Hmm miłość..?

napisał/a: Biedny 2007-07-25 15:53
Witajcie... ostatnio siedzac z kumplami przy piwie... doszlismy do wniosku ze "Miłość" o ktorej tak wszyscy pisza ciesza sie a zarazem placzą to kwestia przyzwyczajenia sie do drugiej osoby... moze to zmutne ale widzialem to na swoim przykladzie jak i kumpli i osob zupelnie mi obcych... przedstawie wam swoj punkt widzenia :) otóz jak sie jest w staly zwiazku to czeste spotykanie uzaleznia was od siebie. W momencie kiedy jestescie osobno czujecie sie jak by czegos wam brakowalo. to jak np. z slychanie radia przed spaniem mam takie smiesznie przyzwyczajenie ze jak przed spanie nie odpale radia to dziwnie sie czuje i mam odczucie braku tej rzeczy. Tak samo jest z nasz polowka. w Momencie jej braku (mowie to juz na swoim przykrym przykladzie bo mam dziewczyne) to czujemy ze jest inaczej niz zwykle bylo:/ dlatego tez sadze ze pojecie miłosci to jest dosc rozlegle i mozliwe ze nawet jej w wielu zwiazkach niema :/ tylko ludzie sobie wmawiaja ze wlasnie odczucie "przyzwyczajenia" to Miłość trzeba wielu lat aby tak naprawde kogos Kochać a nie tylko byc z nia bo jestem.... obecnie moj stan taki jest i narazie nie widzi mi sie zmiana tego podejscia.. moze i dlatego ze bardzo nie ufam innej osobie. Staram sie lokowac uczucia z bardzo wielka pewnoscia co do drugiej osoby. Gdyz slepe zapatrzenie sie w osobe ktorej NAPRAWDE DOBRZE NIE POZNASZ to wielka glupota ktora pozniej moze Cie bardzo skrzywdzic :/ tak sobie to czytam co teraz napisalem i robie to w sumie bez powodu jesli chodzi o forum... naszlo mnie tak bo mam glupi problem ze swoja dziewczyna i chcialem sie gdzies wygadac co w tym momencie przychodzi na mysl.. odczulem potrzebe podzielenia sie tym z wami... ( jak uznacie to za niepotrzebna glupote to wywalcie ten temat. bo niema sensu zeby za spam robil.. ) pozdrawiam Biedny ;)
napisał/a: Wariat 2007-07-25 18:01
oj widac chlopcze ze nigdy naprawde nie kochales nikogo...
napisał/a: pytajka 2007-07-25 20:15
Biedny - masz takie samo podejście do sprawy jak moj TZ .........
napisał/a: Cubanita 2007-07-26 13:52
Biedny napisal(a):Gdyz slepe zapatrzenie sie w osobe ktorej NAPRAWDE DOBRZE NIE POZNASZ to wielka glupota ktora pozniej moze Cie bardzo skrzywdzic
hmmm... nie zawsze. To jak z ryzykiem zawodowym: albo stawiasz wszystko na 1 kartę i wygrywasz albo przegrywasz wszystko co masz. Ja tam poznałam swoją miłość w nietypowy sposób bo przez internet...po tygodniu się spotkaliśmy i teraz juz mogę powiedzieć że jak to ująłeś: zapatrzyłam się w osobę której tak naprawdę nie znałam..czasem coś w środku ci podpowiada, że to właśnie ten/ta. Po 3 tygodniach od poznania on wyjechał na kontrakt do Szkocji...no i teraz to on postawił wszystko na 1 kartę: zerwał kontrakt po 2 miesiącachi wrócił do Polski, do mnie - a przecież tak narawdę mnie nie znał, bo cóż my się znaliśmy... Po powrocie od razu zamieszkał u mnie, po kolejnym miesiącu się zaręczyliśmy, po 1,5 roku (bo tyle zajeły nam przygotowania) wzięliśmy śłub. Nie żałuję
Tak więc miłośc jak widać to nie zawsze przyzwyczajenie..niektórzy nie mają czasu się przyzwyczaić do siebie nawet...a jednak kochają się
napisał/a: papatek 2007-07-26 14:23
Z moich obserwacji sa dwa rodzaje tworzenia sie milosci ten ktory opisala Cubanita tzn od pierwszego wejrzenia -gdy cos od razu iskrzy i wiemy ze to na pewno on czy ona;No i drugi mysle ze dluzszy i trudniejszy ale rownie wspanialy;Taka milosc ktora tworzy sie po latach znajomosci;np znacie sie jako przyjaciele przez wiele lat wiecie o sobie wszystko i nagle sobie uswiadamiacie ze bez tej osoby nie mozecie zyc;napisalam ze to trudniejszy proces milosci bo wedlug mnie pierwsza faza milosci to odkrywanie kogos jego charakteru ,styluitp;wszystko na poczatku jest nowe i fascynujace;a w sytuacji gdy sie zna kogos wiele lat to zbyt wiele nie ma do odkrycia; takie zwiazki opieraja sie z reguly na budowanym przez lata zaufaniu i partnerstwie; sa spokojniejsze . Napewno nie wszyscy sie z tym zgadzaja, to tylko takie moje spostrzezenia.A co do kolegi ktory twierdzi ze nie ma milosci tylko przyzwyczajenie to ciekawa jestem jak bedzie wygladal jego poglad na ta sprawe powiedzmy za 5 lat,? Wierze ze zmieni sie diametralnie;
napisał/a: migdalinka 2007-07-26 16:54
Powiem Ci tak.Jestem ze swoim mezem 3 lata i mam wrazenie ze wczesniej bardzo go kochalam, oddalabym za niego i jego milosc wszystko.Walczylam o nas jak bylo zle.A teraz...na odwrot-przyzwyczajenie, monotonia.Nie wiem od czego to wszystko zalezy.Pozdrawiam.
napisał/a: Iria 2007-07-26 17:23
Dla mnie miłość nie istnieje sama w sobie, ale jest połączeniem różnych uczuć.
Miłość to: wierność, lojalność, tęsknota, zaufanie, bliskość, przyjaźń, wsparcie... a kiedy mówimy tej drugiej osobie "kocham cię" to właśnie po to, by w tych dwóch krótkich słowach wyrazić wszystko na raz.
Kocham Cię czyli Ufam Tobie, Wierzę Ci, Tęsknię za Tobą, Potrzebuję Cię, Pragnę Cię...
Jeśli te uczucia nam towarzyszą tzn., że naprawdę szczerze kochamy :)
napisał/a: pytajka 2007-07-26 23:12
ja kiedys musiałam usłyszec słowo "kocham" w związku......ale z biegiem czasu gdy odkryłam jakie wartości sa najwazniejsze to własnie to co Iria napisała "wierność, lojalność, tęsknota, zaufanie, bliskość, przyjaźń, wsparcie." - tego poszukuje- bo puste słowa "kocham cie" nie maja żadnego znaczenia ....