Jak goraca milosc moze zamienic sie w obejetnosc w 2tyg?

napisał/a: lukaszu81 2008-07-17 16:48
Witam,jestem z moja druga polowka(przynajmniej w moim przekonaniu)prawie 2 lata.Nasz zwiazek do tej pory to bylo istne,obledne uzaleznienie.Ja co parwda pracuje w delegacji i z tej racji pol miesiaca nie ma mnie w domu,a druga polowke spedzmay razem.Ale wowczas potrafilismy przynajmniej godzine dziennie spedzac na rozmowach telefonicznych.I nigdy nie mielismy dosc,zawsze mielismy o czym rozmawiac.Nawet koledzy nie potrafili tego pojac i zadawali mi pytnia w stylu"O czym Ty mozesz tyle z nia rozmawiac?".Chce wam tylko uzmyslowic jak bardzo siebie pragnelismy,jak bardzo tesknilismy.Kazdy nieoczekiwany dzien bez siebie to byla katorga.Czulosci naszych slow nie da sie przeslodzic,bo to istny cukier z miodem.
Nagle 2 miesiace temu musialem wyjechac na 2 miesieczny kontrakt zagraniczny.Nastawialismy sie na to,ale jak przszylo co do czego to, to to byl istny dramat.Zwlaszcza dla niej.Jak wyjezdzalem plakla mi do sluchawki,zeby zostal,zebym rzucil te prace.Ale ja jej tlumaczylem ze to dla nas robie,aby ulozyc nam pzryszlosc.Wiem ze strasznie to pzrezyla.Ja zreszta tez,tylko majac swiadomosc ze tam moge zarobic jakies powazniejsze pieniadze,zdecydowalem ze pojade.
Minelo dwa 1,5miesiaca i mialem za 2 tyg wracac,a ona wtym czasie szykowala sie do wyjazdu do Niemeic do pracy.Nie bylem zachwycony,ale to miala byc praca w zawodzie(studiuje prawo na 2 roku,ja mam 27 lat),wiec sie zgodzilem.Tuz przed wyjazdem napisala mi takie slowa:"kocham Cie moj Misiaczku i już czekam na to jak wroce tu do tego mieszkania bo wtedy już bedziemy razem i bedziemy sie dużo tulić i misiać i kochać i w ogóle to cały calutki czas bedziemy razem !!!!!! ".
Teraz ja juz jestem w Polsce,a ona stwierdzila ze w dwa tygodnie w tych Niemczech pewne rzeczy sie odwidzilay.Poznla kogos i twierdzi ze tearz musi wszytsko pzremyslec.Nie wiem do konca co to znaczy,ale ja mam same czrane mysli i wydaje sie ze koniec moze byc tylko jeden.Ona oczywisce twierdzi ze to tylko jej dobry kolega,ale mowila mi po naszej spreczce,ktora miala miejsce zaraz po jej wyjezdzie,ze calowali sie.Ale wedlug niej to nic takiego.Strasnzie to wsyztsko przezywam iw niepewnosci oczekuje na jej powrot,nie wiem czego sie spodziewac,ona twierdzi ze nie zrywa ze mna,tylko potzrebuje czasu.Zapomnialem nadmienic wczesniej z ejestesmy zareczeni.
Niech mi jakas kobieta wyjasnie jka w dwa tygodnie moze sie tak sytaucja zmienic.Jak moze ona byc tak nieczula,planowalismy wesele,miec dzieci.W wolnych chwilach zastanawialismy sie nad imionami...I prosze tez o rade,co zrobic mam?Przyszlo i do glowy zeby jechca do Niemeic,bo dla niej zrobilbym wszytsko.Ale nie wiem czy moze nie dac jej troszke czasu?Sam naprawdde nie wiem,dla tego blagam o pomoc...
napisał/a: kropka72 2008-07-17 18:01
lukaszu81 napisal(a):
Teraz ja juz jestem w Polsce,a ona stwierdzila ze w dwa tygodnie w tych Niemczech pewne rzeczy sie odwidzilay.Poznla kogos i twierdzi ze tearz musi wszytsko pzremyslec.


poznała i musi się zastanowić..ktoś nowy.....wiesz i pierwszy zachwyt..

lukaszu81 napisal(a):Ona oczywisce twierdzi ze to tylko jej dobry kolega,ale mowila mi po naszej spreczce,ktora miala miejsce zaraz po jej wyjezdzie,ze calowali sie.Ale wedlug niej to nic takiego.

no jasne ..stare jak świat wytłumaczenie..."kolega'
wg niej nic takiego ...na razie..!!?

lukaszu81 napisal(a):ona twierdzi ze nie zrywa ze mna,tylko potrzebuje czasu.
jak moze cos takiego mówić nie (nawet nie pyta czy Ty na taki układ pójdziesz) co to za traktowanie ..nie zrywa....bo będzie Cię miała w zanadrzu(będziesz wyjściem awaryjnym??).potrzebuje czasu....na co ,zeby się przekonac czy z tamtym wyjdzie??

a moze sama się przeraziła ,ze tak szybko jej ktos wpadł w oko i sama zwątpiła w swoje uczucia i nie ma pewności ..potrzebuje czasu ,zeby się przekonac..

nie chcę jej oceniac moze jest dobrą kobieta ..moze sie pogubiła..ale mozesz dac jej znac ze tez masz uczucia....niech sie zdecyduje ..

moze daj jej wolność ...będąc z tobą jednoczesnie ..nie przekona sie kogo woli ..musi byc wolna ..tylko wolny człowiek moze dokonac wyboru...do tej pory z wlasnej woli i miłości była z Toba ..skoro zwatpiła to niech ma wolność....
powiedz ze dajesz jej wolna reke i moze wrocić jesli Tobie sie "nie odwidzi" przez ten czas kiedy ona będzie sie zastanawiała..
a nie.. miec cie pod ręką Ty wierny jej ..a ona sie zastanowi...jak mis przytulę go jak mi sie zechce
napisał/a: lukaszu81 2008-07-18 09:50
Dziękuję za szybką i wnikliwą odpowiedż,wczoraj do mnie dzwoniła,tylko w sumie tez tylko po to żeby mnie za wszytsko obwiniać,obarczyć odpowiedzilanością.Bo całe nieporozumienie zaczęło sie od dnia kiedy wyjechala i wykonala do mnie pierwszy telefon.W tych Niemczech na dzień dobry napotkala na pewne problemy i zadzwonila do mnie tylko jak sie okazalo nie po wsparcie tylko by sie wyżyć.Zamaiast się wyżalic zaczela do mnie warczec,probowalem sprowadzic rozmowe na iny tor,wiec wspomnialem ze ja kocham,to nawet nie zareagowala.Pozniej chciala mi podca nr telefonu pod ktory ja moglbym zadzwonic.Numer zapisywal kolega na swoim telefonie ,bo akurat nie mialem kartki pod reka.Pomylil numer raz ,poprosilem o powtorzenie,zaklnela w stylu"ja pierd... ale bystry ten Twoj kolega".Przemilczalem pozniej jakos tak sie dziwnie zlozylo ze pomyli jeszce kilka razy i ona znowu zaklnela.Wowczas ja nie wytrzymalem i zareagowalem tak jak ona,czyli klnac zeby sie uspokoila("no ,kur... uspokoj sie").W odpowiedzi uslyszalem szczek odkladanej sluchawki.Żaluje nie powinienem,ale ja akurta tez mialem tego dnia ciezki dzien,wiec oczekiwalem innej rozmowy.Tylko ze ona twierdzi tearz ze ja jej nie udzielilme wsparcia i ze to moja wina (stad niby ten pocalunek z tym kolesiem na dyskotece),a ja jestem zdnaia ze ona tez nie jest bez winy,bo ja odpowiedzilanosci nie unikam.I od tamtej pory taka jakos sie to wszytsko ciagnie.Chcialbym zeby ktos z boku ocenil te klotnie,bo moze mi brakuje obiektywizmu.Naprawde ja tylko nawalilem?
napisał/a: sorrow 2008-07-21 02:10
lukaszu81 napisal(a):Naprawde ja tylko nawalilem?

To nie ma znaczenia. Twoja dziewczyna jest jeszcze dość młoda i do tego reaguje bardzo żywiołowo. Podeszła do wszystkiego bardzo emocjonalnie. Być może miała prawo tak właśnie zareagować... nie wiem, bo nie napisałeś jakiego rodzaju kłopoty właściwie miała. Myślę, że ta kłótnia po prostu przelała czarę goryczy, a widać że ona była już wykończona twoimi ciągłymi wyjazdami. Jedź do niej do tych Niemiec. Skoro tak szybko zerwała, to równie szybko może wrócić jak tylko cię zobaczy. Jeśli ci na niej zależy, to ją przeproś (najlepiej osobiście) i nie szukaj "winnego".
napisał/a: kropka72 2008-07-21 08:22
lukaszu81 napisal(a):Tylko ze ona twierdzi tearz ze ja jej nie udzielilme wsparcia i ze to moja wina (stad niby ten pocalunek z tym kolesiem na dyskotece),a ja jestem zdnaia ze ona tez nie jest bez winy,bo ja odpowiedzilanosci nie unikam.I od tamtej pory taka jakos sie to wszytsko ciagnie.Chcialbym zeby ktos z boku ocenil te klotnie,bo moze mi brakuje obiektywizmu.Naprawde ja tylko nawalilem?


widzę ,ze kłotnia wywołana była stresem was obojga..
ona zadzwoniła w końcu do Ciebie...
.jej nerwowośc moze tłumaczyć ,ze była w obcym kraju..zdana na siebie..
faktem jest to dziwne,ze tłumaczy ten pocałunek jedna kłotnia..troche dziwna reakcja..chyba ,ze miedzy wami były jeszce jakieś zgrzyty...wiesz ..Ty często wyjeżdzałeś..wtedy ludzie oddalają sie od siebie ..kazde żyje swoim życiem..wiem coś o tym..

piszesz ,ze zadzwoniła nie po wsparcie tylko zeby się wyżyć?tzn od razu Cię objechała..czy po prostu pokłocilićcie sie ..częsta tak jest w nerwowej sytuacji..

jak pożniej się dogadaliście bo piszesz ,ze od tego się zaczęło...kto pierwszy po tej kłotni zadzwonił..?
napisał/a: lukaszu81 2008-07-23 15:12
Ja po 6 dniach napisalem do niej,ale reakcja byla taka,ze to moja wina,bo ja sie tak dlugo nie odzywalem.Moim zdaniem skoro to ona rzucila sluchawka,to ona powinna sie zastanowic i zadzwonic.Z tym ze ja nie potrafie dlugo sie upierac i w koncu sie wyciagnalem reke.Odpisla mi raz.Ja pozniej jeszce dwukrotnie sie odzywalem,odbilem sie tylko o mur obojetnosci,a napisalem jej ze tez czuje sie winny.Natomiast ona obarcza wina tylko mnie...

[ Dodano: 2008-07-23, 15:37 ]
Zreszta w ciagu ostatnich kilku dni sytuacja bardzo sie rozwinela.W pewnym momencie(2 dni temu) ja juz tez nie wytrzymalem,naprawde nie wiem do czego doszlo w tych Niemczech,a ja jestem bardzo wierna osoba,lojalna i oddana do granic mozliwosci i nawet pocalunku nie przeboleje,nie mowiac o zdradzie...Powiedzialem ze koncze z tym,bo zawsze jej mowilem czym dla mnie jest oddanie:moje dlonie,moje usta,moje cialo naleza tylko do niej,w druga strone to samo.Powiedzilaem ze ja sobie na zdrade w postaci pocalunku nie zasluzylem,bo sam nie moglbym nigdy tak postapic.W kazdym badz razie jak powiedzialem,ze to koniec ona sie wycofala ze wszystkiego i stwierdzila ze to wszytsko wymyslila zeby dac mi popalic za to ze tak dlugo sie nie odzywalem po naszej klotni.Zaczela plakac ze obiecywalismy sobie wpslone zycie az po kres i ze nigdy jej nie zostawie.A propos tego kolegi:jakis jest bo mieszkaja w jednym mieszkaniu,ale ze niby do niczego nie doszlo.Teraz sam juz nie wiem co jest prawda a co falszem...Kocham ja wiec wcale nie mialem zamiaru zrywac,po prostu mi juz naprawde puszczaja nerwy,tym bardziej ze goraco namawiam ja do powrotu,a ona twierdzi ze niedlugo bedzie mila prace i wroci pod koniec sierpnia...Koniec koncow powiedzialem jej ze nie chcialem jej zostawic,bo rezcywiscie tak bylo...Eh,wiem ze mozecie,pomyslec ze to troszke dziecinada to nasze zachowanie,ale naprawde odleglosc i rozlaka wykanczaja,odbieraja sily.Po prostu czysta sila destrukcyjna dla zwiazku...
napisał/a: mitsu1 2008-07-23 21:03
w moim przypadku 5 i pol roku goracej Milosci zmienilo sie w obojetnosc w dwa dni ;]
potem byla juz tylko zdrada, metlik w glowie, potrzeba czasu na przemyslenia, klamstwa (oczywiscie ze strony kobiety), rozstanie - juz z mojej strony, chcialem jeszcze probwac - Ona juz nie, potem jeszcze ze 2 mile spotkania - po kolezensku i tak kontakt sie zakonczyl, juz go nie ma wcale, choc dopiero 2 tygodnie...
a Ona... choc nie raz zarzekala sie, ze jesli zgine, to nie znajdzie nikogo juz, ze zawsze bedzie moja, nawet w takim wypadku, ze jesli bym ja ją zostawil, to nie znajdzie nikogo, bo Kocha tylko mnie - na zawsze, ze jesli bysmy sie rozstali, to dlugo byla by sama, bardzo dlugo, moze juz zawsze... no i sie rozstalismy - miesiac temu, do tej pory umawia sie juz z 4 typami na raz, przy okazji jeden z nich to ten z ktorym mi rogi doprawila, choc to tez bylo calowanie, ale usta juz nie tylko moje, teraz juz nic nie jest moje.
I ja dalem sobie spokuj, choc cierpie, mysle codziennie, jest fatalnie, strasznie, jeszcze jak wiem, ze Ona wciaz sie bawi, imprezuje, randkuje i tego typu rzeczy. Ale trzeba miec swoj honor, wiem ze prawdopodobnie wroci, ale wiem ze prawdopodobnie za kilka lat, kiedy ktos ja porzadnie skrzywdzi lub kopa dostanie od zycia, wiem tez ze prawdopodobnie ja nie bede tego chcial...
tak jak kazdy radzi, po prostu daj jej spokuj...
nawet nie chodzi o to, czy tak ja odzyskasz czy nie, tak po prostu trzeba zrobic...

Sorrow ma racje, to są emocje, jak opadną to wróci, jak nie wróci to wiadomo :/
napisał/a: martyr 2008-07-24 06:34
no wlasnie, dac spokój w takich przypadkach?

ja rozstalem sie z dziewczyną po 1,5 roku bycia razem. niestety bycia na odleglosc...
powiedziala ze ona juz tak nie moze, ze nie chce zwiazku w takiej formie. ja mam 20 lat a ona 26 to tez ma zanczenie. ale jak czytam te posty to identyczna sytuacja, zakochanie po uszy, obiecywanie sobie roznych rzeczy a pozniej obojetnosc, zlosc na to ze mnie nie ma...

w ten sam dzien kiedy zerwala, zobaczylem ja z jej kolegą z pracy....:( jak twierdzila to 'tylko kolega' ale po 2 czy 3 dniach chodzili juz objeci

kiedy spytalem jak to mozliwe to powiedziala ze to moja wina, bo jak sie o nim dowiedzialem to troche jej powiedzialem (ale kultularnie)
i niby to ze powiedzialem jej co powiedzialem to zadcydowalo ze bedzie sie z nim spotykac...
[Mod: pip-pip]!
jakie to wszystko [Mod: pip-pip]!
kobiety sa dziwne, jak maja odanego faceta to szukaja wrazen|!

[ Dodano: 2008-07-24, 12:07 ]
a ja wciaz o nia walcze, prosze...

chociaz tak mnie zranila :(
napisał/a: kropka72 2008-07-31 09:16
no chyba nic na mnie bardziej zle nie działa jak słowo "koleżanka(kolega) tylko z pracy" ...
no niema lepiej pokrętnej odpowiedzi...(tym bardziej,ze ta kolezanka(kolega)...wszystko o waszej rodzinie wie...a o niej (o nim )twój(Twoja)...tez wszystko wiedza nawet ..o tajemnicach..
no po prostu szlag mnie trafia...jak to słysze przepraszam..ale czasem tak mnie nerwa tłucze jak to słysze lub czytam...
napisał/a: Kolorowy 2008-08-03 00:24
lukaszu81 ja mam podobna sytuację i nawet jesteśmy w tym samym wieku.
Wszystko zaczęło się od studiowania dziewczyny i nowym koledze z pracy, sorry, to był "tylko" kolega z pracy, tak mnie zapewniała.
Byliśmy ze sobą 5,5 roku, pół roku po zaręczynach a nasz związek rozpadł się w kilka godzin. Jednego dnia się dowiedziałem że już mnie nie chce znać bo już nic do mnie nie czuje zapewniając że nikogo nie ma na oku, nie chciała nawet rozmawiać za żywo, o wszystkim dowiedziałem się przez gg.
Co się okazała kilkanaście dni póżniej spotyka się już... no właśnie zgadliście, z "tylko" kolegą z pracy.
Oczywiście zanim dowiedziałem się o koledze słyszałem znaną gadk.ę o przyjaźni i inne takie.
Daj sobie spokój ze swoją miłością, to boli, mnie to boli już 6 miesięcy i dalej nie wiem jak żyć bez tak niedobrej (po tym co zrobiła, co mi powiedziała) dla mnie osoby.
napisał/a: lukaszu81 2008-08-03 18:17
Wiecie sam juz nie wiem kogo sluchac.Pobrzmiewaja tylko w mojej glowie glosy:zawalcz,odpusc,jedz,zostan,uwierz,nie ludz sie...Po waszych odpiwedaich widze,ze kobiety maja w naturze uzywac gornolotnych slow kiedy sa szczesliwe,ustaysfakcjonowane,zaspokojone.Z tymze to jest stan tymczasowy,a zaden z nas nie ma gwarancji ze to sie utrzyma,ze za tydzien Ona to powtorzy.To troszke jak w filmie "Testosteron",kiedy Fistach mowi:"A godzine temu mowila ze mnie kocha...".Ponure to wszytsko i smutne...Czy im w ogole mozna ufac?
Odnosnie mojej sytuacji napisze tylko,ze Ona ciagle przesiaduje w tych Niemczech,a w miedzyczasie doszlismy do porozumienia.Mowimy sobie ,ze sie kochamy,bo w moim przypadku na pewno tak jest,a Ona?Niby mowi ,ze teskni,ze kocha,ale...Ja jej juz chyba nie wierze...Moze jak wroci...
napisał/a: Monini 2008-08-03 20:46
moze lepiej sie szybciej przekonac???