Dziewczyna mnie nie docenia...?

napisał/a: Sunset1 2009-05-01 19:15
Witam , od ok. pół roku jestem w związku z dziewczyną , jest to mój pierwszy i zarazem poważny związek , pierwszy raz się zakochałem , mogę powiedzieć , że to jest taka moja pierwsza miłość.
Poznaliśmy się przed świętami , ona ma 19 lat ja mam 18 , wiadomo rok maturalny , natłok obowiązków , więc spotykaliśmy się raz w tygodniu , a to mi coś wypadło a to jej , zdarzyło się , że wolała iść do klubu , na spotkanie z "przyjaciółkami" niż ze mną , no ok pomyślałem sobie , to było początki znajomości więc nie jesteśmy parą , tym samym wobec mojej osoby nie ma żadnych warunków , obowiązków. Wszystko dzielnie znosiłem , opłacało się ; pierwszy pocałunek , pierwszy dotyk jej dłoni , twarzy , włosów. Wydaje mi się , że było wszystko z mojej strony ok , nie narzucałem się , starałem się/ staram się w zasadzie , już na początku mówiłem jej że jeżeli będzie coś nie tak to ma mi mówić. Chyba zrozumiała mnie aż dosłownie , bo dowiedziałem się o 13 wadach , elementów które jej się nie podobają , wiadomo trochę zabolało ale staram się pracować nad sobą. Staram się na prawdę , interesuje się nią , łamałem przy niej wszystkie swoje bariery ( trochę przeszedłem w życiu za małolata , miałem lekki kryzys więc stąd chyba ta moja nieśmiałość do kobiet) , staram się jej zapewnić na każdym kroku (racjonalnie rzecz jasna bo co za dużo to wiadomo...) to poczucie wyjątkowości , żeby czuła się potrzebna , jeżeli gdzieś wychodzi to zawsze proszę , żeby puściła mi sygnał że jest w domu cała i zdrowa. Robię wszystko żeby nigdy nie odczuwała dyskomfortu , czuła się swobodnie - pytam się zawsze czy wszystko jest okej , uświadamiam jej również że jeżeli będzie coś nie tak , to ma walić jak w dym - na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie - wiem może to wygląda tak jak bym chciał się jej na siłę przypodobać , ale tak nie jest - po prostu zależy mi na niej i muszę budować jakoś nasze relacje...
Ale zauważyłem , że w ogóle ona mnie nie docenia , ma jakieś pretensje , nie wiem kiedy żartuje a kiedy nie a to że nie rzuciłem palenia , a to że coś tam , a to , że mam nie ścinać włosów bo będę wyglądał głupio , a to że słucham złej muzyki , że przeklinam jak jestem z kolegami , pluję. Nie okazuje mi praktycznie w ogóle uczuć , nie pamiętam , żeby była taka sytuacja np : że podeszła złapała mnie za rękę i dała buzi w policzek , nawet głupie klepnięcie w ramię i słowa " XXX dobrze , że jesteś , zależy mi na tobie" , nie pamiętam , żeby nawet sama mnie złapała za rękę , ja wszystko inicjuje , zaczynam to wtedy niby jest dobrze , ale czuję że robi to z przymusu... Staram się być wobec niej , nie tylko wobec niej kulturalny - to raz usłyszałem , że zachowuje się jak "pedał" , jest mi na prawdę przykro , że ona tak mnie traktuje , nie wiem czym może to być spowodowane? Nawet o koleżankę z dzieciństwa była zazdrosna...jak ja wyjechałem na dwa dni , to starałem się puścić jakiś sygnał albo coś , że o niej pamiętam , z jej strony nic takiego nie było. Na pierwszy rzut oka może to się wydawać egoistyczne , ale tak nie było nigdy nie jest i nie bedzie i uwierzcie mi , że zrobił bym wszystko dosłownie , żeby ona była szczęśliwa , po prostu czuje , że jej już nie zależy na mnie. Dodam , że jakiś czas temu jeden z członków rodziny no wiecie...czy to może być tym spowodowane...?
napisał/a: przemek0810 2009-05-01 19:58
napisal(a):zachowuje się jak "pedał"

Przepraszam, jak?
Stary po takim starciu to bym się zaczął zastanawiać czy w ogóle warto w tym tkwić dłużej i się bardziej angażować. Może dziewczynie nie zależy a tylko robi to, żeby nie sprawić Ci przykrości i próbuje sprowokować sytuację abyś sam ją zostawił.
Ale... to tylko teza.
napisał/a: Tigana 2009-05-01 20:37
napisal(a):w ogóle ona mnie nie docenia , ma jakieś pretensje , nie wiem kiedy żartuje a kiedy nie a to że nie rzuciłem palenia , a to że coś tam , a to , że mam nie ścinać włosów bo będę wyglądał głupio , a to że słucham złej muzyki , że przeklinam jak jestem z kolegami , pluję. Nie okazuje mi praktycznie w ogóle uczuć ,


jak dla mnie sam sobie odpowiedziałęś. ona Cię nie traktuje poważnie, raczej sie Tobą bawi. zresztą z całego opisu odnoszę wrażenie, że jesteście zupełnie różni i ciężko wam o pogodzenie oczekiwań , skoro są rozbieżne. dobrze przemyśl, czy warto kontynuować ten związek.
napisał/a: Sunset1 2009-05-01 22:44
A czy miłość nie polega na wzajemnej akceptacji?
napisał/a: przemek0810 2009-05-01 22:50
Sunset napisal(a):A czy miłość nie polega na wzajemnej akceptacji?

A dlaczego się zgadzam z przedmówcą? Jak myślisz?
napisał/a: Sunset1 2009-05-01 23:07
Nie rozumiem?
napisał/a: Tigana 2009-05-01 23:32
a w ktorym miejscu napisałeś, że ona Cię akceptuje??
napisał/a: Zakk 2009-05-01 23:49
fakt, miłość to akceptacja, kompromis itd itp. Ale w miłości jak w życiu, nie możesz mieć klapek na oczach. Miłość najlepiej wychodzi wtedy, kiedy macie w niej równe udziały a nie że Ty dajesz 95% tej miłości, a ona zaledwie 5%. Bo to , że ona zaledwie "jest", nie wystarczy.
Tracisz czas i starania, spalasz się...Więc sam sobie odpowiedz czy warto.
napisał/a: siergiej1 2009-05-02 00:12
powiedz jej to wszystko, to co Cię boli i z czym się źle czujesz, może przestań wszystko inicjować, doprowadź do takiej sytuacji żeby sama do Ciebie wydzwaniała okazując że się martwi czy coś takiego

miałem parę takich sytuacji że zostałem tak oskarżony, powiedziałem co myślałem i nie odzywałem się do skutku mimo że było mi ciężko następnego dnia sms z przeprosinami
napisał/a: sorrow 2009-05-02 08:07
Sunset, chociaż zazwyczaj dziewczyny dojrzewają szybciej, to najwyraźniej w waszym przypadku tak nie jest. Weź sobie do serca co Zakk napisał o procentach. Natura nie znosi asymetrii... możesz ją kochać tysiąc razy mocniej niż obecnie, a wasz związek i tak stoczy się w dół. Widzisz... w tobie dojrzało coś, co pozwala ci stworzyć poważniejszy związek... umiesz się zaangażować, umiesz mówić o miłości, umiesz ją okazywać. A ona póki co jest tylko gotowa na "chodzenie". Pozwoli ci się zdobywać i osiądzie na laurach. To miejsce w twoim sercu, które odpowiada za chęć przychylenia jej nieba (czyli prosto mówiąc, gdzie dbasz żeby było jej z tobą dobrze) u niej nie istnieje. Ona pozwala ci się kochać... i tyle. Ty z czasem w tym związku znikniesz, bo będzie istniała tylko ona. A wiesz co się stanie jak ciebie już prawie nie będzie? Ona nie będzie miała kogo kochać (choć już teraz tego nie robi) i poszuka kogoś, kto nie będzie dla niej taki "miły", ale za to nie będzie jej nadskakiwał na każdym kroku.

Tak poza tym to na prawdę powinieneś przestać słuchać hiphopu o suczkach, przeklinać, palić i pluć :). To tak dla tej przyszłej dziewczyny, która już będzie umiała cię doceniać.
napisał/a: Sunset1 2009-05-02 20:14
Dzięki , proszę skasować temat.
napisał/a: Sunset1 2009-06-07 00:57
Witam

Jestem ze swoją dziewczyną pół roku.Ostatnio coś się spieprzyło , przyznaje się do wszystkich błędów; wypominania , zadawania głupich pytań dot. naszego związku , do tego że przez jakiś czas byłem ironiczny , czasami sarkastyczny (bez przesady rzecz jasna , nigdy jej nie wyzywałem od najgorszych , nigdy nawet nie przeklinałem przy niej) , ale pracuje nad sobą cały czas , z drugiej strony , to mój pierwszy i pierwszy tak poważny związek , więc też nie wiedziałem jak postępować. Praktycznie ona nigdy mi nie okazywała żadnych uczuć , jesteśmy ze sobą pół roku a ja nie wiem na czym stoję , praktycznie nigdy mi nie powiedziała nic miłego. Do tego , że jestem na drugim planie już się przyzwyczaiłem, bo zawsze jest coś ważniejszego a to spotkania z koleżankami , wyjazdy do ciotek , babć itp. Przeprowadziłem ( tak dobrze powiedziane) z nią rozmowę , powiedziałem prosto z mostu to co mi się nie podoba - milczała , gdy przedstawiłem swój punkt widzenia i powiedziałem grzecznie "kochanie , jesteś dla mnie najważniejszą osobą , proszę Cię o jakąś ripostę i proszę również byś pomogła mi wyeliminować to co Ci się nie podoba" , usłyszałem w odpowiedzi "ty dobrze wiesz" , powiedziałem "dlaczego ze mną nie rozmawiasz"(bo praktycznie cały czas siedziała cicho) , powiedziała "nie umiem rozmawiać" i powiedziała , że musi sobie przemyśleć to i owo , oczywiście podziękowałem jej za rozmowę i poszedłem na spacer. W odpowiedzi dostałem sms'a "Przepraszam" , oczywiście byłem zadowolony z jej postawy powiedziałem , że ją kocham najmocniej na świecie i nie pozwolę , żeby cokolwiek nam spieprzyło naszą znajomość. Od tego momentu nie ma poprawy , było tak jak jest (raz przyszła spontanicznie do mnie na herbatkę) , do tego jeszcze dziewczyna planuje studiować dziennie , wiec powtórka z rozrywki , spotkania raz na tydzień , dwa , trzy - ja już nie wiem co mam robić , jak z nią postępować , co mówić! Strasznie jest taka auczuciowa , ja inicjuje wszystkie spotkania , atrakcje , urozmaicenia , nigdy nic nie dostałem od niej spontanicznie , lizaka , karteczki dosłownie nic! Ale nie o to tutaj chodzi naturalnie.Nawet nigdy nie powiedziała mi , że mnie lubi! Tylko , że głupek , świnka itp.Nigdy nie powiedziała mamie , że idzie do mnie tylko kłamie , że jest u koleżanki.To jakiś paradoks , mieszkamy w tej samej miejscowości , a spotykamy się raz na ruski rok , gdy powiedziałem , że przerasta mnie ta nasza częstotliwość spotkań - zignorowała moje potrzeby , a ja oczywiście staje na głowie by było wszystko dobrze , czuła się bezpiecznie i swobodnie , eliminuje swoje wady , pracuje nad nimi to kurcze nic! Nawet na spotkania z koleżankami do knajpki puszczam ją samą , nie bronie jej niczego w niczym nie ograniczam.
Przyznaje się , parę gaf strzeliłem , i dałem ciała ale to z niewiedzy - co nie jest żadnym usprawiedliwieniem ale na prawdę staram się bo mi piekielnie zależy!
Co ja mam robić , do tego jeszcze te studia...Trochę w życiu przeszedłem mimo , że mam 18 lat , palę fajki , gram w gierki - taki dzieciak trochę;) więc tym bardziej liczę na waszą pomoc!

Pozdrawiam