Dziwny przypadek... Czy to Miłość?

napisał/a: Dziwna1987 2008-05-31 21:41
Chciałabym opowiedzieć swoją historię... Pogubiłam się już sama ze sobą i chcę zasięgnąć Waszej rady. Mam 21 lat, nie byłam nigdy poważnie zakochana, " złapało" mnie to w wieku 19 lat - tak mi się przynajmniej wydawało. Wierzyłam w to, że się zakochałam. Byliśmy razem prawie 3 miesiące i zerwałam. Dlaczego? Ponieważ to był mój pierwszy chłopak i strasznie się czułam osaczona, brak mi było wolności, swobody, "lajtowego" życia. Ale po krótkim okresie zaczęliśmy znowu się do siebie zbliżać (mieszkamy w jednym akademiku, więc to nietrudne), spotykaliśmy się, przytulaliśmy, całowaliśmy i postanowiliśmy być znowu razem. Trwało to znowu ok. 4 miesięcy. Zerwałam... Ale On też chciał. Nie chciałam być z Nim, bo był dla mnie za "poważny", chciał poważnej dziewczyny, myślącej o przyszłości, o rodzinie... Tylko ja jestem strasznie dziwna: lubię lajtowe życie bez zobowiązań, jestem straszną egoistką i nie umiem tego zmienić, chciałabym tylko brać a nic dać od siebie, nie myślę o rodzinie, dzieciach, chcę szalonego, lajtowego życia. Ale On nie chciał mnie takiej - nie dziwię się. Ale teraz znowu... Po 7 miesiącach przerwy zbliżyliśmy się do siebie, On namawia mnie na związek, ale ja się chyba boję i sama nie wiem, co do Niego czuję... Nasza znajomość teraz opiera się na bliskości fizycznej ( ale nie sexie) i mi jest dobrze w takim układzie, tyle że On chce formalnego związku. Zauważyłam, że nie umiem bez Niego normalnie funkcjonować, źle mi jeśli nie jestem z Nim w dobrych kontaktach. Mój Przyjaciel powiedział mi, że traktuję Go jak zabawkę, że bawię się jego uczuciami, że robię Mu nadzieję na bycie razem. Tylko ja nie umiem podjąć decyzji: czy z Nim być, czy zostawić Go w spokoju? Ale raz próbowaliśmy się od siebie odseparować, ale ja strasznie cierpiałam bez Niego... Czy to jest miłość, czy przyzwyczajenie? Dodam, że wychowałam się w rodzinie alkoholowej i mam chyba uraz do facetów... POMOCY
napisał/a: sorrow 2008-05-31 21:54
Myślę, że w pewnym sensie się od niego uzależniłaś. To nie miłośc, ale raczej tak jak piszesz przyzwyczajenie. Wiążąc sie z nim rzeczywiście go skrzywdzisz. Jeśli jest tak jak piszesz, to on po prostu robi sobie nadzieję, że się zmienisz i "spoważniejesz". Ty jednak nie jesteś tym zainteresowana, więc chyba nie ma sensu pakować się w poważne związki. Decydując się na takie lajtowe życie możesz skrzywdzić jedynie siebie, a będąc z kimś na poważnie będziesz tez krzywdzić jego.

Jeśli zdarzy ci się "znudzić" lajtowym życiem za kilka lat, to wtedy zdasz sobie sprawę co przeszło ci koło nosa... wtedy być może będziesz żałować. Z drugiej strony na pewno jeszcze niejeden "poważny" ci się trafi, więc póki co nie wiąż się na stałe.
napisał/a: cynik 2008-05-31 23:18
Dziwna1987 napisal(a):czy z Nim być, czy zostawić Go w spokoju?


Na to pytanie nie odpowiemy Ci, ponieważ musisz sama podjąć tę decyzję.

Dziwna1987 napisal(a):Czy to jest miłość, czy przyzwyczajenie?


Szczerze? Jak dla mnie to jest romans, do którego się przyzwyczaiłaś.
Nie myślisz o miłości - chcesz żyć normalnie - jak studentka, ale czasem potrzebujesz bliskości drugiej osoby - ale tylko czasem.

Nie zmuszaj się na siłę do związku, ponieważ Ty będziesz cierpieć, oraz Twój potencjalny chłopak.
Przyjdzie taki dzień, że sama stwierdzisz, że koniec tej "hulanki" i wtedy myśl o związkach. Do tego trzeba "dorosnąć"
napisał/a: Alucard 2008-06-01 13:59
Piszesz, że bez niego nie możesz prawidłowo funkcjonować?? - pomyśl nad tym stwierdzeniem?
A czy to jest miłość?
Czy miłość nie polega na tym, że człowiek chce za wszelką cenę zatrzymać swoją ukochaną/nego przy sobie, chce ułożyć sobie z tą osobą życie? - chcesz z nim spędzić? Z tego co czytam to nie? Czy Twój przyjaciel nie ma w pewnym sensie racji?
Postawmy się w sytuacji tej drugiej osoby : co ona czuje?
Czy stawianie go w tak nie jasnych sytuacjach nie doprowadzi do tego, że do końca życia będzie bał się rozpoczynać nowego związku? A może Ty jeszcze nie trafiłaś na prawdziwą miłość i ten Twój dziwny związek polegał na przygotowaniu Cię do niego...
Bo mimo jeżeli po prawie 2 latach traktujesz go bardziej jak ,,przytulankę'' niż Swoją miłość i nie stawiasz Jego szczęścia na pierwszym miejscu to śmiem twierdzić... i przez to odpowiedzieć na Twoje pytanie - TO NAJPRAWDOPODOBNIEJ NIE JEST MIŁOŚĆ, to coś w stylu przyzwyczajenia.
napisał/a: Dziwna1987 2008-06-02 16:34
Dzięki za odp. Myślę, że macie rację, tylko że nie umiem na razie podjąć decyzji... Dlatego czekam na wakacje, co wszystko się samo rozwiąże...Skoro to tylko przyzwyczajenie, to dlaczego nie jest mi obojętny, dlaczego kiedy On mnie olewa to jest mi strasznie smutno, dlaczego kiedy wypiję troszkę za dużo to myślę tylko o Nim, najważniejszy jest ON i za wszelką cenę pragnę Go zobaczyć. Nie wiem...
napisał/a: cynik 2008-06-02 17:52
Dziwna1987 napisal(a):Skoro to tylko przyzwyczajenie, to dlaczego nie jest mi obojętny, dlaczego kiedy On mnie olewa to jest mi strasznie smutno, dlaczego kiedy wypiję troszkę za dużo to myślę tylko o Nim, najważniejszy jest ON i za wszelką cenę pragnę Go zobaczyć. Nie wiem...


Przyzwyczailiśmy się do Jana Pawła II, a kiedy umarł, to niektórzy go codziennie widzą, wspominają i tęsknią
napisał/a: xxxxx2 2008-06-02 18:03
a może po prostu kochasz, choc smama jeszcze o tym nie wiesz???
napisał/a: Alucard 2008-06-02 21:40
xxxxx napisal(a):a może po prostu kochasz, choc smama jeszcze o tym nie wiesz???

Szczerze to myślę, że NIE po prostu ciężko niekiedy odstawić niektóre "rzeczy", które sprawiają nam przyjemność! Przecież już próbowała, starała się być szczęśliwa w związku jednak czegoś zabrakło, żeby to trwało Dziwna1987 napisała mniej więcej że jak zrywali to oboje tego chcieli. Teraz przypadkiem nie jest tak zwane wykorzystywanie obustronne, dla zaspokojenia "potrzeb fizycznych"...
Może się łudzę ale myślę, że jeżeli naprawdę kogoś kochamy to chcemy przede wszystkim jego szczęścia, chcemy być przy nim cały czas, nie zwracać uwagi na cały świat tylko na tą drugą osobę. I wiemy kiedy kochamy...
Czekanie, że wszystko samo się ułoży nie jest dobrym pomysłem powinnaś szczerze z tą drugą osobą pogadać i moim zdaniem przerwać ten "niemoralny układ" bo jeżeli go nie kochasz a on Cię kocha to czemu go wykorzystujesz - chcesz żeby kiedyś Cię przez to znienawidził? A z drugiej strony jeżeli Ty go nie kochasz i on Cię również nie kocha tylko Ciebie wykorzystuje - to co lubisz być wykorzystywana?

A czemu tak się zachowujesz: To jest jak z alkoholem gdy się uzależnisz wtedy ciężko z tym przerwać, potrzeba ciężkiej pracy i SIŁY.

Mogę napisać tak : JESTEŚ UZALEŻNIONA OD NIEGO!

EDIT. Postaw się w jego sytuacji: Będziesz ciągnąć ten "układ" aż się rozjedziecie do domów będzie dzielił was dystans ale on cały czas będzie miał nadzieje łudził się, a Ty w najgorszym scenariuszu wyskoczysz mu w październiku "Sorka to nie to nie chce tego dalej ciągnąc" to co on sobie pomyśli o Tobie, będzie czuł się wykorzystywany i przez to Cię znienawidzi. Ale jeżeli opowiesz mu teraz wszystko przed wakacjami i przerwiesz ten "układ", to on będzie miał czas na przemyślenie tego wszystkiego... I po wakacjach będzie Ci wdzięczny że byłaś wobec Niego w porządku... A jeżeli Ci się "odmieni" i będziesz pewna że go kochasz, to zacytuje tutaj słowa kolegi

"Jeżeli jesteście sobie przeznaczeni, to prędzej czy później będziecie razem"

Pozdrawiam nie dziwna tylko NIEZDECYDOWANA.

[ Dodano: 2008-06-05, 16:24 ]
Jak będziesz Tutaj Dziwna1987, to napisz nam co zrobiłaś?

Bo bardzo jestem ciekawe, wiesz co myślę, że jednak nie przerwiesz tego ,,układu'' dlaczego?
Bo czytając Twoje posty widzę, że jesteś niedojrzała i nie potrafisz albo nie chcesz podejmować dojrzałych decyzji...
napisał/a: sorrow 2008-06-05 18:21
Dziwna1987 napisal(a):Skoro to tylko przyzwyczajenie, to dlaczego nie jest mi obojętny

Nie lekceważ przyzwyczajenia. Niejedno małżeństwo tylko na tym jedzie w późniejszym okresie do przodu. U ciebie jednak na to za szybko i szkoda tego chłopaka. Daj mu szansę na związek z jakąś dziewczyną, która go pokocha całym sercem. To może być dla ciebie trudne, bo do przyzwyczajenia pewnie jeszcze zazdrość się dołączy, ale tak właśnie powinnas zrobić.
napisał/a: Dziwna1987 2008-06-06 09:52
Nie przerwałam jeszcze tego układu... Powiedziałam Mu jedynie, że nie ma sobie robić żadnych nadziei w stosunku do mnie. Zapytałam się Go też, co do mnie czuje. On stwierdził, że nie wie. Zapytałam również czy chciałby jeszcze abyśmy byli razem- stwierdził, że nie. Chyba zrozumiałam, że jednak On też mnie wykorzystuje, czyli jesteśmy siebie warci: ja Go, On mnie. Albo te odpowiedzi na pytania były z Jego strony tylko taką prowokacją, żebym w końcu zdecydowała się czego pragnę...
napisał/a: Alucard 2008-06-06 12:36
Nie przerwałaś układu... To może nie chcesz go przerwać tylko pamiętaj jedno ostrzegaliśmy Ciebie, że przez to możesz stracić dużo więcej, bo swoim postępowaniem nie ranisz tylko Jego, ale również Siebie i najbliższe otoczenie tzn. Twoich ,,przyjaciół''.
Powiedział do Ciebie ,,nie wie co czuje'', ,,nie chce związku'', szybko zmienia zdanie on również jest niezdecydowany jak i Ty...
W pierwszym poście piszesz, że Cię naciska, a Teraz niby mu się odechciało hhee
Chce Ci ,,wjechać na psychę'', chce zobaczyć Twoją reakcję i Twoje zachowanie, chce sprawdzić czy będziesz za nim latała.
A jeżeli lubisz być wykorzystywana to może rób tak dalej jeżeli z tym Ci dobrze i dobrze się czujesz że ranisz wszystkich dookoła to super - idź do psychologa...
Moja rada jest taka sama ,,przerwać układ'' jak najszybciej. Ciekawe jak on zareaguje na to