona, a moze...w sumie to na prawde dziwna i niezdrowa sytuacja przede wszystkim dla Ciebie.
napisał/a: kotek23teXkocham 2007-05-17 00:00
ożenił sie bo mają dziecko-to pewnie była...,a że ona jest bardzo religijna więc pewnie będzie tkwił w tym związku.wiem ze trudno w to uwierzyć ale nie kochaliśmy sie i nigdy o to nie nalegał, bo zawsze mi mówił ze nie chodzi mu o seks,a znamy sie juz prawie rok,dlatego mam mętlik w głowie czy to ze mnie kocha jest prawda-a to mnie jeszcze bardziej przy nim trzyma.sama nie wiem co robic,najchetniej to bym wszystko zostawiła bez słowa i znikneła-ale nie potrafie zerwać z nim kontaktu.naprawde ciężko mi z tym żyć,a nic nie potrafie zrobić-poprostu jestem tchurzem,który boi sie zadać sobie jeszcze większy ból zrywając z nim
napisał/a: moniadr 2007-05-17 00:10
Wziela go na dzieciaka..takie numery tez sa... jezeli on juz raz sie na to zdecydowal...znaczy ozenil sie z nia dla dziecka, to badz pewna ze od niej nie odejdzie... no i bawi mnie pojecie "bardzo religijna", zapytalabym co masz na mysli ale to nie jest istotne. Denerwuje mnie dlaczego ludzie zenia sie bez milosci, przeciez to katorga. W tym przypadku winni sa oboje, twoj facet i jego zona. Z toba nie sypia bo pewnie boi sie kolejnej wpadki. To jest ich sprawa i ich krzyz ty nie musisz go z nimi dzielic, jestes mloda i masz szanse na normanle zycie, nie zmarnuj tego bo bedziesz gorzko zalowac...
napisał/a: kotek23teXkocham 2007-05-17 08:38
Cieszę się,że weszłam na to forum i DZIĘKI MONIADR za to, że nie potępiasz mnie, a starasz się mi wytłumaczyć, że to nie ma sensu. pewnie masz racje-nie sypia ze mną, bo boi sie wpadki, ale miłość jest ślepa i niczego nie wiedzi. mi się wydaje, że pokazuje jak mu na mnie zależy itd. ale to tylko złudzenia. ja nigdy nie starałam się i nadal nie dąże do tego, żeby od niej odszedł, bo szoda mi małego. ale siebie też już mi szkoda, bo przez niego mam rok w plecy-ciągłe czekanie na niego, tęskonota, płacz.... ja już żałuje że go wogóle spotkałam, bo nie umiem z nim skończyć a gdy pojawia sie obok mnie jakiś chłopak, jest mi zupełnie obojętny, bo ja kocham....mam nadzieje, że wkońcu przyjdzie taki dzień, w którym spotkam chłopaka i zapomne o...dla niego, mam taka nadziej i tylko ona daje mi siłe...
napisał/a: natasza24 2007-05-17 10:57
2 lata temu poznałam faceta, który rozkochał Mnie w sobie!! Minusem jest to, ze jest żonaty i ma dwójke dzieci! Nie wiem co robić! Kocham go nad zycie i wiem ze on mnie też, dłuzej tak nie moge. Moim nocom towarzyszą tylko łzy, jestem nieszczesliwa z tego powodu. Kazda wolna chwile spedzamy razem, on wiecej czasu poswieca mnie niz rodzinie. Problemem jest to ze nie zostawi on rodzinie na lodzie i nie odejdzie od nich. A ja cierpie!!
napisał/a: niezapominajka 2007-05-17 12:47
kropelka napisal(a):3 lata temu poznałam faceta.... nie ukrywał, że jest żonaty, a ja że nie zakocham się w nim. Niestety (a może stety) stało się inaczej.... Zakochałam się bardzo, do końca, beznadziejnie.... Nie walczyłam o jego uczucia, ale on odwzajemnił moje.... # lata pełne ulonych chwil, słów, pieszczot, kłamstw, ukrywania się i starań o to by wyjechać by móc być razem....
Udało się!!! Znalazł się odpowiedni wyjazd i już, już... i będziemy razem... Nie będziemy, bo 2 dni temu okazało się, że jego żona ma raka... a on jest porządnym facetem, a porządni faceci nie zastawiają żon w potrzebie....
A ja się pytam co w takiej sytuacji mają robić Kochanki????? Te zawsze drugie, choć często tak bardzo kochane jak ja.... co?
Żony przejdą zabiegi (wiem, że czesto bardzo bolesne) i w większości przypadków wyzdrowieją, zapiszą się do Amazonek i będą podziwiane przez rodzinę i znajomych, że takie silne. Mąż zbierze laury, za to był i wspierał, że wytrwał.... choć (to wie tylko on) przez cały czas myślał o Kochance (kobiecie, którą kocha), która.... no właśnie co??? Ma zapaść się pod ziemie???? Żyć normalnie???? Tylko jak???? Co robić do cholery???? Jak żyć????



Przeczytałam 7 z iluś tam stron tego moim zdaniem żenującego wątku. Może to będzie brutalne co teraz powiem ale Jesteś kochanicą i nią pozostaniesz. dla mnie ludzie którzy zdradzają to najzwyklejsze odrażające szmaty. to brak poszanowania dla osoby 3 którą w tym momęcie jest jego żona. Co ona ci takiego złego zrobiła że tak na prawde to jej wyrządzasz największą na świecie krzywdę. Dlaczego sprawiasz ze ta bogu ducha winna kobieta będzie prędzej czy później musiała przechodzić przez piekło bo i tak wszystko się wyda. Dla mnie osoby takie jak ty są nikim, są godnymi pożałowania marnymi istotami które na nieszczęściu innych próbują zbudować własne szczęście. Ta kobieta pewnie kochała może i kocha całym secem, może im się nie układa ale tobie nic do tego. a ten facet to zwyczajny frajer bo nie ma odwagi się przyznać że "pokochał" kogoś innego. zyjemy w cywilizowanym świecie i wszystko można jakoś z większym czy mniejszym trudem załatwić. nie jestem mściwa ale jak czytam takie pożal się boże wypociny to aż mi się nóż w kieszeni otwiera. Mam nadzieje że ty kiedyś będziesz w prawdziwym związku że tobie się będzie wydawać że jest ok że kochasz całym sercem i jesteś kochana i mam nadzieje że tobie ktoś również przyprawi rogi. bo dopuki tak nie jest to nie wiesz tak na prawdę z czym to się jje.
Ps. tak byłam zdradzana. nie życze tego najgorszemu wrogowi.
napisał/a: moniadr 2007-05-17 12:52
do kotka23

Mysle ze to wszystko sie jakos ulozy, mysl teraz o sobie, o swoim szczesciu, on mial szanse byc szczesliwy ale wszystko zaprzepascil... nie musial sie z nia zenic bez milosci ale chcial byc "szlachetny" i teraz gorzko za to placi, ale to nie jest twoja sprawa...nie pozwol zeby ten czlowiek zniszczyl i tobie zycie!!

Dalam juz kilka postow na ten temat i zawsze bede potepiac puste i naiwne panny ktore beda przekonane ze nic zlego nie robia niszczac malzenstwa, bo to nigdy nie bedzie mialo usprawiedliwienia, NIGDY!!

Ale tobie Kotek zycze powodzenia i mam nadzieje ze w koncu znajdziesz spokoj i szczescie u boku faceta ktorym nie bedziesz musiala sie z NIKIM dzielic.