Jak poardzić sobie z wątpliwościami i zaufac mu? :(:(

napisał/a: perełka123 2009-04-27 20:16
Witam.
Zdecydowałam się tu napisać, gdyż sama nie mogę poradzić sobie z pewnymi sprawami.
Jestem z moim chłopakiem już 5 lat. 4 miesiące temu się zareczyliśmy. Niestety nie potrafię mu wybaczyć kłamstw. Przed wakacjami zaczął jeździć do pracy za granicę. Od pewnego czasu czułam, że oddala się ode mnie, lecz on twierdził, że tylko mi się tak wydaje. Opwiadał mi, że tylko tam pracuje, nie ma wielu znajomych, lecz 3 kolegów, gdyż nie ma nawet czasu nigdzie jeździć. Niestety gdy wyjechałam do siostry za granice, niedaleko miejsca jego pracy wszystko wyszło na jaw. Okazało się, że ma tam wiele ,,koleżanek", że mnie okłamywał, gdyż co wieczór gdzieś jeździli. Przeczytałam jego sms-y w których dziewczyna pisała do niego ,,kochanie'', ,,męży", domagała się buziaka. Pisała że tęskni. Martwiła się o niego, bo prosiła, aby za każdym razem jak dojedziedo Polski dał jej znać, że wszytsko jest ok. W trakcie tej sprawy on ciągle kłamał, że te sms-y nie były do niego, tylko do jego kolegi, ale w końcu przyznał się jaka jest prawda. Nie potrafie sobie do tej pory z tym poradzić. Czuje, że tam doszło do czegoś więcej, ale i tak wiem, ze on mi prawdy nie powie. Żyje w przekonaniu że mnie zdradził. wpadłam nawet w depresje z tego powodu.Dałam mu kolejną szanse. Kocham go i on także tweirdzi, że mnie kocha i ciągle mi to mówi. Skoro tak jest to dlaczego tak postąpił? Teraz wychodzi tak, ze go kontroluje. Nie chce tego, ale to samo tak wyhodzi. Zmieniłam zdanie o nim i tak jak wcześniej uwazałam, że mnie nigdy nie skrzywdzi, bo mnie kocha, tak teraz sama nie wiem jaki on jest. Podjął nową prace. Pracuje z pewną dziwczyną. Odwozi ją do domu 3km, chociaż ma ona autobus. Uważa że to z grzeczności. Gdy poprosiłam go, żeby wysadzał ją tak jak jest mu po drodze, żeby nie woził jej codziennie 3 km, gdyż ona nawet nie poczuje się do tego, żeby spytać czy to nie problem bardzo się oburzł. Powiedział, że to nie wypada, bo już 3 ją podwozi itd.. Nie potrafie mu wybaczyć tego co się wydażyło w wakacje, Jestem wobec niego podejrzliwa i nieufna. On nie rozumie jak mnie skrzywdził i drażni go, że jestem taka podejrzliwa. PROSZĘ POMÓŻCIE MI! JAK ZNOWU MU ZAUFAĆ? Męczę się tym
napisał/a: ~gość 2009-04-27 21:00
szczerze mówiąc na Twoje pytanie jak zaufać nie odpowiem, bo sama mam problem żeby to zrobić względem człowieka który od zawsze był wobec mnie w porządku. od siebie chciałam tylko napisać, że podziwiam Cię, że w ogóle chcesz próbować. ja bym nawet nie podjęła zadania, nie wyobrażam sobie bycia z kimś kto w taki sposób oszukiwał...
napisał/a: alicja221 2009-04-27 21:04
perełka123, osobiscie nie cierpie mezczyzn flirciarzy, ktorzy wiecznie musza byc adorowani przez rozne kobiety i niestety trudno im przez to wytrwac w stalych zwiazkach. Mozliwe, ze Twoj narzeczony nalezy do grona takich facetow albo czegos mu brakuje w Waszym zwiazku i nie chce Ci szczerze o tym powiedziec. Dotychczas bylo mu to na reke, bo mogl prowadzic podwojne zycie ( choc i tak nie wiesz na 100% i sie pewnie nie dowiesz, czy sypial z tamtymi dziewczynami), a Ty o niczym nie wiedzialas. Wiesz, cokolwiek bylo- stalo sie, trudno. Ale dziwi mnie, ze on wciaz kontunuuje dziwne znajomosci ( regularne odwozenie kolezanki), zwlaszcza, ze wie, ze Tobie sie to nie podoba i Cie to rani. Mysle, ze jezeli Cie naprawde kocha, to nie powinien tak postepowac... Nie wydaje mi sie, zebys nadmiernie sie czepiala. Na Twoim miejscu zachowywalabym sie tak samo. Porozmawiaj z nim raz jeszcze, postaraj sie wyraznie uargumentowac swoje pretensje i moze podaj mu przyklad, gdyby to on byl na Twoim miejscu, czy by go takie zachowanie nie draznilo. A w dodatku jak by sie czul, gdybys Ty nie reagowala na jego prosby. Jezeli to nie poskutkuje, to zastanow sie, czy chcesz miec takiego meza, bo skoro juz w narzeczenstwie wychodza takie "kwiatki", to watpie, zeby w malzenstwie bylo inaczej...
napisał/a: ~gość 2009-04-27 21:07
ashley86 napisal(a):skoro juz w narzeczenstwie wychodza takie "kwiatki", to watpie, zeby w malzenstwie bylo inaczej...

będzie inaczej- gorzej
napisał/a: perełka123 2009-04-27 21:30
Sama nie wiem co o tym myśleć. Sprostuje tylko, że ten incydent miał miejsce przed naszymi zaręczynami. Strasznie to przeżyłam i boję się, że mnie znowu skrzywdzi a ja tego nie zniose i się kompletnie załamię, albo coś gorszego. Dodam jeszcze, że też uważam, że go trochę za bardzo kontroluje. Praktycznie za każdym razem pytam kto dzwoni, kto napisze sms-a. Nie potrafie inaczej. Jakieś 2 miesiące temu przechwyciłam jego telefon jak dostał sms-a. tO BYŁA DZIEWCZYNA którą poznał tam, z którą niby nie utrzymuje kontaktu. Wiem że czasami przesadzam, ta ciągła kontrola. Ostatnio zauważyłam, że ma w telefonie ustawiony profil, żeby wszytskie połączenia odrzucać. Powiedział mi, że boi się dostać jakiegoś sms-a, bo tak go kontroluje. Ale czy by tak robił, jakby nie miał nic do ukrycia? Niby przedstawił mnie koleżance z pracy jako narzeczoną i wogóle, ale ja poprostu się boję. Wiem, że to tylko koleżanka z pracy, ale on jej tak usługuje i tak jej broni... Kocham go, nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale coraz bardziej uświadamiam sobie, że bez zaufania nie ułożymy sobie życia. Oboję się będziemy męczyć w takim związku. Najbardziej boli mnie to, że według niego nic się nie stało i nie rozumie, że może mnie to tak długo boleć. Staram się zapomnieć, ale to leży zbyt głęboko...


Dodam jeszcze, że często rozmawiamy. Narzeczony zarzuca mi nawet nie powinniśmy do tego wracać, poruszać tematu dotyczącego jedo koleżanki, ale jeśli coś mnie gnębi to co? Mam to dusić w sobie? Ile tak wytrzymam?
napisał/a: eska1 2009-04-27 21:33
perełka123, ja dałam drugi raz szansę, też byliśmy zaręczeni a teraz żałuję.. Bo straciłam tylko czas. Moim zdaniem nie da się zaufać w podobny sposób osobie, która nas skrzywdziła w taki sposób (mam na myśli zdradę), nawet, gdy się kocha najmocniej na świecie. Jeżeli jednak okaże się, że nie zdradził widzę jakieś szanse, inaczej ciągle będziesz go o wszystko podejrzewała i doszukiwała się mimowolnie coraz to nowych rzeczy.. A to będzie Ciebie zabijać..
napisał/a: perełka123 2009-04-27 21:39
Eska wiem to. Ale jak mogę być pewna, że mnie nie zdradził skoro on potrafi się zarzekać i przysięgać a później okazuje się, że to i tak nie jest nic warte. To już mnie powoli przybija...
napisał/a: ~gość 2009-04-27 22:26
Gdyby mój narzeczony odwoził codziennie po pracy koleżankę do domu, to bym go chyba zatrzasnęła. Rozumiem jakby mu było po drodze, ale żeby specjalnie codziennie zbaczać ze swojej drogi po to żeby odstawić koleżankę pod drzwi, to dla mnie przesada. Zazdrośnica ze mnie się zrobiła ostatnio, więc z pewnością wymusiłabym na narzeczonym aby tego nie robił.

perełka123 napisal(a):skoro on potrafi się zarzekać i przysięgać a później okazuje się, że to i tak nie jest nic warte. To już mnie powoli przybija...

Powiem Tobie, że z czasem pewnie będzie tylko gorzej. Będziesz się dopatrywała kłamstwa we wszystkim co on robi i mówi, to Ci żyć nie da... Są dwa wyjścia z tej sytuacji: albo przestajesz zadręczać się myślami dotyczącymi tamtych dziewczyn i tego czy zdradził czy nie, próbując tym samym razem odbudować to co zostało nadszarpnięte w Waszym związku, albo prędzej czy później pożegnacie się, bo w ciągłych domysłach, zabójczych myślach nie da się normalnie i szczęśliwie żyć.
napisał/a: perełka123 2009-04-27 22:51
Agusiek, dwa tygodnie temu tak zrobiłam. Najgorsze jest to, że on wtedy spytał się mnie czy nie mogę poprostu zaczekać jeszcze 3 miesiące (bo wtedy kończy mu się staż). Postawiłam go w sytuacji, że albo ja, albo ona. Bo nie wyobrażam sobie, żebym miała czekać i cierpieć 3 miesiące, tylko dlatego, że mu głupio teraz jej nie wozić. Już jej nie odwozi, ale wkurza mnie że za każdym razem idzie w uparte, że to nic złego.

Cały czas staram się zapomnieć o tym co się stało, ale tak się nie da. To przewija się przez każde moje myśli, ciągle mnie gnębi. Poprostu chciałabym, żeby mnie zrozumiał postawił się w mojej sytucji, żeby wiedział że nie jestem gotowa no to, żeby robił jakieś udogodnienia obcym dzieeczyną. Poprostu potrzebuje,żeby dał mi trochę czasu, aby choć trochę odbudować moje zaufanie. Żeby przez ten czas podejmując takie decyzje jak np. podworzenie dziewczyn pomyślał także o mnie, jak ja zareaguje, tak żeby mnie nie ranić. Czy wymagam zbyt wiele?
napisał/a: ~gość 2009-04-27 22:58
Nie wymagasz zbyt wiele. Dobrze, że zrozumiał Ciebie i Twoje wątpliwości i już nie odwozi koleżanki. Usiądźcie razem i na spokojnie o wszystkim porozmawiajcie. Powiedz mu o tym wszystkim,
perełka123 napisal(a):żeby mnie zrozumiał postawił się w mojej sytucji, żeby wiedział że nie jestem gotowa no to, żeby robił jakieś udogodnienia obcym dzieeczyną. Poprostu potrzebuje,żeby dał mi trochę czasu, aby choć trochę odbudować moje zaufanie. Żeby przez ten czas podejmując takie decyzje jak np. podworzenie dziewczyn pomyślał także o mnie, jak ja zareaguje, tak żeby mnie nie ranić.

Jeżeli zależy mu na Waszym związku, na Tobie i na Waszej szczęśliwej wspólnej przyszłości, to powinien zrozumieć Twoje obawy, powinien teraz robić wszystko żeby odbudować Twoje zaufanie, bo to wkońcu on doprowadził do tej sytuacji.
napisał/a: perełka123 2009-04-27 23:15
Jestem taka, że jak jest problem to wolę usiąść i porozmawiać, jak coś mnie męczy czy gnębi to tak samo, ale mój narzeczony uważa, że sama sobie problemów szukam. Rzeczywiście niektóre sprawy czy sytuacje były by całkiem normalne i nie wymagałyby dyskusji. Ale tak by było, jakbym nie była wcześniej tak bardzo zraniona. Teraz poprostu mam trochę inne spojrzenie na świat i inaczej interpretuję pewne zachowania. Faktycznie, zrezygnował z podwożenia jej, ale nie z własnego przekonania, tylko jak to on powiedział :,, z przykazy i wymuszenia". O taką reakcję mi nie chodziło. Powiedziałam mu, że skoro tak stawi sprawę to niech dalej ją podwozi. Poprostu chciałam, żeby sam doszedł do tego co ja czuję i sam podjął taką decyzje, ale niestety nie rozumie.
napisał/a: magg82 2009-04-27 23:35
perełka123, coś tu jest nie tak Trochę dziwnie się zachowuje Twój narzeczony. Tak się nie zachowuje osoba która kocha i jest skłonna zrobić wiele dla szczęścia swojej drugiej połówki... Jeżeli on tak stawia sprawę, to jest to bardzo niepokojące dla Waszego związku - przecież podpadł już wcześniej tymi kłamstwami i zamiast starać się jakoś to załagodzić i naprawić, to on zachowuje się tak, jakby mu nie zależało na tym, co czujesz. Wygląda na to, że chyba lubi po prostu towarzystwo innych kobiet, nie widzi w tym nic złego i z Twojego opisu wynika, że jeśli zdecydujecie się wziąć ślub, to on raczej nie zrezygnuje z posiadania koleżanek (nie mówię, że od razu ma dojść do zdrady, ale dla mnie osobiście taka sytuacja byłaby męcząca - ciągłe zastanawianie się i mimowolne kontrolowanie byłoby niestety nieuniknione - tylko ja długo tak się da...).