GDY KOŃCZY SIĘ PRZYJAŻŃ

napisał/a: tajla 2007-07-09 12:08
Moja trwała 16 lat.Skończyła się ...2 tyg. temu.
Pamietam nasze rozmowy z kubkiem gorącej cynamonowej herbaty(naszego przepisu)
śpewanie piosenek Grechuty, gadu gadu do rana, smiech i łzy.
Nasze wycieczki, szaleństwa.
I w pewnym momencie koniec.
Nie wytrzymałam jej zachowań. Zmiennych. Jednego dnia mnie głaskała, drugiego wbijała szpilke.Nie wiem czy świadomie czy nie.
Mój narzeczony, rodzice maja jej juz dosc bo nie chca mnie widzec taka zapłakana przez nia.
I choc wiem ze nasza znajomosc nie ma sensu (nawet jej znajmoch nie lubie, jak byłam na jej urodzinach żle sie czułam. Zarówno Weronika jak i jej znajomi lubią ludzi z tzw. wyzszych sfer)
Ja mam jakiegos pecha do kolezanek. Jedna była zazdrosna ,że moi rodzice się mna interesuja a jej rodzice nia nie. Ale zamiast mi to powiedziec przez 3 lata dawała mi popalic.Była zazdrosna nawet o moja znajmosc z naszym wspolnym kolega (nie nie była w nim zakochana, ma faceta)
Porostu wszystkiego mi zazdrosciła.
Druga kolezanka o wszystko sie obrazała , chiała byc sponsorem moim. Kiedy jej powiedział że sie z tym bym żle czuła...obraziła się.Nie dało sie z nia pogadac o wszystkim i o niczym.
A może to ze mna jest cos nie tak?
Zawsze sie starałam,nieba bym przychyliła
. To ja byłam organizatorka spotkan, gdy ktoras miała doła na głowie stawałam, wyciagałam na wycieczke, do kina, na lody.Czasem kosztem siebie.
Gdzie popełniłam bład????
napisał/a: ~gość 2007-07-09 12:54
NIE POPEŁNIŁAŚ BŁĘDU!
Po porostu starałaś się za bardzo!
tajla napisal(a):Zawsze sie starałam,nieba bym przychyliła
. To ja byłam organizatorka spotkan, gdy ktoras miała doła na głowie stawałam

i za to zamiast usłyszeć DZIĘUJĘ dostawałaś niezłego KOPA!!
TE OSOBY PO PROSTU NIGDY NIE BYŁY I NIE ZASŁUŻYŁY NA TAKĄ PRZYJACIÓŁKĘ!!
JA też nigdy nie miałam przyjaciółki ale zmieniło się to jakieś 2 lata temu!
poznałam super koleżankę i wiem, że mogę ją nazwać przyjaciółką! mimo, że znamy się dopiero 2 lata!!
Tobie też się kiedyś uda! znajdziesz przyjaciółkę, a raczej ona Cię znajdzie! a Ty nawet nie będziesz o tym wiedziała!!

3 mam kciuki!!
napisał/a: Patka2 2007-07-09 13:38
Ja mam dwie przyjaciółki.
Chociaż nie zawsze było kolorowo, nie zawsze któras ma czas na spotkania , albo zapomni o czymś ważnym dla tej drugiej osoby, to staramy się siebie nawzajem zrozumieć, wkońcu każdy ma swoje "dorosłe życie" , staramy się ale nie zawsze wychodzi. ale chyba o to właśnie chodzi, o wzajemne zrozumienie i zaufanie.
napisał/a: Wariat 2007-07-09 13:55
Gdzie popelnilas blad - w miejscu gdzie poznalas te pseudo kolezanki. szkoda czasu dla takich ludzi.
napisał/a: noemi4 2007-07-09 14:19
Niestety trudno znaleźć prawdziwą przyjaciółkę. Widać Twoje nie były prawdziwe skoro to tylko Ty się starałaś a one były nie fair... nie martw się, tak jak powiedzieli poprzednicy, odnajdziesz jeszcze przyjaźń
napisał/a: tajla 2007-07-12 14:52
Jakos mi tak smutno.....mam cudownych rodzicow, miłosc, za niecałe 2 miesiace czeka mnie slub, jest praca....znajomi.
Ale brakuje mi przyjaciółki. Owszem, moje kochanie jest moim przyjacielem , mam tez kolezanki......ale miec przyjacióke,to jest moje marzenie.
taka z ktora bym mogła sie smiac, i płakac.Wyskoczyc na zakupy, spacer,kawe.
Pogadac. Ktora by...BYŁA.Podniosła na duchu.
Nie zazdrosciła bo naprawde nie ma czego.Ja nigdy nie mowie A, ta to jest szczesciara.
Staram sie tego unikac. Bo nie wiem jak jest naprawde.
Raz spotkałam znajoma z byłej pracy...byłam fajnie ubrana. Co mi powiedziała? ze mam za duzo szczescia i powinnam wkoncu tez zaznac pecha jak ona.
A naet nie wiedziała, ze własnie wyszłam z szpitala nie dawno, ze wiezli mnie na sygnale. I tak najczesciej było. Ze mam zadobrze.
Brakuje mi przyjazni. Ale moze kiedys ja spotkam?
napisał/a: Asior 2007-07-12 15:18
Na pewno ją spotkasz:) Ja tez na nią czekam..dobrze wiem, jak to jest gdy zawodzi człowiek.. Kiedyś mi znajoma powiedziała, że jak mam miękkie serce to musze mieć twardy tyłek. Niestety kilka razy moje pseudo Przyjaciółki mi go skopały, aż wreszcie się od nich odcięłam. Przeprowadziłam się i choc czasem jet ciężko i chciałabym sie komuś wygadać, to wiem że sie do nich nie odezwe. Wokoło jest dużo ludzi, ale niestety przez brak prawdziwego przyjaciela czujemy się czasem strasznie samotni, mimo, że wokoło tłumy ludzi.
napisał/a: tajla 2007-07-13 15:54
Dokładnie.
I miedzyinnymi dlatego jestem na tym forum. Jakas namiastka kontaktu z innymi ludzmi niz rodzina, narzeczony, znajmi z pracy.
Tyle ze to nie to samo co spotkac sie na kawe, podać. Emaile , smasy tego nie zastapia. I jestem jedynaczka wiec moja potrzeba kontaktu z ludzmi jest wzmozona.
napisał/a: marteczka3 2007-07-14 01:54
Mam świadomość, że dostaję od życia wiele, mając Przyjaciół. Piszę w liczbie mnogiej, bo jest ich dwoje - takich prawdziwych, od serca, takich, ktorych nazywam Przyjaciolmi, bo wiem, ze oni nazwą mnie tak samo, i od ktorych zawsze odbiore telefon, w dzien, w nocy, niezaleznie od czasu. Ktorzy SĄ. i za to Im dzięki.

Nie wyobrażam sobie życia bez nich, chociaż był moment, kiedy wokół mnie zrobiło sie pusto. Nie znałam jeszcze Ich, byli wokół tylko ludzie, którzy mnie wyśmiewali i nie lubili, trochę szukałam jakiegoś własnego świata, uciekałam w książki. Bo wierzę, że tak, jak gdzieś na swojej drodze spotyka się Miłosć, tak samo spotyka się Przyjaciół. I czasem jest o nich trudniej.

Jedna z moich przyjaźni skończyła się oficjalnie i dosłownie, mam to nadal w archiwum GG i nie wierzę swoim oczom czytając. a wcześniej dyskusje w noc... ale pewnego dnia usłyszałam "już nie mamy o czym ze sobą rozmawiać".... był październik, słońce leniwie zachodziło za Watykanem. a ja zostałam, z tą połówką przyjaźni, bo drugie pół wyłączyło komputer, z niedowierzaniem i poczuciem, że od teraz mam jakieś nowe zadanie na tym świecie, że o moje przyjaźnie, te które zostały, muszę dbać jeszcze bardziej, jeszcze lepiej podlewać sentymenty, żeby nie stało się z nimi to samo.
Nie żal mi już teraz, bo minęło trochę czasu. Wiem, że to nie wróci, ale czas przeszły też nie wraca, żyje się teraźniejszością.

I tak jestem Losowi wdzięczna za tych dwoje, których mi ciągle daje na własność, wyłączność, na przyjaźń. Bo pięknie jest mieć Przyjaciół.
napisał/a: tajla 2007-07-14 14:37
A ta moja ktora sie skonczyła 2 tyg. temu....
Jest mi ciezko , bo to jest takie świeze. Poza tym mam zasade ze powinno sie do koncza wszystko wyjasnic. A u nas tak nie było.
Zadzwoniłam do niej. Ona zle sie z tym czuje ze sie skonczyło, ja tez.
Mamy sie spotkac. Nie wiem jak bedzie. jesli cokolwiek jeszcze bedzie, bo zby WIELE sie wydarzyło aby przejsc na tym do porzadku dziennego.
Ale czuje ,ze musze z nia porozmawiac,tak do końca. Nie wiem czy wyjde od niej usmiechnieta mimo ze sie skonczylo, czy wyjde ze łzami, czy nasza znajmosc bedzie trwac ale bedzie lakoniczna.Zobaczymy. Ale serce mi mowi ze powinnam sie spotkac.
Ja zreszta zawsze miałam problemy z zakończeniem jakiejs znajomosci.Zawsze wydawało mi sie ,że to ja zawiniłam, choc tak nie było.....
napisał/a: Ola821 2007-07-17 18:09
Może to, co teraz napiszę zabrzmi okrutnie ale... po prostu jesteś za dobra. Za miła, za uprzejma, zbyt uległa. Za bardzo się starasz i do tego jeszcze często czujesz się winna, choć nie powinnaś.

Ludzie szybko tracą szacunek do takich osób, czynią je swoimi ofiarami, na których wyżywają się, by poczuć się lepiej...
napisał/a: tajla 2007-07-18 18:58
Dziewczyny, zadzwoniłam do niej. Zaproponowałam spotkanie, powiedziała ze dobrze, ze zaprasza,ze chce byc na slubie. No byla milutka.
Ale pomyslałam,że najlepiej bedzie soptkac sie na neutalnym gruncie. Smsem napisałam abysmy sie spotkały w parku.Mowie sobie, to miejsce bedzie najlepsze , kazda z nas bedzie miała taka sama droge dojazdu.
No ale napisała ze owszem godzina jej pasuje ale miejsce nie, bo najlepiej to nad woda koło jej domu....
Nie zgodziłam sie na to, bo ona miałaby dojazd 5 minut od domu na rowerku,ja 2 autobusami. Znowu pomysłała egoistycznie...tak aby jej było wygodnie... zreszta...nie pierwszy raz... Nie raz jak jej napisalam ,ze nie przyjade na rowerze bo sie zle czuje to powiedziała ze kompinuje czy zmyslam.
Odpisałam ze mi pasuje tylko park(tak na marginesie to tam gdzie ona mieszka ja w tej miejscowosci pracuje,wiec chciałam sie troche oderwac od tego miejsca).
a ona na to : " widze ,że sie nie zmieniłas. Nie mysl ze bede na twoim slubie i weselu"
Zabawne bo nie dostala zaproszenia.
No i znowu wywołała u mnie poczucie winy.
Wiem, ze ta znajomosc była chora i
Ola masz racje.